CD Projekt RED zaprosił mnie do studia w Warszawie, abym ograł przedpremierową wersję gry Cyberpunk 2077 Phantom Liberty. Od stanowiska testowego musieli potem odrywać mnie niemal siłą. Tak mi się podobało.
– Przepraszam, naprawdę już musimy kończyć. Jesteśmy mocno po czasie – mówi mi pracownik CD Projekt RED, gdy prowadzę opancerzony pojazd z karabinami, strzelając na oślep. Od stanowiska testowego musieli odciągać mnie niemal siłą. Nie sądziłem, iż aż tak spodoba mi się Cyberpunk 2077 Phantom Liberty. To nie jest zwykły dodatek. To rewolucja, która zmienia wiele fundamentalnych elementów gry. Piszę to z perspektywy krytyka podstawowej wersji z okresu premiery.
Na premierę Cyberpunka 2077 nie szczędziłem grze gorzkich słów. Phantom Liberty robi kompletnie inne wrażenie.
Phantom Liberty wciąż ma jeszcze kilka miesięcy do premiery (2023 rok), ale już teraz sprawia wrażenie produkcji bardziej dopracowanej, pełniejszej i bogatszej od Cyberpunka 2077 z 2021 roku. Jakość detali i dbałość o szczegóły jest na poziomie, który znacząco wykracza ponad standard podstawowej gry. Zwłaszcza w wersji uruchomionej na PS4 albo Xboksie One.
W premierowej recenzji uważałem, iż Cyberpunk 2077 jest całościowo mniej udany od trzeciego Wiedźmina, a z tytułem bawiłem się gorzej niż przy przygodach Geralta. Trzy lata temu nie dałem się ponieść hype’owi, ale z Phantom Liberty jest inaczej. Po ograniu buildu Redów aż się trzęsę, żeby wrócić do ich siedziby i kontynuować interesującą opowieść z prezydentem NUSA, spiskiem i tajnymi agentami.
Grając w Phantom Liberty od razu rzuca się w oczy wyższa jakość wykonania futurystycznego świata.
Koniec z armią klonów w mieście. Koniec z błędami obiektów i animacji. Koniec z pustymi, sterylnymi ulicami. Nowy obszar Dogtown wprowadzony wraz z Phantom Liberty to najbardziej szczegółowa i skondensowana dzielnica całego Night City. Z większą liczbą unikalnej architektury oraz wyraźnie większą liczbą budynków do których można wejść i które można splądrować. Jakościowa zmiana względem terenów podstawki jest od razu wyczuwalna.
Tę jakościową zmianę widać nie tylko w wielkich budynkach, ale również małych detalach. Sprzedawcy już nie stoją jak kołki, czekając na interakcje gracza. Zamiast tego pokazują sztuczki zachęcające do odwiedzin straganu, mają opcjonalne linie dialogowe i rozbudowane animacje. Same sklepy są z kolei bardziej szczegółowe niż kiedykolwiek wcześniej. Czarny rynek w Dogtown wręcz ugina się od detali. Cyberpunk nie miał tak bogatej sceny jeszcze nigdy wcześniej.
Dodatek ulepsza nie tylko oprawę, ale i najważniejsze systemy. Pościgi! MaxTac! Uzbrojone pojazdy! Nowy system policji!
Zmiany jakościowe tyczą się każdego fundamentalnego obszaru rozgrywki. Pamiętacie, jak krytykowaliśmy CD Projekt RED za to, iż w grze z otwartym światem policja nie ściga nas po ulicach Night City? To nareszcie się zmienia. Teraz popełniając przestępstwa gracz zbiera „gwiazdki” symbolizujące uwagę służb porządkowych, a z każdą kolejną NCPD zyskuje nowe możliwości. Od blokad ulicznych, przez pojazdy transportowe z bojowymi androidami, kończąc na desancie MaxTac. Zgadza się!
To słodko-gorzki moment. Gorzki, bo CD Projekt RED dopiero teraz realizuje wizję reklamowaną w pierwszym, kultowym już zwiastunie Cyberpunka. Słodki, ponieważ trudno o lepszy symbol tego, jak poprawiony został system policyjny, wprowadzając do otwartego świata desant tygrysów MaxTaca, do tego z użyciem granatów dymnych i hakowaniem pojazdu gracza. Operatorzy tej formacji są oparci o zróżnicowane archetypy, od walczących w zwarciu szermierzy po fanów ciężkiego uzbrojenia.
Do tego gangi, najemnicy korporacji oraz policja nareszcie rusza za graczem w pościg. Przeciwnicy w pojazdach starali się mnie taranować i zajeżdżać mi drogę. Do tego strzelają w opony! Te, po wielu żartach i apelach fanów, nareszcie można dziurawić. Samochód z flakiem jedzie znacznie wolniej i gwałtownie się zużywa, aż do pełnego zdezelowania. Gdyby tego było mało, podczas walki ulicznej można korzystać również z broni białej. Tylko ty, motocykl i katana. Wielu na to czekało.
Gdyby tego było mało, uzbrojone mogą być teraz również same pojazdy. W karabiny albo rakiety. Możemy nimi jeździć po całym Night City i siać chaos wszędzie, gdzie tylko mamy ochotę. Musimy tylko brać pod uwagę, iż wrogie siły także mają bojowe maszyny. No i pozostało wcześniej wspomniany MaxTac, który może zhakować graczowi pojazd, wrzucić mu ręczny i zrobić z niego sito.
Niestety, piękniejsza oprawa, rozbudowane AI i ulepszone systemy otwartego świata potężnie wpływają na wydajność.
