Czy Kangurek Kao w dobrym stylu wyskoczył z gry video na tekturową planszę? Pora przekonać się, jak wypadła pierwsza gra planszowa Cenegi.
Już od dłuższego czasu gracze planszówek mogą cieszyć się świetnymi grami opartymi o ich ulubione franczyzy znane z ekranów monitorów i telewizorów. Czy do szczęśliwców dołączą również fani Kangurka Kao? Jest to gra video, którą kojarzy wiele osób z mojego pokolenia za sprawą wydanej w 2000 roku platformówki pod tym tytułem. Minęły 23 lata i wielu z nas ma już swoje dzieci. To właśnie one są grupą docelową opisywanej tutaj planszówki. Gra wychodzi również na fali popularności rebootu serii sprzed dwóch lat. Przyznam, iż wcześniej w niego nie grałem, ale przed rozpakowaniem planszówki postanowiłem zobaczyć, o co było tyle szumu i chwilę w niego pograć. Czy na planszy odnajdziemy dużo elementów z wersji cyfrowej?
Made in Poland
Tak, jak znany z ekranów Kangurek Kao został stworzony przez polski zespół deweloperski Tate Multimedia, tak ten kartonowy wyszedł spod ręki Polaka — Wojciecha Rzadka. Zaglądając na serwis boardgamegeek, sprawdziłem, iż autor ten zaprojektował jeszcze Rice Wars, Abetto, Astro Jam oraz Kod Krakowa. Kangurek Kao to jednak pierwsza gra tego dewelopera, z którą mam styczność. Co więcej, pudełko zawiera informację, iż produkt został wyprodukowany w Polsce. Jest to szczególnie interesujące w dobie praktycznie całkowitej produkcji gier planszowych w Chinach. Całość, podobnie jak cyfrowe Kangurki Kao, wydaje Cenega (w przypadku gry planszowej na pudełku widnieje logo Good Loot — marki należącej właśnie do Cenegi). Warto wspomnieć, iż to pierwsza autorska planszówka tej firmy, ale czy ostatnia?
Kangur w pudełku
Tradycyjnie zacznę od opisu i oceny komponentów gry. Znajdują się one w standardowym pudełku o rozmiarach 260 × 260 × 65 mm. Wolne miejsce w pudle ogranicza dodatkowe tekturowe wypełnienie. Wszystko utrzymane jest w kolorystyce gry video, wszędzie widać też przeciwników i postacie znane z cyfrowej wersji. Wśród komponentów znajduje się 110 gładkich kart z 3 talii: wyzwań, przeciwników i zdobyczy. Jeszcze przejdę do opisu zasad i co z tymi taliami będziemy robić, w tym miejscu jednak zgłoszę małe zastrzeżenie odnośnie wyglądu talii. Mianowicie rewersy kart przeciwników i wyzwań są bardzo podobne do siebie. Więcej zastrzeżeń co do kart nie mam, znowu są pełne przeciwników znanych z gry i poza rewersami wyglądają bardzo dobrze.
Muszę też pochwalić bardzo solidnie wykonane tekturowe elementy gry: od 4 planszetek graczy, poprzez kafelki terenu po monety. Największe wrażenie robią jednak komponenty drewniane. Pionki czterech kangurków dla wszystkich z graczy wykonano z dużą dbałością o szczegóły i bardzo dobrze oddają kształt bohatera gry. W grze znajdują się jeszcze drewniane diamenty odmierzające długość rozgrywki. Każdy z graczy dostanie też po 5 drewnianych dysków, którymi będzie zaznaczać umiejętności na planszetce postaci. Ogólnie komponenty zaskoczyły mnie swoją dobrą jakością, a jak było z zasadami i rozgrywką?
Zasady
Instrukcja
Kluczem dla dobrej gry dla dzieci są w miarę krótkie i przejrzyście rozpisane zasady. W przypadku Kangurka Kao na szczęście właśnie tak jest. Samą instrukcję możecie zawczasu znaleźć i przeczytać w tym miejscu. Mimo wszystko postaram się teraz przedstawić w uproszczony sposób główne mechaniki występujące w grze, żebyście mogli ocenić, czy to coś właśnie dla Was. Ważna uwaga na koniec — poza instrukcją nie ma tu dodatkowego tekstu do czytania.
Liczba graczy
W grę zagramy od 2 do 4 graczy. Z racji tego, iż to tytuł stworzony dla dzieci, nie sądzę, aby brakowało tu jakoś mocno trybu dla jednego gracza (choć teoretycznie, można by go wprowadzić). Każdy z uczestników gry wciela się w Kangurka Kao, co już ogranicza potencjalną kłótnię o to, kto będzie grać głównym bohaterem. Nie oznacza to jednak, iż każdy dostanie tę samą postać. Pionki nie różnią się od siebie tylko kolorem rękawic na planszach graczy, ale też dostępnymi umiejętnościami. Każdy z kangurków może bić rękawicami, kopniakiem i ogonem. Ich maksymalny poziom zależny jest właśnie od wybranej postaci.
