Recenzja: Assassin’s Creed: Mirage [PS5] – arabskie noce

1 rok temu
Zdjęcie: Recenzja: Assassin’s Creed: Mirage [PS5] – arabskie noce


Assassin’s Creed: Mirage już jutro trafi na konsole. Czy warto udać się z Basimem w jego podróż?

Już zaledwie godziny dzielą nas od premiery Assassin’s Creed: Mirage. Najnowsza odsłona niemal dwudziestoletniej serii o skrytobójcach miała swoje wzloty i upadki. Ostatnie części są moim zdaniem bardzo dobrymi grami. Nie są to jednak – zwłaszcza Valhalla – tytuły, które uważam za produkcje poświęcone asasynom. Dlatego kiedy widziałem zapowiedzi, według których Mirage miałoby być powrotem do korzeni i koncentrować się na cichych akcjach, niesamowicie się ucieszyłem. Tym bardziej, iż kolejne materiały promocyjne prezentowały dość obiecująco wyglądającą rozgrywkę. Kiedy więc Ubisoft udostępnił mi Mirage około tygodnia przed premierą, z ogromną przyjemnością przystąpiłem do pobierania gry. Po jej przejściu mogę Wam wyjawić, czy to w mojej ocenie dobra część serii. Przeanalizujmy więc poszczególne składowe tej gry.

Fabuła

Każdy, kto czyta moje recenzje na pewno zdaje sobie z tego sprawę, ale i tak wyraźnie to zaznaczę. Nie znajdziecie w tym artykule żadnego spoilera fabularnego. Nigdy nie zamierzam nikomu psuć samodzielnego odkrywania opowieści i nie inaczej jest tym razem. W związku z tym posłużę się oficjalnym opisem wydarzeń przedstawianych w Assassin’s Creed: Mirage. Oto on:

Ruszaj do ojczyzny pierwszych asasynów w tej ekscytującej, nowej, fabularnej przygodzie w otwartym świecie

15 lat po tym, jak seria Assassin’s Creed zdefiniowała na nowo gatunek gier akcji i przygody, zobacz systemy parkouru i skradania się, będące kultowymi elementami tej serii, jak nigdy dotąd – w Assassin’s Creed Mirage.

Tym razem skala jest mniejsza, a gra wraca do korzeni asasynów. Wcielasz się w postać Basima, młodego ulicznego złodzieja, poszukującego odpowiedzi. Ruszaj na dopracowane, reaktywne i tętniące życiem ulice Bagdadu w IX wieku, odkryj tajemnice przeszłości i walcz o swoją przyszłość.

Atakuj z cieni. Stań się najlepszym asasynem.

Źródło: PS Store

Przyznaję, iż opowieść o Basimie zdołała mnie zainteresować. Na pewno nie jest to bynajmniej poziom świetnej opowieści z „dwójki” czy Unity. Historia wyraźnie stanowi jedynie coś więcej niż zaledwie tło dla rozgrywki. Nie zdziwię się, jeżeli wiele osób zaliczy tę opowieść do grona najlepszych fabuł w serii. Podoba mi się również, iż Ubisoft zrezygnował z wątku z Animusem. Był on naprawdę dobry w pierwszych czterech odsłonach. Jednak po zakończeniu losów Desmonda Milesa nie tęskniłem za tym urządzeniem. W Mirage działamy wyłącznie w przeszłości, co uważam za dobrą decyzję.

Od zera do bohatera

Nie od dziś wiadomo, iż w zakonie Asasynów obowiązuje hierarchia. Oczywiście akcja Assassin’s Creed: Mirage przed pierwszą grą z serii (a choćby przed Assassin’s Creed: Origins), toteż nie ma tutaj asasynów w sensie stricte. Jedyna różnica na dobrą sprawę kryje się w nomenklaturze. Basim będzie się piął w górę po szczeblach rang Ukrytych. Wiąże się to nie tylko z inną nazwą jego poziomu, ale też z wyglądem stroju. Zgodnie z regułami serii, co ma też odzwierciedlenie w Mirage, większy „dziób” kaptura oznacza ważniejszą figurę w zakonie. Rangi zdobywamy za wykonywanie misji fabularnych – nie ma tu klasycznego zdobywania punktów doświadczenia. Nie dla wszystkich może być to zaletą, ale mi podobało się takie podejście. Kojarzyło mi się z klasycznymi odsłonami i, na szczęście, nie jest to jedyna taka analogia. Ale po kolei. Przejdźmy teraz do usprawnień.

