Recenzja Call of Duty: Modern Warfare 2. Odgrzewany kotlet, który smakuje wybornie

2 lat temu

Kontynuacja Modern Warfare już jest… i ma się dobrze

Jest 2019 rok, jesień. Infinity Ward po 12 latach wskrzesza podserię Modern Warfare, podserię, na której tytuł ten wybił się najbardziej. Już po samej zapowiedzi gracze oszaleli z zachwytu. Na siłę przeciągany Black Ops w końcu spadł z piedestału. Oczywiście w międzyczasie mieliśmy jeszcze premierę Call of Duty: Mobile, które zostało średnio przyjęte przez graczy, oraz Call of Duty: WWII, osadzone jak sama nazwa wskazuje, w realiach II wojny światowej. Ta ostatnia okazała się świetną produkcją, na tyle dobrą, iż 4 lata później ukazał się Vanguard będący kontynuacją drugowojennej opowieści.

Teraz po roku od rozczarowującej premiery osiemnastej odsłony cyklu, jaką był Vanguard, przyszedł czas na drugą odsłonę Modern Warfare 2. Zapytacie, ale jak to drugą, przecież druga już była lata temu? Nie pytajcie, wygląda to, tak jakby Activision chciało stworzyć na MW zupełnie nową markę, chociaż stara tak naprawdę ugruntowała tę podserię. Premierę można uznać za udaną, a chyba choćby sami twórcy nie spodziewali się takiego entuzjazmu wśród graczy. W pierwszy weekend gra pobiła wszystkie rekordy studia, zaliczając najlepszy debiut w historii. W Call of Duty: Modern Warfare 2 grałem jeszcze przed premierą. Wtedy do dyspozycji mieliśmy jedynie tryb multiplayer, więc teraz nie będę się nad nim dużo rozwodzić, choć pozwolę sobie wymienić kilka obserwacji. Przeczytaj recenzję z bety CoD: MW2.

Stara dobra ekipa, czyli rzut okiem na kampanię

Po pierwszym uruchomieniu gry stwierdziłem, iż zamiast wbijać się od razu w świat multiplayera, poznam najpierw ten fabularny. Do dyspozycji mamy łącznie 17 misji, w których nie brakuje dobrze znanych klasyków, o których wspomnę nieco później. Grając już w pierwszą misję kampanii, miałem ciarki na rękach, a sentymenty powróciły jak bumerang. Nie ma się co dziwić, bowiem po raz kolejny mamy przyjemność wcielać się lub współpracować z kultowym już Johnem Pricem, Simonem „Ghostem” Rileyem czy Kylem „Gazem” Garrickiem. Ta ekipa wchodząca w skład międzynarodowej jednostki specjalnej Task Force 141 ma za zadanie pojmać Hassana Zyaniego, który jest głównym antagonistą. Po tym, jak amerykańskie siły zgładziły jego dowódcę, Hassan będący majorem Irańskich Sił Zbrojnych postanawia wykorzystać skradzione rakiety balistyczne.

Nie trzeba było długo czekać, aż fabuła gry się rozwinie i praktycznie nie zwalnia ona do samego końca. Jednak skupiałem się nie tylko na eliminowaniu coraz to nowszych przeciwników czy wątkach dialogowych, ale na grafice. Jest ona wręcz fotorealistyczna i wnosi serię na nieznany do tej pory poziom. Podczas jednej z misji mogłem zwiedzać uliczki i kanały Amsterdamu, a innej z kolei przemierzać pustynne otchłanie Meksyku. Wszystko to miało swój niepowtarzalny klimat i widać było, iż team projektantów wraz z grafikami włożyli sporo wysiłku, aby dopracować to do widocznego poziomu.

