Po kilku dniach z God of War Ragnarok nie mamy wątpliwości: to gra co najmniej na poziomie poprzedniej odsłony. Zapowiada się murowany hit. Początek nowej przygody na PS4 i PS5 jest tak epicki, iż wgniata w fotel. Akcja zostaje podkręcona na 110 procent, a każda kolejna scena to wielkie trzęsienie ziemi.
Ostatnie kilka dni spędziłem w Midgardzie. Uciekałem przed zagrożeniem, trenowałem syna i obserwowałem, jak z dnia na dzień staje się coraz dojrzalszy. Przypomina swoją matkę. Niestety, jej wrogowie nieustannie depczą nam po piętach. Na szczęście mamy plan, jak odzyskać spokój. adekwatnie to… Atreus ma plan. Pierwszy raz podczas naszej podróży tak wiele zależy od niego. Tak wiele spoczywa na jego barkach. Napawałaby mnie duma, gdyby nie poczucie, iż coś przede mną ukrywa.
God of War Ragnarok rozpoczyna się tak epicko, iż poprzednia odsłona to przy nim odcinkowa telenowela
Twórcy serwują fanom potężne trzęsienie ziemi już na samym początku przygody. Z każdą kolejną sceną fabuła wchodzi na wyższy poziom, a doświadcza się tego jak kinowego blockbustera. Tutaj od pierwszej godziny stawka jest niezwykle wysoka, na szali jest przetrwanie całego świata, a w konflikt zaangażowana została plejada najważniejszych bóstw. God of War Ragnarok narzuca tak wysokie tempo i tak epicki poziom, iż narzeczona musiała mnie siłą odrywać od konsoli. Kobieto, jakie zakupy, tutaj ważą się losy siedmiu królestw.
Oczywiście po pewnym czasie akcja nieco osiada. Profil gry się zmienia, a eksploracja oraz odkrywanie nowych światów wyrasta na podstawę rozgrywki. Muszę jednak oddać producentom Ragnaroka, iż świetnie snują nić nowej opowieści. To jest jedna z tych niewielu gier, podczas ogrywania których robisz na kilka sekund pauzę, bierzesz łyk czegoś rozgrzewającego i mówisz sobie w myślach: cholera, jakie to jest dobre. Jakie to jest jakościowe. Po przejściu około 1/3 gry nie mam wątpliwości: nowy God of War to jedna z tych produkcji, dla których kupuje się konsolę.
Szkoda tylko, iż na God of War Ragnarok cieniem kładzie się starsze PlayStation 4. To od razu czuć
Od dwóch lat gram na PS5 oraz XSX. Zdążyłem się więc odzwyczaić od takich sztuczek jak przejścia przez wąskie szczeliny, by program miał kilka sekund na załadowanie kolejnego obszaru. W God of War Ragnarok tego typu zabiegi są stosowane nagminnie. Czuć, iż mniejsza moc PlayStation 4 ogranicza artystyczną wizję deweloperów i po raz kolejny żałuję decyzji Sony dotyczącej wspierania obu platform jednocześnie. Mogę tylko fantazjować, jak wyglądałby Ragnarok, gdyby debiutował wyłącznie na PlayStation 5.
Nie zrozumcie mnie źle. Gra jest przepiękna. Modele postaci są oszałamiająco szczegółowe. Zwiedzane krainy uginają się od detali. To jednak ten sam poziom co The Last of Us Part II czy Uncharted 4. o ile oczekiwaliście skoku w kolejną generację, niestety, nie tym razem. PS4 jest złotą – bo dochodową – ale jednak kulą u nogi dla Ragnaroka. Będziecie doskonale to wyczuwać, przeciskając się między ciasnymi górskimi wąwozami, którymi projektanci poziomów kupują czas dla podstarzałego PS4.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak w God of War Ragnarok zmieniają się bohaterowie. To fundament nowej gry
Chociaż na zarzutach ekranu Kratos i Atreus mogą wyglądać podobnie, w obu głównych bohaterach zaszła potężna metamorfoza. Ponury, chłodny i nieobecny bóg wojny zamienia się w kogoś, kto od czasu do czasu sam inicjuje rozmowę. Nie waha się także okazać uczuć, chociaż wciąż robi to bardzo powściągliwie. Gracze God of War Ragnarok pierwszy raz mogą dostrzec wielkie serce Kratosa, schowane pod górą blizn i mięśni. Ba, Kratos pisze choćby własny pamiętnik, we wgląd którego mamy dostęp!
