Ratchet & Clank: Rift Apart – recenzja (PC). Lombaksy na blaszaku

1 rok temu

Seria o futrzastym Lombaksie i jego robocim przyjacielu liczy sobie już ponad 20 lat. Zdaje mi się, jakbym ledwo wczoraj odpalał przygody tej dwójki na moim poczciwym PlayStation 2. Przy starcie nowej generacji gracze dostali prezent w postaci nowej odsłony, a dwa lata później po raz pierwszy z tymi bohaterami mogą zaznajomić się gracze na komputerach osobistych.

Ratchet na blaszaku

Historia, a w szczególności rok 2023, nauczyła nas, iż różnie to czasem bywa z jakością pecetowych portów. Nie będę trzymał was w niepewności i od razu odpowiem: Ratchet i Clank: Rift Apart na PC to jedna z tych lepszych konwersji. Tytuł działa dobrze choćby na nie najnowszych konfiguracjach sprzętowych.

Dzięki zaimplementowaniu tutaj takich technologii skalowania, jak IGTI od Insomniac Games, FSR 2.1 od AMD czy XeSS od Intela, gra pozwala na naprawdę dużą konfigurowalność. Jak tylko uruchomiłem tytuł, to pierwsze 20 minut spędziłem na grzebaniu w opcjach, aby otrzymać jak najlepszą jakość. Trochę zazdroszczę posiadaczom mocniejszych maszyn, bo to naprawdę piękny tytuł i powinno się go ogrywać w jak najlepszej oprawie.

Postanowiłem, iż sprawdzę, jak sprawuje się sterowanie w zestawie mysz + klawiatura. Tutaj też zostałem mile zaskoczony. Da się grać komfortowo i wszystkie klawisze są wygodnie przypisane, a myszka pozwala na dużo większą precyzję. jeżeli jednak chcielibyście zagrać na padzie, to śpieszę z wyjaśnieniem, iż zarówno pad od Xboxa, jak i od PS5 zadziała tutaj bez problemów i to z odpowiednim schematem przycisków. W przypadku pada od Sony, zadziałają również haptyczne wibracje i adaptacyjne triggery. Jak więc widać, nie ma się tutaj do czego doczepić. A jak wypada sama gra?

Tło historyczne

Dla niewtajemniczonych Ratchet & Clank to seria, która rozpoczęła swój żywot jeszcze na Playstation 2. Stworzyło ją Insomniac Games i opowiada ona o perypetiach kosmity z rasy Lombax, Ratcheta, oraz jego partnera, sympatycznego robota imieniem Clank. Całość to połączenie platformówki, gry eksploracyjnej oraz strzelanki. Seria zresztą jest znana ze swoich wymyślnych i ciekawych broni takich jak np. Pikselator, broń, która przemienia wrogów w piksele.

Ratchet & Clank: Rift Apart jest pełnoprawną kontynuacją poprzednich części, jednak znajomość poprzednich odsłon nie jest wymagana. Sam bohater na początku choćby żartuje “Nie osiągnęliśmy nic od lat”. Lombaxowi niedane będzie przejść na przedwczesną emeryturę, bo sielankę przerywa Doktor Nefarius. Cała fabuła kręci się wokół urządzenia znanego jako Wymiaromat i popularnego ostatnio motywu równoległych światów. Nasze zadanie jest bardzo proste, posprzątać ten cały bałagan wywołany przez doktorka i wrócić do swojego wymiaru. Historia potrafi wciągnąć, a w szczególności angażujące są sympatyczne postacie i ich relacje. To bardzo prosta opowieść, która spodoba się młodszym, jak i starszym graczom. Mamy tutaj w zasadzie wszystko: humor, przyjaźń, wybaczenie, a choćby o drugie szanse.

Od planety do planety

Nie tylko fabuła jest tutaj interesująca. Same planety, które przyjdzie nam zwiedzać, są interesujące i mają jakiś swój pomysł na rozgrywkę. Jedne są większe, inne mniejsze, ale zawsze jest coś, co je wyróżnia. Eksploracja tych planet i zbieranie poukrywanych sekretów, złotych śrub czy elementów kosmetycznych dla naszych bohaterów to zabawa sama w sobie. W ten tytuł po prostu dobrze się gra.