Same misje wyglądały tak, jakby ktoś włożył wszystkie pomysły twórców do jednego słoiczka i losował z niego aktywności, które będziemy wykonywać. Tak oto mieliśmy misję, w której mozolnie oczyszczaliśmy pomieszczenie po pomieszczeniu w goglach noktowizyjnych, osłanialiśmy naszych, kanonierką zamontowaną w samolocie, braliśmy udział w pościgu samochodowym czy wykonywaliśmy misję po cichu, infiltrując otoczenie. Nie zabrakło także misji, w której główną rolę zagrał karabin snajperski.

Jednym zdaniem otrzymaliśmy całą kwintesencję Call of Duty, bez chwili na nudę. Co prawda dialogi momentami były drętwe, jednak to wszystko odchodziło w niepamięć, kiedy mieliśmy za moment do czynienia z niespodziewanymi zwrotami akcji i nostalgicznymi wspominkami. Całą historię udało mi się poznać w około 6 godzin i to po wielorazowych zgonach, ponieważ bawiłem się na poziomie trudności „doświadczony”. Trzeba przyznać, iż tym razem twórcy postawili poprzeczkę naprawdę wysoko i sztuczna inteligencja staje się coraz większym wyzwaniem.

Prawdę mówiąc, nie odrywałbym się od kampanii na długie godziny, gdyby nie… ciągłe crashe. Tak, gra zwieszała mi się czasem co 30, a czasem choćby co 10 minut, co skutecznie uniemożliwiało mi zatracenie się w rozgrywce na dłużej. Całe szczęście problem występował jedynie w trybie dla pojedynczego gracza, jednak z rozmowy z kolegami ustaliłem, iż nie był to tylko mój problem. No cóż, to chyba problemy wieku młodzieńczego wszystkich gier, które ostatnio debiutują na rynkach.

Dynamiczny multiplayer z wieloma nowościami

Od momentu wprowadzenia trybu wieloosobowego, gracze rozpoczęli swoją rywalizację w strzelankach. Niegdyś było to wyłącznie w kafejkach internetowych. Teraz mamy komfort, iż możemy to robić w domowym zaciszu. I o ile tryb fabularny jest wciągający, to nic tak nie pochłania, jak wygrywanie kolejnych meczów i odblokowanie kolejnego wyposażenia rywalizując przy tym z innymi graczami. Nie wiem, jaki jest odsetek graczy, którzy kupują strzelanki dla fabuły, ale dam sobie rękę uciąć, iż jest on mikroskopijny, ponieważ kampania w takich produkcjach jest wyłącznie przystawką dodawaną do dania głównego.

Najnowszy Modern Warfare nie jest innowacją, jeżeli zestawimy z nim poprzednią odsłonę. Jednak czy to źle? Wręcz przeciwnie, gra z 2019 roku cieszy się takim uznaniem, iż diametralnie przeprojektowany nowy CoD mógłby się nie przyjąć. Mamy do dyspozycji znaną już mechanikę podwójnego sprintu, możliwość opierania broni o prawie wszystkie elementy otoczenia czy dostępne modyfikacje. Tych ostatnich jest sporo, zaczynając od rękojeści, poprzez kolbę, celownik, wylot lufy, lufę, magazynek i amunicję.

Jednak jednocześnie w broni może się znaleźć maksymalnie 5 dodatków, każdy z nich ma swoje wady i zalety, np. zapewnia lepszą stabilność podczas strzelania kosztem ograniczonej mobilności. To wszystko sprawia, iż bronie możemy dostosowywać do własnych preferencji i sama zabawa w domorosłego rusznikarza już pochłania wiele godzin. Do tego w świecie gry nie zabrakło skórek (kamuflaży) czy talizmanów, a do tego arsenał broni ma własne ścieżki rozwoju, które pozwalają wbijać kolejne poziomy i odblokowywać kolejne elementy.