Jeszcze ciekawiej wygląda ewolucja Atreusa. Ta wykracza daleko poza naturalne dorastanie młokosa. Nie chcę psuć wam niespodzianek, dlatego napiszę tylko, iż producenci znaleźli bardzo interesujący sposób na to, jak zainteresować graczy tą postacią. Kreacja młodego chłopaka jest znacznie lepsza i ciekawsza niż w poprzednim God of War. Atreus nareszcie przestaje być wyłącznie kwiatkiem do pancerza Kratosa, a staje się postacią, która broni się własną jakością.
Dynamika między tymi dwoma napędza God of War Ragnarok i jest głównym kołem zamachowym produkcji. Jasne, Sony będzie ją sprzedawać epickimi walkami, nordycką mitologią oraz powalającą oprawą, ale to dynamizm relacji ojciec-syn ponownie przykuwa do ekranu. Relacja tych postaci prowadzi do tego, iż Ragnarok staje się niezwykle personalny. Mało która produkcja tak przybliża graczy do bohaterów i mało która sprawia, iż opowieść staje się niezwykle osobista. Scenarzyści Santa Monica Studios powinni dostać jakieś Emmy.
Dyskusyjną kwestią pozostaje walka: tak dobra jak w poprzedniej odsłonie, ale… kilka więcej.
Gracze God of War Ragnarok niemal od samego początku mają do dyspozycji szerokie spektrum ataków z poprzedniej odsłony. Możemy swobodnie przełączać się między latającym toporem oraz kultowymi ostrzami, używać ciosów specjalnych, kontr, szału i tak dalej. Twórcy idą w drugą stronę: zamiast dodawać kolejne narzędzia do wachlarza zniszczenia, są one odbierane, zmuszając gracza do eksperymentowania z różnymi zestawami uzbrojenia. interesująca koncepcja, ale trudno nazwać ją progresem. Ragnarok cierpi na kryzys obfitości.
Podoba mi się natomiast, iż w nowym God of War znacząco rozszerzono paletę przeciwników. W grze nareszcie jest więcej niehumanoidalnych zagrożeń. Dzikich i fantazyjnych stworzeń, które zaskakują unikalnymi paletami możliwości. Pod tym względem Ragnarok to duża jakościowa zmiana na plus. Po kilkunastu godzinach rozgrywki nie byłem znużony choćby przez moment. Rotacja przeciwników, krain oraz broni jest tak duża, iż nie sposób się nudzić. Twórcy ewidentnie odrobili lekcję.
God of War Ragnareok jest znacznie ciekawszy niż mogę to opisać i większy niż przypuszczacie
Redakcja Spider’s Web ma bardzo specyficzne porozumienie z PlayStation Polska. Na jego mocy mogę podzielić się z wami ogólnymi przedpremierowymi wrażeniami, ale nie mogę napisać O BARDZO WIELU NOWYCH, ŚWIETNYCH ELEMENTACH pojawiających się w tej grze. Sony chce przy ich pomocy zaskoczyć fanów podczas premiery. Dlatego musicie mieć świadomość, iż czytając powyższą opinię widzicie wyłącznie wierzchołek góry lodowej. Ragnarok jest znacznie ciekawszy niż mogę to opisać, większy niż przypuszczacie i odważniejszy niż wygląda to na zwiastunach.
Gra jest przynajmniej tak samo dobra, a w niektórych obszarach choćby lepsza od poprzednika. God of War Ragnarok to murowany hit. Nie mogę jeszcze wskazać wielu powodów, dla których tytuł skradnie wasze serca, ale jestem w pełni przekonany, iż to jedna z kilku najlepszych gier tego roku. Absolutny top, a także dowód na to, iż rewelacyjne przygody dla jednego gracza, bez przepustek sezonowych oraz mikro-transakcji, wciąż mają się doskonale. Właśnie dla takich gier kupuje się PlayStation.
Nadchodzący Ragnarok was zmiecie. Jakością.
Wykorzystane materiały graficzne pochodzą od Sony Interactive Entertaiment. Własne zrzuty ekranu będę mógł wykorzystać w momencie publikacji recenzji God of War Ragnarok, 3 listopada 2022 roku.