Tydzień temu, z okazji Dnia Gier Wideo, spojrzeliśmy na Wiedźmina 2, nieco zapomnianą odsłonę growych przygód Geralta. Dzisiaj czas powrócić na wiedźmiński szlak – oto retro recenzja gry Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Jak poczuć się staro, czyli 9 lat trzeciego „Wieśka”
Aż dziwnie dopisuje się dopisek „retro” obok Wiedźmina 3, jednak takie miano jest już jak najbardziej zasłużone. Magnum opus studia CD Projekt RED ma już w końcu niemal dekadę na karku. To tylko dowodzi, jak świetną robotę wykonali pracownicy warszawskiego studia, tworząc grę roku 2015 i jedną z najlepszych gier wideo w historii.
Sapkowski byłby dumny
Fabułę zaczynamy zaraz po zakończeniu Wiedźmina 2. Geralt, który pod koniec „dwójki” odzyskał pamięć, wyrusza na poszukiwania Yennefer. Pogoń za czarnowłosą czarodziejką zaprowadza go do Wyzimy. Po spotkaniu z Yennefer nasz bohater trafia na audiencję do cesarza Emhyra, który zdradza Geraltowi, iż jego przybrana córka, Ciri, powróciła i jest w niebezpieczeństwie. Nie zastanawiając się długo, nasz ulubiony wiedźmin wyrusza na poszukiwania młodej wiedźminki.
Warstwa fabularna „trójki” to po raz kolejny dowód na to, iż Polacy potrafią tworzyć świetne historie. Historia Dzikiego Gonu jest przemyślana, interesująca i przede wszystkim dobrze wyważona – smutne momenty to prawdziwe wyciskacze łez, kiedy ma być śmiesznie, to też płaczemy, ale ze śmiechu, a wątek Skurwiela Juniora sprawi, iż gracz zapała nienawiścią do linii kodu tworzących tę postać. Do tego dostajemy typowy dla Wiedźmina cyniczny humor i multum nawiązań do polskiej popkultury. Fabuła trzeciego Wiedźmina bierze to, co najlepsze z książek, i dokłada coś od siebie, a gotowy produkt jest na tyle dobry, iż mógłby równie dobrze wyjść spod pióra samego Andrzeja Sapkowskiego. Dodatkowym plusem jest fakt, iż każde zadanie poboczne ma swoją własną mini fabułę. W Wiedźminie 3 zebranie kilkunastu sztuk danego przedmiotu nie jest prostym „idź, znajdź, przynieś”. Tutaj zbieramy daną ilość ziół dla zielarki, aby mogła przygotować wywar, którym uleczy ranną dziewczynę, która padła ofiarą maszerującego wojska.
Gra otrzymała również dwa dodatki fabularne zatytułowane Serca z Kamienia oraz Krew i Wino, jednak są one tak obszerne w nowy materiał, iż zasługują na własną recenzję.
Graficzne fajerwerki
Graficznie też nie można niczego „trójce” zarzucić: gra pomimo 9 lat przez cały czas jest śliczna, a widoki zapierają dech w piersiach gdziekolwiek w świecie gry się znajdziemy. Nieważne, czy przemierzamy pola uprawne w Velen, spacerujemy wąskimi uliczkami Novigradu, chodzimy wśród gór i dolin Skellige czy odwiedzamy innych wiedźminów w Kaer Morhen, na pewno trafi się moment, w którym odłożymy kontroler, zapatrując się na scenerię przed nami.
Geralt biega jak żywy
Pod względem sterowania i rozgrywki, Dziki Gon to ogromny skok do przodu względem poprzednich części. W „trójce” Geralt w końcu nauczył się skakać, jego ruchy są płynne, a walka z przeciwnikami to czysta przyjemność. Tam, gdzie pierwszy Wiedźmin staje się niegrywalny, a Zabójcy Królów niedomagają, Dziki Gon błyszczy.
Minusów nie ma wiele, ale są
Niestety, jak każda gra, Wiedźmin 3 ma swoje minusy. Największym z nich na pewno jest duża powtarzalność zadań pobocznych. W Dzikim Gonie gracze po raz pierwszy w serii dostali dostęp do otwartego świata, przez co „trójka” cierpi na typową dla tego gatunku przypadłość: niektóre obszary świata gry nie zostały odwiedzone przez gracza w trakcie wątku fabularnego, więc aby dać graczowi zajęcie, deweloperzy wrzucają tam masę powtarzalnych, prostych do stworzenia zadań.
Kolejnym, i prawdopodobnie najważniejszym dla posiadaczy słabszego sprzętu problemem, są wymagania gry. Wiedźmin 3 graficznie był daleko z przodu w momencie premiery, jednak to sprawiło, iż choćby dziś gra ma problemy z płynnym działaniem na słabszych komputerach.
Parę słów na koniec
Wiedźmin 3: Dziki Gon to prawdopodobnie najlepsza polska gra, jaka do tej pory powstała. Fabularnie i graficznie zostawiła konkurencję w tyle i podniosła poprzeczkę dla każdej tworzonej w naszym kraju gry. Nam, jako graczom, pozostaje jedynie mieć nadzieję, iż kolejna, zapowiedziana już, część Wiedźmina będzie jeszcze lepsza.