Sama rozgrywka podzielona jest na kilka trybów – umocniony punkt, zabójstwo potwierdzone, znajdź i zniszcz, sztab, dominacja, drużynowy deathmatch i deathmatch. We wszystkich z nich (oprócz DM każdy na każdego) mierzymy się w drużynach 6-osobowych. Jednak wymienione po wyżej aktywności są nam już bardzo dobrze znane. Do nich dołączyły dwie nowości: Nokaut, bardzo szybki, taktyczny tryb oparty na rundach, w którym drużyny rywalizują o worek z gotówką umieszczony na środku mapy oraz Ratunek Więźnia, jest on podobny do Nokautu, jednak dużo wolniejszy, ponieważ musimy albo wyeliminować wszystkich przeciwników, albo ocalić lub pokrzyżować plany ocalenia zakładników w wyznaczonym czasie.

Warto dodać, iż przeciwnicy są dobierani poprzez system Skill Based Matchmaking, więc w teorii powinni być oni dobierani do naszego poziomu umiejętności. W praktyce bywa to różnie, wielokrotnie trafiałem na niezbalansowane teamy, w którym druga strona robiła z nas sieczkę i na odwrót. Na chwilę obecną mam wrażenie, iż SBM bardziej zwraca uwagę na rangę, niż faktyczne umiejętności, jednak liczę, iż to zostanie w przyszłości dopracowane.

Czy to jeszcze Call of Duty?

Ten tajemniczy akapit będzie poświęcony trybom, które są zupełną nowością w Call of Duty. Jest to Młyn trzecioosobowy, który zawiera w sobie takie drużynowy deathmatch, dominację i umocniony punkt. Nie jest on może jakoś bardzo innowacyjny, jednak jak sama nazwa wskazuje, rozgrywkę prowadzimy z perspektywy 3-osoby, przez co mamy wrażenie, iż gramy w PlayerUnknown’s Battlegrounds czy innego Fortnite, a nie pierwszoosobowe Call of Duty. Według mnie twórcy, chcąc wprowadzić ten tryb, powinni poświęcić trochę więcej czasu w dopracowanie kamery TPP lub stworzeniu odrębnych map, żeby nie dało się wykorzystywać w tak jawny sposób przewagi, jaką daje kamera zza pleców i „kampić” za ścianami.

Nowością, o której pisałem już podczas grania w betę, jest rywalizacja na większych mapach w trybach Wojny naziemnej i Inwazji. W ten pierwszy może jednocześnie bawić się 64 graczy, mając 5 punktów do zdobycia i utrzymania, natomiast drugi to klasyczny deathmatch drużynowy, w którym zespoły są podzielone na 20 osób. Zostały one sztucznie zmniejszone po to, iż resztę miejsc zajmują boty, które są swoistym mięsem armatnim, bo nie stanowią już takiego zagrożenia, jak to miało miejsce w kampanii. Ciekawostką jest, iż większe mapy posiadają garaż pojazdów takich jak helikoptery czy transportery opancerzone.

Na chwilę obecną odbieram te „prezenty” od Infinity Ward bardziej jako ciekawostkę, niżeli elementy, którym poświęciłbym większą ilość swojego czasu. A odpowiadając na pytanie zadane w nagłówku – tak, to dalej Call of Duty, choć projektanci zaczynają coraz bardziej eksperymentować. W moim mniemaniu zaliczam to na duży plus, bo w taki właśnie sposób powstał świetny Warzone. Warto dodać, iż ze startem 1 sezonu otrzymamy tryb hardcore, na który zerkam z nadzieją.

Jak się spisuje CoD: MW2 na komputerze G4M3R?

Grając w betę Call of Duty: Modern Warfare 2 korzystałem ze swojego prywatnego desktopa z RTX 2080 na pokładzie. Już wtedy dało się odczuć, iż gra została bardzo dobrze wyważona, a teraz po premierze optymalizacja stoi na jeszcze wyższym poziomie. Od jakiegoś czasu mam przyjemność testować nowego G4M3Ra Elite, którego specyfikację możesz podejrzeć poniżej. I to właśnie dzięki niemu mogłem cieszyć się fotorealistyczną, kapitalną grafiką, której twórcy i scenarzyści poświęcili tyle czasu odrabiając zadanie domowe na 5-kę. O ile mój prywatny komputer pewnie bez problemu poradziłby sobie z rozruchem gry w 60 klatkach, o tyle chcąc zachować stabilne 144 w rywalizacji, musiałbym z pewnością zrezygnować z wysokich detali.

