Płynność kart drogą do sławy i bogactwa... Recenzja: Ganges: Karty i Karma

itomigra.blogspot.com 2 godzin temu

Płynność kart drogą do sławy i bogactwa... Recenzja: Ganges: Karty i Karma

Ponad 7 lat temu, w 2018 roku, kiedy rozpędzaliśmy nasze blogowe sanki, opublikowaliśmy recenzję Gangesu. Była to pierwsza poważna opisana przez nas gra. Ocena? Byliśmy nią zachwyceni- duża, ciężka, ekonomiczna- zupełnie inna od tych malutkich karcianeczek, którymi cieszyliśmy się wtedy na wakacjach. Minął szmat czasu, a na rynek zawitała kontynuacja. Poprzednia wersja stała się naszym "klasykiem", jak wypadnie nowy pomysł?

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Ganges: Karty i Karma
to karciana gra ekonomiczna, przeznaczona dla 2 do 4 osób, w wieku co najmniej 12 lat. Pudełkowa charakterystyka wskazuje, iż spędzimy nad rozgrywką niecałą godzinkę (30-45 minut)- w zależności od liczby osób biorących udział w zabawie. Podobnie, jak w przypadku Gangesu, autorami projektu są Inka Brand i Markus Brand. Zmienił się natomiast wydawca. Za nową wersję na polskim rynku odpowiada Rebel.

Pudełko znacznie mniejsze, szczuplutki kwadracik, zapewni raczej prostszą rozgrywkę. Okładka- jak i zawartość- korzystają z tej samej stylistyki. Przepych, kolory, mnóstwo ornamentów- zgaduję, iż znajdą się fani. Na nas graficznie nie podziałała- napaćkanie, a wybór kolorów daje efekt raczej "staroświeckiej" gierki. Dobrze, iż działa sentyment do pierwowzoru! W środku znajdziemy dwustronną talię (z jednej strony przedstawione są akcje, z drugiej wartości i kolory kostek), karty pomocy i administratorów, ścieżki punktacji, żetony karmy, monet oraz prestiżu. Do gry wprowadza krótka instrukcja.

Zasady:


Rozgrywkę przygotowujemy według wskazań instrukcji. Na środku z przetasowanej talii układamy rynek. Jego wielkość określa liczba osób biorących udział w zabawie. Następnie rozdajemy uczestnikom początkową "rękę" (cztery karty), a talię wraz z kartami administratorów, żetonami prestiżu, karmy i monet umieszczamy w zasięgu graczy. Każdy układa swój "pałac", tworząc ścieżkę punktacji, czyli ciąg 6 kart- w wersji podstawowej robimy to losowo, w wersji zaawansowanej jawnie. Najstarszy gracz otrzymuje słonia i umieszcza go przed sobą stroną zieloną ku górze. Zaczynamy!

Zamysł jest podobny jak w pierwowzorze- celem gry jest osiągnięcie sławy i bogactwa. Tym razem jednak każdy ma swoją ścieżkę punktującą. Naszym zadaniem będzie odwrócenie wszystkich kart w swoim pałacu, a kto zrobi to najszybciej, zwycięża (w przypadku remisu- zliczamy punkty z monet i zachowanego prestiżu)!

Ganges: Karty i Karma
przebiega w rundach. W ciągu każdej z nich uczestnicy wykonają naprzemiennie dwie akcje (ważne! Gdy każdy rozegra po jednej czynności, słonik obracany jest na czerwoną stronę!). W turze mamy do dyspozycji następujące opcje: weź kartę z kostką (zabieramy ją z rynku i dokładamy do ręki), weź kartę budowli (opłacając koszt w kolorze) i umieść przed sobą, weź kartę statku (płacąc konkretną wartością. Uwaga! Żetony Karmy mogą modulować wyniki na kostkach!) i umieść ją przed sobą, weź kartę towaru (są darmowe!) i umieść ją przed sobą, weź kartę akcji pałacowej (odrzucając konkretną wartość) i natychmiast ją rozpatrz. Uwaga! Rynek uzupełnia się dopiero po przekazaniu słonika, czyli drugiej rozegranej przez wszystkich akcji. W czasie gry panuje zasada zbierania trójek, co znaczy, iż jeżeli w rzędzie budowli, statków, czy towarów (a choćby administratorów!) pojawi się trzecia karta/symbol, odpalają się dodatkowe zdolności! W instrukcji znajdziecie szczegóły, tu szkoda miejsca na rozpisywanie całego combo-zamysłu. Dla nas najważniejsze jest, iż jeżeli w którymś momencie zbierzecie 3 żetony pawi (prestiż), bądź 6 monet, możecie odwrócić kartę ścieżki punktującej i podążać ku zwycięstwu.

Wrażenia:


Wiedząc, czym pierwowzór nas kupił i widząc, iż na okładce widnieje ten sam autorski duecik, wierzyłem, iż karcianka nas zaskoczy. Cóż. Nie pomyliłem się. Ganges: Karty i Karma to uderzający w ten sam ton mózgożerny kolos. A raczej kolosik. Różnica polega na tym, iż jest mniejszy i lżejszy wagowo. I choć 90% gry to karty, nie dajcie się zwieść- podobnie jak poprzednio- kości odegrają tutaj istotną rolę (a nie ma ich choćby w pudełku!😂).

Podoba mi się, iż Ganges, choć nawiązuje do sentymentu starszej siostry, przyjemność z rozgrywki, potencjał combogenny i ogólny gameplay wyprowadził z zupełnie innych źródeł, prezentując Karty i Karmę jako unikatowy produkt. Serio! Niby wszystko widzieliśmy, a jednak zasiadając do zabawy, odkrywamy nieznaną radość. Obcujemy z nowym tytułem! Nie chodzi mi tylko o ciekawe podejście do kości, których tu przecież nie ma (dwustronność kart to nic odkrywczego), ale np. zachwycający jest sam pomysł na zachowanie idei przecinających się torów sławy i bogactwa. Niby zgapione od "dużego" Gangesu, a jednak zupełnie inne. Czy się sprawdza? Działa. choćby jeżeli (co dzieje się na tyle często, iż ciężko nazwać to wyjątkiem) kilka osób skończy w tym samym momencie i trzeba liczyć punkty. Spokrewnione, a autonomiczne. Fenomen, choć planszówkowcy znają już takie przypadki. Np. seria 7 Cudów Świata osiągnęła sukces i bez "odcinania kuponów" zapewniła graczom niezależne gry, które osobno stały się klasykami w swoich gatunkach.

Czy podobny los czeka Ganges? Obawiam się, iż nie. Brak krzykliwej szaty graficznej i- choć oryginalny, to mało istotny- temat, umiejscowią grę w cieniu. Podobnie, jak poprzedniczka, Karty i Karma to "wysmakowany" rodzaj planszówki, w której mechanika i projektowanie comba, dają prostą i satysfakcjonującą przyjemność. Bez blichtru, brokatu i specjalnych fajerwerków. Dobra, jako ciekawostka, słaby strzał, jeżeli chodzi o komercję. Ja wierzę, iż gierka znajdzie swoich odbiorców i gdzieś tam, będzie żyła swoim życiem (możliwe, iż zapewniając kolejne odsłony z "uniwersum"). Bo- jakby nie patrzeć- dysponuje sporym wachlarzem zalet. gwałtownie jesteście w stanie wprowadzić nowych uczestników (zasady same w sobie są prościutkie), dobrze się skaluje (2-4 osoby), przebiega dynamicznie (krótkie akcje) i nie wymaga dużego nakładu czasu (30-45 minut). Zajmuje też niewiele miejsca na półce (biorąc pod uwagę kaliber rozgrywki). choćby jeżeli nas zachwycił cudowny "przepływ kart", to się nie oszukujemy. Ilość zazębień i mus zaangażowania (jak nie nadążysz za rozwojem innych graczy, zwyczajnie nie ukończysz swojej ścieżki) to raczej gratka dla graczy.
Plusy:

+ nowy tytuł, nowe mechaniki, nowe rozwiązania, nawiązania do "starego"
+ dynamiczne tury graczy
+ bardzo duży potencjał na combosy
+ interesujący efekt przepływu kart przez grę
+ dwustronne karty
+ rozgrywka dobra na każdy skład
+ niezależność językowa
+ prosta odsłona "eurosuchara"
+ 30-45 minut solidnej rozgrywki

Minusy:

- szarobura otoczka może nie wybić tytułu wśród masy premier

T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołaczycie do naszego Facebooka
TUTAJ poczytacie o grze w serwisie Planszeo

Idź do oryginalnego materiału