Remnant 2 ukazało się pod koniec lipca na konsolach nowej generacji. Czy warto zainteresować się nowym dziełem studia Gunfire Games? Odpowiedź przyniesie ta recenzja.
Remnant 2 to jedna z tych gier, na które nie mogę powiedzieć, iż czekałem z wypiekami na twarzy. Poprzednia odsłona, nosząca podtytuł From the Ashes, nie zdobyła bowiem mojego serca. Sprawdziłem tę grę, kiedy trafiła do subskrypcji PlayStation Plus, ale niestety bardzo gwałtownie się od niej odbiłem. Od razu zaznaczę, iż „dwójka” spodobała mi się nieporównywalnie bardziej. Czy jednak jest to dobra gra? Przekonajmy się. Zaczniemy oczywiście od opisu warstwy fabularnej, choć nie jest to na pewno największa zaleta tej produkcji.
Fabuła
Od razu zaznaczę, iż bardzo bym się zdziwił, gdyby ktokolwiek grał w Remnant 2 dla przedstawianej opowieści. Napisać, iż nie jest ona najwyższych lotów to tak samo, jak stwierdzić, iż The Lord of the Rings: Gollum to nienajlepsza gra. Oczywiście „dwójka” jest bezpośrednią kontynuacją From the Ashes i przez cały czas niemałą rolę odgrywa Ford. Bardzo gwałtownie schodzi on jednak na dalszy plan, a my po prostu skupiamy się na przechodzeniu kolejnych poziomów i światów. Niżej możecie obejrzeć zwiastun wprowadzający w opowieść.
Należy jeszcze wspomnieć, iż naszą wiedzę o świecie możemy pogłębiać, czytając niemało zapisków. Spodobało mi się to, iż możemy wertować księgi – wygląda to dość realistycznie, tym bardziej, iż zastosowane czcionki prezentują się bardzo ładnie. Oprócz tego wiele informacji zapewniają nam rozmowy (choć niestety nasza postać nie wypowiada wybranych kwestii dialogowych). jeżeli więc zależy Wam na wnikaniu głębiej w lore, to na pewno spędzicie z Remnant 2 wiele dodatkowych godzin. Ja jednak nie wciągnąłem się aż tak w ten świat i zależało mi na rozwijaniu postaci.
Archetypy, czy też klasy
W Remnant 2 znajdziemy kilka podstawowych Archetypów (a także ukryte, których odnalezienie stanowić będzie niemałe wyzwanie). Archetypy to po prostu odpowiednik klas z innych gier. Najprzyjemniej grało mi się jako Gunslinger – rewolwerowiec, którego atakiem specjalnym jest szybka salwa ze swojego wiernego kolta. Nie minie jednak wiele czasu, a odblokujecie możliwość wybrania drugiego Archetypu. Możemy więc korzystać z perków i umiejętności specjalnych dwóch klas jednocześnie. Aby było to możliwe, należy wydać 10 punktów umiejętności w dowolnych kategoriach, zebrać odpowiedni surowiec oraz wykupić stosowny medal. Po przypisaniu go do naszego aktywnego wyposażenia, będziemy mogli korzystać z tej drugiej klasy. Bardzo przydatna jest między innymi umiejętność Huntera, która podświetla przeciwników w okolicy (widać ich również przez ściany). Natomiast medyk może oczywiście leczyć obszarowo towarzyszy, więc z pewnością będzie dobrym Archetypem w trybie współpracy. Należy jeszcze wspomnieć, iż Archetypy wskakują na kolejne poziomy, co wiąże się z odblokowaniem kolejnych umiejętności (głównie pasywnych).
Uzbrojenie i pancerz w Remnant 2
Jako iż Remnant 2 jest trzecioosobową strzelanką soulslike, to bynajmniej nie może zabraknąć zbierania i porównywania pancerza oraz uzbrojenia. Handlarze zaoferują nam mnóstwo tego typu przedmiotów, których chętnie się pozbędą jeżeli tylko będziemy mieć odpowiednią ilość złomu. Bardzo przeszkadza mi jednak to, iż nie możemy sprzedać naszych nieużywanych już broni i pancerzy. Nie dość, iż pomogłoby to zgromadzić więcej waluty niezbędnej do zakupów, to jeszcze zaprowadziłoby porządek w oknie naszego wyposażenia. Nie ma jednak na to co liczyć. Zaskakujące jest natomiast to, iż surowce można sprzedawać – szkoda więc, że Gunfire Games nie zadbało o taką możliwość również w innych kategoriach.
