„Każdy potwór był kiedyś człowiekiem”. Zapraszamy na recenzję Senua’s Saga: Hellblade II, pierwszej ekskluzywnej gry na Xbox w tym roku.
Cztery lata studio Ninja Theory kazało nam czekać na kontynuację Hellblade. Natomiast niemal pół roku fani i posiadacze konsol Xbox Series X|S czekają na pierwszy ekskluzywny tytuł w tym roku. Jest nim Senua’s Saga: Hellblade II, który dziś, 21 maja, ma swoją premierę na konsolach Xbox oraz w subskrypcji Game Pass. Recenzowany tytuł to kontynuacja świetnej gry z 2017 roku. Co ciekawe, pierwsze Hellblade trafiło najpierw na konsole PS4, a dopiero rok później mogli zagrać posiadacze Xboxa One. W pierwszej części gry Senua, celtycka wojowniczka, wybrała się w podróż do piekła, aby uwolnić duszę zmarłej bliskiej osoby, którą ludzie północy złożyli w ofierze bogi Hel.
Islandia jak z obrazka
Seuna walczy z psychozą i niemal cała wyprawa do piekła odbyła się w jej głowie. Główna bohaterka widzi rzeczy, których nie widzą normalni ludzie oraz słyszy różne głosy. W kontynuacji twórcy gry zdecydowali się osadzić akcję w normalnej, namacalnej krainie. Jest to Islandia z X wieku, której rzeczywiste lokacje odtworzono dzięki fotogrametrii. Już teraz mogę wam napisać, iż w Hellblade II warto zagrać dla samej wirtualnej wycieczki po Islandii. Ten absolutnie niesamowity obszar ukształtowany przez wybuchy wulkanów zachwyca na każdym kroku. Gwarantuję wam, iż tak jak ja będziecie robić zrzuty ekranu z dużą częstotliwością.
Przybliżenie historii w Senua’s Saga: Hellblade II
Akcja Senua’s Saga: Hellblade II rozgrywa się w czasie, gdy po ziemi chodziły olbrzymy. Wybuch wulkanu zniszczył mur oddzielający normalny świat od Jötunheimu, odsłaniając tym samym przejście dla olbrzymów. Jednak nie są to olbrzymy, z którymi mierzył się Kratos w God of War Ragnarok. Ninja Theory zaprezentowało naprawdę ogromne istotny, potwory, które wychodzą spod ziemi lub otchłani morza. Stwory te kiedyś były normalnymi ludźmi, jednak popełnili coś strasznego i spotkała ich za to owa kara. Ludzie nie potrafią z nimi walczyć, więc składają w ofierze niewolników, aby kupić sobie trochę spokoju. Senua trafiła na jedną z takich niewolniczych łodzi i pragnie powstrzymać ten nieludzki proces, a przy okazji rozprawi się z olbrzymami.
Nie mogę wam zaprezentować tych olbrzymów oraz opisać walki z nimi. Mogę tylko napisać, iż główna bohaterka przed pojedynkiem musi poznać historię każdego z nich. Na drodze Senuy nie staną tylko ludzie północy, którzy porywają niewolników. Zmierzymy się również z okrutnymi i niezwykle brutalnymi Draugrami — nieumarłymi stworzeniami (poległymi wikingami) z pierwotnych skandynawskich legend. Co ciekawe, według legend Draugra można było pokonać tylko w pojedynku 1 na 1, odcinając mu głowę.
Walka
I dokładnie tak to zaprezentowano w Hellblade II. Senua zawsze walczy z jednym przeciwnikiem, a w ostatniej animacji odcina mu głowę. Podobnie, jak to miało miejsce w pierwszej części, mamy przypięte do biodra lustereczko, w którym nabijamy skupienie. Robimy to, zadając ciosy przeciwnikowi. Natomiast gdy skupienie jest gotowe i aktywujemy je, to czas na chwilę spowalnia, a my możemy serią odpowiednich ciosów wykończyć przeciwnika. Sama walka jest niezwykle przyjemna i choćby niedoświadczonym graczom nie powinna sprawić problemów. X zadajemy szybkie ciosy, Y ciężkie, RB służy do blokowania, natomiast A do uniku. Wystarczy nauczyć się prostego schematu: gdy przeciwnik wykonuje szybkie ciosy, to my odpowiadamy blokiem. W przypadku ciężkiego uderzenia, które sygnalizuje czerwona poświata broni, wykonujemy unik.
Zagadki
W Senua’s Saga: Hellblade II, podobnie jak w pierwszej części, również będziemy mieli do rozwiązania kilka łamigłówek. Oczywiście została dobrze znana zagadka z runami, które trzeba „zeskanować” w terenie, aby złamać pieczęć na bramie. Mogą to być połamane żagle lub zakrwawione połamane pale, które pod odpowiednim kątem będą przypominać nordyckie runy. Z nowych zagadek doszło skanowanie kropel wody, które odblokowują nam przejście we wcześniej niedostępne miejsce, ale za to blokują już otwartą ścieżkę. Do tego mamy paleniska, które wygaszają nam lub odblokowują różne obszary. Zagadki te są dość proste i większość z was bynajmniej nie będzie miała problemu z ich rozwiązaniem.
