Recenzja: Brothers: A Tale of Two Sons Remake [PlayStation 5]

5 miesięcy temu
Zdjęcie: Recenzja: Brothers: A Tale of Two Sons Remake [PlayStation 5]


Tytuł brzmi całkiem znajomo, biorąc pod uwagę popularność, jaką odniosła seria A Plague Tale. Tym razem poznajemy historię dwóch braci, którzy wyruszają w nieznane, by móc uratować życie chorego ojca. Jak rozgrywka wygląda na konsoli PlayStation 5 i czy bez drugiej osoby na kanapie ma sens?

Brothers: A Tale of Two Sons Remake to odświeżona wersja pierwszej gry pochodzącej z 2013 roku. Została stworzona przez nikogo innego jak przez Josefa Faresa oraz studia Starbreeze. Podczas poruszającej baśniowej przygody z nordyckimi korzeniami, z gatunku action-adventure, mamy okazję śledzić losy dwóch braci, którzy muszą ze sobą współpracować. Remake pojawił się 28 lutego 2024 na konsolach PlayStation 5 oraz Xbox Series. Czy ta kooperacja może się podobać niemal po 10 latach od premiery pierwowzoru? Recenzowany remake powstał pod skrzydłami 505 Games, wydawcy oryginału.

Historia opleciona milczeniem

Mówi się, iż milczenie jest złotem. W tym przypadku chwilami mnie nieco irytującym. Brothers: A Tale of Two Sons Remake opowiada graczom uroczą historię dwóch braci, którzy wyruszają w podróż w celu znalezienia odpowiedniego lekarstwa dla ich śmiertelnie chorego ojca. Niestety matka zmarła wcześniej, więc są zdani sami na siebie. Na co zachorował ojciec i w jaki sposób, tego się nie dowiemy, ponieważ w grze nie ma praktycznie wcale dialogu, tylko jakieś pomruki i zawołania. W trakcie tej przygody chłopcy (starszy i młodszy brat) muszą wspólnymi siłami stawić czoła wielkim wyzwaniom. Fabuła sprytnie czerpie inspiracje z mitologii nordyckiej, ale także tej lubianej przez nas wszystkich klasycznej fantastyki. Pojawią się dziwne ogry z muchomorami na grzbiecie, wyskakujące ze skał żywe drzewa i inne dziwne rzeczy.

Graficznie zachwyca

Jak na remake gry sprzed 10 lat, graficznie prezentuje się bardzo dobrze. Możliwość zobaczenia szerokich kadrów z miejscówek dzięki po prostu siadania na ławce to fajny smaczek dla miłośników screenów z gier. Całość charakteryzuje się gładkimi teksturami, masą kolorów, które zostały odpowiednio nasycone i niezwykle baśniowymi postaciami oraz lokacjami. Momentami praca kamery okazywała się nieco mniej współpracująca i trzeba było przymknąć na to oko. Niemniej wizualnie prezentuje się bardzo dobrze, tylko szkoda, iż postacie tylko coś pomrukują w nieznanym mi dialekcie. Przydałyby się chociaż napisy w języku angielskim, by uzupełniać historię – moim skromny zdaniem.

Sama rozgrywka jest…

…przeznaczona dla lokalnego trybu kooperacyjnego, jednak samemu również można rozegrać historię. Niestety, próbując samodzielnie sterować braćmi, dzięki jednego pada, strasznie się irytowałam. Najzwyczajniej w świecie robiło się to po prostu źle. Tyle dobrze, iż mam z kim chwycić za pady i wyruszyć w trybie owocnej współpracy i rozmyślania nad mniejszymi i większymi zagadkami. Te, choć naprawdę są całkiem proste, sprawiają, iż rozrywka trwa naprawdę bardzo krótko. Nie zatrzymają nas na długo i nie sprawią, iż wyłączymy konsolę zirytowani, nie mogąc ruszyć dalej.

W dwójkę gra się już znacznie przyjemniej i szybciej. Lewy analog i lewy spust steruje jednym z braci, a prawy analog i prawy spust steruje drugim. Właśnie z tego względu gra w pojedynkę sprawiała trudności, głównie dla mojej pracy mozg-ręka. Z tego względu, gdybym nie miała z kim zagrać w trybie kooperacji, pewnie zamiast niecałych 3h w grze spędziłabym z 10, ciągle się irytując. Bo musimy skakać, przenosić owce, jeździć na koziorożcach (chyba) i prowokować jednym z braci przeciwników, by móc ich pokonać, czyli po prostu – ominąć.

Niby łatwo, a osiągnięć…

…jak nie miałam, tak nie mam. Gra zakończona, końcówka może rozerwać mentalnie serce, a ja z jednym osiągnięciem. Okazuje się, iż pominęłam większość „znajdziek”, mimo faktu, iż starałam się wchodzić w interakcję niemalże ze wszystkim. Co się rusza i co się nie rusza. Czasem grając w dwójkę, trzeba było zamienić się padami, bo wszystko prezentowało się różnie. Oczywiście, żartując sobie w trakcie rozgrywki, można nieco zapomnieć o tym nieziemskim klimacie i emocjach, które mogą nam towarzyszyć. Grunt, by dotrwać do końca, ponieważ Brothers: A Tale of Two Sons oferuje widoki na naprawdę wysokim poziomie.

Jeżeli skusicie się, by sprawdzić produkcję, zakończenie tej historii najprawdopodobniej niekoniecznie się Wam spodoba. Nie powiem, jak ono się prezentuje, natomiast jest co najmniej mocno nieoczekiwane.

Podsumowanie Brothers: A Tale of Two Sons

Brothers: A Tale of Two Sons to krótka gra, bo wystarczą niemal 3 godziny, by zakończyć grę. Największą zmianę, jaką prowadza ten remake jest, po prostu grafika, która ulepszona naprawdę zapada na długo w pamięci. Rozgrywka samemu niespecjalnie przypadła mi do gustu, głównie dlatego, iż ciężko jednak sterowało mi się braćmi, z poziomu jednego pada. W dwójkę wygląda to już znacznie lepiej, choć nie zdziwię się, o ile znalazł się ktoś (a choćby więcej niż jeden ktoś), kto grę zakończył solo. Baśniowej otoczki nie brakuje, tak jak nie brakuje prostych, przyjemnych zagadek i emocji. Jedynie historia, choć interesująca i opleciona niesamowitą narracją, jest zbyt krótka, by móc efektywnie się z niej cieszyć. Tytuł idealny na jeden wieczór z niezwykłą przygodą.

Kod recenzencki do Brothers: A Tale of Two Sons Remake otrzymaliśmy od 505 Games. Dziękujemy!

Idź do oryginalnego materiału