O kościach rzuconych na Marsa. Recenzja: Terraformacja Marsa: Gra Kościana

itomigra.blogspot.com 8 miesięcy temu

Początek roku to zawsze okres podsumowań i wysypu topek najlepszych gier. My nad swoją już pracujemy. Jak zwykle- wertujemy notatki i porównujemy swoje statystyki. Zbieramy też Wasze wrażenia i dyskutujemy nad tytułami, które powinniśmy jeszcze wypróbować. jeżeli jednak chodzi o najlepsze gry 2023, to przed ich publikacją musimy nadrobić jeden tekst. Zapraszamy do lektury!

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Terraformacja Marsa: Gra Kościana
to z jednej strony kontynuacja linii najbardziej rozpoznawalnych planszówek ostatnich lat, z drugiej zupełnie samodzielny tytuł. jeżeli poprzednie edycje wywoływały taką euforię i zostały entuzjastycznie przyjęte przez graczy, to nie ma się co dziwić, iż Rebel gryzie temat z każdej strony. Do mnie poprzednie wersje średnio przemawiały. Grało się miło, choć nie odkrywały przede mną nowych wymiarów. Nie trafiły też na półeczkę ulubionych. Jak już pojawiła się zapowiedź kościanej gry, postanowiłem przemyśleć sprawę i dać serii kolejną szansę.

Gra przeznaczona jest dla 1-4 osób, w wieku co najmniej 14 lat. Partia przewidziana jest na około 45 minut. Wszystkie elementy zamknięto w specyficznym pudełku- cegiełce- znanej z Ekspedycji Ares (zresztą bardzo podobnej rozmiarem do Viticulture). W środku znajdziemy: dwustronną planszę, talie (projekty, korporacje, bonusy itp.), żetony organizacyjne (nagrody, kolory graczy), dwustronne znaczniki lasu-miasta i oczywiście kostki. Mnóstwo kostek. Od groma kostek! Choć graficznie Terraformacja została poprawiona, daleko jej do "atrakcyjnej wizualnie gry"... ale castomowe kostki cieszą! Wszystko umieszczone jest w przegródkach z piankowymi wypychaczami- spokojnie można sobie dzięki temu kontrolować objętość i utrzymywać porządek w pudełku.

Zasady:


Terraformacja Marsa: Gra Kościana
to nic trudnego- ale przytaczanie wszystkich zasad nie ma sensu. Od tego jest instrukcja. W niej też znajdziecie szczegóły przygotowania. My przybliżymy tylko zamysł i pobieżnie przedstawimy przebieg tury. Historia jest klasyczna- wcielamy się w korporacje (różniące się początkową produkcją) i staramy się zmienić warunki panujące na Marsie, by można było go zaludnić. Praca będzie trwała kilka pokoleń (rundy). Czynniki są trzy: podnosimy temperaturę na planecie, próbujemy stworzyć przyjazną atmosferę (wzbogacić ją w tlen) i poprawić obieg wody (wyłożyć wszystkie dostępne oceany). Grę zwycięży osoba, która zgarnie na koniec (spełnienie dwóch z warunków terraformacji) najwięcej punktów.

W swojej turze musimy zdecydować, czy wykonujemy Produkcję, czy Akcje. W pierwszym przypadku dobieramy (odrzucamy, wymieniamy) i odświeżamy wykorzystane karty oraz dostajemy kostki (z korporacji i innych pól produkcji). Te ostatnie są- jak tytuł sugeruje- głównym aspektem zabawy. Każdy z kolorów kostek reprezentuje inny aspekt (zielone to czynniki bio, niebieskie to energia, żółte kapitał itp.). Gdy je zdobywamy- turlamy nimi, a wyrzucona ścianka określa otrzymany surowiec (trzy ścianki przedstawiają dobra ogólne, dwie rzadkie, jedna jest unikatowa).

Akcje
, jak można się spodziewać, to trzon mechaniki. Decydując się na nie, będziemy mogli wykonać dwie czynności. Akcję dodatkową (dobranie kostki, zmianę ścianki na kostce itp.) i główną (zagranie karty, podniesienie temperatury, założenie miasta, umieszczenie oceanu, wybór jeszcze jednej dodatkowej itd.). Obie są równie proste i wymagają zadeklarowania, iż na nie padł wybór, ewentualnego opłacenia kosztu (karty mają swoje unikalne wymagane symbole, by posadzić las- wymagane są listki, do miast potrzebujemy surowców z szarych kostek) i wykonania. By nieco skomplikować, czasami pojawiają się jeszcze strzałki zielone, czyli akcje bonusowe. Wykonać możemy je w dowolnym momencie swojej tury (przed, po akcjach dodatkowych czy głównych), a oznaczamy to tapując kartę (przekrzywiając ją bokiem). Wrócą do "pionu" przy najbliższej Produkcji.

