Recenzja: Lies of P [PS5]

1 rok temu
Zdjęcie: Recenzja: Lies of P [PS5]


Lies of P ukazało się na konsolach w drugiej połowie września. Czy warto zagrać w tego soulslike’a? Przekonajmy się.

Lies of P to produkcja stawiająca na wymagające opanowania i uwagi starcia. Nie przeczę, iż lubię takie gry. W związku z tym chociażby Elden Ring dostał ode mnie bardzo wysoką ocenę (którą możecie sprawdzić tutaj w mojej recenzji). Przypadło mi do gustu również Lords of the Fallen, kiedy ogrywałem ten tytuł na tegorocznym Gamescomie. Odpowiedni artykuł znajdziecie pod tym odnośnikiem, a już niedługo na portal trafi recenzja tej gry przygotowywana przez Konrada. Jak więc widzicie, soulslike to dość popularny gatunek w naszej redakcji. Czy Lies of P należy do jego najlepszych przedstawicieli? Za chwilę poznacie odpowiedź na to pytanie. Najpierw przyjrzyjmy się fabule.

Opowieść i postaci w Lies of P

Nie będę tu bynajmniej zdradzał informacji dotyczących meandrów fabularnych. Nie chcę nikomu psuć samodzielnego poznawania świata i opowieści prezentowanych przez Neowiz oraz Round 8 Studio. Wspomnę jednak, iż wcielamy się w dość luźnie inspirowaną książkowym oryginałem wersję Pinokia. Jak można się domyślać, będziemy mogli nieraz kłamać lub mówić prawdę. Wpłynie to nie tylko na jedno z kilku zakończeń, jakie zobaczymy, ale i na losy napotykanych postaci. Bohaterowie niezależni mogą nas zaatakować, jeżeli nie skłamiemy kiedy powinniśmy (lub nie powiemy prawdy w innym miejscu), a także stracić do nas zaufanie i stać się wrogimi wobec nas. Podobało mi się chociażby informowanie napotykanych bohaterów o kryjówce – zgodnie z prawdą lub nie. Zmiana nastawienia do naszej osoby po posłaniu NPC-a na możliwą śmierć bardzo korzystnie wpływała na poczucie bycia częścią przedstawionego świata. Niżej możecie zapoznać się z oficjalnym opisem gry.

Mroczna gra akcji w świecie fantasy inspirowana klasyczną historią Pinokia

To makabryczne soulslike czerpie inspiracje z niespodziewanego źródła – przygód Pinokia. W tej ponurej wersji cenionej książki Carlo Collodiego, Pinokio próbuje odszukać tajemniczego pana Dżepetto. Dociera do Kratu, miasta inspirowanego belle époque, w którym ludzkość zatraciła się w szaleństwie i zaczęła tworzyć zabójcze marionetki.Pinokio musi teraz walczyć o przetrwanie, korzystając z różnego rodzaju uzbrojenia i wymiennych „rąk legionu” ze specjalnymi zdolnościami. Spotka też pokojowo nastawione postacie, ale musisz pomóc mu kłamać, aby spełnić jego marzenie o staniu się człowiekiem.

Źródło: PS Store

Inspiracje Pinokiem widać między innymi w postaciach, jakie spotkamy na naszej drodze. Znajdziemy na przykład osła, lisa, wilka czy choćby sowę. Co ważne, po stoczeniu z nimi zwycięskich walk, będziemy mogli założyć ich przebrania. Nie zapewniają one żadnych premii do statystyk i stanowią jedynie zmianę kosmetyczną. Mimo tego lubiłem zakładać nowe stroje i maski, a ich różnorodność widać częściowo w galerii zrzutów ekranu.

