Outcast – A New Beginning – recenzja gry. Mesjasz Adelphy

8 miesięcy temu

Walka najeźdźców o cenny surowiec, niebezpieczna planeta oraz zamieszkująca tam ludność, która wierzy w nadejście mesjasza. Choć zarys fabuły brzmi jak Diuna, to jednak mowa o Outcast – A New Beginning. Produkcji, która potrafi wciągnąć gracza na długie godziny.

Appeal Studios nie miało łatwej przeszłości. Po wydaniu The Outcast – innowacyjnej jak na ówczesne czasy gry – studio zostało zamknięte, zaś planowana kontynuacja anulowana. Powodem miało być niespełnienie oczekiwań wydawcy. Jednakże w 2015 roku, twórcy postanowili wykupić prawa do marki oraz zrobić remake ich flagowego tytułu. Niestety, pech nie ominął ich także tym razem, zdobywając słabe wyniki sprzedaży oraz chłodne recenzje od społeczności graczy. Belgijskie studio jednak się nie poddało. Po wykupieniu firmy przez THQ Nordic, dostali wreszcie szansę stworzenia sequela do ich ukochanego dziecka. Twórcy, po 25 latach walki, dostarczają wreszcie Outcast – A New Beginning. Czy jest to udany powrót?

Zobacz także: Expeditions: A MudRunner Game — recenzja gry. Firewatch w oparach Diesla

Screen z gry Outcast – A New Beginning

Gra opowiada historię Cuttera Slade’a – byłego komandosa NAVY SEAL. Bohater zostaje wskrzeszony przez pradawne moce, zaś on sam trafia na planetę Adelpha. Dowiaduje się od zamieszkującej tam obcej rasy Talan, iż ich tereny zostały najechane przez złowrogie siły. Celem najeźdźców jest ołupić planetę z cennego surowca zwanego helidem. Protagonista postanawia pomóc Talanom, którzy do tego myślą iż jest Ulukaï – człowiekiem, który wyzwoli Adelphę od wszelkiego zła.

Outcast – A New Beginning, choć jest kontynuacją gry z 1999 roku, to historia jest przystępna dla wszystkich grającego. Ja sam nie miałem okazji zagrać The Outcast, ale zrozumiałem w pełni fabułę. Twórcy na spokojnie wyjaśniają cały świat, jak działa tamtejsza ludność, tradycje oraz fauna i flora. I bardzo dobrze, bo Adelpha to zdecydowanie jeden z największych plusów produkcji. Mimo iż nie jest to nic oryginalnego, to jednak z ciekawością zwiedzamy planetę, by zobaczyć, co ma do zaoferowania. Sama warstwa fabularna jednak nie jest już tak samo interesująca. Pisząc scenariusz, belgijskie studio widocznie inspirowało się wieloma dziełami sci-fi (m.in. Avatarem, Diuną czy Horizon: Zero Dawn). Niestety, opowieść to zlepek najprostszych motywów, niedodająca żadnemu bohaterowi czy wydarzeniom jakiejkolwiek głębi, przez co trudno odczuć jakieś emocje, choćby w finałowej sekwencji. A szkoda, bo historia z pewnością miała ogromny potencjał.

Zobacz także: The Thaumaturge – recenzja gry. Gotta catch’em all

Screen z gry Outcast – A New Beginning

Gameplay jest elementem Outcast – A New Beginning, który został bardzo dopieszczony przez Appeal Studios. Gra jest gatunku przygodówki z elementami akcji. Muszę przyznać, iż dawno żadna produkcja tak mnie nie wciągnęła. Twórcy opracowali świetny, szybki, zręcznościowy system walki, który nie nudzi. Główny bohater wyposażony jest w wielofunkcyjny plecak odrzutowy. Możemy nim nie tylko gwałtownie podróżować między lokacjami, ale także wykorzystać go do walki. Prócz tego, mamy także tarczę (mającą funkcję zarówno defensywną, jak i ofensywną) oraz dwa rodzaje broni palnej, które możemy dowolnie modyfikować, dając rozgrywce jeszcze większą różnorodność. I jest to naprawdę fajny pomysł, który pozwala graczowi grać na swój własny sposób.

Jestem zaskoczony, iż choć świat w Outcast – A New Beginning wydaje się być ogromy, aktywności pobocznych znajdziemy naprawdę mało. Większość i tak będziemy musieli wykonać podczas fabuły. Same te aktywności niczym się nie wyróżniają na tle innych gier z otwartym światem. Niszczymy posterunki oponentów, pokonujemy hordy wrogiej przyrody Adelphy oraz wykonujemy wyzwania zręcznościowe. Jednakże są one zrealizowane tak, iż nie czułem żadnego znużenia, rozwalając ósmą bazę z rzędu. Niestety, sami wrogowie są rozczarowujący – twórcy oferują nieliczną grupę nieprzyjaciół, którzy ani designem, ani umiejętnościami nie są ciekawi. Tak samo walki z bossami – słabe, monotonne, okropnie łatwe potyczki.

Screen z gry Outcast – A New Beginning

Wizualnie, Outcast – A New Beginning w żaden sposób nie zaskakuje. To przyzwoita graficznie produkcja z ładnymi modelami i ślicznym środowiskiem, ale nie wyznacza nowych granic technologicznych, jak to robiła produkcja z 1999 roku. Sama ścieżka dźwiękowa jest dobra, często świetnie odzwierciedla sytuację na ekranie, ale równocześnie należy do kategorii szybka do zapomnienia. Dużą zaletą jest zdecydowanie konstrukcja świata. Adelpha jest różnorodna oraz pełna pięknych krajobrazów.

Niestety, gra – przynajmniej w wersji recenzenckiej – zawiera niemałą ilość błędów. Grałem na PC i spotkałem podczas rozgrywki wiele problemów. Pomijając błędy graficzne, nieraz musiałem restartować grę, gdyż cała misja mi się psuła i nie mogłem przejść do następnego etapu. Na szczęście, nie są one zbyt często, ale potrafią wkurzyć grającego. Jednakże, wierzę, iż twórcy gwałtownie uporają się z błędami i doszlifują produkcję do perfekcji na jej premierę.

Zobacz również: Mario vs Donkey Kong – recenzja gry. Dejta mi w końcu solową grę z Donkey Kongiem!

Outcast – A New Beginning to wciągająca przygoda, w której będziecie się świetnie bawić! Choć nie zachwyca ze strony fabularnej, to gameplay oferuje bardzo dobry system walki oraz przyjemny model podróży. Niczym się nie wyróżnia na tle innych gier akcji, ale czuć, iż twórcy pracowali bardzo ciężko, by dostarczyć graczom produkcję wysokiej jakości. Warte zagrania!

Recenzja powstała we współpracy z polskim wydawcą Plaion Polska Źródło obrazka głównego: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału