Layers of Fear to kombinacja dwóch poprzednich odsłon serii, połączona nowym interaktywnym wątkiem. Polacy przenieśli horror na Unreal Engine 5, czego efekty chciałbym Wam pokazać w oparciu o konsolową wersję tytułu.
Nie wiem jak określić nowe Layers of Fear. Nie jest to zwykły remaster, remake, spin-off czy sequel. Wszystkiego tutaj po trochu. Producenci z Bloober Team oraz Anshar Studios postanowili pobawić się w doktora Frankensteina, zszywając dwie poprzednie odsłony w groteskową formę. Nie poprzestali na tym, aplikując takiemu monstrum nowy wątek i kolejnego bohatera opowieści.
Z perspektywy technologii gier najciekawszym dokonaniem Polaków jest przeniesienie obu odsłon na silnik Unreal Engine 5. Postanowiłem porównać owoce pracy katowickiego zespołu Anshar Games, uruchamiając Layers of Fear na PlayStation 5 i zestawiając grę z pierwszą odsłoną dla PS4, działającą w trybie wstecznej kompatybilności.
Znacznie więcej niż nowy silnik. Layers of Fear zaskakuje mnie zmianami mechaniki.
Już otwarcie pierwszych drzwi ponurej posiadłości przekonało mnie, iż zmiany wychodzą daleko poza oprawę wizualną. Dwuczęściowe, przeszklone drzwi ruszają się teraz zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz. Dopieszczone środowisko fizyczne sprawia nawet, iż silnie pchając za klamkę uderzam nimi o ścianę, a te odbijają się i wracają w moim kierunku. Kiwam z uznaniem głową. Ktoś się tutaj napracował.
Wykonuję kilka pierwszych kroków w domu obłąkanego malarza i czuję kolejną zmianę. Zniknął frustrujący efekt symulujący lekkie kołysanie głowy. Do tego biała kropka wskaźnika jest domyślnie wyłączona w nowej wersji, co zwiększa immersję. Mogę się mylić, ale mam też wrażenie, iż nieco powiększyło się pole widzenia gracza.
Rozglądam się po ponurym domostwie i widzę, iż Anshar Studios i Bloober Team zrobili spory remont.
Chociaż sam układ pomieszczeń wydaje taki sam jak w oryginale, w nowym Layers of Fear mocno przemeblowało dom skrywający wiele sekretów. Zmian jest cała masa. Od drobnych przedmiotów leżących na stołach i komodach, przez zupełnie nowe oświetlenie, kończąc na innych modelach mebli oraz dodatkowe elementy otoczenia.
Polacy dokonali sporego remontu, przez co Layers of Fear to coś więcej niż tylko przeniesienie gry na nowy silnik czy wymiana tekstur na takie w wyższej rozdzielczości. Twórcy z Krakowa i Katowic nie bali się przesuwać wielkich szaf i stołów, postawili na inne barwy, a choćby wymienili pogodę za oknem, sadząc przy okazji kilka wysokich drzew.
Jakościowa zamiana oprawy w Layers of Fear jest gigantyczna.
Aby wyraźnie ją dostrzec, zachęcam do klikania w wykonane przeze mnie zrzuty ekranu i ich powiększanie. Dostrzeżecie wtedy ogrom prac przekładających się na naprawdę daleko idące zmiany. Różnice między oryginałem na Unity oraz nowym Layers of Fear na Unreal Engine 5 są bowiem gigantyczne.
Wyraźnie to widać na przykładzie nowego systemu oświetlenia. Dzięki Lumen światło jest teraz bardziej rozproszone, a jego źródeł jest więcej. Więcej jest także cieni, które również są mniej wyraziste, za to bardziej naturalne. Ponadto światło silniej oddziałuje na elementy otoczenia, odbijając się od nich częściej i w bardziej naturalny sposób, wykorzystując ray tracing.
Do tego dochodzi oczywista poprawa całej sceny, wynikająca z rozgrywki w natywnym 4K, również na konsolach. Kompletnie zniknęły też ekrany ładowania, a płynność oraz responsywność znacząco wzrosła, zestawiając produkcję z ociężałą wersją dla PS4.
Layers of Fear to dobry trening przed czymś, na co wszyscy czekamy.
W Bloober i Anshar udowodnili: jesteśmy w stanie okiełznać najnowszy silnik graficzny, jednocześnie ulepszając rozgrywkę i wygładzając autorskie mechaniki. Layers of Fear nie stało się przez to grą wybitną, ale jeżeli ktoś chce zadrobić polską klasykę interaktywnego horroru – a bez wątpienia jest nią LoF – teraz ma ku temu doskonałą okazję.
Rodzimi producenci wiedzą jednak doskonale na co naprawdę czekają gracze. Layers of Fear był ostatnim projektem krakowskiego studia przed premierą remake Silent Hill 2. Polacy otrzymali od Japończyków świętego Graala całego gatunku i jeżeli oddadzą nam grę chociaż odrobinę słabszą niż wybitna, miliony osób na całym świecie będą rozczarowane. Albo wściekłe. Także moi drodzy deweloperzy, trzymam za was kciuki. Zero presji!
Ważne: powyższe zrzuty ekranu musiałem znacząco rozjaśnić, ponieważ Layers of Fear jest niezwykle ciemną produkcją. Obrazy nie oddają więc prawdziwego klimatu gry, ale za to uwypuklają różnice.