Style walki i bronie

W Lies of P nasz styl walki bezpośrednio łączy się z uzbrojeniem. Ono składa się natomiast z dwóch części – broni podstawowej i specjalnej mechanicznej rękawicy, tak zwanego Legionu. Zacznijmy od broni głównej. Dzieli się ona na sporo odmian. Jest między innymi szabla (mój ulubiony wariant), ale są też ciężkie miecze, młoty, sierpy, włócznie – gwarantuję Wam, iż znajdziecie coś dla siebie. Każda z broni ma inną szybkość wyprowadzania ciosów, wagę, stopień blokowanych obrażeń, czy też zasięg rażenia. Nie można bynajmniej zapomnieć o ręce Legionu. To mechaniczne ramię pozwala nam, w zależności od wybranej wersji, przyciągać do siebie przeciwników, razić ich prądem, czy na przykład wystrzeliwać ładunki wybuchowe. Legion możemy też ulepszać, a broń montować z odnajdywanych schematów/części. Warto jeszcze zaznaczyć niezwykle istotną kwestię, jaką jest parowanie nadchodzących ciosów. o ile tuż przed tym jak dosięgnąłby nasz atak naciśniemy L1, to wykonamy tak zwaną idealną gardę. Nierzadko jest ona w stanie zniszczyć broń przeciwnika, więc zdecydowanie zalecam opanowanie parowania. Oczywiście mamy do dyspozycji również unik (pod kółkiem), aczkolwiek ja preferowałem wykorzystywanie w gardzie kontry.

Kontra, amulety I oszołomienie

Trzeba również wspomnieć o tym, iż blokowanie ciosów (przytrzymując L1) wiąże się z otrzymywaniem przez nas obrażeń. Możemy się ich pozbyć, po prostu atakując przeciwników. Alternatywnie możemy założyć amulet, który stale przywraca nam punkty życia. Zakładając naturalnie, iż taki amulet znajdziemy. Rekomenduję również zwracać uwagę na pasek życia wroga. jeżeli wokół niego zobaczymy białą poświatę, to możemy wykonać silny atak, aby ogłuszyć przeciwnika i wystawić go na druzgocący atak, zadający mnóstwo obrażeń.

Ulepszenia postaci i broni w Lies of P

Jak przystało na soulslike’a, za pokonywanych przeciwników będziemy dostawać punkty doświadczenia. W recenzowanej grze noszą one nazwę fragmentów ergo. Znajdziemy je czasem także w skrzyniach, czy po prostu w formie znajdziek, luźno leżące w różnych obszarach Kratu. Naturalnie im bardziej chcemy ulepszyć naszego P, tym większy koszt będzie się z tym wiązał. Ergo stanowi niemal uniwersalną (z pewnymi drobnymi wyjątkami) walutę. Kupimy za nią przedmioty użytkowe i miotane u handlarzy, sprzedamy zbędne nam elementy oraz, oczywiście, rozwiniemy naszą postać. Dokonamy tego wyłącznie w bezpiecznym miejscu, jakim jest hotel po udaniu się do odpowiedniej bohaterki niezależnej. Szkoda, iż nie możemy się ulepszyć standardowo dla gatunku, przy „ogniskach”, za które tutaj odpowiadają tak zwane Stargazery. Zmienimy przy nich ramię Legionu, zmontujemy broń, przeniesiemy się do innych, znanych już nam i aktywowanych wcześniej, Stargazerów. Nie podniesiemy jednak naszego poziomu, co jest dla mnie dość kuriozalną decyzją.

Hotel

Udajemy się wobec tego do hotelu i warto to zrobić z jeszcze kilku powodów. Możemy tu bowiem również podnieść poziom naszej broni. Wiąże się to oczywiście z poprawą jej parametrów, co na pewno docenimy podczas starcia z niejednym bossem. Do usprawnień wykorzystujemy specjalne surowce odnajdywane w świecie gry oraz stosunkowo niewielkie ilości Ergo. Chociażby z tego powodu dobrze jest zaglądać w każdy kąt. Jasne, możemy napotkać tam przeciwników, którzy gwałtownie nas zabiją, ale nagroda nierzadko jest warta eksploracji. Jak to bywa w soulslike’ach, po śmierci tracimy zgromadzone Ergo, które dobrze byłoby odzyskać w miejscu, w którym polegliśmy. Musimy więc uczyć się projektu poziomów na pamięć – nie doświadczymy tu bowiem mapy, a szkoda.
W hotelu wykorzystamy też dość rzadką walutę – kwarc. Pozwala nam ona aktywować tak zwane węzły P, a co za tym idzie odblokować niezwykle przydatne ulepszenia. Za przykłady niech posłużą zwiększenie maksymalnej liczby noszonych przez nas medykamentów, zmniejszenie spadku wytrzymałości podczas biegania czy szybsze ładowanie specjalnej umiejętności – ataku baśni.