Uzbrojenie oraz pancerz posiadają gniazda, w które koniecznie należy wkładać modyfikatory i mutatory. Zapewnimy sobie w ten sposób możliwość korzystania z alternatywnych trybów strzału (co jest obarczone czasem odnawiania). Czas ten możemy skracać, wkładając do gniazd serca relikty. Te dzielą się na trzy kategorie, związane z zadawanymi i przyjmowanymi obrażeniami, kondycją czy maksymalnym poziomem zdrowia i efektywnością leczenia. Zaręczam, iż warto dbać o to, abyśmy mieli jak najlepsze osłony i bronie. W tym miejscu muszę wspomnieć jeszcze o pewnej niedogodności. Nie możemy bowiem porównać oglądanego przedmiotu z tym, który aktualnie mamy wyposażony. Jasne, widzimy strzałki w górę lub dół, wskazujące na większe lub mniejsze obrażenia i wagę (ta wpływa na szybkość naszego wykonywania uników). Nie możemy jednak bezpośrednio zestawić obok siebie dwóch broni. Ostatecznie stanęło na tym, iż musiałem zapamiętywać kilka parametrów uzbrojenia i wtedy z głowy porównywać je z potencjalnym nowym sprzętem. Szkoda.
Ulepszenia i zbieranie łupu
Jako że, jak wspomniałem, Remnant 2 reprezentuje gatunek soulslike, to bynajmniej nie może zabraknąć zbierania łupów. Sporo przedmiotów uzyskamy, po prostu zabijając przeciwników – zwłaszcza bossów i mini-bossów – aczkolwiek dobrze jest też „lizać ściany”. W ten sposób możemy nie tylko natrafić na skrzynie z wyposażeniem, ale choćby na dodatkowe małe wyzwania walki (nieoznaczone na mapie). I tak na przykład zebrawszy odpowiednią ilość fragmentów reliktu, możemy zamienić go na relikt w kryjówce. Natomiast kolekcjonowanie złomu oraz innych surowców nierzadko pozwoli na ulepszenie broni. Można też wytworzyć i ulepszyć ataki specjalne – na przykład alternatywny tryb strzału, który wystrzeliwuje dwa granaty lub owady spowalniające wrogów.
Nie możemy natomiast ulepszyć pancerza, co może stanowić wadę dla wielu graczy. Studio Gunfire Games postawiło na zbieranie coraz lepszych elementów opancerzenia. Mnie to trochę przeszkadzało i wolałbym, aby również ten element można było wzmacniać. Tym bardziej, iż niestety nie ma tu tak zwanej transmogryfikacji. Oznacza to, iż nie będziemy mogli korzystać z lepszego sprzętu z jednoczesnym zachowaniem wyglądu gorszego elementu.
Rozgrywka solo i trybie współpracy
W Remnant 2 można grać zarówno samotnie, jak i w maksymalnie 3-osobowej drużynie. Tryb solo jeszcze przybliżę, ale zacznę od współpracy. Wiązało się z nim bowiem na początku trochę problemów. Po pierwsze, mimo iż ustawiłem rozgrywkę wieloosobową na „tylko dla znajomych”, to… nie mogłem się połączyć ze znajomym. Długo próbowaliśmy do siebie dołączyć, bez efektu. Okazało się, iż rozwiązaniem było… przełączenie dobierania graczy na publiczne, znalezienie znajomego na liście światów, przeniesienie się tam i ewentualnie dopiero wtedy włączenie trybu „tylko dla znajomych”, aby uniemożliwić innym graczom dołączenie do naszej rozgrywki. Na szczęście ostatecznie problem ten został rozwiązany i teraz już dołączanie do znajomych działa bardzo dobrze. Jednak niesmak pozostał. Należy również wspomnieć, iż postęp jest zapisywany wyłącznie u gospodarza. Co prawda trofea na szczęście wpadają każdemu, ale jednak jeżeli nasz znajomy będzie chciał kontynuować przygodę samemu, to nie będzie mógł. Wiąże się to z pewną interesującą kwestią. Mianowicie, światy – a choćby kampanie! – są generowane losowo.
Biomów jest pięć i są one niesamowicie zróżnicowane. Możemy też zadecydować o poziomie trudności, a po przejściu gry odblokujemy jeszcze trudniejsze poziomy. Należy też zwrócić uwagę na pewną kwestię – im więcej osób mamy w drużynie, tym trudniejsi są przeciwnicy. Teoretycznie najłatwiej było więc grać w pojedynkę. Problem polega jednak na tym, iż wtedy nikt nas nie wskrzesi. Na ogół w trybie wieloosobowym możemy natomiast podnosić naszych kolegów, zakładając, iż mamy apteczki – serca. Są one dzielone razem z tymi, których my używamy, więc nierzadko będzie trudno przeżyć. Wspomniałem tu, iż na ogół możemy wskrzesić znajomych. Czasem bowiem nie pojawia się taka opcja, mimo zapasu serc. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia, ale jest to niezwykle frustrujące. Podobnie jak to, żeby aby wskrzesić osobę z naszej drużyny po wykorzystaniu naszych serc, musimy udać się do punktu kontrolnego we dwie osoby (jeśli graliśmy w drużynie trzyosobowej). Ponownie – dlaczego? Nie wiem.
