Jednym z najciekawszych, nierozerwalnie związanych z pewnymi gatunkami gier wideo elementów, jest możliwość zanurzenia się w jakimś uniwersum i kreowania własnej postaci. Nieważne, czy mowa o potomku szacownego rodu kupców i odkrywców w Warhammer 40K: Rogue Trader, czy świeżo upieczonym krwiopijcy w Vampire: The Masquerade - Bloodlines. Chodzi o immersję, wejście w świat tak bardzo sugestywnie nakreślony, iż na godzinę, dwie lub siedem czujemy się jego częścią. Dokładnie to czułem również w grach GSC Game World, wdzierając się do niegościnnej Zony, by odebrać jej skarby. A z racji tego, iż zbliża się nam upragniona premiera drugiej części, uznałem, iż wepchnę do retro-cyklu grę z 2007 roku, czyli nie aż tak znowu dawnego okresu. Czasem warto zrobić od czegoś wyjątek.