Once Upon A KATAMARI – recenzja (PS5). Wielki powrót Księcia Kosmosu z nowym zadaniem

1 dzień temu

Informacja o nowej odsłonie Katamari, sprawiła iż człowiek przypomniał sobie o starych dobrych czasach Me and My Katamari oraz platformie PlayStation Portable. Jak by nie patrzeć, to już prawie dwadzieścia lat, od kiedy miałem okazję zagrać w tą nietypową produkcję. Prawda jest taka, iż lubię gry logiczne, a toczenie magicznej kulki potrafi być przyjemnym zajęciem. Z pozoru bardzo niewinne, ale kiedy kolorowy świat i bicie rekordów nas wciągnie, to nie ma odwrotu. jeżeli mieliście styczność z serią lub lubicie odkrywać nowe gry, to zapraszam Was do recenzji Once Upon A KATAMARI.

Spis Treści

  • Witaj w świecie Katamari, kuzynie!
  • Ciężkie życie Księcia
  • W kwestii technicznej
  • Król Kosmosu prosi o podsumowanie!


Once Upon A KATAMARI (PS5)

Witaj w świecie Katamari, kuzynie!

Jeśli mam być szczery, to nie wiedziałem czego mogę się spodziewać po nowej odsłonie Once Upon A KATAMARI. Jednak po kilku godzinach poczułem przypływ nostalgii i ciężko było mi wyłączyć konsolę. Zacznijmy jednak od początku, czyli o co chodzi w tym całym Katamari? Gracz wciela się w Księcia Kosmosu, a jego zadanie to toczenie magicznej kuli, do której przyklejają się przedmioty. Brzmi banalnie? Tylko z pozoru, bo na mapie trzeba manewrować tak, aby zbierać rzeczy odpowiadające naszym obecnym gabarytom. Zaczynamy od spinek, igieł, kulek, ciasteczek, a skończyć możemy na drzewach, statkach lub budynkach. W chwili, kiedy nasze Katamari się powiększy, będzie można zebrać przedmioty, od których nasza kulka wcześniej się odbijała.

Cała historia nowych przygód zaczyna się od porządków w zamku Króla Kosmosu, który przypadkiem odnalazł pewien zwój i postanowił zaprezentować swoje sztuczki. Pech chciał, iż w trakcie pokazu, przedmiot wypadł mu z ręki i poleciał daleko w przestrzeń, gdzie dokonała się rzecz straszna. Chaos totalny zapanował we wszechświecie, ale najgorsze jest to, iż Ziemia przestała istnieć. W danej sytuacji gracz wciela się w rolę niejakiego Księcia Kosmosu, który otrzymuje specjalny statek S.S. Prince do podróży w czasie. Odwiedzając różne epoki, należy zebrać najprzeróżniejsze obiekty, które pozwolą na odtworzenie błękitnej planety i przywrócenie ładu. Poziom abstrakcji jest wysoki w Once Upon A KATAMARI, co sprawia, iż gra ma swój unikalny klimat. Dlatego u niektórych graczy może wywołać to uśmiech na twarzy, ale również odrzucić ich od rzeczonej produkcji.

Ciężkie życie Księcia

W taki sposób zaczynamy podróż od wizyty w Japonii w okresie Edo, przemierzając kolejno epokę lodowcową, Starożytną Grecję i Egipt, odwiedzimy dinozaury oraz zaglądniemy na Dziki Zachód. Czy będzie coś jeszcze? Zdecydowanie tak, ale to już musicie odkryć indywidualnie. Dodatkowo kolejność jest pomieszana, także gracz nie będzie wiedział, gdzie może wylądować, gdy S.S. Prince ruszy w dalszą drogę. Mapy, na których przyjdzie nam się poruszać, są wypełnione po brzegi przedmiotami, które będziemy zbierać. Jednak dla urozmaicenia rozgrywki czasem gracz będzie musiał się skupić na zbieraniu konkretnych rzeczy, pamiętając przy okazji, aby powiększać swoje Katamari. Dobrym przykładem będzie np. zbieranie napojów lub złota na Dzikim Zachodzie. W Egipcie otrzymamy prośbę o nawodnienie pustyni, gdzie trzeba będzie wracać do oazy, aby uzupełnić wodę w naszej kulce. Zdarzyć się może również zadanie specjalne, gdzie przyjdzie nam zbierać duchy.

