Czy Metal Eden jest dobrą produkcją? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji najnowszej produkcji polskiego studia Reikon Games.
Kilka miesięcy temu zagrałem w demo Metal Eden podczas jednego z wydarzeń na Steamie. Nie ukrywam, iż tytuł ten spodobał mi się i czekałem na jego pełną wersję. Kiedy więc PLAION Polska zaproponował mi sprawdzenie tej produkcji przed premierą, z przyjemnością skorzystałem z tej oferty. Czy uważam, iż należy mieć te grę w swojej kolekcji i czy może pozostać w świadomości graczy na dłużej? Dowiecie się tego z lektury niniejszego artykułu. Moją recenzję rozpocznę oczywiście od nakreślenia zarysu opowieści.
Fabuła




Akcja Metal Eden toczy się w futurystycznym świecie, w którym ludzkość mierzy się z poważnymi zagrożeniami. Napływają one ze strony sztucznej inteligencji i maszyn. Nie wchodząc w szczegóły – a tym samym nie zdradzając spoilerów – ekspansja ludzi i jej dążenia do jak największego zwiększania swojej obecności nie pozostały bez echa. Teraz jesteśmy na granicy wymarcia i musimy przemierzyć nakreślony świat, aby spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie problemu. Jak możecie się domyślać, nie jest to bynajmniej łatwe zadanie, ale w tym miejscu wkracza nasza postać – Aska. Podczas swojej kilkugodzinnej podróży dowie się, kto (lub co) jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Będziemy też zastanawiali się co jest ważniejsze – być, czy mieć. Muszę niestety przyznać, iż opowieść nie tylko nie zdołała mnie wciągnąć, ale też bardzo gwałtownie wdarła się w nią sztampa. Sprawiło to, iż gwałtownie przestało mi zależeć na rozwoju historii i zamiast tego wolałem skupić się na rozgrywce. Czy jest ona satysfakcjonująca? niedługo poznacie moją opinię na ten temat.
Rozgrywka




Metal Eden to pierwszoosobowa gra akcji, w której zdecydowaną większość naszego czasu spędzimy na walczeniu z falami przeciwników. Polskie studio Reikon Games przygotowało 9 poziomów (wliczając w to prolog), których ukończenie zajęło mi około 7 godzin. Nie mamy tu otwartego świata, ale na pewno jako plus należy zaliczyć możliwość powracania do ukończonych już rozdziałów po przejściu gry. Rozgrywkę można najprościej określić jako połączenie Dooma z Ghostrunnerem oraz Cyberpunkiem 2077. Przemierzając poziomy, na ogół wiemy, dokąd powinniśmy zmierzać. Nie znaczy to bynajmniej, iż nie da się zbaczać z głównej ścieżki. Malo tego – zdecydowanie warto to robić. Możemy bowiem natknąć się wtedy na dodatkowy pył (o którym jeszcze napiszę), kolejne życia, czy uzupełnienia pancerza oraz zdrowia. Nie zawsze po dostaniu się na obszar ze znajdźkami mamy zagwarantowaną możliwość opuszczenia danego pomieszczenia. Czasem będzie się to bowiem wiązało z zasadzką.




Uporanie się z nią wiąże się naturalnie z wybiciem wszystkich wrogów, którzy postanowili złożyć nam wizytę. Nie możemy się za to oczywiście wziąć bez broni. Na dostępnym arsenale skupiam się w dalszej części artykułu. Teraz chciałbym jednak przejść jeszcze do innej składowej rozgrywki. Jest nią przemieszczanie się. Aska jest w stanie biegać po ścianach (wyłącznie w specjalnie oznaczonych miejscach), czy przyciągać się do zaznaczonych punktów dzięki specjalnej linki. Aby z niej skorzystać, naciskamy po prostu lewy bumper we właściwym momencie. Reikon Games postanowiło umożliwić nam również wykonywanie podwójnych skoków i uników – zakładając, iż mamy wymagany poziom paliwa. Przemieszczanie się nie jest przesadnie skomplikowane, ale jednocześnie jest na tyle różnorodne, iż bardzo przyjemnie poruszało mi się w Metal Eden. Zwłaszcza, ze niekiedy możemy zamienić się w „jajowatą” formę, co wprowadza nowe ruchy i uzbrojenie. Właśnie – uzbrojenie!
Bronie i ulepszenia
W Metal Eden możemy odblokować kilka broni, ale od razu zaznaczę, iż giwer nie trzeba szukać po kątach. Każda broń palna, jaką możemy pozyskać wpadnie w nasze ręce w ramach postępu fabularnego. Z tego powodu szkoda, iż nie ma tu trybu Nowej Gry Plus. Z pewnością wiele osób chętnie jeszcze bardziej rozwijałoby Askę i siało spustoszenie w szeregach oponentów dzięki później odblokowanych broni. Na pewno miałoby to też znaczenie dla wybieranego poziomu trudności. Ja początkowo postawiłem na najwyższy, Brutalny. gwałtownie przekonałem się jednak, iż jak dla mnie jest to zdecydowanie za duże wyzwanie. Zmniejszyłem więc poziom trudności na normalny i tak właśnie przeszedłem Metal Eden. Dzięki temu otrzymałem bardzo przyjemną rozgrywkę, która raczej nie sprawiała większych trudności. jeżeli jednak chcielibyście, aby stanowiła ona pewne wyzwanie, to macie do wyboru również dwa wyższe poziomy trudności. Warto jeszcze zaznaczyć, iż za ukończenie gry na wyższych poziomach dostaniecie trofea. Naturalnie zmniejszenie poziomu trudności automatycznie blokuje dostęp do części trofeów – choćby jeżeli później podnieślibyście ten poziom.