Czułem to grając na PlayStation 5. Konsola radziła sobie z wersją przedpremierową całkiem nieźle, ale wyłącznie w trybie performance. Wtedy jednak wyraźnie widoczne są defekty dynamicznej rozdzielczości. Kontury ogrodzeń i wyrazistość czcionek na znakach i szyldach gubi się. Pojawia się też mocne ząbkowanie.
Nowy, bardziej złożony świat Cyberpunka mocno dociska nowe konsole i nie wyobrażam sobie, jak taka uliczna demolka miałaby działać na PS4 i XONE. Dobrze, iż Radzi porzucili platformy poprzedniej generacji. Nie wyobrażam sobie również, aby w tak dynamiczną produkcję grać na konsoli w trybie ray tracing, gdzie rozdzielczość jest co prawda odczuwalnie wyższa, ale płynność spada tak bardzo, iż przyjemność przemierzania otwartego świata ulatnia się jak rozum cyberpsychola.
Cyberpunk 2077 od kilku lat jest jednym z najbardziej zasobożernych benchmarków, a Phantom Liberty jedynie ten stan pogłębi. Wizyta na czarnym rynku w nowym, pełnym detali i obiektów Dogtown będzie obowiązkową pielgrzymką każdego testera wydajności podzespołów czy gamingowych handheldów.
Redom udało się mnie zaintrygować głównym wątkiem Phantom Liberty. Narracja jest świetnie prowadzona.
Opowieść z rozszerzenia drastycznie różni się względem głównego wątku w podstawowej wersji gry. Tamten rozkręca się powoli i zostawia masę przestrzeni do realizacji zadań pobocznych. W Phantom Liberty trzęsienie ziemi nadchodzi już na samym początku. Prezydencka intryga, zaatakowany samolot, awaryjne lądowanie, ciężkie walki przy wraku, a potem ucieczka i działanie pod przykryciem – scenarzyści stworzyli opowieść która mocno trzyma gracza za fraki i nie puszcza.
Historia jest nie tylko mocno filmowa, ale również bardzo klimatyczna. W rozmowach producenci Phantom Liberty zdradzili, iż inspirowali się klasyką filmów szpiegowskich i to naprawdę czuć. Polityka. Intryga. Tajemnica. Dochodzenie. Łączenie faktów. Wszystko to świetnie łączy się z cyberpunkową otoczką, a jednocześnie wnosi nowy komponent: rację stanu i bezpieczeństwo narodowe. interesująca przeciwwaga do korporacyjnego świata z podstawki.
No i wraca Johnny! Keanu Reeves zdecydowanie staje na wysokości zadania.
Mam bardzo dobrą wiadomość: Johnny’ego Silverhanda jest naprawdę dużo. Nie wiem, czy Reeves nagrywał kwestie do dodatku już po premierze podstawki, ale CD Projekt RED zdecydowanie zadbał o to, by aktor miał odpowiednio wiele przestrzeni również w nowej opowieści. Johnny stanowi świetną przeciwwagę dla bardziej „państwowego” i „rządowego” wymiaru rozszerzenia, wprowadzając dobrze znaną buntowniczą i anarchistyczną nutę.
Szkoda tylko, iż nie dane mi było dotrzeć do postaci odgrywanej przez Idrisa Elbę. W testowym buildzie było bowiem zbyt wiele możliwości i elementów by gnać na złamanie karku za głównym wątkiem fabularnym. Zdarzało mi się, iż po prostu przystawałem i podziwiałem przemysłowe Dogtown, z jego latającymi podnośnikami kontenerów oraz wielkimi ciężarówkami. Cholernie klimatyczne miejsce.
Cyberpunk 2077 Phantom Liberty to Cyberpunk na którego zawsze zasługiwaliśmy.
Miasto stało się żywe. Policja nareszcie działa jak należy. Główne misje fabularne trzymają za gardło i nie puszczają. Walki są realizowane na większą skalę, a nowe obszary zyskały na unikalności oraz szczegółowości. Mieszkańcy Night City wsparci rozbudowanym AI potrafią teraz walczyć sami ze sobą, a choćby dokonywać samochodowych pościgów. Z kolei gracz ma jeszcze więcej możliwości walki, wliczając w to starcia pojazdów. CD Projekt RED poprawił masę elementów, z czego wiele dokładnie tak, jak chcieli tego fani.
Piszę to z perspektywy osoby, którą podstawowa wersji gry mocno rozczarowała i która swoimi krytycznymi publikacjami trafiła niemalże na czarną listę Redów. Teraz dokładnie ta sama osoba jest oczarowana rozszerzeniem Phantom Liberty i już nie może się doczekać kolejnej szansy na zagranie w dodatek.
Co najlepiej rokuje:
- Radykalnie lepsze doświadczenie niż Cyberpunk 2077 na premierę
- Zupełnie nowy poziom detali oraz nowa jakość oprawy
- Nowy, złożony system policji. Jest choćby latający MaxTac!
- Uzbrojone pojazdy w otwartym świecie
- Dynamiczne pościgi ulicami Night City poza misjami
- Walki na motocyklach <3
- Przeprojektowany, sensowniejszy system rozwoju i cyberware
- Mocny początek fabularny, trudno się oderwać
- Unikalny klimat przemysłowego Dogtown
- Maaasa Johnny’ego Silverhanda <3
- Bardziej zróżnicowane, nietypowe bronie
- Zagrożenie stanem cyberpsychozy, limit wszczepów
- Większa liczba budynków do których można wejść
- Nowy obszar to część Night City, nie osobna strefa
O co mam obawy:
- Wydajność na PS5 i Xbox Series
- Po ograniu żałuję, iż to jedyny dodatek do CP77
Rozszerzenie Cyberpunk 2077 Phantom Liberty przebiło wszystkie moje oczekiwania i sprawiło, iż znowu zobaczyłem w Redach deweloperów odpowiedzialnych za mistrzowskiego trzeciego Wiedźmina.