Recenzja: Cyberpunk 2077: Widmo Wolności [PS5]

11 miesięcy temu
Zdjęcie: Recenzja: Cyberpunk 2077: Widmo Wolności [PS5]


Widmo Wolności, pierwsze rozszerzenie fabularne do gry Cyberpunk 2077, trafia na konsole. Zobaczmy, co słychać w Dogtown.

Cyberpunk 2077 dostał pierwsze, a zarazem jedyne, fabularne rozszerzenie – Widmo Wolności. Nie ukrywam, iż podobało mi się ono już od pierwszych zapowiedzi. Wizja szpiegowskiego dreszczowca w świecie przyszłości była dla mnie interesująca. Z niecierpliwością czekałem więc na premierę dodatku, odliczając oczywiście dni do wydania nowych przygód V. Już jutro nadejdzie ten dzień, a ja dzięki studiu CD Projekt RED sprawdziłem dla Was to rozszerzenie wcześniej. jeżeli zastanawiacie się, czy warto wydać na nie niecałe 100 złotych, to zapraszam do lektury niniejszej recenzji. Od razu uspokajam osoby uczulone na spoilery – nie znajdziecie ich w moim artykule. Mając więc ten wstęp za sobą, przejdźmy do samej recenzji.

Fabuła

Widmo Wolności uderza w zdecydowanie mroczniejsze nuty niż podstawowa – bardzo dobra, moim zdaniem – wersja gry. Tym razem mamy bowiem do czynienia ze szpiegowskim thrillerem, który bez problemu mógłby być wyświetlany w kinach. Nie ma co owijać w bawełnę – opowieść w rozszerzeniu momentalnie mnie wciągnęła. Kiedy tylko przestawałem grać – niechętnie, ale cóż – życie, niestety – myślałem o wydarzeniach i postaciach. Nie pamiętam kiedy ostatnio poczułem się tak mocno osadzony w wirtualnym świecie. Opowieść może i nie charakteryzuje się na początku zawrotnym tempem (choć i tak nie jest tak powolne jak prolog Red Dead Redemption II), ale nie uważam tego za wadę opisywanego rozszerzenia. CD Projekt RED niesamowicie umiejętnie wprowadza nowe postaci do swojego świata. Nie czujemy się przytłoczeni ich osobowościami i motywacjami. Na pewno nie pogubicie się w kolejnych kontaktach V. Mało tego, nie zdziwię się jeżeli z utęsknieniem będziecie czekali na kolejne spotkania z nimi. O samych bohaterach dowiecie się jednak więcej z dalszej części recenzji. Teraz posłużę się oficjalnym opisem fabuły w rozszerzeniu. Oto on:

Widmo wolności to nowa przygoda w Cyberpunku 2077 utrzymana w klimacie szpiegowskiego thrillera. Kiedy orbitalny transportowiec z prezydentką Nowych Stanów Zjednoczonych Ameryki zostaje zestrzelony nad najgroźniejszą dzielnicą Night City, tylko ty możesz przyjść jej z pomocą. Wciel się w V, cyberpunka do wynajęcia, i zanurz się w zawiłą intrygę szpiegowską, w którą zamieszani są przedstawiciele najwyższych kręgów władzy i brutalni najemnicy trzęsący czarnym rynkiem.

Zinfiltruj Dogtown, zrujnowaną i wyjętą spod prawa część Night City rządzoną przez bezwzględnego watażkę. Razem z Solomonem Reedem (Idris Elba), agentem rządu Nowych Stanów Zdjednoczonych, i przy akompaniamencie szalonego rockerboya Johnny’ego Silverhanda (Keanu Reeves) walcz o przetrwanie w świecie niepewnych lojalności, którym kręcą zdesperowani macherzy, niebezpieczni netrunnerzy oraz bezduszni najemnicy i walcz o przetrwanie.

Źródło: PS Store

Nowe postaci

Podstawowe postaci, jakie pokazuje nam Widmo Wolności to oczywiście V oraz Johnny Silverhand. Nie są to bynajmniej jedyne osoby, mające ogromny wpływ na wydarzenia. Jedną z najważniejszych jest bez wątpienia Kurt Hansen. Ten samozwańczy dowódca nowej części Night City, Dogtown, odznacza się uderzającą charyzmą. To naprawdę fascynujące, jak dobrze CD Projektowi RED udało się narysować interesującą, a jednocześnie niezwykle groźną osobę.

