Recenzja filmu Super Mario Bros.

1 rok temu
Zdjęcie: Recenzja filmu Super Mario Bros.


W końcu film Super Mario Bros. oficjalnie zadebiutował w Polsce. Światowa premiera odbyła się jeszcze w marcu, natomiast fani Nintendo znad Wisły musieli czekać do końca maja. Kiedy cały świat zdążył już obejrzeć go w kinach i przypomnieć sobie w serwisach VOD, to u nas dopiero ruszyły seanse.

Piszę o tym, bo jestem zdumiony decyzją dystrybutora o takim opóźnieniu premiery. Rozumiem, iż chciał się wbić w termin 1 czerwca, żeby rodzice z okazji dnia dziecka wybrali się do kin z pociechami. Ale kurcze ponad 2 miesiące różnicy względem reszty świata? Owszem, były po drodze jakieś pojedyncze seanse dla wybranych, ale mamy XXI wiek i myślałem, iż czasy, kiedy coś na naszym rynku jest opóźnione względem reszty świata już dawno za nami.

Fabuła

No ale dobrze, przejdźmy do najważniejszego. Nie jest to pierwszy występ braci Mario na dużym ekranie. W 1993 roku wyszedł film z aktorami, który generalnie nie był dobry. Film był kiczowaty, źle stworzony i nie do końca dobrze oddawał ducha Mario. Zyskał oczywiście miano kultowego, ale właśnie ze względu na to jak bardzo był zły. Nowy film Super Mario Bros. ma zaskakująco dużo wspólnego z tym pierwszym. Fabuła jest bardzo podobna.

Oto poznajemy braci Mario, którzy pracują w Nowym Jorku jako hydraulicy. Pewnego dnia podczas prac w kanałach natrafiają na rurę, która przenosi ich do Grzybowego Królestwa. Tam okazuje się, iż będą musieli uchronić mieszkańców przed złym Bowserem.

Fabuła jest oczywiście prosta, ale czego się spodziewać po Mario? W tych grach zawsze wątek ograniczał się do tego, iż ten zły znów porwał księżniczkę. W filmie zaś role się odrobinę odwrócą i to Luigi będzie w tarapatach. Mario wraz z Peach i Donkey Kongiem spróbują go uratować.

Raj dla fana Nintendo

To, czego spodziewałem się idąc do kina będą różnego rodzaju easter eggi i nawiązania do gier Nintendo. I pod tym względem film dowozi. Wypełniony jest mnóstwem mrugnięć oka do fanów. Praktycznie co chwila widzimy jakieś nawiązanie.

Jest tego sporo i tylko najbystrzejsze oko jest w stanie wyłapać wszystko. Plakaty na ścianach, obrazy w ramkach czy choćby napisy w telewizyjnych wydaniach wiadomości — każde wypełnione jest jakimś nawiązaniem czy to do innych gier z Mario, czy w ogóle całego dorobku Nintendo.

Widać, iż twórcy pełni są miłością do marki, bo wyłapuje się to z wielką przyjemnością. Nie wszystkie też są tak oczywiste jak np. dzwonek do telefonu Luigiego. Moim ulubionym jest chyba nawiązanie do świata 1-1 z pierwszej gry Super Mario Bros. na NESa. W pewnym momencie nasi bohaterowie biegną ulicami Brooklynu. Akcja ukazana jest z boku, niczym w grze. A układ przedmiotów na ich drodze, puszek z farbami, desek i innych przeszkód idealnie odzwierciedla układ pierwszego poziomu gry. Nie jest to widoczne może od razu, ale jak się o tym wie, docenia się takie elementy.

Film wypełniony jest też muzyką czy efektami dźwiękowymi, które kocha każdy fan Nintendo. Co chwila słychać coś, co rozpali wasze serca. Znane melodie, aranżacje czy po prostu dźwięk wchodzenia do rury. I choć w filmie znajdziemy też inne utwory z takimi szlagierami jak Take on Me czy Mr. Blue Sky na czele, to jednak muzyka Koji Kondo przebrzmiewa w tle. Brian Tyler, który odpowiada za ścieżkę dźwiękową w filmie, miał się czym inspirować i odwalił kawał dobrej roboty.

Jakość animacji i dubbing

Dzisiejsze filmy animowane są piękne. I Super Mario Bros. pod tym względem nie odstaje od konkurencji. To absolutny top i pokaz wszystkiego, co potrafi Illumination. Wszystko wygląda ładnie i w ruchu prezentuje się wyśmienicie.

Dużo kontrowersji wzbudziła obsada oryginału. Szczególnie rola samego Mario. Zamiast Charlesa Martineta, który od zawsze wcielał się w tę postać w grach, zaangażowano Chrisa Pratta. Sam Martinet ma tutaj swój występ i podkłada głos aż dwóm postaciom, w tym ojcu braci, niejako przekazując pałeczkę młodszym.

Nie jestem jednak w stanie powiedzieć o tym więcej, bo byłem na seansie z dubbingiem. Ten oczywiście wykonany jest poprawnie. Nie mogę napisać zbyt wiele więcej, bo nie mamy też wieloletniej tradycji dubbingowania postaci Mario, więc nie mamy tutaj żadnych przyzwyczajeń. Jest ok, ale dubbing animacji akurat nam wychodzi od lat.

Seans z najmłodszym

Na film udałem się z moim 4-letnim synkiem. Był to jego drugi wypad do kina, ale pierwszy na tak długi film pełnometrażowy. Oczywiście nie mogliśmy sobie odpuścić i odpowiednio się ubraliśmy na tę okazję. Seans mieliśmy iście królewski, bo akurat na sali byliśmy sami we dwójkę.

Wizyta w kinie z dzieckiem to zupełnie inne doświadczenie. Dzieci też inaczej reagują na filmy. W Super Mario Bros. pojawia się kilka scen, które mogą być dla dzieci straszne. Mój syn na szczęście się nie przestraszył ani razu, ale kilka razy zerkałem na niego, by się upewnić, iż wszystko jest ok. Ale jeżeli wasze pociechy są odrobinę bardziej wrażliwe, to zastanowiłbym się nad seansem. Nie chcemy przecież by było to nieprzyjemne doświadczenie.

No i koniecznie polecam przyjść trochę spóźnionym. My przed seansem musieli obejrzeć 40 minut reklam. Syn kilkukrotnie się podczas nich niecierpliwił i pytał kiedy zacznie się Mario.

Podsumowanie

Film Super Mario Bros. to bardzo dobra animacja. To prosty i przyjemny film, skierowany zarówno do dzieci jak i do dorosłych fanów Nintendo, którzy wychowali się na ich grach. Dzieło wypełnione masą atrakcji dla największych wielbicieli Mario.

Przyjemnie się go oglądało i chłonęło ten świat. Cieszę się, iż Nintendo coraz odważniej wychodzi z różnymi inicjatywami. Kto wie, może doczekamy się kolejnych projektów. Ja ze swojej strony mogę polecić ten film.

Idź do oryginalnego materiału