Rozwój postaci

Jak we adekwatnie każdej odsłonie Assassin’s Creed od dwójki wzwyż, w Miage nie może zabraknąć ulepszania bohatera i wyposażenia. Rozwój Basima, jak już pisałem, jest efektem poczynionego postępu w głównej linii fabularnej. Za niektóre zadania poboczne także dostajemy punkty rozwoju, ale zdecydowaną większość zapewniają główne misje. Następnie zdobyte punkty możemy przeznaczyć na rozwój i odblokowanie umiejętności w trzech drzewkach. Niektóre wpłyną na skuteczność i zasięg wykrywania interesujących elementów przez naszego orła, Senu. Jest też zdolność, dzięki której automatycznie ograbimy ciała zabitych po cichu przeciwników. Odblokowane mogą być również dodatkowy ładunek eliksiru leczniczego czy pasek specjalnego zabójstwa ukrytym ostrzem (o czym więcej później). Umiejętności są na tyle zróżnicowane, iż każdy znajdzie coś dla siebie. Ja niemal zawsze miałem coś, co chciałem odblokować.

Ulepszanie strojów i broni

W Assassin’s Creed: Mirage można też rozwijać wyposażenie, choć nie jest to niestety poziom tego, co mieliśmy już w „dwójce”. Bardzo lubiłem kupować tam coraz lepsze elementy pancerza, jak karwasze, czy nagolenniki. Różniły się one nie tylko poziomem zapewnianej obrony, ale i oczywiście wyglądem. W Mirage zarządzenie wyposażeniem jest nieporównywalnie prostsze. Wystarczy bowiem mieć odpowiednią ilość niezbędnych komponentów – trzech rodzajów – i udać się do krawca lub kowala, aby ulepszyć dany strój lub oręż. Ze strojem wiążą się też dodatkowe profity – jeden ubiór może zapewniać na przykład mniejszą wykrywalność przez przeciwników podczas skradania się. Inny może zamiast tego oferować zadawanie większych obrażeń, gdy Basim ma poniżej określonego poziomu zdrowia. Bardzo dobre jest też to, iż Ubisoft zawarł w swojej grze system tak zwanej transmogryfikacji. Dzięki temu nie ma problemu z zachowaniem statystyk i działania jednego stroju czy oręża przy wyglądzie innego.

Rozgrywka

Assassin’s Creed: Mirage to oczywiście trzecioosobowa gra akcji, więc nie brakuje w niej okazji do starć. Z przyjemnością stwierdzam jednak, iż twórcy wyraźnie zachęcają do skradania się, o czym niedługo dowiecie się więcej. Sama główna opowieść (której ukończenie zajmuje niecałe 20 godzin) to bynajmniej nie koniec przygód Basima. Nasz Ukryty może bowiem chociażby szukać mnóstwa punktów synchronizacji. Po wejściu na te wieże i wciśnięciu przycisku synchronizacji (trójkąta), poznamy okoliczne interesujące miejsca oraz odblokujemy szybką podróż.

Przechadzając się po ulicach i okolicach Bagdadu, natkniemy się tez ma dodatkowe zlecenia, stanowiące okazję do zarobienia pieniędzy i pozyskania surowców. Możemy też przekazać specjalne sztony grupom najemników, aby zaatakowali okolicznych strażników. Istnieje także opcja przekupienia mualima, aby obniżyć nasz poziom złej sławy (a tym samym rozpoznawalności przez patrole).

Rozpoznawalność i zwiedzanie

Powraca również zrywanie plakatów z naszą podobizną, co też obniża naszą wykrywalność. Szkoda jednocześnie, iż niektóre skrzynie wymagają wykorzystania specjalnego sztona – zabija to nieco chęć eksplorowania albo wymusza na nas posiadanie przy sobie zawsze jednego takiego sztona. W skrzyniach często znajdziemy surowce, ale zdarzają się też bronie, barwniki oraz schematy usprawnień. Trzeba tu zaznaczyć, iż do ulepszania sprzętu oprócz surowców niezbędne są schematy. Natomiast aby pomalować strój, wymagany jest barwnik na dany rodzaj stroju. Akurat to mi się nie podobało i wolałbym, żeby barwienie ubioru nie było uzależnione od stylu stroju.