Warto też wspomnieć, iż dla odważnych znajdzie się tryb dla multiplayer, w którym można rywalizować z innymi graczami. jeżeli zdecydujemy się na podbój, wystarczy udać się na pierwsze piętro naszego pojazdu S.S Prince i porozmawiać z robotem pokładowym. Zostaniemy przeniesieni do lobby, gdzie gra dobierze jeszcze trzech odważnych kuzynów. Gdy impreza się rozpocznie, musimy jak najszybciej powiększyć swoje Katamari, a następnie odnaleźć S.S Prince. Nasz statek przejmie zebrane przedmioty, a my otrzymamy punkty, im więcej tym lepiej. Tylko uważajcie, aby nie paść ofiarą oponentów z większą kulką.

Twórcy zadbali o urozmaicenie w Once Upon A KATAMARI, aby gracz był zaskakiwany pomysłami, jakie zostały zaimplementowane do gry, gdy rozpocznie się nowa mapa. Ponowne przechodzenie ukończonych poziomów, pozwala na znajdowanie specjalnych umiejętności, które jeszcze bardziej zachęcają do eksploracji. Zabrakło nam ukrytych koron lub kuzynów? Trzeba będzie zdobyć specjalny lokalizator, który wskaże kierunek przez krótką chwilę. Potrzeba więcej czasu? Musimy szukać specjalnego zegarka, który pozwoli na zatrzymanie czasu i zebranie większej ilości przedmiotów. Znajdziemy także specjalną rakietę, która po aktywacji, włączy doładowanie prędkości. Oprócz tego skorzystamy jeszcze ze sztuczek, które potrafi wykonać nasz mały Książę. Jedyny warunek jest taki, iż trzeba nauczyć się kombinacji. Mowa tutaj o szybkim obrocie, aby np. sprawie się wycofać lub obrać nowy kierunek. Spojrzenie z pierwszej perspektywy, to też przydatne udogodnienie, kiedy straciliśmy orientację w terenie. Skorzystać będzie można poniekąd ze sprintu, który jest bardzo przydatny w sytuacji, kiedy mamy pewność iż nasze Katamari nie zablokuje się na większych obiektach. Jest to jedna z podstawowych umiejętności, która dość gwałtownie się ładuje po użyciu. Idealna kombinacja w połączeniu ze specjalnym magnesem, który jest do znalezienia na większości plansz.

W kwestii technicznej

Studio Rengame otrzymało zadanie i można powiedzieć, iż wykonali kawał dobrej roboty. Choć nie obeszło się bez drobnych problemów, które zauważyłem w trakcie ogrywania Once Upon A KATAMARI. Spadek płynności animacji jest niestety odczuwalny w samych poziomach, jak i w hubach danej epoki. Praca kamery potrafi mocno zirytować np. przy krawędziach ściany lub po wtoczeniu kulki do małego pomieszczenia. Najgorsza przypadłość, to sytuacja, kiedy nasze Katamari się zaklinuje. Cenny czas ucieka, a my walczymy, aby się jakoś wydostać z pułapki. Kwestia zatwierdzenia całego zestawu umów EULA przed rozpoczęciem przygody. Sytuację poprawia wybór sterowania w wersji klasycznej oznaczone jako „Usual controls” lub dla nowych graczy „Simple controls”. Osobiście sprawdziłem jedną i drugą opcję, ale ostatecznie wybrałem proste sterowanie, które jest wygodniejsze.

Oprawa audiowizualna jest specyficzna dla całej serii Katamari. Nie uraczymy tutaj grafiki z produkcji segmentu gier AAA. Magiczny świat zawiera bardzo dużo obiektów w najprzeróżniejszych barwach, które są elementem do zebrania przez gracza. W połączeniu z dźwiękami i wyjątkową muzyką, która jest, najprościej rzecz biorąc, swojego rodzaju mieszanką wielu gatunków. Dodatkowo sam wokal jest mocno japoński, co wzmacnia efekt i odbiór końcowy. Całość tworzy wyjątkowo immersyjny świat, który może Was pochłonąć bez końca.

Król Kosmosu prosi o podsumowanie!

Zacznę od sprawy oczywistej, iż każdy kto polubił serię Katamari, powinien obowiązkowo zagrać w najnowszą odsłonę. Osoby, które przepadają za grami logicznymi także powinny być usatysfakcjonowane. Wymienione wcześniej problemy techniczne, nie powinny być większą przeszkodą. jeżeli ktoś ma styczność marką pierwszy raz, warto dać szansę owej produkcji. W szczególności jeżeli lubicie odkrywać nowe i oryginalne gry. W najgorszym przypadku zostaniecie pochłonięci przez magiczną kulę, którą toczy nasz mały Książę.

Gameplay


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Bandai Namco Entertainment.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Idź do oryginalnego materiału