Co pierwsze przychodzi wam do głowy, jak myślicie Nintendo? Większość pewnie odpowie Mario, Zelda czy Pokemony. Nie da się ukryć, iż ze wszystkich marek Nintendo Pikmin należą do tych mniej rozpoznawalnych. Seria początkowo zadebiutowała na Game Cube, teraz otrzymała czwartą odsłonę. W dzisiejszym tekście chciałbym was przekonać, żeby dać tej serii szanse.
O psie, który jeździł statkiem kosmicznym
W grach z serii Pikmin wcielamy się w postać rozbitka ze statku kosmicznego, który ląduje na nieznanej planecie, która wyjątkowo przypomina Ziemię. Naszym zadaniem jest przeżyć i odbudować swój zniszczony statek. Pomocne w tym są Pikmini, czyli małe stworki, którym możemy wydawać rozkazy. Pikminy jednak dzielą się na różne rodzaje, więc kluczem do zwycięstwa jest odpowiedni dobór Pikminów do konkretnego zadania.
Przygodę zaczynamy od utworzenia naszej postaci. Dość prosty edytor pozwala nam zdefiniować wygląd postaci czy kolor skafandra. Wyruszamy w podróż, której celem jest odszukanie członków załogi naszego statku i odbudowanie strat. Tym razem nie jesteśmy jednak pozostawieni z tym sami. Towarzyszy nam bowiem wierny psiak Oatchi.
Zwierzak pomocny jest w bardzo wielu sytuacjach. Może spokojnie zastąpić nam Pikmini w niektórych momentach. Oatchi bez zadyszki przeniesie znalezione na planecie skarby. Może też walczyć z lokalną fauną. W późniejszych etapach pies nauczy się pływać czy wręcz będziemy ujeżdżać go jako wierzchowca. Możemy też osobno przejąć nad nim kontrolę i grać dwutorowo np. na dwóch osobnych końcach mapy.
Umiejętności naszego kompana możemy rozwijać zwiększając m.in. jego siłę, szybkość leczenia czy ucząc nowych sztuczek. O Oatchi’ego trzeba też dbać. jeżeli będzie zbyt zestresowany, to trzeba dać mu na uspokojenie ulubioną kość.
Pan i władca Pikminów
O ile Oatchi jest w stanie wykonać część zadań, tak główną siłą napędową naszej kompanii będą Pikminy. Te małe stworki dzielą się na różne rodzaje. Każde ma swoje plusy i minusy i sprawdzi się w innej sytuacji. Czerwone Pikminy odporne są na ogień, żółtym niestraszny jest prąd. Niebieskie Pikminy potrafią pływać, a lodowe zamieniają wodę i przeciwników w lód. Rodzajów stworków jest więcej i oprócz oczywistych aspektów różnią się np. szybkością kopania. Najważniejsze jest więc odpowiednie dobranie Pikminów do zadania.
Rozkazy wydajemy prostym kursorem, który wskaże gdzie skierujemy naszych podopiecznych. Następnie nasza postać po prostu rzuci danym Pikminem w stronę celu. Ten od razu weźmie się do roboty i np. otworzy nowe przejście czy zaniesie skarb do naszego statku.
Pikminy wyślemy także do walki. Planeta pełna jest różnego rodzaju żyjątek, które tylko czyhają na nasze życie. Walka wymaga odpowiedniego podejścia i strategii. Nie warto iść na żywioł, bo skończy się to śmiercią naszej armii. Warto się zastanowić, wybrać odpowiedni rodzaj Pikminów i zaatakować z zaskoczenia.
Choć Pikminów jest sporo, to ich liczba nie jest nielimitowana. Nie powinniśmy więc rzucać ich bezmyślnie na śmierć. Początkowo nowe gatunki Pikminów odkrywamy żyjące dziko gdzieś na mapie. Dopóki nie odkryjemy cebuli w kolorze danego Pikmina, to nie będziemy mogli tworzyć nowych jednostek danego typu. Warto więc o nich dbać. A jeżeli popełnimy gdzieś jakiś kardynalny błąd, który skończy się zgonem Pikminów, to z pomocą przychodzi prosty system cofania czasu.
Zbieranie skarbów za dnia
Rozgrywka w Pikmin 4 podzielona jest na dni. Każdego dnia wyruszamy z naszej bazy do kolejnych lokacji. W każdej czekają na nas skarby do zebrania. Po zaniesieniu ich do statku przerabiane są na materiały, które rozbudowują nasz statek. Im więcej ich zbierzemy, tym dalej będziemy mogli zapuszczać się na kolejne wyprawy.
Każdy wypad na misje ograniczony jest czasowo. Bezpiecznie jest jedynie za dnia, dlatego musimy zdążyć przed zmierzchem. Na szczęście sama liczba dni nie jest limitowana, więc jeżeli czegoś nie zdążyliśmy zrobić, to spokojnie możemy do tego wrócić następnego dnia.
Nintendo w ostatnim czasie zafascynowane jest chyba podziemiami. Mieliśmy je w ostatniej Zeldzie, znajdziemy je również w Pikmin 4. Są to wielopoziomowe etapy, w których czeka na nas najwięcej skarbów i członków załogi do odnalezienia. Warto lizać ściany, by upewnić się, iż wszystko zebraliśmy. Na szczęście w podziemiach licznik czasu nas nie obowiązuje, więc na spokojnie możemy wszystkim się zająć.