Wrażenia:


Pewnie wszystkich ciekawi, jak ja- otwarty przeciwnik patrzenia na szpetność Terraformacji- zniosłem ogrywanie wersji kościanej. Otóż- nie było tak źle. Świat tak na grafiki planszówki narzekał, iż w Ekspedycji Ares i kościance poświęcili im więcej uwagi. Wszystko jest spójne (a to najważniejsze), bardziej nowoczesne- z zachowaniem "retro" klimatu, który w Terraformacji był czymś unikatowym. Mamy też mniej tekstów i przeszkadzajek na kartach- więc poprawiła się ich czytelność. I choć bawiłem się całkiem nieźle podczas ogrywania (miłe zaskoczenie!), to skompresowanie ikonografii rzutuje na całą mechanikę...

Tutaj dochodzimy do sedna. Terraformacja Marsa: Gra Kościana to znacznie prostsza planszówka niż pierwowzór (choć nie uważam, by ten należał do wybitnie trudnych). Podejrzewam, iż i tak tytuł będzie borykać się z łatką "skomplikowanej"- jednak retro klimat i tematyka science-fiction robią swoje- ale cóż. My prostujemy: zwykła TM jest średniozaawansowana, wersja kościana jest prosta. gwałtownie jesteście w stanie wprowadzić nowych uczestników (nawet tych niedoświadczonych), dzięki kostkom gra nabiera dynamicznego charakteru, a okrojenie możliwości skraca- z jednej strony możliwości, z drugiej długość gry. Po prostu siadamy i gramy- a czas spędzimy przyjemnie!

Tak: przyjemnie! I to moje słowa! Nie ma się co dziwić- nie uważam przecież, by TM była złą grą. Jest dobra- tylko dla mnie odgrzewana (wole Osadników NI) i brzydka, a na dodatek ciągnie się niemiłosiernie. Czasem zagram- ale sam nie zaproponuję. Inna sprawa to recenzowany tytuł. W wersji kościanej zyskujemy to, co oferowała TM w odsłonie light- krótszej, intensywniejszej i płynniejszej. W Terraformację Marsa: Grę Kościaną rozrywaliśmy tury choćby symultanicznie- rzecz nie do pomyślenia w rozciągniętym pierwowzorze. Zdobywamy surowce, budujemy, jedziemy dalej- i tak można grać! Właśnie to sprawiło mi największą przyjemność. Od razu możecie się cieszyć zabawą- bez rozciągniętego wstępu, pamiętania miliona zależności między kartami, z osobami, które o TM choćby nie słyszały. Podoba mi się też to, iż od planszy odchodzicie po 50 minutach (1,5h przy pełnej obsadzie), a i tak pozostaje niedosyt. "Syndrom kolejnej partyjki"- tego się po TM nie spodziewałem.

Wiadomo, iż ci, którzy za dodatkiem "Preludium" do oryginału nie przepadają i cenią sobie rozciągnięte w czasie zmagania, stwierdzą iż edycja kościana to mało. Można odnieść takie wrażenie- jednak podejrzewam, iż wypowiadają je w sposób niepotrzebnie subiektywnie nacechowany. Racja- po odsianiu kart wariantu kooperacyjnego (istnieje taki i jest całkiem ok), talia znacznie się uszczupla. Czy cierpi na tym regrywalność? Nie bardzo. Gra jest na tyle szybka, a ciężar na tyle przeniesiony na kostki, iż da się to znieść. Poza tym- przecież za chwilę pewnie pojawią się dodatki! 😂

Podsumowując: wiadomo, iż Gra Kościana to żadna konkurencja dla planszówki- miała być mniejszą alternatywą rozbudowującą świat. Jest! I jak wspomniałem- bardzo przyjemną, przemawiającą do mniej doświadczonych i tych pozbawionych czasu i miejsca. Jak dla mnie tytuł warty polecenia!
Plusy:

+ poprawione ilustracje
+ spójna szata graficzna
+ zachowany retro-klimat
+ prosty mechanizm zarządzania kostkami
+ dobrze działa w każdym składzie osobowym
+ wariant dla fanów kooperacji
+ dynamiczny przebieg gry
+ dobra choćby dla początkujących graczy
+ stosunkowo krótki czas rozgrywki
+ kostki mają niewielki wpływ na losowość tytułu

Minusy:

- mało interakcji
- sprawia wrażenie skomplikowanej
- talię przerobicie przy pierwszej rozgrywce na trzy osoby
- niestandardowe pudełko

T.
Przydatne linki:
znajdziesz nas na Instagramie
TUTAJ odwiedzisz nas na Facebooku
TUTAJ poczytasz o grze w serwisie Planszeo

Idź do oryginalnego materiału