Opinia o grze: Baldur’s Gate 3 [XSS]

8 miesięcy temu
Zdjęcie: Opinia o grze: Baldur’s Gate 3 [XSS]


Baldur’s Gate 3 jawił się jako bardzo dobra produkcja, którą powinien sprawdzić każdy gracz. Czy jest tak w istocie? Nie do końca…

Na samym początku zaznaczę, iż nie grałem w żadną poprzednią część Baldur’s Gate. Zdaję sobie sprawę, iż według wielu osób są to niesamowicie istotne tytuły. Ja jednak nie miałem okazji sprawdzenia tamtych odsłon. Nie czekałem też na tegoroczną część, aczkolwiek pozytywne opinie wielu graczy sprawiły, iż tytuł ten wskoczył na moją listę produkcji, w które będę chciał zagrać. Kiedy więc dostałem możliwość zagrania w tego RPG-a na Xboxie, chętnie z niej skorzystałem. Otarłem mojego XSS-a z kurzu, podłączyłem go i zacząłem pobierać trzeciego Baldura. Warto zauważyć, ze gra zajmuje na dysku ponad 130 GB. Czy miejsce to jest dobrze wykorzystane? Dowiecie się tego z niniejszego artykułu. Zacznę oczywiście, jak to u mnie bywa w standardzie, od przedstawianej opowieści.

Fabuła

Nie ulega wątpliwości, iż Baldur’s Gate 3 jest niesamowicie rozbudowaną, wielowątkową grą. Z tego powodu nie jestem w stanie opisać wszystkich możliwych kierunków, w których rozwija się historia ukazywana w tym tytule. RPG, jaki przygotowało Larian Studio jest niezwykle elastyczny. Przyznaję, iż nie przychodzi mi do głowy żadna inna gra, która tak bardzo dostosowywałaby się do naszych decyzji. Można niemal odnieść wrażenie, iż mamy do czynienia z żywym organizmem. Naturalnie trzon fabuły, jej podstawa, jest z góry zaplanowana. Nie wchodząc w szczegóły, mamy bowiem odnaleźć rozwiązanie pewnego trapiącego nas (i nasz umysł) problemu. Mam świadomość, iż jest to niezwykle ogólnikowy opis, ale nie chcę zdradzać Wam żadnych spoilerów. Mogę natomiast posłużyć się oficjalnym opisem gry. Znajdziecie go niżej.

Łupieżcy umysłu uprowadzili cię i zainfekowali, a teraz wylądowałeś w samym środku głuszy. Zmieniasz się w potwora, ale wraz z pasożytem w twojej głowie rośnie też twoja moc. Poznaj niezwykłą opowieść o przyjaźni i zdradzie, poświęceniu i przetrwaniu, oraz pokusie władzy absolutnej. Twoja drużyna, rzucona w sam środek konfliktu między diabłami, bóstwami i mrocznymi, nadnaturalnymi siłami, wspólnie zdecyduje o losach Zapomnianych Krain.

Źródło: Sklep Xbox

Metody osiągnięcia tego celu – jak również wielu innych, jako iż tej produkcji jest istne zatrzęsienie misji pobocznych – są bardzo różnorodne. Zależą one między innymi od naszych stosunków z postaciami niezależnymi. Z wieloma napotkanymi bohaterami możemy – ale nie musimy! – walczyć. Nierzadko jesteśmy w stanie ominąć starcie, stosując odpowiednie argumenty słowne. Malo tego, może to implikować nastawienie do nas całego gatunku, a to z kolei otworzyć nam – lub zamknąć – pewne odnogi fabularne. choćby decyzja o tym, czy ocalimy kogoś podczas walki przekłada się na rozwój opowieści. Ponadto nie można zapomnieć o tym, iż w Baldur’s Gate 3 występują losowe spotkania. Z tego powodu może warto byłoby zagrać więcej niż raz? Kupując tę grę, macie w co grać przez długie miesiące, jeżeli chcecie poznać wszystko, co Larian Studio ma do zaoferowania (i jeżeli nie natkniecie się na błędy, o których więcej w dalszej części tekstu). Zwłaszcza, iż kolosalne znaczenie dla naszej historii mają nasi kompani.

Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę

Powyższe hasło z pewnością zna niejeden gracz. Nie użyłem go bynajmniej bez kozery – drużyna jest bowiem jednym z najważniejszych elementów występujących w Baldur’s Gate 3. To od naszych kompanów zależy nie tylko ewentualne powodzenie w rozmowie, ale też nasze być albo nie być czy możliwości wchodzenia w interakcje. Możemy – i powinniśmy – wykonywać dla naszej ekipy zadania poboczne. Dzięki temu nie tylko dowiemy się o nich więcej, ale też – a może przede wszystkim – poprawimy ich związek z innymi członkami naszego zespołu. Jednocześnie możemy grać maksymalnie czworgiem postaci, ale na tej składowej skupię się w następnej części niniejszego artykułu. Nasza drużyna może być niezwykle różnorodna. Nie wchodząc niepotrzebnie w spoilery, wspomnę o kilku rodzajach bohaterów, jacy mogą z nami współpracować:

  • druid potrafiący zamieniać się w niedźwiedzia
  • wampir mogący normalnie działać za dnia
  • wyznawczyni mrocznej religii
  • mag muszący wchłaniać energię specjalnych przedmiotów
  • porośnięte grzybem stwory, potrafiące skłaniać do spełnienia swojej woli
  • gobliny, z którymi możemy nawiązywać relacje handlowe
  • fantastyczne stworzenia, którymi możemy się zaopiekować

To zaledwie wierzchołek góry lodowej w kwestii dostępnych stworzeń, z którymi możemy działać. Zapewniam Was, iż natkniecie się na wiele osób i zwierząt, obok których z pewnością nie przejdziecie obojętnie. Pamiętajcie, iż – jak już wcześniej wspominałem – każda decyzja wpływa na los nas i naszych postaci, a tym samym zachęca do powtarzania (i tak dość długiej) przygody. Do dziś jestem zdenerwowany tym, iż Gale bezpowrotnie opuścił moją drużynę…

Rozgrywka w Baldur’s Gate 3

Czas – a liczyć go można co najmniej w dziesiątkach godzin – jaki spędzimy w świecie wykreowanym przez Larian Studio będzie nam upływał na wykonywaniu czynności z kilku podstawowych kategorii. Mam tu na myśli prowadzenie rozmów, branie udziału w walkach, zbieranie wyposażenia oraz ulepszanie umiejętności naszych podkomendnych.

Dialogi bez wątpienia są w stanie zdziałać najwięcej. Jak wspominałem wcześniej, dzięki sprawnie prowadzonej rozmowie możemy nierzadko uniknąć otwartego konfliktu. Oczywiście dzięki rozmowom zwiększamy też naszą wiedzę na temat świata i zamieszkujących go istot. Bardzo często będziemy też mogli wykorzystać nasze talenty w czasie rozmowy. Odpowiednio rozwinięta znajomość religii pozwoli odnieść się do tajemniczego symbolu na medalionie. Natomiast postać specjalizująca się w perswazji będzie miała większe szanse na przekonanie naszego rozmówcy do naszej racji. W Baldur’s Gate 3 jest naprawdę masa opcji i wyraźnie widać, iż nasze wybory mają ogromny wpływ na to, jak ukształtują się losy postaci. Nie muszę chyba dodawać, iż wyjście z rozmowy bez wdania się w walkę jest niesamowicie satysfakcjonujące?

Jakbyśmy jednak nie kombinowali, nie da się uniknąć sytuacji, w której będziemy musieli przybrać pozycję ofensywną w obliczu zagrożenia. Przemierzając świat, natkniemy się na strzeżone lokacje, często skrywające interesujący łup. Warto nadmienić, iż można zawczasu kucnąć, aby przekraść się poza polem widzenia nieświadomego naszej obecności przeciwnika. Bynajmniej nie ma też problemu, aby skraść przedmioty, nie wchodząc w konflikt. Oczywiście niezbędne będą co rusz rzuty kośćmi – to one determinują nasze powodzenie w próbach siły, zręczności czy choćby rozmowach. Przyznaję, iż bardzo podoba mi się ta mechanika i świetnie pasuje do stylu rozgrywki, jaki reprezentuje Baldur’s Gate 3. Jednak, jak wspomniałem, czasem będziemy musieli sięgnąć po broń. W tym miejscu dochodzę do niewątpliwie jednej z najistotniejszych stron gry.