Nocna straż
Zupełną nowością są specjalne, nocne ekspedycje. Odwracają one rozgrywkę i zmieniają grę w tytuł typu Tower defence. Nocą pomagają nam zupełnie nowe świecące Pikminy i naszym celem jest obrona bazy przed napastnikami.
Jest to dość interesujące urozmaicenie, które zmienia trochę naszą taktykę. Przeciwnicy często atakują z kilku stron, więc trzeba balansować między tym czy wyruszymy po nowe jednostki do walki, czy obronimy punkt przed potworami.
Nowy tryb z pewnością jest powiewem świeżości i dodaje do gry elementy innego gatunku. jeżeli więc znudzi się nam klasyczna rozgrywka, to będzie to dobra odskocznia.
Czy nie zbyt skomplikowane?
Gry Nintendo zwykle uchodzą za dość proste. Gracze odpalają Mario Kart czy Pokemony i gwałtownie łapią, o co tu chodzi. Pikmin 4 jest na tle innych gier Nintendo dość skomplikowaną grą. Znajdziemy tu sporo różnych mechanik. Często też jeden przycisk odpowiada za kilka rzeczy.
Nie jest więc to coś, co ktoś jest w stanie ruszyć bez wcześniejszego przygotowania. Oczywiście gra stopniowo zaznajamia nas z wszystkimi zasadami, więc jak siądziemy do niej od początku, to cięższe rzeczy czekają na nas później, w miarę jak oswoimy się z podstawami.
Problemem może być pokazanie gry komuś nowemu. Jak uruchomimy im naszą grę np. w 15 dniu ekspedycji, to mogą przeżyć niemały szok. Gra oferuje też tryb dwuosobowy, ale jest on dość przeciętny. Drugi gracz może pomóc nam rzucając kamieniami w przeciwników. Jest to raczej tryb przygotowany z myślą o zabawie z dzieckiem czy młodszym rodzeństwem, a nie pełnoprawny tryb multiplayer.
Oprawa
Seria Pikmin od zawsze charakteryzowała się ciekawą oprawą. Z jednej strony mamy tutaj fotorealistyczną oprawę całego środowiska. Odwiedzane przez nas lokacje wyglądają jak żywcem wyjęte z prawdziwego świata.
To samo tyczy się zbieranych przez nas skarbów. Są to zwykłe przedmioty codziennego użytku. Raz będzie to moneta, innym razem jakiś owoc czy plastikowa zabawka. Znajdziemy też kilka ciekawych artefaktów nawiązujących do Nintendo.
Z fotorealistyczną oprawą kontrastują żyjące w tym świecie istoty. Członkowie naszej załogi, Pikminy czy inne stworzenia są kolorowe, niemalże jak z animacji dla dzieci. Tworzy to więc interesujące połączenie.
Gra prezentuje się dobrze. Większość zabawy spędziłem na telewizorze i nie miałem problemów z niskiej jakości grafiką. Owszem, jakbym podszedł bliżej do telewizora, to jakieś rozmazane tekstury bym zobaczył. Ale z odpowiedniej odległości całość prezentuje się ok. Oczywiście na małym ekranie Switcha też wygląda to nieźle. Nie da się ująć Pikminom uroku.
Trochę szkoda, iż Nintendo wciąż siedzi w poprzednim wieku i wszystkie dialogi w grze są w formie tekstowej. Postaci wydają tylko jakieś pojękiwania, nie usłyszymy tutaj żadnych dialogów. Oczywiście polskiej lokalizacji tutaj też nie uświadczymy. Wiadomo jak to jest z Nintendo w Polsce, niemniej jednak przy każdej recenzji będę o tym wspominał. Pikmin 4 to dość rozbudowana gra, która ma sporo mechanik i przedmiotów. Szkoda, iż przez brak spolszczenia będzie to duża przeszkoda dla części rodzimych graczy.
Podsumowanie
Pikmin 4 bardzo mnie zaskoczył. Pozytywnie! Nie grałem we wcześniejsze odsłony serii, ale znałem je i wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać. Nie sądziłem jednak, iż gra wciągnie mnie do tego stopnia. Oferuje naprawdę ciekawą rozgrywkę w połączeniu ze świetnym syndromem jeszcze jednego dnia. Łapałem się nie raz na tym, iż mówiłem sobie „Ok, to jeszcze jeden dzień, może uda mi się wymaksować ten poziom”.
To doskonały produkt dla wielbicieli czyszczenia mapy. Jest tu mnóstwo rzeczy do zebrania, a i samo ich zbieranie jest niezwykle przyjemne i satysfakcjonujące. Ta gra oferuje naprawdę sporo zawartości i zapewni zabawę na wiele godzin.
We wstępie pisałem, iż seria Pikmin nie jest najbardziej popularną marką Nintendo, a po zaznajomieniu się z czwórką zrozumiałem cały jej czar. Do tego stopnia, iż planuję sprawdzić także i inne odsłony. Was też zachęcam by dać tej serii szansę, bo czeka na was interesujący i nietypowy miks stylizacji i rozgrywki. To strategia w wykonaniu Nintendo, która daje niesamowitą radość. Polecam.