Wiedźmin dostał ostatnio kolejny komiks. Czy warto zainteresować się Dzikimi Zwierzęta? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.
Nie ukrywam, iż bardzo lubię serię Wiedźmin. Jeszcze przed zagraniem w pierwszego Wiedźmina postanowiłem przeczytać wszystkie dostępne wtedy oficjalne książki o Geralcie. Przygody Białego Wilka momentalnie mnie wciągnęły i z przyjemnością zagrałem we wspomnianą produkcję. Spodobała mi się, choćby mimo dyskusyjnego systemu walki. Czekam oczywiście na tworzony przez CD Projekt RED remake. Zagrałem też w „dwójkę”, fenomenalną „trójkę” oraz oba rozszerzenia, a także w Gwinta i Wiedźmińskie Opowieści: Thronebreaker. Kilka razy byłem też z żoną na musicalu Wiedźmin w gdyńskim teatrze muzycznym. Jak prawdopodobnie wiecie, czekam również na przyszłoroczny koncert muzyki z Dzikiego Gonu. Jak więc widzicie, Rzeźnik z Blaviken jest dla mnie dość istotną postacią. Wobec tego bardzo chętnie sięgnąłem po tom Dzikie Zwierzęta. Czy dobrze się bawiłem przez około 100 stron? Niedługo się tego dowiecie – zapraszam do mojej recenzji tego komiksu.
Opowieść
Scenarzystą komiksu Wiedźmin: Dzikie Zwierzęta jest Bartosz Sztybor. Pracował on już w wielu komiksowych adaptacjach światów rozwijanych przez studio CD Projekt RED. Można go kojarzyć przede wszystkim z komiksów Cyberpunk 2077 oraz, oczywiście, Wiedźmin. Nie będę bynajmniej zagłębiał się w spoilery, aczkolwiek mogę wyrazić swoje opinie na temat pewnych ogólnie opisanych wydarzeń. Opowieść rozpoczyna się dość spokojnie, od rejsu na Ard Skellig. Oczywiście sielanka nie może trwać długo i niebawem okazuje się, iż niezbędna jest pomoc wiedźmina. Nasz fachowiec po uporaniu się ze zleconym zadaniem oczekuje naturalnie opłaty. Niestety wychodzi tu na jaw ludzka natura, a Geralt jest zmuszony salwować się ucieczką. Jak wspomniałem, nie będę wdawał się w szczegóły, ale nie jestem fanem niespodzianki, jaka spotkała łowcę potworów. Trudno jest mi uwierzyć, iż dałby się on dość łatwo oszukać.
Geralt ostatecznie dociera na wyspę, a tam okazuje się, iż Wiedźmin również by się przydał. Ogromną siłą recenzowanego komiksu są sensownie prowadzone wątki. Nierzadko zginą pewne postaci – choćby takie, które wydawałyby się zbyt ważne, by się ich pozbyć. W mojej ocenie sprawia to, iż mamy wrażenie czytania historii faktycznie istniejącego świata. Doceniam też bardzo dobrze napisane dialogi. Tak dobrze, iż złapałem się na tym, iż czytając kwestie wypowiadane przez Geralta, słyszałem w głowie głos Jacka Rozenka. To zresztą nie jedyne nawiązanie do hitu CD Projekt RED. Ogółem historia nie jest z pewnością czymś, co wiele wnosi do świata gry. Niemniej jednak uważam, iż świetnie sprawdziłaby się ona jako poboczne zadanie w Dzikim Gonie. Nie odstaje jakościowo od wielu bardzo dobrych zadań z „trójki”.
Ilustracje w komiksie Wiedźmin: Dzikie Zwierzęta
Nie bez kozery wspomniałem o odniesieniach do Dzikiego Gonu i myśl tę będę kontynuował, pisząc o ilustracjach. Przede wszystkim Geralt dumnie nosi zbroję szkoły Wilka – na pewno niejeden gracz kojarzy ją z wspomnianej przed chwilą produkcji. Notabene uważam, iż jest ona najlepszym wariantem wizualnym pancerza wiedźmina. Z wielką przyjemnością przyglądałem się wobec tego jej na stronach recenzowanego komiksu. Zgodne z grą są też chociażby utopce. Świetnie wygląda też rzucany przez Geralta wiedźmiński Znak Aard. Układa przy nim palce dokładnie tak samo, jak podczas tej czynności w grze.
Podoba mi się także przywiązanie do szczegółów – wiele kadrów jest bogatych w detale i można poczuć się tak, jakbyśmy byli częścią przedstawionego świata. Doceniam również dobór kolorów – barwy są wyraźne i intensywne, ale na szczęście nie wpadają w karykaturę. Trzeba też zaznaczyć, iż Dzikie Zwierzęta to zdecydowanie tom przeznaczony dla dorosłego czytelnika. Nie chodzi mi o erotykę (choć i do niej znajdą się nawiązania), ale o sporo brutalnych, krwawych scen. Nie brakuje rozczłonkowywania ludzi i potworów, a choćby wywieszanie trucheł na publiczny widok. Taki jednak urok tego świata i inne podejście byłoby nie tylko zaskakujące, ale i sztucznie łagodzone. Sięgając po komiks Wiedźmin: Dzikie Zwierzęta, trzeba się nastawić na dojrzałą opowieść. choćby samo oglądanie niektórych kadrów sprawiało, iż miałem ochotę (nieodpartą ) włączyć muzykę z Dzikiego Gonu. Stanowi to świetne połączenie i polecam czytanie opisywanego tomu w takich właśnie warunkach.
Podsumowanie
Wiedźmin: Dzikie Zwierzęta to bardzo sprawnie zrealizowany komiks, którego przeczytanie sprawiło mi niemałą przyjemność. Uważam, iż tom ten powinien znaleźć się w bibliotece każdego fana fantasy. Ponadto jeżeli dodatkowo jesteście miłośnikami Wiedźmina III: Dzikiego Gonu, to wyłapiecie masę smaczków. Nie mogę się już doczekać kolejnych tomów o przygodach Geralta. Nawiasem mówiąc, nie zdziwię się jeżeli swoje komiksy dostanie też Ciri, główna bohaterka nadchodzącego Wiedźmina IV. To jednak tylko moje przypuszczenie i nadzieja. Faktem natomiast jest dla mnie, iż Dzikie Zwierzęta to niezwykle udany tom. Bartosz Sztybor zaprezentował bardzo dobrą opowieść (choć niepozbawioną kilku dyskusyjnych rozwiązań), a Natalia Rerekina okrasiła tę historię bardzo dobrymi ilustracjami. Można też zastanowić się nad tym, czego tytuł tak naprawdę dotyka. Być może odpowiedź nie jest tak prosta, jak mogłoby się początkowo wydawać? Ja już czekam na kolejne komiksy z Wiedźminem i jestem ciekaw, o czym będziemy mogli przeczytać. Dzikimi Zwierzętami absolutnie warto się zainteresować.
Liczba stron | 112 |
Wymiary | 17 cm x 26 cm |
Scenarzysta | Bartosz Sztybor |
Ilustratorka | Natalia Rerekina |
Typ oprawy | twarda |
Cena | od 30,24 zł |