Co prawda na początku odniosłem wrażenie, iż więcej czasu poświęcono nowej bohaterce – Rivet – niż tytułowym Ratchetowi i Clankowi. Nie ma w tym nic złego, bo sama Lombaksica, jak to określają ją w grze inne postacie, to sympatyczna osoba i da się ją lubić. Fabularnie ma to sens, bo to swoje międzywymiarowe odpowiedniki, co zresztą nie raz prowadzi w opowieści do niezręcznych, ale sympatycznych sytuacji. Problem jest taki, iż nie za bardzo różni się ona od Ratcheta jeżeli chodzi o rozgrywkę.

To, co zawsze wyróżniało te gry, to dość unikalne połączenie platformówki ze strzelanką i całym wachlarzem wymyślnych broni. Wśród nich znajdziemy, chociażby broń zamieniająca przeciwnika w roślinkę, kosmitę w kształcie grzyba, który będzie pomagał nam w walce, czy też wystrzeliwane świdry atakujące przeciwnika spod ziemi. Arsenału do krzywdzenia niemilców jest tutaj cała masa i aż przyjemnie w dynamicznym ogniu walki żonglować tymi wszystkimi dostępnymi narzędziami. Bo tak, Ratchet i Clank to bardzo zręcznościowa gra, powiedziałbym nawet, iż nieco staroszkolna, ale mi to bardzo odpowiadało. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to mała różnorodność bossów. Jest może tylko kilku, którzy naprawdę zapadają w pamięć podczas tej, jakby nie patrzeć, krótkiej historii.

Jak film animowany

To, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to warstwa wizualna. Ratchet & Clank: Rift Apart jest zwyczajnie piękny niczym animowany film od wytwórni Pixar czy też Dreamworks, a wszystko to dopełniają wybuchy i eksplozje. jeżeli szukacie tytułu, który pokaże wam grafikę nowej generacji, to dobrze trafiliście. Właśnie dlatego wcześniej wspomniałem, iż nieco zazdroszczę posiadaczom mocniejszych sprzętów. To prawdziwa wizualna uczta, szczególnie z bajerami pokroju śledzenia promieni.

Jeśli zaś chodzi o muzykę i głosy postaci, to one również stoją na najwyższym poziomie. Grałem z pełnym polskim dubbingiem i w moim odczuciu wypada on genialnie, tak jak przystało na porządny film animowany. Jedyne, do czego się mogę przyczepić, to Doktor Nefarius, który nie został zagrany źle, wręcz przeciwnie. Mirosław Wieprzewski odegrał tę postać doskonale, problemem dla mnie jest jego bardzo charakterystyczny głos, który jednoznacznie kojarzy się z inną odgrywaną przez niego postacią. Chwilę mi zajęło, zanim przyzwyczaiłem się do tego, iż Nefarius mówi głosem Gargamela ze Smerfów.
Co do samych utworów, które usłyszymy podczas rozgrywki, jest równie dobrze. Szczególnie motyw główny bardzo przypadł mi do gustu. Jest bardzo futurystyczny, a całość ma w sobie taką nutkę tajemnicy. W końcu zwiedzamy obce planety i inne wymiary, więc wpasowuje się to idealnie. Nie brakuje tu również heroicznych utworów, które pompują nam adrenalinę podczas bardziej widowiskowych scen.

[See image gallery at pograne.eu]

Podsumowanie

Nic więcej nie mogę dodać, jestem po prostu zachwycony nową odsłoną przygód Ratcheta i Clanka. Jest to tytuł, w który musicie zagrać, niezależnie od platformy. Świetna fabuła z sympatycznymi postaciami, piękne lokacje i masa ciekawych broni do krzywdzenia bliźniego swego. Wsiąkłem do tego stopnia, iż skończyłem ten tytuł z przyjemnością na PC i PS5. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów platformówek, podróży po kosmosie oraz wielkich broni.

Gameplay

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Playstation Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Idź do oryginalnego materiału