Kafle terenu
W swojej turze gracze będą dokładać do planszy kafelek terenu. Żeby to dobrze zrobić należy dopasować kolory ramek albo belek znajdujących się na danym terenie. Podwyższa to regrywalność Kangurka Kao, jest też przyjemną łamigłówką, kiedy zastanawiamy się, gdzie możemy umieścić jakiś teren.
Walka
Po dołożeniu kafelka możemy wejść na pole sąsiadujące z naszym pionkiem i stawić czoła stworowi z talii przeciwników. Na kartach potworów znajdują się symbole, jakie trzeba wykorzystać, aby je pokonać.
Po pokonaniu potwora inni gracze mogą rzucić nam wyzwanie z kart wyzwań, które posiadają. Do walki możemy używać posiadanych umiejętności oraz tych, które zebraliśmy na kartach zdobyczy. jeżeli sprostamy wyzwaniu możemy zebrać bonusy znajdujące się na terenie, na który weszliśmy. Na końcu odwrócimy żeton terenu na drugą stronę.
Tereny możemy, a choćby powinniśmy, odwracać na „aktywną stronę”, kiedy kończą nam się umiejętności na planszy gracza. Zamiast wchodzić na aktywny teren i podjąć walkę, naszą turę możemy poświęcić właśnie na regenerację jednej z 3 podstawowych umiejętności i odwrócenie żetonu terenu.
Musimy mierzyć siły na zamiary, ponieważ jeżeli nie uda się nam pokonać któregoś z przeciwników, tracimy trochę życia, a karta wroga zostanie na kafelku terenu, na który weszliśmy. Oczywiście nie zdobywamy wtedy żadnych bonusów. jeżeli nasze życie spadnie do zera, będziemy musieli wrócić na kafelek startowy w celu regeneracji, oddając przy tym dwa żetony monet.
Koniec gry
Gra kończy się wtedy, kiedy wszyscy gracze dodadzą w sumie 7 żetonów diamentów do puli ogólnej. Diamenty można znaleźć wśród innych symboli na kartach lokacji. Długość gry można dowolnie modyfikować. Zdobycie 7 żetonów zajmowało nam od 45 do 60 minut, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ustalić inną liczbę diamentów do zebrania. Na końcu gry podliczamy posiadane monety oraz pokonanych przeciwników. Kto zebrał ich więcej — wygrywa!
Ocena rozgrywki
Przyznam szczerze, iż Kangurek Kao bardzo mnie zaskoczył, na szczęście w pozytywny sposób. Oczywiście, nie jest to fabularna adaptacja gry video, ale mimo wszystko miałem wrażenie grania właśnie w tę platformówkę. Kangurki używają swoich znanych z gry ciosów i wesoło skaczą po planszy. Dużo z elementów gry, można potraktować tutaj umownie i zmodyfikować pod swoje potrzeby. Na przykład wpłyniemy na długość rozgrywki poprzez ustalenie liczby diamentów do zebrania. Możemy też ułatwić grę najmłodszym graczom, zezwalając na dobranie dodatkowej kary zdobyczy na początku rozgrywki.
Kangurek Kao uczy rozsądnego zarządzania swoimi zasobami. Może nie warto ryzykować starcia, a lepiej zregenerować jakąś umiejętność, wchodząc na zakryty kafelek? Jest to też bardzo regrywalna pozycja, za sprawą modularnej planszy, która w każdej rozgrywce ma szanse wyglądać inaczej.
Warto dodać, iż to dosyć mocno losowa gra. Niektórzy przeciwnicy są banalnie prości, inni wymagają więcej zasobów, aby ich pokonać. Wszyscy jednak tak samo liczą się do końcowej punktacji. Można więc mieć pecha w ich doborze, ale dopóki nie będziemy zbyt poważnie traktować tej gry, wszystko będzie w porządku.
Podsumowanie
Kangurek Kao okazał się bardzo fajną grą dla dzieci. Zapowiadało się dobrze już za sprawą samego wykonania, gdzie szczególnie cieszą drewniane komponenty z pionkami kangurków na czele. Zasady okazały się przejrzyste i dobrze opisane w instrukcji. Najważniejsze było jednak to, iż rozgrywka się nie nudziła i czuję, iż moja córka jeszcze długo będzie chciała wyciągać tę grę na stół. Oczywiście, jest tutaj trochę negatywnej interakcji w postaci wyzwań, które nawzajem rzucają sobie gracze, co nie wszystkim może przypaść do gustu. W naszym wypadku największą przyjemność z ich rzucania miał wspomniany wcześniej najmłodszy zawodnik, więc był to kolejny plus rozgrywki. Warto też wspomnieć, iż gra jest bardzo przystępna cenowo (w większości sklepów dostępna za 110 zł).
Egzemplarz recenzencki dostarczyła firma Cenega