Niemniej dobrze zagrany jest Solomon Reed, w którego wciela się Idris Elba. Ten agent charakteryzuje się ciekawie rozbudowaną przeszłością. Nie jest to prosty służbista. Targają nim nieraz skrajne emocje, które jednak stara się trzymać na wodzy. Widać jednak, iż często musi prowadzić wewnętrzną walkę, starają się mimo wszystko zachować zgodnie ze swoimi przekonaniami. Widać to przede wszystkim w mimice i muszę przyznać, iż Elba mistrzowsko wcielił się w tę rolę. Nie przerysował przy tym postaci, o co na pewno byłoby nietrudno. Podobało mi się jak stopniowo nieco bardziej otwiera się na V. Nie będę oczywiście zdradzał, czy zaprzyjaźnia się z V, ale jego zmiana jest niesamowicie widoczna – zwłaszcza w kontraście do początkowej nieufności.

Przypadła mi do gustu również Songbird, wybitna netrunnerka, której umiejętności nieraz okażą się niesamowicie przydatne. Bynajmniej nie jest to czarno-biała postać i ma ona swoje na sumieniu. Nie będę zdradzał, czy warto jej zaufać – zresztą decyzja i tak należy do Was. Wspomnę tylko, iż Night City jest oczywiście trudnym miejscem do życia. Każdy orze więc jak może i należy mieć tego świadomość podczas kontaktowania się z kimkolwiek. adekwatnie na palcach jednej ręki można policzyć osoby, którym można bezpiecznie zaufać. Czy Songbird okaże się być jedną z nich? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Konwersacje i Widmo Wolności

Sięgając po rozszerzenie fabularne, należy się oczywiście spodziewać rozwinięcia opowieści, ale nie tylko. Niemałe znaczenie ma przecież to, co będziemy robić, przemierzając świat. O samej rozgrywce dowiecie się więcej z kolejnej części niniejszej recenzji. Teraz przejdźmy natomiast do jednego z rodzajów zadań, jakie przygotowało studio CD Projekt RED. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, iż bynajmniej nie stara się tutaj wymyślać koła na nowo. Mamy więc zadania polegające przede wszystkim na rozmowie. Nie brakowało ich w Cyberpunku 2077 i nie brakuje w rozszerzeniu. Widmo Wolności kontynuuje mistrzowskie reżyserowanie scen, jakim mogła się pochwalić „podstawka”. Aktorzy świetnie odgrywają swoje role i odnieść wrażenie, iż oglądamy poważny film w kinie. Nie wiem, czy gdziekolwiek widziałem lepiej odegrane postaci! Tu wszystko ma znaczenie – mimika, nerwowe poruszanie nogą, zerknięcie w bok. Wszystko ma podłoże psychologiczne i, podobnie jak w „podstawce”, pozwala pogłębić swoją wiedzę o postaciach. Odbywa się to jednocześnie nienachalnie, naturalnie – coś pięknego!

Rozgrywka

Osoby, które grały już w Cyberpunka 2077 bez najmniejszego problemu odnajdą się w Widmie Wolności. przez cały czas mamy bowiem oczywiście z pierwszoosobowym RPG-iem, rozgrywającym się w mieście przyszłości. O nowej miejscówce w tym rozszerzeniu – Dogtown – jeszcze napiszę. Teraz natomiast skoncentruję się na rozgrywce. Wciąż łączy ona, co na pewno Was nie zdziwi, przekradanie się za plecami przeciwników z intensywnymi wymianami ognia. Jak prawdopodobnie pamiętacie, w jednym z moich poprzednich artykułów pisałem o nowościach wprowadzanych w aktualizacji 2.0. O Odnośnik do tego wpisu znajdziecie niżej.

Cyberpunk 2077 – gram w wersję 2.0 na PS5

Rozszerzenie wprowadza pewne misje fabularne, które różnią się nieco od tego, do czego przyzwyczaił nas oryginalny Cyberpunk 2077. I tak na przykład podczas jednego z zadań możemy czyścić drogę dla naszego kompana i informować go o wykrytych zagrożeniach. Oczywiście, jako iż mamy do czynienia z dopracowanym RPG-iem, wykrycie nas nie kończy misji. Musimy wtedy po prostu wybić nadciągających przeciwników, pozostając przy stanowisku snajperskim na dachu innego budynku. Karą będzie jedynie słuchanie złośliwych komentarzy naszego towarzysza. Zresztą Widmo Wolności zawiera sporo zadań, które pozwalają nam się skradać. Dla mnie jest to bez wątpienia zaleta. Nie tylko dlatego, iż jestem fanem skradanek. Również dlatego, iż świetnie wpasowuje się to w klimat filmów szpiegowskich. W innym zadaniu będziemy pokonywali podwodne korytarze niczym w Call of Duty: Modern Warfare II. Nie brakuje też nowej minigry zręcznościowej.

