Recenzja: Evotinction [PS5] – hakowanie i skradanie

1 tydzień temu
Zdjęcie: Recenzja: Evotinction [PS5] – hakowanie i skradanie


Od dziś można grać w najnowszą produkcję studia Spikewave Games – Evotinction. Przekonajmy się, czy warto dać jej szansę.

Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałem się, iż studio Spikewave Games pracuje nad Evotinction, od razu zainteresowałem się tą grą. Zawsze ochoczo spoglądam w stronę skradanek. To niestety dość niszowy gatunek, toteż każda premiera produkcji tego typu to dla mnie pewnego rodzaju wydarzenie. Kiedy Perp Games podesłało mi kod recenzencki, z niemałym zaciekawieniem, ale i niepozbawiony obaw, aktywowałem ten klucz i pobrałem opisywany tytuł. Czy dobrze zrobiłem? Cóż, i tak i nie. Zacznę jednak, jak to u mnie bywa, od skupienia się na opowieści.

Historia

W grze Evotinction wcielamy się w pracownika placówki badawczej. Pewnego razu zostaje ona opanowana przez wrogą sztuczną inteligencję, a naszym zadaniem jest oczywiście przede wszystkim przeżycie. Po drodze możemy też szukać pozostałych przy życiu ludzi, aczkolwiek nie jest to niezbędne. Muszę niestety przyznać, iż fabuła jest w mojej ocenie dość sztampowo prowadzona, a głównemu bohaterowi brakuje charyzmy. Do tego stopnia, iż 0z, maszyna, z którą weźmie udział w niejednej rozmowie, ma większą siłę przebicie i więcej duszy niż nasza postać. W pewnych momentach możemy zadecydować o opowieści – na przykład czy iść ratować naukowców, czy nie – i ma to mały wpływ na rozwój historii. Nie jest ona jednak niestety tak wciągająca, aby zachęciło mnie to do ponownego przechodzenia tej produkcji. Na plus muszę natomiast zaliczyć odblokowujący się po ukończeniu gry tryb Nowej Gry Plus. Kończąc sekcję koncentrującą się na opisie fabuły, niżej znajdziecie oficjalny opis tytułu.

Nowoczesna placówka badawcza została przejęta przez zainfekowane wirusem drony SI, które zlikwidowały jej personel.

Wszystkie połączenia ze światem zewnętrznym zostały odcięte. W obiekcie nie ma praktycznie śladów życia ludzkiego.
Thomas Liu, kierownik działu rozwoju sztucznej inteligencji, został sam i musi zrobić wszystko, aby powstrzymać wirus przed rozprzestrzenieniem się na świecie i zapobiec wyginięciu ludzkości.

Źródło: PS Store

Rozgrywka w Evotinction

W przypadku skradanek niezwykle istotna jest sztuczna inteligencja naszych przeciwników. To przecież od tego zależy, czy przekradanie się między wrogimi jednostkami będzie nam się podobało i czy będzie stanowiło wyzwanie. I tu niestety odpowiedź nie jest łatwa. Mamy bowiem z jednej strony dość zróżnicowane jednostki. Są na przykład wieżyczki strażnicze oraz zwykłe drony poruszające się po z góry określonej trasie. Najbardziej jednak przypadły mi do gustu drony będące w stanie zlokalizować nas na podstawie dźwięku. Za nie musimy się przekradać, poruszając się powoli i we właściwym zakresie wychylając lewą gałkę analogową. Szkoda natomiast, iż bardzo gwałtownie zobaczymy wszystkie jednostki, które gra ma do zaoferowania. To jednak nie jest jej największą wadą. Tą jest bardzo sztuczne zachowanie patrolujących teren jednostek i pewna toporność rozgrywki.

Przekradając się za „plecy” drona i sczytując jego kod kreskowy, możemy pozbyć się przeciwnika z gry. jeżeli odpowiednio rozwiniemy naszego bohatera, doktora Thomasa Liu, będziemy w stanie pozyskiwać wszystkie kody z serwera. Można też sczytać taki kod, patrząc na niego zhakowaną kamerą. W takim przypadku po przedostaniu się na tył drona i wyjęciu specjalnego narzędzie natychmiast zlikwidujemy tego strażnika. Początkowe poziomy nie są skomplikowane i nietrudno jest przewidzieć ścieżkę oponenta. Jednak im dalej w las, tym więcej trudności. Na szczęście Liu nie jest w ciemię bity i nie jest bezbronny przeciwko zagrożeniom.

Ulepszenia i symulacje w Evotinction

Po wyłączeniu maszyny z użytku niektóre z nich możemy przeszukać pod kątem surowców. Po zebraniu adekwatnej liczby konkretnych zasobów (te występują w kilku rodzajach) można korzystać między innymi z usprawnień. Te są zarówno pasywne (na przykład zwiększenie maksymalnej liczby ładunków naszej broni), jak i aktywne. Do tych możemy zaliczyć chociażby urządzenia tworzące naszą podobiznę, wabiki dźwiękowe, czy choćby stawianie ściany, za którą jesteśmy w stanie się ukryć. Do tego dochodzi wiele wirusów i chipów, które znacząco potrafią zamieszać.

Naturalnie nie będę wymieniał wszystkich, aczkolwiek wspomnę o kilku. Jeden z dostępnych ataków hakerskich zmusza przeciwników do spojrzenia w konkretną stronę lub odwrócenia się. Można również skorzystać z chipu, który wydłuży zasięg działania hakowania, a choćby uczyni z przeciwników w polu rażenia jeden wspólny „umysł”. Do odblokowania tych narzędzi wymagane są określone surowce. Warto więc dokładnie zwiedzać poziomy w poszukiwaniu znajdziek. Należy odnotować, iż w toku fabuły będziemy odblokowywali specjalne symulacje, czyli po prostu wyzwania w sztucznie wyglądającym etapie. Wykonując je, również będziemy mogli pozyskać surowce. Zauważyłem, iż im dłużej grałem, tym mniej musiałem się do tego zmuszać. Odblokowawszy możliwość hakowania sprzętów, etapy potrafiły być bardzo przyjemne. Mogłem wysyłać drony do zbadania aktywowanej przeze mnie zdalnie czujki dymu czy też włączyć zraszacz zamontowany na suficie i w ten sposób pozbyć się przeciwników niżej. Niestety kiedy zaczynałem dobrze się bawić, na pierwszy plan wychodziła bardzo słaba sztuczna inteligencja wrogich jednostek…

Grafika, wydajność i udźwiękowienie

Mam niemały problem z ocenieniem Evotinction pod kątem strony wizualnej oraz wiążącej się z tym wydajności. Niewątpliwym plusem w opisywanej skradance jest wybór, który daje nam Spikewave Games. Początkowo stwierdziłem, iż skoro to skradanka, to wystarczy mi tryb jakości. Po pewnym czasie okazało się jednak, iż silnik gry po prostu nie wyrabiał i liczba klatek na sekundę drastycznie spadała. Do tego stopnia, iż w starciu z pierwszym bossem (tak, są tu walki z bossami, niestety…) na oko było mniej więcej 10 klatek na sekundę. Postanowiłem więc wyjść do menu głównego i postawić na tryb wydajności. Nie zawsze było to 60 FPS, aczkolwiek na ogół nie było problemu z osiąganiem ponad 30 klatek na sekundę. Przełożyło się to oczywiście na nieporównywalnie większą szansę na wygraną w starciu z bossem. Padł on za pierwszym razem po włączeniu tego trybu.

Projekt lokacji i gra światłem zostały wykonane bardzo przyzwoicie i nie mogę się do tego przyczepić. To, jak wygląda Evotinction bez wątpienia jest jednym z najsilniejszych punktów recenzowanej produkcji. W przeciwieństwie niestety do udźwiękowienia. Mój podstawowy zarzut wobec niego dotyczy tego, że… bardzo często choćby nie ma muzyki. Potrafi ona zwyczajnie nie załadować się po wejściu na nowy obszar. Z drugiej strony głosy postaci brzmią przyzwoicie, aczkolwiek nie jest to nic rewelacyjnego. Jestem przekonany, iż nie będziecie grać w tę produkcję dla doznań dźwiękowych. Pozwolę sobie jeszcze na małą dygresję. Mianowicie, przechodząc grę natkniecie się na etapy, gdzie musimy walczyć z przeciwnikami dzięki naszego specyficznego pistoletu, bronić swojej pozycji czy starać się dobiec do celu w wyznaczonym czasie. Dla mnie – dla gracza, który starał się spokojnie przechodzić etapy i być niezauważonym – było to podejście, które skutecznie burzyło immersję. Od skradanki oczekuję wyłącznie skradania, natomiast Evotinction stara się łapać zbyt wiele srok za ogon.

Podsumowanie

Paradoksalnie z Evotinction może być całkiem przyjemnie – trzeba jednak przebrnąć przez źle skonstruowany początek. Kiedy już byłem mniej więcej w połowie gry, to nie zmuszałem się do rozgrywki. Chciałem odwracać uwagę wrogich urządzeń… aby znowu frustrować się sekwencjami nastawionymi na akcję. Akcję, która nie została należycie zaimplementowana. Starcia z bossami nie mają sensu w takiej grze, podobnie zresztą jak sekwencje nastawione na ucieczkę w określonym czasie. Evotinction to produkcja, która stara się robić wszystko i traci na takim podejściu. W ogólnym rozrachunku po dość niemrawym początku gra zdołała mnie do siebie przekonać i dość dobrze ją wspominam. Nie jest to nic wybitnego, ale fani skradanek powinni być zadowoleni – o ile nie zniechęci ich wstęp, kiedy jeszcze nie jesteśmy odpowiednio rozwinięci i nie możemy bawić się otoczeniem oraz hakowaniem. W tym tkwi największa siła tego tytułu – po odblokowaniu pewnych umiejętności i przedmiotów użytkowych można bardzo fajnie spędzić tu czas.

Kod recenzencki zapewniło Perp Games.
Idź do oryginalnego materiału