Recenzja: Drag x Drive [Switch 2]

2 godzin temu
Zdjęcie: Recenzja: Drag x Drive [Switch 2]


Żadna firma tak jak Nintendo nie potrafi wymyślić nowego sposobu sterowania, a następnie stworzyć wokół niego gry, która ma je w pełni wykorzystać. To właśnie dzięki temu dostaliśmy Wii Sports na Wii, NintendoLand na Wii U czy ARMS na pierwszym Switchu. Tym razem Japończycy postanowili zaprezentować światu funkcję „myszki” w nowych Joy-Conach poprzez eksperymentalne Drag x Drive. Pytanie tylko, czy warto się na ten tytuł skusić?

Sterowanie – pomysłowe, ale nie dla wszystkich

Kiedy słyszymy o sterowaniu w trybie myszki, pierwsze skojarzenia to strzelanki albo strategie. Nintendo jednak tradycyjnie idzie swoją drogą. Zamiast oczywistych wyborów dostajemy… koszykówkę na wózkach inwalidzkich.

W Drag x Drive do gry potrzebne są dwa Joy-Cony, używane bokiem jak myszki. Symulują one napędzanie kół wózka. Lewy kontroler porusza lewe koło, prawy odpowiada za prawe. jeżeli machniemy nimi jednocześnie, nabieramy prędkości, a użycie tylko jednego pozwala skręcać. Możemy także przyhamować jednym z kół, by wykonać ostry zakręt.

Gdy mamy piłkę, uniesienie Joy-Cona pozwala oddać rzut. Zasady są znajome – trafienie za 2 lub 3 punkty, dodatkowe oczka za efektowne sztuczki (np. wsad po wybiciu z rampy). Mecze rozgrywają się w drużynach 3 na 3, a podania do kolegów z zespołu są kluczowe.

Brzmi ciekawie, ale wymaga odpowiednich warunków. Najlepiej grać przy biurku albo stoliku – konsola w trybie przenośnym łatwo może skończyć na podłodze, jeżeli w ferworze machania potrącimy ją kontrolerami. Nintendo sugeruje też możliwość sterowania Joy-Conami na udach, ale w praktyce rozwiązanie jest kapryśne. Zależy od ubrania, materiału, a czasem choćby koloru spodni.

Rozgrywka – online albo nic

Po pierwszym uruchomieniu gra serwuje obowiązkowy i dość rozbudowany tutorial, który krok po kroku tłumaczy sterowanie. Potem trafiamy do lobby, gdzie gra natychmiast wyszukuje nam partnerów do meczu.

I tu pojawia się największa wada Drag x Drive – gra praktycznie w całości opiera się na trybie online. Brak lokalnego multiplayera sprawia, iż nie jest to pozycja imprezowa w stylu Wii Sports. Owszem, można grać z botami, ale to tylko namiastka, pozwalająca na trening. W praktyce, jeżeli serwery opustoszeją, tytuł niemal traci sens istnienia.

W oczekiwaniu na mecz możemy pobawić się w kilka minigierek, co częściowo umila czas, ale nie zmienia faktu, iż brak pełnoprawnego offline’u jest ogromnym minusem.

Tempo gry i oprawa

Drag x Drive to nie jest gra dla wszystkich. Sterowanie wymaga chwili nauki i dostosowania stanowiska, a machanie Joy-Conami gwałtownie męczy. Rozgrywka jest intensywna, ale trudno wyobrazić sobie dłuższe sesje. Po 2–3 meczach czuć znużenie, i to nie w pozytywnym sensie fitnessowym, tylko zwyczajnie fizycznym.

Niestety, nie pomaga w tym oprawa. Choć Nintendo kojarzy się z feerią kolorów i bajkową stylistyką, Drag x Drive wypada zaskakująco blado. Areny są do siebie podobne, szaro-bure otoczenie nuży, a personalizacja zawodników praktycznie nie istnieje. To dziwi szczególnie w kontekście wcześniejszych gier Nintendo, które zwykle czarują wizualną różnorodnością.

Podsumowanie

Drag x Drive to interesujący eksperyment i pokaz możliwości nowych Joy-Conów. Nintendo udowadnia, iż funkcję myszki można wykorzystać w zupełnie nieoczywisty sposób. Niestety, sama gra sprawia wrażenie niedokończonej, jakby powstała w pośpiechu, tylko po to, by zaprezentować nową technologię.

Brak lokalnego multiplayera, uboga oprawa graficzna i szybkie zmęczenie podczas grania sprawiają, iż trudno uznać ją za duchowego następcę Wii Sports. A iż rozgrywka opiera się niemal w całości na trybie online, istnieje ryzyko, iż za kilka miesięcy zwyczajnie zabraknie graczy.

Jedynym plusem pozostaje niższa cena. I być może właśnie jako tani, technologiczny eksperyment Drag x Drive ma jeszcze sens. Ale jako pełnoprawna gra Nintendo? Niestety, to jeden z najsłabszych debiutów na Switchu 2.

Kod recenzencki dostarczył ConQuest Entertainment – oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce

Idź do oryginalnego materiału