Nie sposób też nie wspomnieć o możliwości ulepszania zarówno umiejętności Aski, jak i jej arsenału. Odpowiednio przemierzając świat, natkniemy się na specjalne punkty. Po ich aktywowaniu możemy zwiększyć skuteczność naszej bohaterki. Wśród usprawnień znajdziemy między innymi zwiększenie maksymalnego poziomu zdrowia, czy uzupełnianie energii wyrywania rdzenia po „leczeniu się” przy pełnym zdrowiu. Rdzenie te wyrywamy oczywiście wrogom, a następnie możemy je albo ścisnąć w dłoni i uleczyć się trochę, albo cisnąć nimi we wrogów. Jedno z usprawnień Aski pozwala otrzymać wtedy taki sam efekt jak wtedy, kiedy cisnęlibyśmy w dane miejsce granatem. Co do granatów, to będziemy mogli rzucać ładunkiem zamrażającym wrogów,, co bardzo przyda się w bardziej intensywnych zmaganiach. Podobnie zresztą jak alternatywne tryby strzału broni. Dzięki temu zapewnimy sobie dostęp między innymi do ataku zapalającego, czy granatnika. Zdecydowanie warto szukać pyłu, gdzie tylko się da i wydawać go na ulepszanie broni. Rekomenduję Wam więc zaglądanie w każdy zakamarek – nigdy nie wiadomo, czy znajdziemy tam pewne niezwykle przydatne znajdźki.
Grafika i udźwiękowienie




Udźwiękowienie w Metal Eden jest niestety dość przeciętne. Muzyka nie wpada w ucho i jestem pewny, iż gwałtownie zapomnicie o niej – choćby jeszcze przed wyłączeniem gry. Bardzo za to spodobały mi się emocje towarzyszące aktorom głosowym. Od Nexusa zaczynając, na Operatorze kończąc. Jednak największy plus należy się zdecydowanie stronie wizualnej. Grafika w Metal Eden jest świetna i naprawdę nierzadko może zachwycić. Bardzo spodobały mi się też niektóre dodatkowe informacje na części neonów, jakie znajdziemy na terenie Moebiusa. Szczególnie doceniam sporadyczne dodawanie MADE IN POLAND, stanowiące fajny smaczek akcentujący polskie korzenie gry. Niemniej istotna jest opcja wybrania trybu działania – między jakością, a wydajnością. Jako iż Metal Eden to niezwykle dynamiczna produkcja, to ja postawiłem oczywiście na wydajność. Dzięki temu mogłem się cieszyć świetną jakością grafiki w połączeniu z 60 klatkami na sekundę. Nie twierdzę, iż ani na chwilę nie było spadków poniżej tej wartości. Zapewniam Was jednak, iż nie dostrzegłem ich i o ile choćby wystąpiły, to absolutnie nie przeszkadzają w rozgrywce, a to chyba najważniejsze.
Podsumowanie




Metal Eden na pewno nie jest najlepszą futurystyczną strzelanką na świecie. Występuje w niej nieco wad, na czele z najzwyczajniej nudną, sztampową opowieścią, która ani trochę nie wciąga i jest strasznie przewidywalna. Przeszkadza też trochę brak otwartego świat i Nowej Gry Plus. o ile jednak szukacie przyjemnego średniaczka, który zapewni Wam około 7 godzin rozgrywki, to powinniście być zadowoleni. Reikon Games stworzyło grę, w której jest całkiem przyzwoity asortyment broni, a rozwijanie naszej postaci faktycznie wpływa na możliwości na placu boju. Ja nie żałuję, iż sięgnąłem po ten tytuł – choćby pomimo tego, iż uważam go za strzelankę na jedno przejście. o ile nie szukacie czegoś wybitnego, to nie powinniście być rozczarowani. Odpowiadając na pytanie zadane na początku niniejszego artykułu – w moim przekonaniu warto mieć tę grę w swojej kolekcji, mając jednocześnie świadomość tego, jakie wiążą się z nią wady i zalety.
Kod recenzencki dostarczył PLAION Polska.