Walka w Baldur’s Gate 3

Moja pierwsza styczność z mechaniką walk nie należała do najbardziej udanych. Gra co prawda pokazuje nam co jakiś czas drobne samouczki. Nie sposób jednak zaprzeczyć, iż najwięcej o rozgrywce uczymy się sami, na naszych błędach. Można nie być fanem tego rozwiązania, aczkolwiek ja przyznaję, iż bardzo mi się ono spodobało. Wracając do rzeczy – walka odbywa się w systemie turowym. Na górze ekranu widzimy sylwetki występujących w danym starciu postaci. Ich kolejność decyduje o kolejności wykonywania akcji przez tych bohaterów i należy brać to pod uwagę przy planowaniu swoich manewrów. Jest to w mojej ocenie szczególnie przydatne podczas celowania w oponenta – najlepiej jest mierzyć we wroga, który ma niedługo przystąpić do ataku lub takiego, którego wcześniej spętała inna osoba w naszej drużynie.

Ogromnie spodobała mi się otwartość gry na nasze akcje i dostosowywanie się do naszego działania. Nie będę tu bynajmniej wymieniał wszystkich możliwych opcji interakcji, ale zarysuję Wam lekko obraz tak elastycznego świata. Moją ulubiona taktyką gwałtownie okazało się rzucanie butelką z tłuszczem nieopodal przeciwników, a następnie ciskanie w tę plamę kulą ognia. Nie muszę chyba tłumaczyć, jaki był rezultat? Pozytywnie zaskoczyło mnie również to, iż oponent może poślizgnąć się, wbiegając w tłustą kałużę czy lód, a nawet… stojąc na nierównym terenie. Kula ognia ułatwiła mi też odniesienie zwycięstwa w zmaganiu z hordą pająków w jaskini. Cisnąłem tym pociskiem w pajęczynę, po której szedł stwór, a ta spaliła się, powodując obrażenia od upadku u pająka. Nie mogę też nie docenić rozkazów. Niektóre postaci są w stanie wydawać innym komendy – dzięki temu (albo na przykład po rzuceniu zaklęcia upiornego śmiechu) trafiony daną mocą oponent może na przykład paść na jedną turę, czy uciekać. Gwarantuję Wam, iż sprawne wykorzystywanie rozkazów ułatwi wygrania niejednej walki.

Tryb współpracy

Na pewno należy odnotować fakt obecności trybu kooperacji w recenzowanej grze. Ja ogrywałem wersję na Xbox Series S i jest to niezwykle istotna informacja. Na tej konsoli brak bowiem podzielonego ekranu. Na Xbox Series S z dwuosobowego trybu współpracy skorzystamy wyłącznie przez sieć, kiedy każdy z graczy gra na swojej konsoli. To ogromna wada tego tytułu, zwłaszcza w zestawieniu jej ze sporym problemem ze skalowaniem poziomu trudności starć. Na początku drugiego aktu spędziłem wiele godzin, próbując pokonać przeciwników przybywających ze specjalnych portali. Mogłem na szczęście niszczyć te portale, ale nie była to równa walka – moje postaci niszczyły je zwykle w dwie tury, a przez ten czas nie dość, iż pojawiali się nowi wrogowie, to jeszcze powielały się… portale. Sprawiło to, iż musiałem walczyć z mniej więcej dziesięcioma nieprzyjaciółmi, samemu mając w drużynie zaledwie trzy postaci. Jasne, mógłbym iść w inne miejsce awansować bohaterów i zdobyć nowych członków ekipy. Nie zmienia to jednak faktu, iż takie starcie jest szalenie nieuczciwe. Tym bardziej, iż im dłużej będziemy grali, tym częściej natkniemy się na takie dysproporcje.

Sterowanie na konsolach

Jeżeli widzieliście zrzuty ekranu z komputerowej wersji Baldur’s Gate 3, to na pewno zauważyliście pewien dość rozbudowany segment na dole ekranu. Przykład znajdziecie niżej.

