Recenzja: Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections [PlayStation 5]

11 miesięcy temu
Zdjęcie: Recenzja: Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections [PlayStation 5]


Każdy prawdziwy fan Naruto nie przejdzie obok tej gry obojętnie. Wiele akcji, efektywne pojedynki i zawsze tylko jeden zwycięzca. Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections to produkcja, która powinna pojawić się u każdego konesera mangi i anime.

Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections to nic innego jak kolorowa bijatyka stanowiąca udaną adaptację popularnej na całym świecie serii anime. Gra posiada bogatą galerię wojowników do wyboru, a poza oczywistymi pojedynkami oferuje również bardzo obszerną kampanię odtwarzającą najważniejsze wydarzenia z animowanego pierwowzoru. Dzięki tej grze możemy przeżyć historię Naruto ponownie, biorąc w niej bezpośredni udział. Całość została opracowana przez studio CyberConnect2 dla uczczenia 20 rocznicy premiery pierwszego odcinka anime. Produkcja pojawiła się na konsolach PlayStation 4, PlayStation 5, Nintendo Switch Xbox One oraz Xbox Series 17 listopada 2023.

Pora rozgrzać palce!

Dlaczego? Bo będziemy mieli sporo roboty. Nie mówię już tylko o samym przypomnieniu sobie historii Naruto, bo ta jest wszystkim prawdziwym fanom znana. Czekają nas nie tylko przebitki z anime, ale także cała masa mniej i bardziej wymagających walk. Twórcy przygotowali dla graczy 8 kampanii, które składają się niemalże ze wszystkich najważniejszych wydarzeń z życia tytułowego Naruto. Każda pojedyncza kampania to osobna linia czasowa, która składa się z kilku pojedynków oraz samych plansz z opowieścią. Taka fabuła w nieco innej, obrazkowej formie. Do tego każdą z takich kampanii możemy zakończyć, pozostawiając reakcję na daną sytuację, za co otrzymujemy dodatkową walutę w grze. Dodatek bardzo miły.

Czy przeskakiwałam niektóre opowieści? Owszem. Oglądałam Naruto raz, więc tyle mi wystarczy. Natomiast pełne zakończenie kampanii w trybie „lekko przyspieszonym” można sobie załatwić w nieco ponad dwie godziny. Lekko, ponieważ przyznaję, iż kilkadziesiąt razy w niektórych walkach poniosłam klęskę i potrzebowałam paru głębokich wdechów. Oczywiście do tych bitew znakomicie sprawdza się kontroler Razer Kitsune, którego recenzję znajdziecie tutaj.

Coś nowego?

Jeśli w przeciwieństwie do mnie mieliście okazję ogrywać wcześniejsze części, to jak najbardziej,. Dla mnie to po prostu kolejny etap samej rozgrywki. Mowa oczywiście o trybie gry nazwanym Specjalna Opowieść, który znajduje się w menu głównym, zaraz pod główną Historią. Całość odgrywa się w czasach tej najnowszej i najmłodszej Drużyny 7. Oczywiście wszystko zostało stworzone w bardzo identyczny sposób do opowieści głównej. Otrzymujemy pewną linię czasową z opowieścią, walkami, a następnie przejściem do kolejnego rozdziału. Można to uznać za jako-taki dodatek do całości, a produkcja ogólnie przeplata wątki fabularne z pojedynkami. W końcu jest to Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections, więc obaj bohaterowie gdzieś się muszą znaleźć. Nie tylko Sasuke, prawda?

Dla osób preferujących przyspieszoną rozgrywkę z pomijaniem cut scen mam dobrą wiadomość. W Specjalnej Opowieści możemy ominąć dosłownie każdą scenę, przechodząc do walki lub ostatecznego zakończenia danego wątku. Fajnie, co nie? Tylko, jak tu później wiedzieć, o co tak adekwatnie w tej historii chodzi?

Co jeszcze przygotowali dla graczy twórcy?

Aktywności jest kilka, choć nie liczcie na to, iż porozmawiamy dłużej o rozgrywce online, bo choćby Kitsune nie sprawia, iż cokolwiek w tych bijatykach więcej potrafię. Trybie Swobodnej Walki przyda się głównie po to, by sprawdzić, czy zapamiętaliśmy jakiekolwiek kombinacje ciosów. Trening połączony z rywalizacją zawsze jest tym najlepszym i najbardziej efektywnym. Już na samym starcie swojej przygody z tą produkcją gracze otrzymują aż 130 postaci bez potrzeby odblokowywania ich w trybie fabularnym. No, oczywiście można też uzyskać je za wewnętrzną walutę, którą zdobywamy podczas przechodzenia dwóch trybów z historiami oraz, jak już wspomniałam, za dodawanie reakcji do walk. Czy tytuł spodoba się zapaleńcom Naruto, którzy nie zwracają uwago na niuanse? Pewnie tak.