Ponownie możemy również wtapiać się w tłum, choć i to kosztuje niestety sztony. Jest to dla mnie absurdalna decyzja i wolałbym, aby czynność ta była całkowicie darmowa. Oczywiście sztony pozyskujemy w trakcie rozgrywki, ale mimo tego konieczność ich wydania, aby być częścią grupki jest dla mnie kuriozalne. Na szczęście kryjówka na ławce jest darmowa – tam szukający nas przeciwnicy nie zauważą nas choćby jeżeli siedzimy sami. Mam więc do tego rozwiązania pewne zarzuty, ale ogólnie możliwości unikania strażników nie brakuje. Są to też w większości rozwiązania znane z klasycznych odsłon, co dla mnie jest przyjemną podróżą w czasie. Będziemy też dokonywali kradzieży kieszonkowej. Po zauważaniu postaci niezależnej z przyczepioną do pasa sakiewką (co ułatwia oczywiście Wzrok Orła) możemy do niej podejść i nacisnąć trójkąt. Weźmiemy wtedy udział w minigierce, polegającej na ponownym naciśnięciu przycisku, gdy znacznik znajdzie się na odpowiednim polu. Im bardzie wartościowy jest przedmiot, tym mniejsze jest pole. W ten sam sposób będziemy też wykradali klucze strażnikom. jeżeli jednak nie lubicie takich sekwencji, to mam dla Was dobrą wiadomość. Można wyłączyć to QTE w menu ustawień.

Walka

Basim nie jest oczywiście bezbronny i w konfrontacji ze strażnikami nieraz sięgnie po swoje miecz i sztylet. Z wielką ulgą stwierdziłem, iż walka wręcz jest nieporównywalnie mniej chaotyczna niż w odsłonach od Origins do Valhalli włącznie. W Assassin’s Creed: Mirage mamy do czynienia z pewnego rodzaju mariażem nowych odsłon z klasycznymi. Już tłumaczę, co pod tym rozumiem. Wyprowadzane przez nas ataki mogą być szybkie oraz wolniejsze, ale silniejsze. Odpowiada za nie jeden przycisk na padzie – R1. Naciśnięcie go to szybki atak, natomiast przytrzymanie to cios zadający większe obrażenia. Mamy też unik (pod kwadratem) oraz blokowanie/kontrę – pod L1. Z grubsza, kiedy przeciwnik świeci się na czerwono, to musimy wykonać unik; tego ataku nie skontrujemy. Natomiast żółta/piaskowa barwa oznacza kontrowalny cios. Z kolei wciskając prawą gałkę analogową, zablokujemy kamerę na przeciwniku. Podoba mi się to, iż walki są dość wymagające i łatwo można zginąć. Nie znaczy to bynajmniej, iż Basim nie jest wytrenowanym wojownikiem. Widać jednak, iż nie jest to jego preferowany sposób pozbywania się oponentów.

Skradanie

Nie da się bowiem oprzeć wrażeniu, iż to właśnie przekradanie się przez zastrzeżone obszary i zdejmowanie przeciwników po cichu jest tym, w czym Basim jest mistrzem. Większość przeciwników można załatwić po cichu, wbijając im ukryte ostrze znienacka, niczym duch. Niestety nie każdego strażnika załatwimy momentalnie w ten sposób; niektórym zabierzemy tylko sporą część zdrowia. Szkoda – zawsze wolałem gwarancję zabójstwa po zbliżeniu się do nieświadomego nas przeciwnika. Skradanie ułatwiają również akcesoria, z których może korzystać Basim. Moim podstawowym rodzajem były noże do rzucania. Po wyekwipowaniu ich (przytrzymując prawy spust i wychylając prawą gałkę analogową), możemy przytrzymać lewy spust. Wycelujemy wtedy nożem w wybraną część ciała przeciwnika – należy zaznaczyć, iż rzut w głowę zadaje większe obrażenia niż na przykład rzut w stopę, co jest oczywiście sensowne. Mało tego, ulepszając noże, możemy ustawić roztapianie ciał po zabiciu przeciwników rzutem w głowę. Dziwaczne, ale mocno ułatwia przekradanie się – dzięki temu nie musimy pamiętać o chowaniu ciał. Basim korzysta też z wabików, pułapek czy pochodni do rozświetlania sobie drogi. Moim drugim – po nożach – ulubieńcem jest jednak dmuchawka na strzałki. Dzięki niej poślemy oponent w objęcia Morfeusza. Pamiętajcie jednak, aby koniecznie schować ciało – nie chcemy chyba, żeby inny strażnik obudził tego wroga, co może się zdarzyć.

