Persona 3 Reload – recenzja (XONE). Idealny start w cieniu spuścizny

9 miesięcy temu

Gdy Persona 3 Reload została zapowiedziana fani i gracze nie kryli zaskoczenia. W końcu zaledwie rok temu port Persony 3 Portable zagościł na naszych ekranach. Pełnoprawny remake „trójki” wydawał się w tamtym momencie zbędny. Mimo tego odświeżona warstwa audiowizualna potrafiła przykuć uwagę. Pytanie tylko, czy Persona 3 Reload zaoferuje więcej niż widoczki, aby skusić ludzi do zakupu?

Czym jest ta cała Persona?

Persony zupełnie jak serie Final Fantasy czy The Legend of Zelda prezentują niezależną historię, którą można poznać bez znajomości poprzedniczek. Każda z nich ma jednak swoje cechy rozpoznawalne, które definiują je jako daną markę. Jak w przytoczonych tytułach są to zwykle magiczne kryształy, fundamentalne dla świata artefakty czy powracające bestie, tak dla Persony — licealne życie i interpretacja struktur psychologii Junga. Może być to szokujące dla osób, które nie miały z serią do czynienia, ale właśnie tak! Persona jest przesiąknięta symboliką i drugim dnem. Podane to jest w sposób przystępny, nieprzytłaczający. Same tytułowe Persony, to odbicie prawdziwego ja danego bohatera.

Słyszę Twoje zakłopotanie czytelniku. Jak to się wszystko ma do licealnego życia? To jest właśnie punkt, w którym Persona lśni najbardziej. Jako iż jesteśmy średnią ludzi, jakimi się otaczamy, to właśnie relacje “szkolne” będą wpływać na siłę naszego bohatera. W zależności od tego, z jakimi osobami wejdziemy w interakcję i z jakimi zawiążemy trwałą przyjacielską lub choćby romantyczną więź, taki typ Person będzie rosnąć w siłę.

Oryginalna trzecia odsłona cyklu zaprezentowała mechanikę Social Linków, więc naturalnie w Personie 3 Reload ona również występuje. Jest to dziesięciopoziomowa skala reprezentująca bliskość relacji z postaciami. Po zajęciach możemy zdecydować, z kim spędzimy resztę dnia. W ten sposób poznamy wachlarz postaci o przeróżnych wątkach. Śledzi się je z zainteresowaniem i raczej gracz zdecyduje się rozwijać te, z którymi rezonuje, niż te czysto służące mechanice Person. Przez liczbę tych małych opowieści łatwo spotkać znajome motywy, ale każdy z nich kryje w sobie niespodziewany twist, więc warto dać szansę wszystkim. Szczególnie iż podejmowane przez postacie tematy są szalenie różnorodne. Znajdziemy tam zarówno zwykłe dramaty licealne o niepewności do narzuconej przez rodziców ścieżki kariery, jak i głębsze rozmyślania nad stratą i przemijaniem.

Reload to fabularnie stara dobra Persona 3

Naturalnie wszystkie małe historie są zamknięte w jednej nadrzędnej. Krąży ona wokół tajemniczej Godziny Mroku, której doświadczyć mogą nieliczni. Gdy zegary wybiją północ, świat zastyga, nabierając druzgocących zielonych barw, a w miejscu okolicznej szkoły pojawia się strzelista wieża pnąca się do księżyca zwana Tartarusem. Tego wypełniają tajemnicze Cienie blokujące drogę na sam szczyt. Główny bohater staje się członkiem grupy badającej to przedziwne zjawisko. Choć mogłoby się wydawać, iż tylko nieliczni są narażeni na zagrożenia dodatkowej godziny, to coraz częściej na ulicach widać osoby pogrążone całkowicie w tak zwanym zespole apatii. Początkowo lekka fabuła o okazjonalnych wycieczkach w celu walki z potworami z czasem gęstnieje. Czym więcej puzzli trafia na swoje miejsce w układance, tym częściej grający łapie się za głowę. Osobiście jestem zakochany w tym, jak gry z tej serii prowadzą całą historię i postacie. Łatwo się do grupki bohaterów przywiązać, szczególnie iż ich interakcje ze sobą są cudownie napisane. Emocje potrafią wybrzmieć i warto przygotować chusteczki na zarówno łzy szczęścia, jak i emocjonalnej dewastacji.

Fabułę tę poznać może jeszcze więcej osób. Dzięki temu, iż Persona 3 Reload jako pierwsza odsłona serii została zlokalizowana na potrzeby polskiego rynku. Cieszy mnie, iż coraz więcej azjatyckich produkcji zostaje potraktowana w ten sposób i znikają kolejne bariery dla niezdecydowanych graczy. Jest to ważne szczególnie, dlatego iż w Personie dużo się czyta. Określenie „interaktywna książka” nie jest tu dalekie od prawdy, bo zwykle choćby animacje postaci w scenkach narracyjnych bywają umowne, nadając tylko dodatkowy kontekst do spływającego tekstu. jeżeli chodzi o samą jakość lokalizacji to, jak produkt tego kalibru mogło być lepiej. Błędy łatwo zauważyć i jak nie utrudniały rozgrywki, tak wybijały z zabawy. Nie zrozumcie mnie źle. Polonizacja nie ma literówek w każdym dialogu. Gdyby to była mała gra niezależna, to raczej każdy by przymknął oko i choćby był dalej wdzięczny. Jednak wiemy, iż firma stojąca Personą mała nie jest i w tej skali te buble są bardziej rażące.