Niezwykle irytujące jest także wprowadzenie paska kondycji – wykonywanie uników i bieganie podczas wymiany ognia powinno nie być limitowane. Zamiast tego musimy obserwować wskaźnik wytrzymałości naszej postaci. Podobnie zresztą jak pasek zdrowia, którego niski poziom nie jest w żaden sposób sygnalizowany. W związku z tym na pewno bardzo często zginiecie. W ferworze walki dzieje się po prostu za dużo, żeby obserwować jeszcze swoje zdrowie.
Grafika i udźwiękowienie w Remnant 2
Wiele złego można niestety napisać o recenzowanej dziś grze, ale nie sposób odmówić jej wielu zalet. Jedną z od razu przychodzących do głowy jest strona wizualna. Remnant 2 prezentuje się bardzo dobre i grafika naprawdę może się podobać. Zwłaszcza, iż biomy są niezwykle zróżnicowane. Mamy tu bowiem między innymi stację kosmiczną. Jest też coś na kształt zapomnianych ruin, w których będziemy walczyć ze starożytnymi przeciwnikami. Nie brakuje również miasta w ogniu, które będzie stanowiło arenę dla naszych zmagań z jego mieszkańcami. Czułem tu ducha Bloodborne i przyznaję, iż był to mój ulubiony świat, tuż za którym był ten z ruinami.
Co do udźwiękowienia, to niestety nie ma szału. O ile same odgłosy strzelania brzmią całkiem przyzwoicie, o tyle niestety, pisząc ten artykuł, nie byłem w stanie przypomnieć sobie żadnego utworu odgrywanego podczas rozgrywki. Przesłuchałem je więc w internecie… i nic dziwnego, iż nic nie przychodziło mi do głowy. Utwory nie zachwycają i ani na chwilę nie zapadają w pamięci. Dobre jest natomiast dobranie głosów do postaci – ponownie nie jest to nic wybitnego, aczkolwiek w mojej ocenie aktorzy dobrze wywiązali się z powierzonych im ról.
Podsumowanie – jakie jest Remnant 2? Dobre?
Remnant 2 to dla mnie jedna z najtrudniejszych w ocenie gier. Z jednej strony mamy bowiem niesamowicie zróżnicowane światy, bardzo często piękne pod względem artystycznym. Z drugiej strony natomiast są przesadnie trudne walki z bossami. Hitem jest dla mnie starcie z wielkim robotem, który miażdży nas swoim laserem, a dodatkowo musimy być w ciągłym ruchu, unikając zapadających się platform i niszcząc mniejsze drony, by te nie były w stanie uleczyć przeciwnika. Długo będę też pamiętał ucieczkę w dół schodów, starając się jednocześnie unikać przeciwników i trafienia piorunem lub stąpnięcia na naelektryzowaną podłogę. Wszystko to oczywiście pod presją czasu, w której nie niemalże ani jednej sekundy na błąd. Na pewno nie zapomnę także o naprawdę przesadnie trudnej walce z ostatnim bossem. Nie mogę też przejść obojętnie obok braku polskiej wersji językowej i początkowo problematycznego dołączania do rozgrywki wieloosobowej. Nie podobała mi się również niemożność porównania wyposażenia jedno obok drugiego. Warto także wspomnieć, iż gra nie obsługuje rozgrywki międzyplatformowej.
Mimo wszystko chętnie włączałem tę produkcję i przemierzałem udostępnione światy. Strzelanie jest bardzo przyjemne, a obszary zachęcają do zwiedzania w poszukiwaniu opcjonalnych zadań i mnóstwa łupu. Gdyby nie przesadnie, nieuczciwie wręcz, utrudniane etapy zręcznościowe i walki z niektórymi bossami, Remnant 2 byłoby moim zdaniem jedną z najlepszych gier w gatunku. Tak niestety nie jest, skąd ocena taka, jak niżej. Na pewno warto zainteresować się tą produkcją, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Ja zalecam jednak poczekanie, aż tytuł ten będzie kosztował około 150 złotych. Nie jest on w moim przekonaniu wart pełnej premierowej ceny.
Miejcie też świadomość, iż możecie natknąć się na blokujące postęp błędy. Z właśnie tego powodu recenzja trafiła na portal niemal miesiąc po premierze gry. Nie mogłem bowiem ukończyć lokacji o nazwie Kaula’s Rest. Niezbędny klucz uparcie nie pojawiał się we właściwym miejscu. Dopiero kolejna aktualizacja rozwiązała ten problem. Nie jest to więc na pewno idealny technicznie tytuł.
Kod recenzencki zapewniło Diva Agency.