Prototyp, który na nowo rozpalił wyobraźnie graczy
W 2000 roku na targach Nintendo Space World, japońska firma zaprezentowała swoje najnowsze dzieło – GameCube’a. Był to czas wielkich oczekiwań i spekulacji na temat nowej generacji konsol. Wśród eksponatów znajdowały się modele pokazowe, które miały przybliżyć graczom wygląd przyszłego urządzenia. Teraz, po ponad dwóch dekadach od tamtego wydarzenia, jeden z takich prototypów trafił na aukcję.
Kosmiczna cena za kosmiczna konsolę Nintendo
Sprzedawcą niezwykle rzadkiego egzemplarza GameCube’a jest znany kolekcjoner, Donny Fillerup, który wystawił go na portalu aukcyjnym eBay. Cena wywoławcza wynosi zawrotne 100 tysięcy dolarów (ok. 400 tysięcy złotych), ale kupujący mogą próbować negocjować. To kwota, za którą można by nabyć całą kolekcję klasycznych konsol, albo nowego Porsche Macana w wersji z dwoma silnikami.
Chociaż suma może wydawać się zaporowa, dla pasjonatów retro gamingu wartość historyczna może okazać się bezcenna. W przeszłości kolekcjonerzy byli skłonni płacić miliony za rzadkie artefakty z ukochanego świata gier. Czy i tym razem znajdzie się ktoś gotowy na taki wydatek? W chwili obecnej aukcję obserwuje niemal 200 osób, co sugeruje duże zainteresowanie. najważniejsze pytanie brzmi: czy ktoś zdecyduje się na natychmiastowy zakup, zanim okazja przepadnie?
Czym różni się prototyp od wersji sklepowej?
Na pierwszy rzut oka tajemniczy egzemplarz GameCube’a przypomina standardową wersję, ale posiada kilka unikalnych cech. Najbardziej wyróżniającym się elementem jest przezroczyste okienko na górnej pokrywie, umożliwiające zajrzenie do wnętrza konsoli. Dodatkowo, przyciski mają nadrukowane opisy, a obudowa pozbawiona jest pewnych plastikowych detali, które pojawiły się w finalnym modelu. Co istotne – nie jest to działająca konsola, ale jedynie model wystawowy z podświetlanymi przyciskami.
Kawałek historii do kolekcji
Posiadanie prototypowego Nintendo GameCube’a to nie tylko inwestycja, ale i możliwość wejścia w posiadanie unikalnego kawałka historii gier wideo. To artefakt z czasów, gdy rynek pogrążony był w tzw. wojnie konsol, a Nintendo było jednym gigantów, którzy kształtowali przyszłość branży. Kto wie – może ten niezwykły kawałek wspomnień już niedługo trafi do nowego właściciela?