Odwiedzam podwodną akademię w wielkim finale Pokemon Scarlet/Violet: The Indigo Disk

konto.spidersweb.pl 1 rok temu

The Indigo Disk do finalny epizod historii rozpoczętej w Pokemon Scarlet/Violet. Gracz odwiedza w nim podwodną akademię Blueberry, zamykając wątek intrygującego rywala. Miałem przyjemność odwiedzić to miejsce jeszcze przed oficjalną premierą DLC.

Lada moment rozpocznie się nowy rok szkolny w podwodnej akademii Blueberry. Niezwykle zaawansowane technologicznie miejsce znajduje się głęboko w wodach oceanu, skryte pod wielką kopułą wyświetlającą wirtualne niebo na ekranach. Dlaczego to miejsce znajduje się pod wodą? Jakie skrywa sekrety? Czemu jest tu tyle pokemonów z różnych regionów?

Nim uczniowie zaczną rozwiązywać te zagadki, zajrzałem do Blueberry Academy przed oficjalnym otwarciem bram, grając przedpremierowo w Pokemon Scarlet/Violet: The Indigo Disk.

To miejsce powstało głęboko pod wodą i jest pełne nowych pokemonów
Te pionowe linie w tle zdradzają usytuowanie ekranów imitujących niebo

Pokemon Scarlet/Violet to trzecia najlepiej sprzedająca się odsłona pokemonów w długiej historii, natomiast The Indigo Disk to drugi – a jednocześnie finalny – epizod historii rozpoczętej w karnecie DLC o zbiorczym tytule The Hidden Treasure of Area Zero. Historii przyjemnie spójnej, w której pojawiają się powracający bohaterowie, u których zachodzi gigantyczna metamorfoza na przestrzeni epizodów.

Właśnie historia – poza możliwością nielinearnej eksploracji świata – sprawiła, iż wsiąknąłem w Pokemon Scarlet/Violet na całego, mimo problemów z wydajnością oraz dosyć surowej oprawy. Zadziwiająco mroczne jak na pokemony zwieńczenie opowieści pokazywało narracyjny potencjał serii, wychodzący daleko poza łapanie stworków, zbieranie odznak i chęć bycia najlepszym trenerem.

The Indigo Disk stanowi kulminację tej ponad rocznej przygody, w której kilka postaci przeszło bardzo długą drogę. Często w złym kierunku, od sojusznika po toksycznego rywala. Chociaż odkryłem jedynie mały skrawek finalnego rozszerzenia, od razu czuć, iż drugi epizod karnetu zamyka otwarte wątki i prowadzi do rozstrzygnięcia, które – podobnie jak w bazowej grze – wcale nie musi być tak słodkie i miłe.

Podwodna akademia Blueberry w Pokemon Scarlet/Violet: The Indigo Disk to raj dla miłośników swobodnej eksploracji.

W The Indigo Disk powracają znane, lubiane stworki
W akademii znajdziemy wielu studentów gotowych do walki

Budowniczy stojący za tym unikalnym miejscem wyszli ze świetnego założenia: umieścić tak wiele zróżnicowanych pokemonów pod kopułą podwodnej placówki, jak to tylko możliwe. Dlatego centralne miejsce Blueberry Academy to wielki otwarty teren, podzielony na strefy klimatyczne odpowiadające wielu stworkom, czującym się tutaj jak u siebie w domu. Od mroźnej tundry po słoneczne plaże, Blueberry miesza mikroklimaty pod wielką kopułą z wirtualnym niebem.

Przemierzając tereny pokemonów, spotkałem dobrze znane stworki z wielu poprzednich gier, ale również zupełnie nowe istoty, niedostępne choćby w Pokemon Scarlet/Violet. Co świetne, pod kopułą Blueberry znajdują się także regionalne warianty znanych stworków, znacznie różniące się nie tylko wyglądem, ale również typami czy możliwościami. Nie mam więc wątpienia: podwodna akademia będzie idealnym miejscem do uzupełnienia braków w Pokedeksie.

W Blueberry gracze znajdą nie tylko nowe stworki. Inni studenci z chęcią będą się pojedynkować. Do tego dochodzą lekcje plenerowe – w końcu jesteśmy w akademii – będące czymś na kształt wyzwań oraz misji pobocznych. Twórcy gry przygotowali też kilka niespodzianek niewidocznych na zwiastunach oraz grafikach reklamowych, ale niestety nie mogę o nich napisać. Szkoda, bo dzięki nim Blueberry pozostało ciekawszym, bardziej złożonym miejscem.