Tym razem wcielamy się w pracownika Militechu i przemy przed siebie, starając się przeżyć i wybić wszystkich, którzy się ruszają. Po drodze zbieramy dodatkowe życia i mnóstwo alternatywnych broni, które często pozwolą nam przeżyć w wrogim miejscu. Wszystko oczywiście, podobnie jak Roach Race, w oprawie retro z kilkubitowymi dźwiękami. Jestem ciekaw, ile jeszcze podobnych sekretów ukryli Redzi. Minigra nie była w żaden sposób ogłaszana, zobaczyłem ją po prostu na automacie, kiedy przechodziłem się po barze.

Dogtown

Nie sposób pisać o Widmie Wolności, nie wspominając o jednej z najważniejszych nowości. Chodzi oczywiście o niedostępne w zwykłym Cyberpunku 2077 miejsce – Dogtown. Na początek zaznaczę, jak możemy odblokować dostęp do tej miejscówki.

Jak przejść do Dogtown?

Sposoby są adekwatnie dwa. Pierwszy z nich to wybranie w menu głównym opcji zagrania tylko w Widmo Wolności. Podobnie jak w dodatkach do Wiedźmina 3: Dzikiego Gonu (Serc z Kamienia oraz Krwi i Wina), nie musimy przechodzić gry, aby móc się cieszyć rozszerzeniem. Jest to oczywiście niejako pójście na skróty, ale jest taka możliwość i należy to docenić. Drugim sposobem jest dotarcie do Pacifiki i wykonanie tam jednej misji głównej z podstawowej opowieści w Cyberpunk 2077. Warto wspomnieć, iż misje z dodatku możemy rozgrywać choćby po wykonaniu wszystkich misji głównych i nie ma żadnych przeszkód, by grać swoim V, którego napisy końcowe już kiedyś wyświetliliśmy. Przypominam też, iż w rozszerzeniu zwiększono maksymalny poziom postaci – teraz wynosi on 60 zamiast 50. Szkoda natomiast, iż nie zadbano o zwiększenie maksymalnego poziomu reputacji.

Dogtown – zakazane piękno

Dostanie się na teren Dogtown nie jest łatwym zadaniem. Zacznijmy od tego, iż granic Pacifiki z Dogrown pilnuje nowa formacja, nosząca nazwę Barghest. Oprócz tego zamontowano bramki bezpieczeństwa dla pojazdów, przez co każda osoba wjeżdżająca do/opuszczająca Dogtown jest skanowana. Można to oczywiście ominąć po dostaniu się do Dogtown. Funkcjonuje przecież szybka podróż, dzięki której bez problemu da się przemieszczać między Night City i nową lokacją. Ja jednak preferowałem przejeżdżanie przez tę bramkę – było to bardzo klimatyczne. Wróćmy jednak do tego, co widzimy w Dogtown. Jest to niesamowicie fotogeniczne miejsce. Co chwilę natkniemy się na świetne okazje do uchwycenia zrzutu ekranu i z ogromną przyjemnością przemierzałem nową część Night City. Jest ona też niezwykle zróżnicowana. Podobało mi się również w moim przekonaniu większe niż w podstawowej grze nastawienie na strukturalność miasta. Teraz często będziemy jeździć windą na wyższe poziomy w Dogtown, na przykład udając się do Terra Cognity.

Nowe aktywności w rozszerzeniu

Zrzuty

Oprócz oczywiście nowych broni, przedmiotów i zadań w Widmie Wolności dochodzą też zadania, które możemy wykonywać jeżeli chcemy. Dotyczą one przede wszystkim zrzutów sprzętu Hansena. Co jakiś czas, przemierzając Dogtown, możemy zauważyć czerwony dym. Oznacza on miejsce, w którym zrzucono pewną skrzynię. Po dostaniu się do niej, możemy ją zhakować, aby pozyskać mnóstwo wartościowych przedmiotów. Są to często elementy wyposażenia, komponenty do wytwarzania i ulepszenia sprzętów czy drzazgi umiejętności. Wszystkie te elementy znajdują się w jednej paczce, a więc zdecydowanie warto kierować się w stronę dymu. Naturalnie tak bogaty pakiet nie jest pozostawiony bez opieki. Strzeże go mnóstwo przeciwników, więc należy liczyć się z koniecznością zlikwidowania zagrożenia. Możemy to zrobić zarówno po cichu (przede wszystkim wykorzystując ataki hakerskie), jak i wdając się w otwarty konflikt. Wybór, jak to bywa w Cyberpunku 2077, należy wyłącznie do Was.

