Recenzja: Niezbadana Planeta [Gra Planszowa]

1 rok temu
Zdjęcie: Recenzja: Niezbadana Planeta [Gra Planszowa]


Niezbadana Planeta robi na stole furorę swoim pomysłowym komponentem. Czy poza nim gra wybroniła się swoją mechaniką?

Już od tegorocznych zapowiedzi z PortalCon23 Niezbadana Planeta była wysoko na mojej liście gier do ogrania. Nie będę owijać w bawełnę, zdecydowanie wpadł mi w oko jej główny komponent. Mowa tu o tortownicy, bo tak ten element gry został przez środowisko planszówkowiczów ochrzczony. Oprócz niego pudełko zachęcało mnie sugerowanym typem rozgrywki, jakiego mogliśmy się po Niezbadanej Planecie spodziewać. Dziewicze planety i korporacje walczące o ich kolonizację. Klimat, który zdecydowanie w grach (nie tylko) planszowych lubię. Znakiem zapytania było oczywiście to, w jakim stopniu ta tematyka przełoży się na konflikty między graczami przy stole. Na to, jak i inne pytania oczywiście postaram się odpowiedzieć w mojej recenzji. Zacznę jednak tradycyjnie od wrażeń z rozpakowywania gry i opisu jej komponentów.

Komponenty

Na plus

Kiedy otworzycie pudełko od razu znajdziecie w nim dwa bloczki do zapisywania punktacji końcowej. W końcu grze zdecydowanie bliżej jest typem do euro niż ameri. Nie obawiajcie się jednak skomplikowanej mechaniki rozgrywki, nie będzie tu trzeba opanować budowy jakichś bardzo złożonych silników do punktowania. Ale o tym oczywiście napisze więcej w akapicie przeznaczonym dla zasad. Pod bloczkami znajduje się najciekawszy i najbardziej wyróżniający komponent Niezbadanej Planety, czyli wspomniana już tortownica. Wykonano ją z tektury i plastiku. Obraca się bez zarzutu i sprawia wrażenie solidnej. Choć wypada mi wspomnieć, iż „oficjalnie” tortownica jest stacją kosmiczną. Dostarcza bloki terenu kolonizatorom, którzy pracują w pocie czoła nad przystosowaniem swoich planet.

W praktyce te bloki to grube, dobrze wykonane kartoniki, nieodbiegające wyglądem od tradycyjnych tetrisowych kształtów. Tekturowe są również wskaźniki magazynu (dla każdego z graczy w innym kolorze). Obok tego w pudełku znajdziemy naprawdę ładnie wykonane drewniane znaczniki dowódcy, kapsuł ratunkowych i meteorytów. Dobre wrażenie robią też figurki łazików i przezroczyste znaczniki torów. Do gry dołączono też sporo kart: Rozwoju Cywilizacji, Celów i Wydarzeń (w sumie 124 karty o wymiarze 44 × 67 mm).

Na minus

Na koniec zostawiłem za to elementy, które nie do końca przypadły mi do gustu. W pudełku znajdziemy Plansze Planet i Korporacji wykonane z dosyć cienkiej, śliskiej tekturki. Z jednej strony jest ona podatna na wygięcia i rozchodzenie się rogów, z drugiej bardzo łatwo coś na nich przesunąć. Piszę tu w szczególności o zaznaczanych na torach zasobów w Planszach Korporacji. Fałszywe szturchnięcie kartonika albo zachwianie stołu może je wszystkie poprzesuwać. Do tego w grze nie ma żadnej wypraski, a do opakowania nie dołączono zbyt wielu woreczków strunowych, aby wspomniane komponenty porozdzielać.

Sama tortownica nie wchodzi gładko do opakowania, lekko je rozszerzając. Na stację kosmiczną nie ma żadnej nakładki, obawiam się więc, iż kwestią czasu jest wysypanie zawartości stacji do pudełka przy bardziej gwałtownym transporcie gry. Częściowo problem przesuwania się znaczników rozwiązuje wspomniany w instrukcji zestaw usprawnień. Kosztuje on jednak 2/3 ceny samej gry. To według mnie trochę za dużo, jak na zawartość, którą oferuje. No ale dosyć o komponentach, przejdę teraz do zasad!