Marzeniem każdego ucznia w Blueberry Academy jest pokonanie Elitarnej Czwórki. Z przyjemnością stwierdzam: to dosyć trudne zadanie.

Pierwsza członkini Elitarnej Czwórki była dla mnie sporym wyzwaniem
Nim stoczymy pojedyncze z członkiem Elitarnej Czwórki, musimy pokonać wyzwanie

Bazowe Pokemon Scarlet/Violet było nieco trudniejsze od poprzednich odsłon, co bardzo mi się podobało. The Indigo Disk dodatkowo podkręca poziom trudności. Podczas mojej konfrontacji z pierwszą członkinią Elitarnej Czwórki wygrałem za pierwszym razem, ale rzutem na taśmę. Każdy z nas miał ostatniego pokemona, ledwo trzymającego się na nogach/łapach/mackach. Albo ja, albo ona. O zwycięstwie zdecydował parametr szybkości. Były emocje, odetchnąłem z poczuciem ulgi. Każda walka powinna tak wyglądać.

Co świetne, starcia z Elitarną Czwórką nie są łańcuszkiem starć, jak w poprzednich odsłonach. Każdy członek ten formacji ma własne wyzwanie, które trzeba pokonać, nim otrzymamy zgodę na walkę. W przypadku pierwszej członkini był to swobodny lot pod kopułą, ze zręcznościowym wyzwaniem polegającym na przelatywaniu przez obręcze w określonym czasie. Nic trudnego, nic skomplikowanego, ale takie zadania stanowią miły przerywnik między walkami.

Warto tutaj zaznaczyć, iż poza Elitarną Czwórką finalny epizod przybliża gracza do innego starcia, budowanego narracyjnie już w poprzednim epizodzie. To właśnie jego nie mogę się doczekać najbardziej, chociaż niestety, Nintendo nie pozwala mi zdradzić w tym obszarze niczego konkretnego.

The Indigo Disk to dobry przykład na to, jak główna odsłona Pokemonów powinna być wspierana po premierze.

Pokemony wciąż nie rozpieszczają wizualnie
Od gorących plaż po mroźną tundrę, finalny epizod serwuje zróżnicowane tereny

Zamiast wydawać tę samą grę wzbogaconą o nowe elementy, jak miało to dawniej miejsce w serii Pokemon, The Pokemon Company serwuje zupełnie nową, świeżą, unikalną zawartość. Dzięki temu Pokemon Scarlet/Violet nie tylko zyskuje na żywotności, ale również zaskakuje, angażuje oraz wciąga, pozwalając z jednej strony przeżyć zupełnie nową przygodę, ale z drugiej zamknąć wszystkie otwarte wątki.

Niestety, twórcom nie udało się rozwiązać problemów trawiących tę odsłonę od ponad roku. Mam tu na myśli spadki płynności oraz efekt pop-up materializujących się obiektów. Pod kopułą akademii Blueberry techniczne problemy także mają miejsce, przynajmniej w trybie telewizyjnym. Szkoda.

Co najlepiej rokuje:

  • Wielkie otwarte safari z mikroklimatami pod oceanem
  • Zupełnie nowe i powracające, uwielbiane stworki
  • Zwieńczenie narracyjnej opowieści o ciekawym rywalu
  • Wyczuwalnie podniesiony poziom trudności
  • Zupełnie nowa zawartość: miejsce, trenerzy, pokemony
  • Główny bohater W KOŃCU otrzymał interesujący kostium

O co mam obawy:

  • Powracają spadki płynności oraz efekt pop-up
  • Oprawa jak zwykle jest nierówna i surowa

Na pewno przejdę The Indigo Disk. Chociaż daleka od ideału, odsłona Pokemon Scarlet/Violet podobała mi się jak mało która w ostatnich latach. Pierwszy epizod przepustki – The Teal Mask – był dla mnie lekkim rozczarowaniem, ale grając przedpremierowo w The Indigo Disk nie ma tego efektu niedosytu. Przeciwnie, podczas testowania DLC w brytyjskiej siedzibie The Pokemon Company musieli mnie grzecznie – acz stanowczo – odciągać od stanowiska, bym nie zaszedł zbyt daleko i nie odkrył zbyt wielu niespodzianek.

To, co widziałem, zdecydowanie zachęca mnie do powrotu do gry na Switchu.

Idź do oryginalnego materiału