
The Elder Scrolls VI istnieje, prace nad nim realizowane są pełną parą i – jak zapewnia Todd Howard – idzie naprawdę dobrze. Ale jeżeli ktoś liczył, iż po Oblivion Remastered Bethesda szykuje się do wielkiego odsłonięcia następcy Skyrima to powinien ostudzić oczekiwania.
Najnowsze wypowiedzi twórców jasno pokazują: gra powstaje, większość zespołu jest już przy szóstce, ale na efekt końcowy poczekamy jeszcze długo. I co najważniejsze – studio wcale nie zamierza się tym stresować.
Bethesda przerzuca siły na Elder Scrolls VI
W rozmowie z Game Informerem Todd Howard został zapytany wprost o postępy prac nad nową odsłoną serii. Odpowiedź była jednocześnie optymistyczna i brutalnie szczera. Idzie naprawdę dobrze – mówi Howard – dodając, iż większość zespołu pracuje już nad Elder Scrolls VI. To istotna zmiana względem poprzednich lat, gdy Bethesda skupiała się przede wszystkim na doprowadzeniu do premiery Starfielda oraz jego pierwszych dużych aktualizacji i dodatków. Teraz Tamriel wraca na pierwszy plan – choć nie oznacza to, iż studio rzuciło wszystko, by jak najszybciej dostarczyć szóstkę.
Bethesda od lat działa w modelu overlapping development, czyli nakładających się projektów. Nie kończy jednego tytułu, by dopiero potem ruszyć z kolejnym, ale prowadzi równoległe fazy preprodukcji. Dlatego obok Elder Scrolls VI powstają kolejne rozszerzenia do Starfielda (w tym Terran Armada) oraz pierwsze szkice Fallouta 5. W praktyce oznacza to, iż choć szóstka jest dziś najważniejszym daniem w menu Bethesdy, to studio nie goni kalendarza. Priorytetem pozostaje proces, nie data premiery.
Wszyscy chcielibyśmy szybciej. Albo dużo szybciej
Howard nie udaje, iż tempo prac satysfakcjonuje kogokolwiek. Wszyscy chcielibyśmy, żeby to szło trochę szybciej – albo dużo szybciej – ale to proces, który chcemy zrobić dobrze – podkreśla. To jedno zdanie ustawia cały kontekst wokół gry. Bethesda:
- doskonale wie, jak długo fani czekają od premiery Skyrima w 2011 r.,
- słyszy narzekania na kolejne porty zamiast pełnoprawnego sequela,
- i mimo tego celowo nie wciska gazu do dechy, bo boi się powtórki z gier, które wyszły za wcześnie.
Howard już wcześniej przyznawał, iż The Elder Scrolls VI jest wciąż bardzo daleko od premiery. Teraz tylko to potwierdza: nie ma mowy o przyspieszaniu na siłę, choćby jeżeli cierpliwość społeczności jest na wyczerpaniu.
Angela ze Skyrima nie umiałaby sobie tego wyobrazić
Najciekawsze fragmenty rozmowy padły jednak z ust szefowej studia, Angeli Browder. Mówi, iż powrót do uniwersum Elder Scrolls po tylu latach jest wspaniały, ale co ważniejsze – iż przeskok technologiczny od czasów Skyrima jest wręcz niewyobrażalny.
Angela z czasów Skyrima – jak sama stwierdza – nie byłaby w stanie wyobrazić sobie rzeczy, które dziś widzi w produkcji Elder Scrolls VI. Chodzi nie tylko o moc konsol i PC, ale też o rozwój technik renderingu, możliwości silnika, postęp w narzędziach i pipeline’ach i ogólną ewolucję branży AAA przez ostatnie 15 lat. Browder porównuje sytuację do prostego zestawienia: odpalasz oryginalnego Obliviona, potem jego remaster i widzisz jak daleko zaszła branża. Elder Scrolls VI ma być kolejnym takim skokiem – tym razem w przyszłość. Bethesda celuje w pełne wykorzystanie współczesnych konsol i PC zamiast gry poprzedniej generacji podciągniętej do 4K.
Browder podsumowuje swoje spojrzenie na projekt słowami, iż Elder Scrolls VI to nieskończony zestaw możliwości i iż z perspektywy dewelopera – oraz kogoś, kto śledzi rozwój branży – to po prostu ekscytujące. Kończy krótkim, bardzo swobodnym jak na szefową dużego studia: It’s gonna be dope. It’s dope!.
To wciąż żadna konkretna deklaracja co do miejsca akcji, systemów rozgrywki czy daty premiery. Ale taki język sugeruje coś istotnego: projekt nie jest sklejany na siłę, tylko twórcy autentycznie jarają się tym, co robią. Po latach maratonu przy Starfieldzie to nie jest bez znaczenia – zmęczony zespół tworzy kiepską grę, a entuzjastyczny ma większe szanse dowieźć coś, co realnie przeskoczy Skyrima.
To idzie. I niech idzie tak długo, jak trzeba
Dyrektor designu w Bethesdzie, Emil Pagliarulo, podchodzi do tematu z typową dla siebie mieszanką humoru i realizmu. Mogę powiedzieć, iż to idzie! – rzuca na wstępie. Pagliarulo przypomina, iż produkcja gier trwa długo a tytuły rozmiaru GTA czy Elder Scrolls to nie są produkcje na kilka lat, ale na dekadę pracy. Nieprzypadkowo przywołuje też najgłośniejszy przypadek ostatnich miesięcy: kolejne przesunięcie GTA 6, które nazywa najmądrzejszą rzeczą, jaką mogło zrobić Rockstar.
Na razie Bethesda pozostaje na etapie komunikatów w stylu: idzie dobrze, ale nie pytajcie kiedy. Do tego czasu pozostaje obserwować jak zmienia się hardware, silniki i standardy w grach AAA. To właśnie ten postęp ma być paliwem, które wyniesie następcę Skyrima ponad kultowego poprzednika. Bethesda nie obiecuje szybkiej premiery, ale obiecuje coś innego – iż kiedy już nadejdzie to będzie to gra, która wykorzysta pełnię możliwości współczesnych platform i pokaże, jak daleko zaszła branża od czasów, gdy Skyrim stał się legendą.
