Oprawa graficzna i 30 FPS-ów
Ninja Theory w Senua’s Saga: Hellblade II postawili na kinowe doznania. Według wizji tego studia gracz ma się poczuć jak bohater filmu, a nie gry. W tym celu recenzowana produkcja ma kinowe proporcje 2.39:1 zamiast 16:9. Podczas rozgrywki zawsze będą towarzyszyć nam dwa czarne pasy u dołu i na górze ekranu. Niestety, zarówno na konsoli, jak i PC, nie znalazłem opcji ich usunięcia. Twórcy gry również zdecydowali się na przesadzony w mojej opinii efekt ziarna filmowego, którego także nie da się usunąć. W normalnej rozgrywce 30 klatek na sekundę nie jest uciążliwe. Co innego, gdy dochodzi do walki — tam już gracze mogą odczuwać, iż reakcja ich postaci nie jest tak szybka, jak w innych grach akcji. Dla porównania zagrałem na PC w 60 klatkach przy rozdzielczości 1080p i tam komfort z grania jest nieporównywalnie lepszy. Moim zdaniem gracze zawsze powinni mieć wybór, czy chcą grać w trybie wydajności, czy nastawionym tylko na grafikę. Zmuszanie do trzymania się wizji twórców nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.
Perfekcyjne audio
Oczywiście nie zapominajmy o tym, co jest największą zaletą recenzowanej produkcji, czyli ścieżce dźwiękowej. Podobnie jak w 2017 roku, tak i do drugiej części nie ma co podchodzić bez słuchawek. Tylko dzięki nim usłyszymy pełny dźwięk binauralny 3D. Nagranie polega na rozstawieniu dwóch mikrofonów w kształcie ludzkiego ucha, które zbierają głosy poruszających się wokół nich aktorów dubbingowych. Mikrofony te pozwalają nagrywać dźwięki w taki sposób, w jaki słyszą je nasze uszy. Dzięki temu gracz może się poczuć, jakby rzeczywiście słuchał głosów veroir i gandir w swojej głowie.
Podobnie jak w pierwszej części, głosy, które słyszymy, często są swoimi przeciwnościami; jeden głos będzie nas zachęcał do interakcji, czy walki, natomiast drugi będzie kazał uciekać, a trzeci z góry zakładał, iż za chwilę zginiemy. Głosy nieustanie też bawią się naszymi emocjami – śmiech, rozpacz i strach stale się ze sobą przeplatają. W bardzo interesujący sposób przygotowano lokalizację tekstową. Na dolnym czarnym pasku umieszczono napisy po tej stronie ucha, po której wypowiada się aktualny głos. Na środku mamy zawsze napisy tego, co mówi lektor. Dzięki temu choćby osoby mające problem ze słuchem wyciągną więcej z recenzowanej produkcji.
Tryb fotograficzny w Senua’s Saga: Hellblade II
Na osobny akapit zasługuje tryb fotograficzny, gdyż to dopiero w nim dostrzeżemy, jak bardzo utalentowanych grafików ma Ninja Theory. Na zbliżeniach zobaczymy więc niesamowicie realistyczne szczegóły na twarzy i skórze każdej postaci. Warto także zrobić zbliżenie na wisiorki, koraliki i inne akcesoria, które pokryte są odpowiednimi runami i zdobieniami. Szczegółowość w tej grze jest naprawdę na wysokim poziomie. W trybie fotograficznym możemy zmienić proporcje ekranu na 16:9, dzięki czemu Senua’s Saga: Hellblade II będzie fantastycznym generatorem pocztówek z Islandii.
Podsumowanie
Senua’s Saga: Hellblade II to świetna kontynuacja małego arcydzieła z 2017 roku. Piękna Islandia miesza się z brutalnym i okrutnym czasem, gdy po ziemi chodziły olbrzymy, a ludzie poświęcali ludzi, aby kupić sobie trochę spokoju. To gra pełna krwi i dźwięków z najstraszniejszych horrorów, wobec czego zdecydowanie nie jest to tytuł dla wszystkich. Grę podzielono na sześć rozdziałów, a ukończenie każdego zajmuje 60, może 90 minut, o ile poniesie was eksploracja i robinie zdjęć. Moim zdaniem to nie koniec przygód Senuy. Twórcy zostawili sobie bowiem furtkę na DLC oraz kolejną część. Niech tylko Odyn czuwa nad Ninja Theory i nie pozwoli Microsoftowi zamknąć tego utalentowanego studia.