Tartarus bywa dalej piekłem dla grającego

Tartarus w Personie 3 jest chyba jednym z najbardziej niesławnych elementów gry. Wspinanie się na szczyt wieży nie należy do najprzyjemniejszych elementów zabawy. Składa się ona z ponad 250 pięter i podzielona jest na kilka kondygnacji różniących się elementami wizualnymi i sposobem generowania pomieszczeń. Bardzo gwałtownie odbiorca ma wrażenie, iż zobaczył już wszystko i po dłuższych sesjach walki z Cieniami piętra zlewają się z sobą. W mojej recenzji P3P napisałem, iż zwiedzanie Tatratusa było dla mnie bardziej relaksującym doświadczeniem niż wieczną walką ze zmęczeniem formuły i tu tutaj byłoby tak samo, ale niestety na niekorzyść Persony 3 Reload, część grających nie odpoczęła jeszcze wystarczająco od tej wspinaczki. Gdyby Atlus nie zdecydował się wydać tego samego po raz drugi w tak krótkim czasie, czerpałbym z Taratrusa jeszcze więcej przyjemności niż z wydania Portable. Wszystko dlatego, iż Reload faktycznie stara się urozmaicić przemierzanie pięter.

[See image gallery at pograne.eu]

Nowe oblicze tajemniczej wieży jest mniej blokowanie i kondygnacje faktycznie potrafią różnić się od siebie. Mimo iż dalej są stosunkowo proste, to elementy, z których się składają, są na tyle zróżnicowane, iż potrafię wskazać kondygnacje, które mniej lub bardziej lubię. Do tego dodano zdarzenia losowe w ramach danego piętra. Możemy spotkać nie tylko drzwi, które podbiją poziom drużyny, ale i bramy prowadzące w głębie Tartatrusa. Tam czekać będą potężniejsi wrogowie, ale też równie potężne nagrody dla odważnych. Kopa unowocześnienie zyskały także same starcia. Persona 3 Reload dalej prowadzi walki w turowym systemie RPG, ale od czasu pierwowzoru seria rozwinęła w tym aspekcie skrzydła. Unowocześniono więc wachlarz ruchów drużyny.

Teraz po uderzeniu w słaby punkt wroga zupełnie jak w Personie 5, gracz może przekazać dodatkową turę innej postaci, aby jeszcze szybciej rozprawić się z przeciwnikiem. Daje to możliwość tworzenia prawdziwych łańcuszków ataków zwiększających kontrolę nad polem walki. Dodatkowo każda z postaci ma teraz do dyspozycji specjalny atak ignorujący odporności przeciwnika. Nazwano to Teurgia i za użycie go odpowiada specjalny ładujący się pasek podczas starcia. Jeszcze, aby pogłębić element taktyczny, wspomniany pasek nie ładuje się po prostu w trakcie walki, a dowolni bohaterzy muszą wykonywać specjalne akcje, aby na ten specjalny cios zasłużyć. Nie są do jakieś nieprawdopodobne wymagania i zwykle Teurgia i tak ładuje się przy okazji, jednak świadomość tych zależności pozwala na jeszcze więcej różnych manewrów w czasie pojedynku.

Persona 3 Remake… znaczy Reload

Ustaliliśmy, iż mechanicznie gra nadgoniła ostatnie odsłony serii, ale co z warstwą audiowizualną? Tutaj mam mniej jednoznaczną opinię. W sieci pojawiły się głosy mówiące, iż Persona 3 Reload to po prostu oryginał przemalowany na Personę 5. Drapie się po głowie, czytając takie spostrzeżenia, bo osobiście nie oczekiwałem niczego więcej po samym pomyśle remaku. Mówiąc to, dalej uważam, iż graficznie gra jest nierówna. Seria nigdy nie była benchmarkiem wizualnym, ale temat dzisiejszej recenzji w wielu miejscach odstaje względem przytaczanej „piątki”. Widać jak na dłoni, iż skorzystali z już opracowanego wcześniej kierunku artystycznego, ale sama jej jakość została wykonana na pół gwizdka.