Parkour

Nie może być gry z serii Assassin’s Creed bez parkouru. Basim porusza się bardzo sprawnie, a sterowanie jest, co ważne w tym przypadku, bardzo łatwe. Naciskając lewą gałkę analogową, aktywujemy sprint. Występują tu też wciągarki czy (znane z Black Flag) zawieszone na sznurach dzwony alarmowe. Możemy je naturalnie przeciąć, aby uniemożliwić przeciwnikom wezwanie posiłków. Powraca także przeskakiwanie za róg budynku, uczepiając się zawieszonej doniczki czy niszczenie straganów, aby utrudnić drogę goniącym nas przeciwnikom. Sterowanie jest na szczęście bardzo łatwe. Przytrzymując X i biegnąc przed siebie, będziemy pokonywali górą napotykane przeszkody oraz, oczywiście, wspinali się na budynki. Nierzadko znalezienie następnego miejsca, na ścianie, które Basim mógłby chwycić może się okazać nie lada wyzwaniem. Często możemy mieć bowiem wrażenie, iż sięgamy ku płaskiej powierzchni. To jednak coś, co musimy akceptować, sięgając po grę z cyklu Assassin’s Creed. W parkourze podoba mi się też to, iż możemy przytrzymywać kółko, a Basim będzie pokonywał przeszkody i starał się dostać niżej. O dziwo nie znajdziemy w tej grze wbiegania na ścianę, wybicia się podczas biegi i przeskoczenia w jeden z dwóch boków. Ogólnie jednak parkour wygląda bardzo przyjemnie i można grać w Mirage nawet tylko po to, aby przemierzać miejsca z przeszłości.

Udźwiękowienie i grafika

Każda odsłona Assassin’s Creed nierzadko zachwycała widokiem i nie inaczej jest w przypadku Mirage. Studio Ubisoft wyraźnie zdaje sobie z tego sprawę i dorzuca Tryb Fotograficzny. Dzięki temu możemy uchwycić naprawdę sporo imponujących rzutów ekranów. Pobawimy się tu ustawieniami ostrości, ekspozycji, winiety, czy nałożymy specjalne filtry. Warto tu się jeszcze na chwilę zatrzymać. Możemy bowiem w menu ustawień wyświetlania wybrać alternatywny filtr. Wtedy będziemy przemierzali świat w kolorystyce znanej z pierwszego Assassin’s Creed. Przyznaję, iż zawsze korzystałem z tej modyfikacji podczas moich pobytów i wynik jest zdecydowanie inny od tego, jak gra się prezentuje bez filtra. Spodobało mi się także udźwiękowienie. Przemierzając ulice Bagdadu, możemy natknąć się na muzyka. Możemy mu zapłacić – oczywiście sztonem – aby zaczął grać na gitarze i śpiewać coś po arabsku. Zresztą choćby z minaretów możemy słyszeć nawoływania wiernych do modlitwy, a przyśpiewek nie brakuje też w utworach skomponowanych specjalnie do gry. Dodajmy jeszcze do tego możliwość włączenia (świetnie brzmiącego) arabskiego dubbingu i polskich napisów, a otrzymamy niezwykle immersyjną grę.

Podsumowanie – jakie jest Assassin’s Creed: Mirage?

Assassin’s Creed: Mirage miało stanowić powrót do korzeni serii i tak rzeczywiście jest. Skradanie się jest bardzo przyjemne, a noże do rzucania są świetną bronią dystansową. Ruchy z poprzednich odsłon w nowej edycji prezentują się świetnie – podobnie zresztą jak filtr do obrazu rodem z pierwszej części Zakonu. Walka jest prosta, ale wymagająca i nie odznacza się na szczęście takim chaosem, co najnowsze przygody asasynów. Z przygodami Basima wiązałem ogromne nadzieje. Na szczęście Ubisoftowi udało się spełnić większość z nich. Ten tytuł ma oczywiście pewne. Jednakże mimo nich jest wart bardzo wysokiej oceny. Mirage to bez wątpienia krok w dobrą stronę i mam nadzieję, iż Ubisoft wie już, co powinno znajdować się w grze o asasynach. Życzę sobie i Wam więcej trzecioosobowych skradanek. Będziemy Was oczywiście informować o kolejnych takich grach na bieżąco. Pamiętajcie więc, aby regularnie do nas zaglądać. Co Wy sądzicie o Mirage? Zgadzacie się z moją oceną? Dajcie nam znać w komentarzach.

Kod recenzencki zapewniło studio Ubisoft.
Idź do oryginalnego materiału