Zasady

Instrukcja Niezbadanej Planety ma 16 stron, które znajdziecie w tym miejscu. Przyznacie, iż zastosowano bardzo czytelną czcionkę i przykłady. Co więcej, prawie połowa instrukcji przeznaczona jest na bliższe omówienie asymetrycznych planet i korporacji, co nie jest potrzebne do rozegrania pierwszej gry. Zasady są przejrzyste, z bardzo niewielką liczbą „wyjątków”. Czyta się je gwałtownie i oczywiście jeszcze szybciej tłumaczy innym graczom. Punktujemy co do zasady za rozwój na Planszach Korporacji, za wykonywanie celów i zapełnianie wierszy i kolumn kolonizowanej planety. Zasady są proste, jednak tetrisowy sznyt głównej mechaniki jest bardzo satysfakcjonujący — coś jak planszowe puzzle!

Werdykt

Niezbadana Planeta to szybka gra euro o niskim skomplikowaniu, ale ogromnej regrywalności. Do tego posiadacze starych komórek czy konsol z pewnością rozpoznają w niej klasyczną już formułę Tetrisa. Spokojnie, nie utoniecie pod masą kafelków, ponieważ w pudełku z grą znajdziecie… ogromną tortownicę, która usystematyzuje proces ich „magazynowania” i pobierania żetonów dla wszystkich graczy. A warto podkreślić, iż można grać w Niezbadaną Planetę od 1 do 6 osób. Nieraz złapałem się na tym, iż świetne gry nie mogły wylądować na stole, ponieważ na planszówkowy wieczór spotykały się 3 pary. Recenzowana gra zdecydowanie nadaje się do maksymalnego obsadzenia przewidzianych dla graczy miejsc. Zasady można wytłumaczyć w 10 minut, a sama rozgrywka toczy się jednocześnie dla wszystkich kolonizatorów. Nie widzę problemu, żeby sprawni gracze uwinęli się z partią już w 30-40 minut!

Interakcje między graczami

Tutaj oczywiście trzeba wspomnieć o interakcjach między graczami. Nie wszyscy lubią krwiożercze bitwy o zasoby, z kolei inni nudzą się gdy nie mogą komuś napsuć krwi przemyślanym ruchem. Tutaj interakcje są sporadyczne, ale występują. Zacząć należy od tego, iż każdy z graczy zapełnia terenami swoją własną planetę, nie musi więc walczyć o miejsce z innymi. Z drugiej strony każdy z uczestników rozgrywki posiada wspólną kartę celu z sąsiadującym graczem. Dodatkowo przy grze w trzy i więcej osób tortownica nie przesuwa swoich magazynów w jednostajny sposób, tylko gracze kolejno, co turę decydują, jak chcą ją obrócić. Do pewnego stopnia ma się wtedy wpływ na los innych… ale umówmy się, iż w sposób bardzo ograniczony.

Regrywalność

Wspomniałem o regrywalności i wynika ona z wielu czynników. Oprócz symetrycznych dla wszystkich graczy planet i korporacji możemy wybrać asymetryczne, ze specyficznymi zasadami dla każdej z nich. Sama tortownica ma wyjmowany wewnętrzny magazyn, który przy kolejnej rozgrywce można ustawić zupełnie inaczej. Kafelki terenu o jednakowym kształcie powinno się przed grą potasować — co już dostarczy graczom innych zapasów. Na koniec mamy talie Cywilizacji i Celów, a do tego opcjonalne Wydarzenia.

Nie wszystko jednak zagrało

W Niezbadanej Planecie spodobało mi się bardzo dużo: od mechaniki, długości rozgrywki po regrywalność. Zupełnie zaskakująco zawiodło mnie z kolei wykonanie komponentów. Tortownica nie ma nakładki, istnieje więc ryzyko, iż przy transporcie wypadną z niej kafle terenu. W pudełku nie znajdziecie żadnej wypraski, a choćby wystarczającej liczby woreczków strunowych na komponenty gry. Końcową i bardzo istotną kwestią są wydrukowane na pojedynczym śliskim papierze karty z torami zasobów graczy. Musicie mieć stabilne stoły i upewnić się, iż ich nie potrącicie, żeby nie zgubić pozycji Waszych znaczników!

Egzemplarz recenzencki dostarczył wydawca gry w Polsce - Portal Games.
Idź do oryginalnego materiału