Midnight Murder Club to gra stworzona do zabawy ze znajomymi, w której uzbrojeni w latarkę i rewolwer przemierzać będziemy ciemne korytarze tajemniczego dworu.
Witajcie w grze, w której każda runda to zupełnie inne wyzwanie. Gdzie w ciemnym dworze czychają na Was nie tylko przeciwnicy, ale też pułapki i ułatwienia/utrudnienia oparte na losowanych dzikich kartach. Przygotujcie się na pełną napięcia rozgrywkę, w której Wasz słuch będzie chyba najbardziej potrzebnym zmysłem. Bo jak inaczej nawigować w kompletnie ciemnych pomieszczeniach bez zdradzania swojej pozycji? Nasłuchując właśnie, zarówno kroków, jak i odgłosów na zbliżeniowym czacie.
Fabuła
Midnight Murder Club wita cię w mrocznych, przytłaczających wnętrzach Wormwood Manor – ponurej rezydencji, w której gracze stają oko w oko z absolutną ciemnością. Jesteś anonimowym gościem Klubu, uzbrojonym wyłącznie w latarkę, rewolwer i tajemnicę. Gracze schowani są za maskami, przez co nigdy nie będziemy mieć pewności, komu możemy zaufać…
Gra nie stawia na narrację filmową, ale na autentyczne doświadczenie – każdy mecz to unikalna historia tworzona przez działania graczy, pełna zdrad, napięcia i nieprzewidzianych zwrotów.
Chociaż gra przygotowana jest z myślą o sześciu graczach (a jedna kopia gry da Wam aż 5 przepustek dla znajomych), spokojnie możecie wskoczyć do gry w mniejszym gronie. Lobby dopełni się wtedy botami.
Rozgrywka
Na graczy czeka tu kilka trybów gry, a moim ulubionym jest zdecydowanie Graveyard Shift. Rozgrywka PvE przypadnie do gustu tym, którzy szukają interesującego wyzwania i chcą polegać na swoich znajomych, zamiast na nich polować. (Jeśli jednak jesteście w tej drugiej grupie, koniecznie sprawdźcie Free for All). Musicie jednak wiedzieć, iż jest to tryb dostępny dla 1 lub 2 osób.

W tym trybie gry poszukiwać będziemy przeklętych reliktów, które następnie będziemy musieli oczyścić z klątwy. Bez zbędnego zwlekania jednak! Strachy w dworze będą rosnąć w siłę, starając nas powstrzymać za wszelką cenę. Jak często uda się Wam przetrwać? No właśnie. Nie zmienia to jednak faktu, iż zabawa przy tym jest przednia, a przecież o to chodzi.
Eksplorując mapę i nasz mroczny dwór będziemy w stanie znaleźć nowe bronie czy pułapki, które powinny trochę osłodzić naszą wizytę.
Postępy w grze?
Myśląc o horrorze, w który grać możemy ze znajomymi, ciężko nie przywołać w głowie Phasmaphobii. Idąc tym tropem, na początku zastanawiałam się, czy w grze dostępny będzie jakikolwiek postęp. Ale nie. Midnight Murder Club nie ma odblokowywania usprawnień, które zostawałyby z nami na stałe.
W trybie Graveyard Shift każde udane oczyszczenie klątwy da nam ulepszenia, jednak będą one aktywne tylko do końca rundy. I przyjdą też w pakiecie z negatywnymi modyfikatorami. Ulepszenie do broni możemy więc przepłacić pogorszeniem naszej latarki. Coś za coś! Chociaż o ile milej by było, gdyby gra nas tylko nagradzała za nasze wysiłki.

Plusem tej całej sytuacji jest jednak to, iż można w tę grę wskakiwać z doskoku. Że możemy zmieniać znajomych, którzy dołączają do naszego lobby i niczym się nie przejmować. Muszę przyznać, iż zdejmuje to trochę presji z rozgrywki, choć nie wynagradza (poza satysfakcją) dobrych wyników.
O oprawie audiowizualnej gry trochę ciężko się wypowiedzieć, bo polegamy tu głównie na nasłuchiwaniu odgłosów ludzi, niż otoczenia.
Latarka i rewolwer
Idea gry jest prosta i w tym szaleństwie jest metoda. Bez szalonych broni, zabawy w ekwipunek i zbierania przedmiotów. Ty z latarką i rewolwerem, kontra przeciwnik, uzbrojony prawie na pewno w dokładnie to samo.
Z czasem, eksplorując mroczną posiadłość, zobaczymy mieniące się przedmioty, które będziemy mogli podnieść, albo wejść z nimi w interakcję. Chociaż w naszym naręczu znajdzie się jeszcze nóż, podczas intensywnych starć PvP nigdy nie udało mi się z niego skorzystać – rewolwer zabija głośno, ale z daleka.



Chociaż pierwsze momenty w grze, tak ciemnej i cichej, mogą być ciut przytłaczające, a pierwsze śmierci (momentalne i głośne) przyjdą wraz z jumpscarem, z czasem się do wszystkiego przyzwyczaimy. Z czasem też rozgrywka będzie ciut bardziej komfortowa. przez cały czas będziemy obijać się o ściany i po omacku szukać drzwi, włączać latarkę, by znaleźć drzwi i przejścia. Ale już przyzwyczajeni do ciemności.
Midnight Murder Club najlepiej z zespołem
Chociaż gra daje nam możliwość gry w publicznym lobby z przypadkowymi graczami, jest to jednak zupełnie inne doświadczenie niż prywatne lobby w gronie znajomych. By to ułatwić, posiadcze kopii gry na PlayStation 5lub PC mogą się podzielić dostępem z aż piątką znajomych! A co najważniejsze, działa to wszystko międzyplatformowo. jeżeli więc, jak ja, nie macie sieci przyjaciół z konsolą PlayStation 5 – to nie problem! Gra na PC ma niskie wymagania i bez problemu poradzi sobie z nią choćby kilkuletni średniej-klasy komputer. I świetnie. Nie macie teraz wymówki!
Sam koszt gry jest też niewysoki, choćby jeżeli miałby to być tytuł, który odpalimy od święta, w dobrym humorze szukając zajęcia online ze znajomymi siedzącymi przy swoich konsolach.
Jeśli szukacie szybkiej i zabawnej rozgrywki, z horrorem w tle, domyślny tryb gry z Dzikimi Kartami będzie świetnym wyborem. Dla bardziej zaciętej i klimatycznej rozgrywki – Graveyard Shift. A gdy chcecie sprawdzić, kto jest najlepszy z Waszej grupy? Free for All!
Wrażenia
Raczej nie będzie to gra, w której spędzicie wiele godzin na raz i nie stanie się ona częścią Waszej osobowości, jednak nie zmienia to faktu, iż to dobra rozrywka od czasu do czasu. Gdy chcecie się „zrelaksować” w klimacie horroru, ze znajomymi siedzącymi online przy swoich biurkach czy przed telewizorami – oto Wasza szansa.
Dla mnie, jest to znacznie lepszy tytuł niż Phasmophobia, bo rundy nie są aż tak nerwowe. I nie chodzi już o same strachy w grze, ale także o nerwowość współtowarzyszy.
Jeśli macie z kim grać? Zdecydowanie zainteresujcie się tym tytułem! Publiczne lobby często nie są aż-tak fajne. Ciekawą opcją jest jednak możliwość „wymieszania” głosów innych graczy, przez co usłyszymy coś, ale nie konkretnie co mówią. W publicznych lobby, szczególnie w Europie, jest spora szansa, iż inni gracze i tak mówić będą innym językiem niż my.