Łatwiejsze sterowanie

Czyli coś dla laików i nieco spowolnionych graczy jak aktualnie ja. Pojawiła się taka opcja, więc nie omieszkałam z niej nie skorzystać w momencie rozpoczynania zabawy. Od razu ustawiłam uproszczone sterowanie, choć w przypadku korzystania z Kitsune nie można chyba uprościć walki jeszcze bardziej. Sterowanie to pozwala usunąć wewnętrzną potrzebę graczy polegającą na planowaniu kilku ruchów jednocześnie, ponieważ sama większość plansz przechodziłam, wciskając wyłącznie… kółeczko.

Porównując do poprzednich odsłon, okazuje się, iż podwójne Ninjutsu dla głównej postaci również jest swego rodzaju nowością. W skrócie: w trakcie walki możemy skorzystać z ataków przywołujących aż dwie dodatkowe postaci do walki. Nie ukrywam, na samym początku skojarzyło mi się to nieco z systemem Kameo w Mortal Kombat 1, choć tam chyba jestem do tego bardziej przekonana. prawdopodobnie dlatego, iż to dwa zupełnie różne style bijatyk.

Jakość grafiki

Jest różnie. Momentami bardzo fajnie i nowocześnie, następnie pojawiają się nieostre kadry, aż w końcu w trakcie przechodzenia fabuły dostajemy obrazki rodem z oryginalnego, starego anime. Dokładnie tak, jakby style miały się ze sobą przeplatać w jakiś sposób. Może to dodawać swego rodzaju uroku do całości, natomiast wolałabym ujednoliconą szatę. Przyznaję jednak, iż kombinacje ciosów wyglądają bardzo dobrze, a sama kolorystyka aż uderza w oczy niezwykle żywymi odcieniami.

Mimo takiego połączenia rozgrywka sama w sobie jest płynna i nie zauważyłam, by konsola miała się męczyć podczas rozgrywki. Czasami śmiesznie wyglądało tłumaczenie na język polski czegoś, co w połowie zostało tak naprawdę po japońsku. Może to właśnie tak miało być? Dobrze jednak, iż ostatecznie te polskie napisy w Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections dostaliśmy.

Podsumowanie

No właśnie. Jak najlepiej podsumować Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections? Z całą pewnością nie jest to zła gra – bo nie jest. Zakończenie Historii oraz Specjalnej Opowieści nie trwa całą wieczność, o ile nie irytujecie się, jak przegrywacie i nie oglądacie całej opowieści z zapartym tchem. Znajdą się jednak gracze, którzy nie ominą żadnej sceny, niczym ja podczas zapoznawania się z fabułą Diablo IV. Niestety, w porównaniu do Naruto, historia Boruto zawarta w produkcji to jakiś skromny, kilka dający z siebie dodatek i trochę zmarnowany potencjał.

Czy bawiłam się dobrze? Owszem, chociaż bywały chwile słabości polegające na walkach z niektórymi bossami, w których choćby po zapoznaniu się z ich trybem ataku (no tak, trzeba kilka razy umrzeć w tym celu), wychodziło gorzej niż kiepsko. Niemniej ostatecznie produkcja jest fajnym tytułem dla fanów Naruto, którzy mieli już wcześniej styczność z innymi produkcjami studia.

Chciałoby się włączyć produkcję i trochę eksplorować świat, jednak tego tutaj nie znajdziemy. Niestety fakt ten może sprawić, iż niekoniecznie fani Naruto będą chcieli skorzystać z furtki przejścia z „czwórki” do nowej odsłony. Z całą pewnością sprawdzą, jednak nie jestem przekonana, czy będą zadowoleni. Moja ocena wynika z sentymentu, posiadania soczewek z sharinganem i faktu, iż ułatwione sterowanie pozwoliło mi na całkiem niezłą zabawę.

Kod recenzencki do Naruto x Boruto: Ultimate Ninja Storm Connections otrzymaliśmy od Cenega. Dziękujemy!

Idź do oryginalnego materiału