Recenzja: Goblin Coaster – planszówka z współpracą

6 dni temu
Zdjęcie: Recenzja: Goblin Coaster – planszówka z współpracą


Jeżeli szukacie prezentu na święta, to może natknęliście się w ofercie Egmontu na Goblin Coaster. Zapraszam do recenzji tej planszówki.

Gry planszowe występują w wielu różnych rodzajach – Goblin Coaster jest tytułem nastawionym na współpracę. Wszyscy mają do osiągnięcia jeden wspólny cel. Albo wszystkim graczom się powiedzie, albo całą ekipę czeka porażka. Kojarzy mi się to trochę z powstającą planszówką od Go On Board, Cyberpunkiem 2077. Wróćmy teraz jednak do propozycji Egmontu, a na początku przyjrzyjmy się oczywiście opakowaniu i jego zawartości.

Co w pudełku?

Opakowanie, w jakim dostarczane są elementy recenzowanej dziś planszówki jest dość standardowych rozmiarów. Ma ono bowiem 40 cm x 40 cm x 8 cm. Na froncie widzimy oczywiście grafikę z tytułem gry oraz jej głównymi bohaterami – tytułowymi goblinami. Z tyłu znajdziemy natomiast opis świata oraz kilka informacji. Niestety nie mogę nie zwrócić uwagi na literówkę – placami zamiast palcami. Opis nie jest długi, toteż taki błąd razi tym bardziej.

Wróćmy jednak do informacji. Dotyczą one zalecanego wieku graczy, czasu trwania jednej rozgrywki, a także przewidywanej liczby graczy. Producent sugeruje rozgrywkę w grupie od 2 do 4 osób, aczkolwiek w moim przekonaniu nie ma większego problemu, aby grać również w pojedynkę. Więcej na ten temat napiszę jednak w dalszej części rozgrywki. Otwórzmy teraz opakowanie i zajrzyjmy do środka.

Pierwszym, co rzuca się w oczy po zdjęciu z wierzchu instrukcji są oczywiście elementy, które należy wycisnąć. Znajdziemy tu wiele kwadratowych kafelków, ale nie brakuje też przedmiotów o nieregularnym kształcie. Ponadto w zestawie znajdują się dwie klepsydry – pomarańczowa i zielona – materiałowy woreczek ze ściągaczem oraz drukowana instrukcja. Ma ona zaledwie kilka stron, aczkolwiek wystarczają one, aby opisać 5 dostępnych poziomów gry oraz jej reguły. Są one wyjaśnione dość dobrze, ale przydałoby się dodać też wiadomości na temat liczby losowanych w czasie gry elementów. Grając w Goblin Coaster z żoną, postanowiliśmy pewną regułę przyjąć za dobrą monetę (jak się okazało, słusznie). Wolałbym jednak, aby było to napisane wprost w instrukcji. Nie podoba mi się też określanie pewnych elementów gry raz jako „narzędzia”, a kiedy indziej jako „przedmioty”. Wyraźnie przydałaby się tu ujednolicona nomenklatura.

Przygotowanie do rozgrywki

Pierwszym krokiem, jaki należy wykonać, zabierając się za Goblin Coaster jest oczywiście sięgnięcie po instrukcję. Twórcy przygotowali dla nas 5 poziomów, których ukończenie nie powinno zająć więcej niż około 1,5 godziny. Co prawda można samemu wymyślać warianty etapów, aczkolwiek uważam, iż projektanci tej gry powinni włożyć nieco więcej wysiłku w opracowanie gotowych scenariuszy. Pozwólcie, iż opiszę teraz pokrótce schemat rozgrywki. Przede wszystkim w instrukcji znajdziemy odpowiedzi na poniższe pytania, bez których nie ruszymy dalej

  • Ile kafelków losuje każdy gracz?
  • Jakie kafelki trafiają do worka?

Kiedy już to wiemy, umieszczamy na stole startowy kafelek kopalni. Na nim kładziemy start trasy. W tym miejscu mam kolejną uwagę. O ile same kafelki trasy i narzędzi są naprawdę świetnie wykonane, o tyle nie mogę tego napisać o początku trasy. Jest to bowiem zwykła tekturka o niskiej gramaturze. Nie dość, iż wyraźnie odstaje ona od reszty elementów zestawu, to jeszcze wzbudza poważne obawy co do jej trwałości. Mam wrażenie, iż bardzo łatwo może się zniszczyć. W kontekście planszówki, której regularna cena wynosi około 130 złotych jest to moim zdaniem nieakceptowalne. Zdecydowanie lepiej byłoby gdyby ten elementów również był z mocnej tektury – a najlepiej, gdyby start trasy wsuwało się w plastikowe prowadnice.