Zadania kurierskie i pojazdy

Widmo Wolności pozwala nam także brać udział w zadaniach kurierskich. Zleca je nam El Capitan i założenie jest dość proste. Mianowicie musimy dojechać samochodem do docelowego miejsca. Naturalnie musi być pewne urozmaicenie. Po pierwsze, samochód musimy wykraść z Dogtown. Często są przy nim członkowie nowego gangu, Barghest, aczkolwiek zlikwidowanie ich nie jest wielkim problemem. Wystarczy dobrze zakolejkować haki i ewentualnie w razie potrzeby dobić wrogów strzałami w głowę – nic prostszego. Następnie wsiadamy do pojazdu i kierujemy się do wyznaczonego miejsca. Jest ono losowe (tak samo zresztą jak lokacja samochodu, który kradniemy, więc należy obserwować minimapę, jeżdżąc po Dogtown).

Jedziemy więc przed siebie, starając się przeżyć. Często będą nas bowiem atakowali przeciwnicy, toteż bardzo przydaje się możliwość hakowania samochodów w trakcie jazdy oraz walczenia, będąc za kółkiem. Niekiedy będzie też opcjonalne zadanie polegające na dojechaniu w określonym czasie lub w jak najlepszym stanie. Niespełnienie tych wytycznych nie kończy zadania, ale sprawia, ze zdobędziemy mniej eurodolarów. Na miejscu docelowym znajdziemy też skrzynię z komponentami i nierzadko drzazgą umiejętności. Warto jeszcze nadmienić, iż możemy też siedzieć za kierownicą samochodów z zamontowanymi broniami stacjonarnymi!

Widmo Wolności, zdolności i umiejętności Reliktu

Jedną z kolejnych nowości wprowadzanych w Widmie Wolności jest odblokowywanie zdolności związanych z Reliktem. Co bardzo mi się spodobało, ma to uzasadnienie fabularne, które mnie przekonało. Relikt wymaga specjalnych punktów umiejętności, innych niż standardowe zdolności. Pozyskujemy je przez eksplorację Dogtown i hakowanie odpowiednich terminali. Umiejętności Reliktowe pozwalają na przykład uniknąć wykrycia, wykonując szybki unik po zauważeniu nas przez przeciwnika i znikając mu z pola widzenia. Są także umiejętności ofensywne i o ile nie stanowią one wielkiej zmiany dla rozgrywki, o tyle potrafią zapewnić dodatkowe premier do naszego stylu rozgrywki. Przypominam też, iż w dodatku maksymalny poziom postaci został zwiększony do 60. Można wobec tego odblokować również kolejne podstawowe umiejętności.

Podsumowanie

Cyberpunk 2077: Widmo Wolności jest rewelacyjnym rozszerzeniem. Bawiłem się fantastycznie, przechodząc wątek główny i misje poboczne. Widmo Wolności odznacza się też świetnym stosunkiem jakości do ceny. Za niecałe 100 złotych otrzymujemy zawartość na około 20 godzin. Są tu choćby aktywności, które można wykonywać bez końca – mam tu na myśli między innymi opisywane wcześniej zrzuty. Fabuła Widma Wolności jest prowadzona bardzo sprawnie i wciąga momentalnie. Wyłączając grę, już myślałem, żeby do niej wrócić i grać dalej. Zdecydowanie należy zainteresować się tym rozszerzeniem. Poznajemy w nim trochę inną stronę Johnny’ego Silverhanda, a lokacje w Dogtown zachwycają swoim wyglądem i stylem. Nie można mieć Cyberpunka 2077 i nie zagrać w Widmo Wolności. To po prostu niemal idealne rozszerzenie, w którym nie jestem w stanie znaleźć prawie żadnej wady. Przyczepić mogę się jedynie do frustrujących etapów pod koniec gry. Unikanie pewnego przeciwnika było bardzo słabo zorganizowane. Jednak poza tym elementem jest wręcz fantastycznie. Miałem ogromne nadzieje związane z tą grą. Jednak to, co otrzymałem przerosło moje oczekiwania i zachwyciło mnie. Brawo, CD Projekt RED! Tak trzymać! Jestem też pod wrażeniem jednego z zakończeń. Na pewno nie będę już tak samo patrzył na mieszkańców Night City, których mijam w drodze do swojego celu.

Kod recenzencki zapewniło studio CD Projekt RED.
Idź do oryginalnego materiału