Projekt postaci i świata

Nie sposób nie zauważyć kunsztu projektantów i grafików, pracujących nad Lies of P. Muszę przyznać, iż lokacje, jakie odwiedzimy nierzadko zachwycają swoim wyglądem. Byłem pod ogromnym wrażeniem świetnej gry światłem i cieniem oraz samych choćby pomysłów na lokacje. Nie brakuje też bardzo dobrze wyglądających odbić. Wszystko to sprawia, iż choćby patrzenie na tę grę jest bardzo przyjemne. Na dowód zacytuję moją żonę, która często przechodziła, gdy grałem. Jej reakcją na niejedną miejscówkę było: „Ale tu ładnie”.
Podobny zachwyt wywołuje zresztą projekt bossów, którzy staną nam na drodze. Władca marionetek wygląda naprawdę imponująco, a Starszy brat momentalnie sprawia, iż nabieramy do niego dziwnego respektu.

Bez wątpienia najgorszy boss w całej grze, przez którego ocena końcowa jest niższa niż mogłaby być

Nie brakuje co prawda nieco sztampowych przeciwników (jak na przykład Zielony potwór z bagna), ale ogólnie jest na czym zawiesić oko. Szkoda natomiast, iż niektórzy bossowie – jak wspomniany przed chwilą – są niesprawiedliwie, irytująco wręcz trudni. Nierzadko trudno jest odczytać ich ataki, a co za tym idzie – podjąć odpowiednie działania, aby uchronić się przed ciosem. Zaznaczam również, iż niektórzy bossowie mają kilka faz, więc nie zawsze jednorazowe zbicie paska zdrowia do zera wiąże się z zakończeniem starcia. Nie ukrywam, iż ja nie jestem fanem tego rozwiązania – wolałbym w takiej sytuacji kilka pasków zdrowia widocznych od razu. Wiedziałbym wtedy, na co się nastawić i jak zarządzać moimi przedmiotami użytkowymi.

Udźwiękowienie i kwestie techniczne

Na sam koniec niniejszej recenzji pozostały kwestie techniczne i dźwiękowe. Lies of P pozwala na szczęście wybrać jeden z dwóch trybów działania – preferujący jakość lub wydajność. Ja zawsze stawiam na więcej klatek na sekundę, toteż bez wahania ustawiłem kursor na „wydajności” i potwierdziłem to zaznaczenie. Tak dynamiczne gry jak Lies of P – i w ogóle soulslike jako gatunek – zdecydowanie powinny moim zdaniem działać w 60 klatkach na sekundę. Z przyjemnością stwierdzam, iż ani razu nie zauważyłem spadków płynności. Jednocześnie animacje i strona wizualna przez cały czas były na bardzo wysokim poziomie i uważam ten tytuł za jeden z najładniejszych soulslike’ów, w jakie kiedykolwiek grałem. Podoba mi się również udźwiękowienie, choć muszę zaznaczyć, iż nasz protegowany jest niemy. Za to przygrywająca w tle muzyka jest bardzo dobra i nienachalna. Możemy też znajdować płyty winylowe z utworami do przesłuchania następnie w naszej kryjówce. Mnie szczególnie spodobało się Someday, które znajdziecie niżej.

Podsumowanie – czy warto zagrać w Lies of P?

Odpowiedź na powyższe pytanie jest bardzo łatwa: TAK! Jak najbardziej! Lies of P jest świetną produkcją i ja już czekam na zapowiedziane niedawno DLC. Dotarcie do napisów końcowych zajmuje nieco ponad 20 godzin, aczkolwiek osoby, które chcą wycisnąć więcej z gry bez wątpienia spędzą z nią kilka razy tyle czasu. Zwłaszcza jeżeli będziecie dążyli do zdobycia wszystkich trofeów oraz zobaczenia każdego zakończenia. Na koniec muszę dodać jeszcze jedną uwagę. Mianowicie nie wszystkie teksty są przetłumaczone. Prowadzi to do takich kwiatków jak ELIMINATED po pokonaniu bossa czy STARGAZER ACTIVATED lub ERGO RECOVERED. Skoro gra jest wydana z polskimi napisami, to oczekiwałbym spójności językowej.

To na szczęście jedna z niewielu rys na tej bardzo dobrej grze. Moim zdaniem nie możecie przejść obojętnie obok Lies of P jeżeli lubicie soulslike’i. Jednocześnie nie uważam, aby była to idealna produkcja na start Waszej przygody z tym gatunkiem. Gra nie wszystko tłumaczy i mam wrażenie, iż twórcy świadomie korzystają z pewnych gatunkowych schematów. Aczkolwiek nowy gracz może się przez to nieco pogubić.

Idź do oryginalnego materiału