Jednak elementem, który sprawił, iż chciałbym z tym komputerem spędzić więcej czasu, jest chłodzenie wodne procesora. Podczas intensywnej, kilkugodzinnej rozgrywki temperatury nie przekraczały 60 stopni Celsjusza, gdzie na moim Ryzenie 7 90 stopni jest normą. Chłodnica z 3 wentylatorami 120 mm jest stworzona od podstaw przez inżynierów projektujących G4M3Ra i z mojej strony chapeau bas, panowie, w moim game roomie nigdy nie było tak cicho i nie wiedziałem, iż tej ciszy potrzebuję. jeżeli zatem też posiadacie chłodzenie powietrzne, to nie musicie kupować od razu G4M3Ra, zainwestujcie, chociaż w dobrej klasy radiator, tak jak niedługo zrobię to ja.

Testy wydajności Call of Duty: Modern Warfare II

Platforma testowa

  • Procesor: Intel Core i7-12700KF (12 rdzeni, 20 wątków, 3.60-5.00 GHz, 25 MB cache)
  • Karta graficzna: NVIDIA GeForce RTX 3070 Ti 8192 MB GDDR6X
  • Pamięć RAM: 32 GB (DIMM DDR4, 3600 MHz)
  • Zasilacz: 750 W 80 Plus Gold
  • System operacyjny: Microsoft Windows 11 Home

Wymagania sprzętowe Call of Duty: MW2

Minimalne wymagania Call of Duty: Modern Warfare 2

  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit)
  • Procesor: Intel Core i3-6100 lub AMD Ryzen 3 1200
  • Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 960 lub AMD Radeon RX 470 (co najmniej 2GB VRAM)
  • Pamięć RAM: 8GB
  • Miejsce na dysku: 72GB w dniu premiery

Zalecane wymagania Call of Duty: Modern Warfare 2

  • System operacyjny: Windows 10 (64-bit) lub Windows 11 (64-bit)
  • Procesor: Intel Core i5-6600K/Intel Core i7-4770 lub AMD Ryzen 5 1400
  • Karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 1060 lub AMD Radeon RX 580 (co najmniej 4GB VRAM)
  • Pamięć RAM: 12GB
  • Miejsce na dysku: 72GB w dniu premiery

Detale: ultra, rozdzielczość: WQHD, DLSS: włączony

Detale: ultra, rozdzielczość: WQHD, DLSS: wyłączony

Detale: średnie, rozdzielczość: WQHD, DLSS: włączony

Detale: średnie, rozdzielczość: WQHD, DLSS: wyłączony

Detale: ultra, rozdzielczość: 1080p, DLSS: włączony

Detale: ultra, rozdzielczość: 1080p, DLSS: wyłączony

Detale: średnie, rozdzielczość: 1080p, DLSS: włączony

Detale: średnie, rozdzielczość: 1080p, DLSS: wyłączony

Infinity Ward podobnie jak w poprzednich odsłonach umożliwiło wiele opcji graficznych do wyboru. Dzięki nim dostosujemy grę do własnych preferencji i do możliwości komputera lub laptopa, na którym gramy. Wśród takich banałów jak zmiana jakości tekstur czy cieni, możemy ustalić teselację renderowania, okluzję otoczenia, shadery i wiele innych. Wielu graczy pewnie zasmuci fakt, iż Call of Duty: Modern Warfare II nie obsługuje ray tracingu. Aby lekko osłodzić ten smutny fakt, twórcy umożliwili włączenie NVIDIA DLSS i odpowiedniki konkurencji zielonych – Intel XeSS i AMD FSR 1.0. Warto dodać, iż tak jak miało to miejsce wcześniej, teraz także przed rozpoczęciem rozgrywki wieloosobowej możesz poczekać, aż wszystkie shadery zostaną skompilowane. Taki zabieg pozwoli wyeliminować wszystkie drobne zacięcia podczas rozgrywki spowodowane doładowaniem elementów.