Źródło: Steam

Nie ukrywam, iż trochę się przestraszyłem na ten widok. Sterowanie mogłoby być strasznie zagmatwane na konsoli, chcąc oddać nam wszystkie te możliwości. Na szczęście okazałem się być w ogromnym błędzie. Na konsoli tego segmentu nie ma. Możecie się zastanawiać, jak wobec tego mamy wybierać interakcje dla naszych postaci. Odpowiedź jest niezwykle prosta i sensowna – mianowicie naciskając LB i RB na padzie, przywołujemy menu kołowe. To właśnie z niego wybieramy akcję, którą ma wykonać nasza postać. Pozwala to nam na przykład skakać (zapomnijcie o płynnym poruszaniu się i jednoczesnym skakaniu – to nie jest gra zręcznościowa). Możemy również „zaatakować” przeszkodę i w ten sposób otworzyć sobie dalsze przejście, rzucić kompanowi miksturę leczniczą, czy… wyjąć lutnię i zacząć na niej grać.

Nie jest to bynajmniej absurdalne – w ten sposób w mieście możemy zarobić nieco grosza albo odwrócić uwagę ludzi, pozwalając innemu kompanowi podjąć próbę kradzieży kieszonkowej. Natomiast w walce polecam niekiedy wycelować w wiszące palenisko – a dokładnie w jego zawias… Niegłupim pomysłem jest również zestrzelenie drewnianej konstrukcji, na której usadowił się strzelec przeciwnika (oczywiście jeżeli ktoś jest wyżej, to nierzadko ma premię do szansy powodzenia ataku). Najlepsze jest to, iż działania te są logiczne i sami musimy je odkryć. Larian Studio zachęca tym samym do eksperymentowania, co sprawia niesamowitą frajdę. Chociażby z tego powodu warto zagrać w Baldur’s Gate 3.

Projekt świata i postaci

Świat, jaki zwiedzamy podczas naszej co najmniej kilkudziesięciogodzinnej przygody (podzielonej na trzy akty) jest niezwykle zróżnicowany. Nie będę bynajmniej pisał Wam o wszystkich dostępnych lokacjach, ale opiszę ogólne style, z jakimi się zetkniemy. Mamy więc na przykład opustoszałą plażę wraz z poukrywanymi jaskiniami wypełnionymi pułapkami i skarbami. Jest ogromne, zachwycająca i wręcz przytłaczające swoim przepychem miasto, stanowiące ostry kontrast dla początkowej miejscówki (która jest notabene według mnie niestety sztampowa. Mój pierwszy kontakt z Baldur’s Gate 3 był mało pozytywnie nastawiony). Są lasy, w których natkniemy się na wiewiórki, z którymi możemy porozmawiać (oczywiście zakładając, iż posiadamy umiejętność rozmawiania ze zwierzętami).

Są mroczne pieczary, z jednej strony zmuszające nas do trzymania się na baczności, ale z drugiej intrygujące potencjalnymi znaleziskami. Jest też niestety dość wczesna miejscówka, w której musimy się zmagać z raniącą nas okresowo (a choćby będącą w stanie uczynić z nas nieumarłych) Klątwą Cienia. Dopóki nie odwiedziłem tego miejsca – a musiałem je odwiedzić, chcąc lecieć dalej z główną fabułą – uważałem, iż pierwsza lokacja jest najgorsza. Okazało się, iż ten niechlubny laur przejęła ta miejscówka. Jest to niestety kolejna wada Baldur’s Gate 3, ale nie ostatnia. Następne minusy poznacie w poniższej części niniejszego artykułu.

Grafika w Baldur’s Gate 3

Zacznijmy od grafiki, która – na konsoli Xbox Series S – jest mocno nierówna. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z bardzo fajnie zaprojektowanymi postaciami, zachwycającymi stylistyką i reprezentowanym przez nie rasami. Z drugiej strony nie mogę przejść obojętnie obok dość często występujących rozmazanych tekstur, okazjonalnych spadków płynności animacji (zwłaszcza w ostatnim akcie oraz w pieczarze wypełnionej wybuchowymi roślinami). Zawiodło mnie również doczytywanie tekstur – często odbywało się ono na moich oczach, przez co mój rozmówca czy moje postaci początkowo wyglądały jak dziwny kształt ulepiony z plasteliny. Zdaje sobie oczywiście sprawę, iż Xbox Series S to najsłabsza konsola tej generacji. Jednak jeżeli gra na nią wychodzi, to oczekuję pewnej jakości. Hitem okazały się dla mnie choćby nie prześwitujące tekstury i znikające dachy. Nie byłem w stanie przejść gry – dlatego nie jest to recenzja.

Problemy techniczne

Tuż przed ostatnią walką okazało się, iż gra nie włączała się. Widziałem czarny ekran, na którym niczego nie mogłem oczywiście robić. Wyłączyłem Baldur’s Gate 3 w nadziei, iż teraz może się włączy. Niestety tak się nie stało. Pomyślałem więc, iż zresetuję konsolę. Zrobiłem to, ale nie było zmian. Włączyłem więc jeszcze raz konsolę od nowa i teraz owszem, gra włączyła się. Ale usunęła prawie wszystkie moje zapisy! Jedynym, który miałem był zapis w połowie drugiego aktu. W tym momencie stwierdziłem, iż miarka się przebrała i niestety nie jestem w stanie ukończyć tej produkcji. Technicznie jest ona bardzo niedopracowana. Nie wiedzieć czemu, dopiero w 3 akcie zaczęto pokazywać samouczki – tłumaczące skradanie się, dialogi, rzuty kością itp., a więc coś, z czym spędziłem wcześniej kilkadziesiąt godzin…

Udźwiękowienie

Plusem natomiast jest bez wątpienia udźwiękowienie w Baldur’s Gate 3. Dźwięki otoczenia, a przede wszystkim muzyka, są naprawdę świetne i zachęcają do przemierzania świata. Nie mogę też nie docenić świetnie zagranych postaci – aktorzy głosowi stanęli na wysokości zadania i tchnęli życie w swoje postaci. Najbardziej podobało mi się to, jak przedstawiono Astariona oraz pewną diaboliczną postać. Nie będę wchodził w szczegóły, ale na pewno będziecie wiedzieć, o kogo mi chodzi, kiedy już zagracie w tę produkcję. Co do kwestii technicznych, to muszę jeszcze wspomnieć o pewnych drobnych uwagach. Podoba mi się możliwość ustawiania własnych znaczników celu na mapie – tym bardziej, iż możemy nadać im własne nazwy!

Zdecydowanie ułatwia to eksplorację i ewentualne powracanie do odkrytych wcześniej miejsc. Gra wczytuje się też bardzo gwałtownie i teoretycznie wspiera opcję Quick Resume. W praktyce jednak w większości przypadków musiałem włączać grę od nowa. Nie podoba mi się za również znikający okręt w 1 akcie, przez co podróżowanie do innej lokacji bywało dość problematyczne. Mimo iż nie widziałem okrętu, to po przytrzymaniu A (co podświetla wszystkie obiekty, z którymi można zadziałać), na liście pojawił się okręt, z którym mogłem wejść w interakcję. Doceniam natomiast wygodny dostęp do szybkiego zapisywania stanu gry – wystarczy nacisnąć przycisk opcji, po czym stuknąć Y na padzie. Podobna mi się również wygodne i proste grupowanie oraz rozdzielanie członków drużyny. Co do dostępności w tej produkcji nie mam niemal żadnych zastrzeżeń.

Podsumowanie

Baldur’s Gate 3 bez cienia wątpliwości jest jedną z najważniejszych gier tego roku. Nie uważam natomiast, aby była to obowiązkowa pozycja w bibliotece każdego fana gatunku RPG. Co prawda otrzymujemy bardzo długą przygodę i świat zachęcający do zwiedzania oraz eksperymentowania. Nie obyło się jednak niestety się poważnie irytujących wad. Największe trzy minusy to dla mnie etap związany z Klątwą cienia, początkowy, dość sztampowy i nudny poziom, oraz mnóstwo błędów technicznych. Najlepszy na pewno jest akt pierwszy – po nim sporo się psuje. Baldur’s Gate 3 w mojej opinii jest nie do końca udanym tytułem. Z jednej strony mamy tu bardzo długą rozgrywkę, ogromne znaczenie postaci i relacji między nimi oraz niezwykle bogate możliwości szukania drogi i prowadzenia starć. Z drugiej jednak jest sporo problemów technicznych i nieuczciwego podejścia do gracza. Na pewno warto dać tej produkcji szansę. Może akurat Wam się spodoba? Dla mnie jednak bynajmniej nie jest to gra roku. O to miano walczyć musiałyby w moim rankingu dwa tytuły – Alan Wake 2 oraz fenomenalne rozszerzenie do Cyberpunka 2077, Widmo Wolności. Baldur’s Gate 3 niestety nie spełnił moich oczekiwań.

Kod recenzencki zapewniło studio Larian Studio.
Idź do oryginalnego materiału