Kiedy wracam pamięcią do pandemii koronawirusa w 2020 r., obok wszystkich złych wspomnień z tego dziwnego czasu – no wiesz, chorób, zapaści społecznej i tak dalej – pojawiają się wspomnienia szczęśliwe. Byłem wtedy jeszcze na studiach magisterskich i zamiast stacjonarnych wykładów czy pracy, nagle zyskałem mnóstwo wolnego czasu. Regularne grillowanie i picie w ciągu dnia stały się normalną częścią życia, podobnie jak siedzenie przy komputerze do gier i pogrążanie się w nich przez całe tygodnie Mount & Blade II: Bannerlord.
Zacząłem grać w Bannerlord zaraz po jego premierze we wczesnym dostępie w marcu 2020 r., po wielu, wielu godzinach spędzonych w jego poprzedniku, Mount & Blade: Warband. W tamtych czasach, pośród całego chaosu panującego na świecie, Bannerlord był ucieczką w fikcję. Była to także niezwykle ekscytująca gra: społeczność Mount & Blade latami czekała na kontynuację Warbanda i początkowo programiści skupiali się na grze, zapewniając codzienne aktualizacje dla bazy graczy i wdrażając nowe funkcje — byłem niesamowicie podekscytowany aby zobaczyć, jak gra będzie wyglądać z biegiem czasu.
Kilka tygodni temu, około 18 miesięcy od mojej ostatniej gry, zdecydowałem się ponownie wybrać Bannerlord — poczułem ochotę na kilka szarży kawalerii. I chociaż Bannerlord zajmuje szczególne miejsce w mojej pamięci z powyższych powodów, muszę przyznać, iż jestem dość rozczarowany tym, jak kilka zrobiono w tej grze.
Pluć i polerować
Choć od czasu mojej ostatniej rozgrywki mogło być trochę dopieszczone i dopracowane, po usunięciu większości błędów i pełnym włączeniu drzewek umiejętności, gra jest praktycznie taka sama, jak we wczesnym dostępie. Rozgrywka jest niezwykle powtarzalna, niezależnie od tego, jaką armię budujesz. Walcz z bandytami, buduj armię, walcz z lordami, zostań lordem, walcz o utrzymanie swojej armii, w końcu zdobądź miasto, zdobądź kontrolę przez inną frakcję, wysyłając 1000 żołnierzy, aby oblegali twoje miasto, zacznij od nowa. Zadania są przez cały czas nudne, fabuła mało inspirująca, a trybu piaskownicy nie można tak naprawdę opisać jako piaskownicy, ponieważ rozgrywka jest całkowicie taka sama, jak w trybie głównego wątku fabularnego, tyle iż bez ograniczeń czasowych i głównych zadań.
Gospodarka przez cały czas wydaje się słaba i od czasu wczesnego dostępu kilka z nią zrobiono. To samo dotyczy interakcji dyplomacji i NPC – każdy NPC jest w zasadzie taki sam. Nie ma w tym żadnego prawdziwego odgrywania ról. Na mapie kampanii grasz zawsze w ten sam sposób.
Jedną rzeczą, którą miałem nadzieję zrobić tym razem, było porzucenie mojego łobuza, ustatkowanie się i faktyczne rozpoczęcie zarabiania pieniędzy na miastach. Niestety, tak trudno jest opłacić swoje wojska w środkowej fazie gry (nie zarabiasz na zamkach i wioskach), iż rozgrywka staje się harówą polegającą na toczeniu ciągłych bitew, aby utrzymać się na powierzchni, dopóki nie zdobędziesz miasta. To grind.
Bitwy rzucają się w oczy
Bitwy są przez cały czas świetne i to jest najlepsza rzecz w tej grze. W TaleWorlds zaimplementowano system formacji przed bitwą, który mi się podoba, a teraz dostępna jest także fajna mechanika bohaterów, która pozwala przydzielać zwolenników jako dowódców jednostek lub bohaterów w nich zawartych. Działa to w połączeniu z mechaniką sztandarów — sztandary noszone przez tych zwolenników dają wzmocnienia oddziałom w ich formacji.
Wprowadzono jednak także mechanikę „priorytetową”, w ramach której w formacji przyznaje się pierwszeństwo określonym typom jednostek. Tak naprawdę nie znalazłem dla tego większego zastosowania podczas moich 20-30 godzin rozgrywki w ciągu ostatniego tygodnia. Wydaje się to trochę niejasne i zbyt skomplikowane. Dlaczego miałbym chcieć dać pierwszeństwo jednostkom, a nie ścisłym rozkazom? Pozwól mi tylko założyć te cholerne osłony z przodu.
Irytujące jest to, iż czas również zwalnia, gdy wydajesz rozkazy lub przerzucasz jednostki. Może to być preferowane przez niektórych, ale ja byłem przyzwyczajony do szybkiego przemieszczania jednostek i rozkazywania im, poruszając się z pełną prędkością. Dałoby to możliwość rozmieszczenia wielu jednostek na większych dystansach w krótszym czasie. Teraz wydaje mi się to po prostu kłopotliwe.
Wkrótce zaczynam toczyć bitwy na autopilocie. Sztuczna inteligencja prawie zawsze zachowuje się w ten sam sposób, co oznacza, iż wyzwanie taktyczne jest bardzo niewielkie. Możesz zwiększyć obrażenia otrzymywane przez swoje jednostki, ale zasadniczo zawsze walczysz w ten sam sposób. Na początku gry możesz wybrać jedną taktykę bitwy i po prostu zastosować ją do każdej bitwy. AI nigdy nic z tym nie zrobi.
Niespełniony potencjał
Nie zrozumcie mnie źle: Bannerlord jest przez cały czas świetną grą przez pierwsze sto godzin, zwłaszcza jeżeli nigdy wcześniej nie grałeś w tę grę ani w żadną z jej poprzedniczek. Ale to w zasadzie po prostu lepiej wyglądający Warband. I chociaż z euforią spędziłem w tej grze setki godzin, już sam ten fakt sprawia, iż Bannerlord czuje się dość stary i dość szybko.
Ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż nie musiało tak być. Liczyłem na coś innego, coś więcej. TaleWorlds miało ponad dekadę na zbudowanie czegoś nowego, a 3 lata od premiery na uczynienie gry czymś więcej niż w chwili premiery, ale tego nie zrobili, a to jest do bani.
- Steam Deck OLED to urządzenie kieszonkowe, które trzeba kupić w 2023 roku — i najlepszy prezent świąteczny dla graczy
- Microsoft przecenia Xbox Series X po katastrofalnej sprzedaży – czy wojny konsolowe już się skończyły?
- PS5 Pro — wszystko, co wiemy do tej pory