Z racji tego, iż produkcja umożliwia zrobienie testów wydajności, wykorzystując dedykowane narzędzie, to postanowiłem skorzystać z tego dobrodziejstwa. Zestawienie benchmarków jest w tym wypadku najbardziej wiarygodne, ponieważ pochodzi z tej samej sekwencji. Porównując wyniki z MSI Afterburnerem mogę stwierdzić, iż nie odbiegają one od siebie pod względem prezentowanych wyników.

Tak jak wcześniej wspomniałem CoD: MW2 posiada fenomenalną, wręcz fotorealistyczną grafikę, która w wielu misjach potrafiła zaprzeć dech w piersiach. Takie efekty zwykle pobierają sporo zasobów. Oświetlenie też prezentuje zaawansowany poziom, choćby bez technologi ray tracingu. Byłem pozytywnie zaskoczony uzyskanymi wynikami, ponieważ wychodzi na to, iż pomimo wysokiej poprzeczki graficznej, jest w stanie przeskoczyć ją choćby leciwy PC, który nie posiada topowej konfiguracji.

Optymalizacja tytułu stoi na wysokim poziomie, a domyślam się, iż z każdą kolejną aktualizacją będzie tylko lepiej. Nie będzie to na wyrośl, jeżeli powiem, iż najnowsze Call of Duty jest jedną z najlepiej zoptymalizowanych gier 2022 roku i konkurencyjny Battlefield 2042 mógłby się tylko od niej uczyć. Jedyne czego potrzebujesz do komfortowej rozgrywki multiplayer, to dobrego łącza internetowego.

Podsumowanie. Czy warto zagrać w Call of Duty: Modern Warfare II?

Call of Duty: Modern Warfare II trafiło na rynek chyba w najlepszym momencie tego roku. Gracze po wielu miesiącach bez nowej strzelanki triple-A byli niej wręcz spragnieni i z niecierpliwością czekali na premierę shootera od jakiegokolwiek studia. Ubiegłoroczny Battlefield 2042 nas zawiódł, przejście World War 3 na model free-to-play też nie rozwiązał wszystkich problemów, więc poprawny MW2 jest teraz najlepszą opcją do grania. Boli fakt, iż wiele trybów i elementów zostało z gry wycięte i będzie dodawanych dopiero w trakcie przyszłych sezonów, ale to już taka natura XXI wieku, grę można patchować miesiącami i dorzucać zawartość, która teoretycznie powinna pojawić się już w dniu premiery.

Osobiście nie mogę się doczekać trybu hardcore, o którym już mówiłem, który pojawi się po rozpoczęciu sezonu 1 (w terminologi CoD’a jest to Tier 1). To nie wszystko, ponieważ już 16 listopada ma zadebiutować nowy Warzone 2.0, który prawdopodobnie tchnie życie w uwielbiany przez wielu graczy battle royal. Co ciekawe, samo Activision mówi, iż nowa mapa będzie kilkukrotnie większa, a gracze będą mogli m.in. pilotować statki powietrzne.

Jak zatem widzicie, warto już teraz wejść do świata Call of Duty: Modern Warfare 2 i rozpocząć zabawę. Może i na początku spadnie na Was kilka irytacji przez nie do końca intuicyjny interfejs czy skomplikowany system odblokowywania usprawnień do broni, jednak sam gameplay to kwintesencja CoD’a, której nie da się nie lubić. Gwarantuję, iż już teraz spędzicie wiele godzin w trybach, które są dostępne, a przecież już za moment dojdą kolejne, które jeszcze bardziej umocnią liderską pozycję MW2 w kategorii strzelanek 2022 roku.

Zamów Call of Duty: Modern Warfare II w x-komie

Idź do oryginalnego materiału