Modele środowisk mają grubo ciosaną geometrie, a tekstury w wielu miejscach niechlujnie łączą się, jakby nie poddawano ich większej obróbce. Najgorsze, iż nie tyczy się to tylko lokacji, których nie będziemy odwiedzać za często, ale i samego internatu. W tym kręcimy się każdego dnia i trudno nie zauważyć rzucających się w oczy niedociągnięć.a szczęście Persona 3 Reload odświeżyła krótkie animowane wstawki w kluczowych momentach fabularnych i te prezentują się cudownie. Trudno też nie wspomnieć o zapierającym dech w piersi interfejsie. Od momentu, w którym ten stał się jednym z punktów identyfikacyjnych serii, trudno się nie zachwycać tym, co się dzieje na ekranie, choćby gdy teoretycznie jest on statyczny.

Remake nie tylko widać, ale i słychać

Rytmu zabawie nadają też odświeżone utwory muzyczne. Do tych po prostu nie mogę się przyczepić i staną one na równi, partnersko obok oryginalnej ścieżki dźwiękowej Persony 3. Muzyka tak samo świetnie działa w grze, jak i poza nią, więc liczę, iż niedługo dołączy ona do OST na platformach streamingowych. Niektórzy burzą się również na nowe głosy, którymi przemawiają do nas postacie w Reload, ale trudno mi się odnieść w którąś ze stron. Każdy z aktorów był swoją postacią i żaden głos nie wybijał mnie z transu. Szczerze, gdybym nie wiedział, iż zmieniła się obsada względem pierwowzoru, to bym tego nie zauważył. A było dużo czasu, aby się z nimi osłuchać.

W Reload mamy więcej okazji, aby się spotykać z cyfrowymi przyjaciółmi. Od pewnego momentu gry pojawiają się całkowicie nowe aktywności i scenki, które pozwolą graczowi jeszcze lepiej poznać każdą z osób w drużynie. Przez specyfikę serii trudno wpleść w produkcję nowe aktywności. Wszystko odbywa się zgodnie z kalendarzem, więc ograniczona liczba akcji, jakich możemy się podjąć, musi być zgrabnie zaplanowana. Dodanie czegoś świeżego może łatwo zaburzyć balans w rozwoju bohatera. Przez to czułem, iż te całkowicie nowe scenki poza samą przyjemnością z obcowaniem z bohaterami nie dają wiele. Tu wpadnie przedmiot, a tam bonus do rozwijania bohatera, ale szczere zawsze czułem, iż pierwotnie aktywności dają więcej w kontekście mechanik gry.

Stare sprzęty i nowa gra

Temat, o który chciałbym jeszcze zahaczyć to kwestia technologiczna. Ogrywałem Persone 3 Reload na stareńkim modelu Fat Xboxa One i nie zawsze była to płynna zabawa. Początkowo obawiałem się, iż to tylko przypadek mojego modelu, ale kilka nurkowań w internecie i okazało się, iż na wszystkich konsolach ósmej generacji zdarzają się chrupnięcia gry. Zwykle gra działa płynnie w 30 FPS-ach, ale podróż po Tatratusie już nie jest taka stabilna. Trudno mi wskazać przyczynę dropów klatek, bo sprawiały one wrażenie losowych. Na ekranie nie musiało się specjalnie dużo dziać, aby konsola złapała zadyszkę i jest to tym dziwniejsze, iż sama produkcja nie sprawia wrażenia, aby miała dawać powód do takich zachowań. Choć z pewnością PS5 i XSX/XSS mają już połowę swojego cyklu życia za sobą, to na pewno wśród Was są osoby, które jeszcze korzystają z poprzedników. Tak więc uprzedzam, iż w trakcie gry mogą zdarzyć się spadki klatek poniżej komfortowych 30 na starszych sprzętach.

Grać czy nie grać w Persone 3 Reload oto jest pytanie

Remake jest wierny pierwowzorowi, jeżeli nie jest się purystą skupionym na małych detalach, to sięgniecie po tę produkcję, po niedawnym ograniu Portable mija się z celem. Tu pojawia się ten najważniejszy kontekst całej sytuacji. Sama w sobie Persona 3 Reload jest najlepszym sposobem na zapoznanie się z tą opowieścią. Postaci dalej się przecudownie odkrywa, wir intrygi, gdy już wciągnie, to nie puści, a ciągła zmiana z turowej walki na visual novelkę nie pozwala się nudzić. Dodatkowo można w końcu doznać tego wszystkiego po polsku, więc jeżeli ktoś się wstrzymywał całe te lata, to nie ma do tego najmniejszego powodu. I tu pojawia się to legendarne – ale. jeżeli grało się niedawno w inną wersję „trójki”, to w mojej opinii nie ma specjalnie po co wracać do remaku. Dodatkowo karygodne jest to, iż Persona 3 Reload nie jest choćby wydaniem ostatecznym. A szczerze po takim czasie już wypadłoby tego oczekiwać. Brakuje w niej wątków dodanych w Personie 3 Portable, a i bez epilogu historii dodanym w Personie 3 FES historia wydaje się wybrakowana.

Gameplay


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Kup Persona 3 Reload (XONE/XSX)

Idź do oryginalnego materiału