Zasady Goblin Coaster

Następnie, zgodnie ze wskazaniami w instrukcji, wkładamy do worka odpowiednią liczbę i rodzaj elementów. Mieszamy je (warto zacisnąć worek ściągaczem), po czym losujemy z worka po 4 elementy na gracza (w wariancie dwuosobowym). Koniecznie należy pamiętać, iż nie wolno zaglądać do worka. Musimy wymacać odpowiednie elementy palcami. Kiedy wszyscy gracze są gotowi, zaczyna się jazda wagonika. Na początku rozgrywki stawiamy klepsydrę na polu startowym. Możemy ją obracać w dowolnym momencie, ale trzeba wiedzieć o jednej mechanice. Mianowicie każdy obrót klepsydry wiąże się z przesunięciem jej o jedno pole do przodu. Ponadto na dołożenie toru do trasy mamy czas jedynie tak długo, jak długo piasek w klepsydrze się nie przesypał. Warto jeszcze zaznaczyć, iż pomarańczowa klepsydra odmierza 30 sekund, natomiast zielona – 40 sekund.

Przeszkody i urozmaicenia

Dostawianie elementów trasy musi się odbywać w zgodzie z pewnymi zasadami. Element trasy musi więc pasować do poprzedniego – łączyć się jak puzzle. o ile na kafelku jest połowa specjalnego znacznika lub połowa iksa, to dokładana trasa musi ten element uzupełnić. Trasa musi się też zakończyć na polu startowym, a wieńczyć ją musi specjalny kafelek z końcem trasy. Sprawia to wszystko, iż należy świadomie dokładać kafelki, mając świadomość, iż niejeden z nich doprowadza do zakręcenia trasy. Niemniej istotne są przeszkody – nietoperze, gruz oraz pajęczyny. Aby się ich pozbyć, a tym samym przetransportować na dalsze miejsce klepsydrę, musimy skorzystać ze specjalnych narzędzi. I tak pajęczynę przecinają nożyczki, gruz niszczy kilof, a nietoperze odgania latarnia. Jest też różdżka – pozbywa się jednorazowo dowolnej przeszkody. Trzeba jednak wiedzieć, iż w worku są zaledwie dwie różdżki.

Warto też wspomnieć o dodatkowych modyfikatorach. o ile wylosujemy jeden z zakaz, natychmiast wykonujemy jego postanowienia. Oznacza to na przykład, iż musimy przytrzymywać nos jedną ręką przez całą naszą turę, zakrywać sobie uszy, czy chociażby trzymać jedną rękę na głowie. Dobra wiadomość jest taka, iż dowolny gracz może nam pomóc w realizacji tych obostrzeń. Jak się na pewno domyślacie, wywołuje to nierzadko wiele śmiechu. To właśnie w tych momentach Goblin Coaster najjaśniej błyszczy i uważam, iż głównie z tego powodu warto sięgnąć po tę planszówkę. jeżeli zdecydujecie się na grę jednoosobową, to walczycie po prostu z czasem – tak też można się dość przyjemnie bawić, aczkolwiek najlepiej jest, grając co najmniej z jedną dodatkową osobą.

Podsumowanie

Goblin Coaster to gra o dość prostych założeniach, z którą można bardzo przyjemnie spędzić nieco czasu. Zwłaszcza kiedy do gry wchodzą niebezpieczeństwa wymagające zakrywania uszu czy ograniczające nam swobodę poruszania się. Nie jestem jednocześnie ślepy na pewne ewidentne wady tej planszówki. Poza świetnymi kafelkami trasy, niebezpieczeństw i narzędzi mamy niestety do czynienia z dość budżetowymi produktami. Brakuje mi też jakiegoś nadruku na worku – postawiono na prosty czarny materiał, w żaden sposób nie wskazujący na przynależność do gry. Rozrywka jest też prosta i ukończenie gry nie zajmuje wiele czasu. Można co prawda urozmaicać ją sobie, dodając skarby do zebrania czy przeszkody terenowe do ominięcia. Niemniej jednak mam wrażenie, iż rozgrywka jest za mało rozbudowana, aby przyciągnęła do siebie wiele osób. Na dobrą sprawę, przechodząc dwa poziomy, widzieliście już niemal wszystko. o ile Goblin Coaster kosztowałoby około 60 złotych, to byłbym w stanie polecić tę grę. Niestety, wyceniono ją na dwa razy tyle, co uważam za stanowczo za wysoką cenę. Moim zdaniem mimo wszystko warto mieć tę planszówkę na oku – najlepiej jednak poczekać na poważną przecenę.

Grę do zrecenzowania zapewnił Egmont.
Idź do oryginalnego materiału