
Donald Tusk zapowiedział historyczne zamówienie na Kolej Dużej Prędkości. Brzmi jak przełom, ale między wierszami słychać, iż Polska wciąż nie ma torów, technologii i zaplecza, aby samodzielnie zbudować taki projekt. W tle pojawia się najważniejsze pytanie: czy to szansa dla polskich firm, czy raczej droga, by gigantyczne zyski trafiły do zachodnich koncernów?
Nowoczesne marzenie kontra polska rzeczywistość
Sieć kolejowa w Polsce jest przestarzała. Tory przystosowane do 120–160 km/h dominują, a linie zdolne do jazdy z prędkościami powyżej 250 km/h praktycznie nie istnieją. Brakuje systemów bezpieczeństwa klasy europejskiej, nowoczesnych węzłów i technologicznego know-how. Premier Tusk sam przyznał, iż przedsięwzięcie „wymaga partnerów zagranicznych”, bo wyzwania technologiczne są ogromne.
Newag – duma Sądecczyzny w grze o przyszłość
Wśród firm, które mają stanąć do walki o kontrakty, jest sądecki Newag – lider w produkcji lokomotyw i nowoczesnych pociągów elektrycznych. To zakład z Nowego Sącza, który udowodnił, iż potrafi konkurować na europejskim rynku. Teraz staje przed wyzwaniem o nieporównywalnie większej skali. jeżeli Newag zostanie wciągnięty do gry, będzie to historyczna szansa, by marka z Sądecczyzny znalazła się wśród budowniczych najnowocześniejszej kolei w Europie.
Partnerstwo czy podwykonawstwo?
Tusk wzywa polskie firmy do udziału, ale równocześnie przygotowuje grunt dla zachodnich gigantów, takich jak Siemens czy Alstom. W efekcie istnieje ryzyko, iż Newag czy Pesa zostaną sprowadzone do roli podwykonawców, a najważniejsze kontrakty i zyski popłyną na Zachód. To scenariusz, w którym Polska będzie raczej „placem budowy” niż pełnoprawnym liderem.
Czy premier gra na czas?
Krytycy zwracają uwagę, iż zapowiedzi Tuska mogą oznaczać kolejne opóźnienia. Polityczna narracja o „historycznym przedsięwzięciu” może przykrywać fakt, iż bez miliardowych kontraktów dla zachodnich firm i bez ich technologii Polska nie ruszy z miejsca. Zyski dla Newagu czy Pesy mogą być symboliczne, a nie strategiczne.
Kolej Dużych Prędkości to projekt, który może zmienić oblicze Polski. Ale dziś pytanie brzmi: czy stanie się szansą dla polskich gigantów, jak sądecki Newag, czy też kolejną okazją, by miliardy złotych odpłynęły za granicę?