Recenzja: Shardfall: FitQuest VR [Meta Quest 3]

3 dni temu
Zdjęcie: Recenzja: Shardfall: FitQuest VR [Meta Quest 3]


Kolejna gra ruchowa, Shardfall: FitQuest VR, trafia na gogle wirtualnej rzeczywistości. Czy warto się nią zainteresować?

Gry ruchowe – a taką jest oczywiście Shardfall: FitQuest VR – są niezwykle popularne w wirtualnej rzeczywistości. Jedną z nich jest Les Mills Bodycombat. Wersję tej produkcji na PlayStation VR2 recenzowałem dla Was w tym miejscu. Kiedy dowiedziałem się, iż firma Quell pracuje nad swoim tytułem zachęcającym do ruszania się, nie mogłem przejść obok tej propozycji obojętnie. Czy uważam tę grę za dobrą pozycję w katalogu Meta Quest 3? Przekonajmy się.

Opowieść

Jedną z kwestii, na które należy zwrócić uwagę w kontekście Shardfall: FitQuest VR jest fakt istnienia pewnej opowieści. Obracamy się bowiem w świecie, który jest niszczony przez różnego rodzaju stwory. Naszym zadaniem jest uleczenie tej krainy, co sprowadza się do walczenia z wspomnianymi przeciwnikami. W związku z tym udajemy się w podróż, podczas której spalimy mnóstwo kalorii i będziemy po kolei starali się przywracać porządek krainie. Od razu zaznaczam, iż fabuła nie jest mocną stroną recenzowanej produkcji i wyraźnie stanowi zaledwie tło dla rozgrywki. Niemniej jednak doceniam próbę dodania choć prostej opowieści do gry ruchowej.

Rozgrywka w Shardfall: FitQuest VR

Podczas naszego przemierzania świata będziemy biegać, skakać i wykonywać uniki oraz walczyć. Warto wspomnieć, iż biegać możemy zarówno fizycznie – wykonując odpowiedni ruch nogami – jak i zdecydować się na automatyczny bieg. Doceniam możliwość dostosowania prędkości biegu w trzech stopniach. Podoba mi się również opcja przypisania skoków oraz uników do osobnych przycisków. Dzięki temu po tytuł ten powinny być w stanie także osoby, które nie czują się na siłach fizycznie kucać lub podskakiwać. Jest to w mojej ocenie wyraźny plus Shardfall: FitQuest VR. Jednak moim zdaniem najważniejsze jest z całkowitą pewnością wyprowadzanie ciosów. Co jakiś czas natkniemy się na sekcję, w której przestajemy biegać, a zamiast tego stoimy i mierzymy się w falami przeciwników. Wyprowadzamy więc ciosy pięściami, wykonując odpowiednie ruchy kontrolerami. Możemy atakować dzięki szybkich prostych, sierpowych oraz haków, a także, oczywiście, blokować.

Blok przypisany jest naturalnie do uniesienia przed siebie gardy. Niekiedy przeciwnicy będą blokowali swoje ciała z pewnych stron, co naturalnie wymaga na nas atakowania z innej strony. Nie brakuje też ataków specjalnych/magicznych – wyprowadzanie ciosów (choć nie tylko to) ładuje wskaźnik many. Możemy ją spożytkować na mocniejszy atak lub uleczyć się. Bynajmniej nie należy zapominać o wykonywaniu uników – niektórych ciosów unikniemy, po prostu kucając. Na koniec każdego starcia widzimy podsumowanie walki w kilku kategoriach. Ponadto wybieramy jedną z dwóch premii działających podczas danej sesji. Miłośnicy roguelite’ów poczują się jak w domu.

Doceniam też ulepszenia i sprzęt, które możemy zakładać po wykonaniu treningu. Nie tylko mogą zwiększać one zadawane przez nas obrażenia, ale też zapewniają dodatkowe premie konkretnym rodzajom ciosów czy ruchów. Sprawia to, iż możemy nieco taktycznie podchodzić do swojego profilu. Szkoda jednak, iż zakładane wyposażenie często jest do siebie bardzo podobne wizualnie i rzadko trafimy na coś choć minimalnie interesującego. Dostrzegam tu niewykorzystany potencjał, a szkoda. Muszę natomiast pochwalić studio Quell za możliwość wybrania długości treningu – 5, 10, 15 albo około 20 minutowego. Ponadto jesteśmy w stanie zadecydować o profilu treningu – na przykład zgodzić się wyłącznie na wyprowadzanie ciosów z pominięciem uników podczas przemierzania drogi. Tutaj należy się moim zdaniem spory plus.

Grafika i udźwiękowienie

Niestety, o ile rozgrywka jest dość wciągająca i zachęca do wykonywania ćwiczeń, to nie jestem w stanie tego samego napisać w kontekście strony audiowizualnej. Shardfall: FitQuest VR nie jest najładniejszą grą, którą sprawdzałem na Meta Quest 3. Jest to dla mnie tym dziwniejsze, iż akcja toczy się w dość zamkniętym obszarze. Nie powinno być więc problemów z doczytywaniem obiektów zdecydowanie lepszej jakości. Jasne, grafika ma swój styl, co doceniam. Natomiast nie pochwalam niskiej jakości elementów i tekstur. Podobnie zresztą jak bardzo niewielkiej odległości rysowania. Nie spodobała mi się także dość oszczędna strona dźwiękowa. Dźwięki otoczenia są dość ubogie i proste, a muzyka absolutnie nie wpada w ucho. Do tego stopnia, iż grając w tę produkcję, postanowiłem słuchać muzyki na Spotify’u (włączonym w przeglądarce gogli), co i Wam polecam.

Sterowanie w Shardfall: FitQuest VR

Miałka fabuła, czy nieciekawe udźwiękowienie i mało szczegółowa grafika to na szczęście najpoważniejsze wady opisywanego dziś tytułu. Nie mogę się za to doczepić do sterowania w Shardfall: FitQuest VR. Studio Quell spisało się bowiem bardzo dobrze i stanęło na wysokości zadania, starając się o dobre śledzenie kontrolerów. Wyprowadzane przeze mnie ciosy były poprawnie rejestrowane, co jest niezwykle istotne. Zwłaszcza w kontekście gry koncentrującej się na dynamicznym poruszaniu się. Ruchy dłoni były przenoszone do gry idealnie, a uderzenia w większości przypadków docierały do przeciwników. Sporadycznie występowały niestety sytuacje, w których musiałem włączyć grę od nowa. Niekiedy bowiem machałem rękami bez najmniejszego efektu. Na szczęście jednak niemal 100% moich sesji odznaczało się poprawnym zbieraniem i wyprowadzeniem ruchów. Jest tu pewne pole do poprawy, aczkolwiek mimo tego jestem w stanie śmiało polecić tę produkcję fanom ćwiczeń w goglach wirtualnej rzeczywistości.

Podsumowanie

Shardfall: FitQuest VR jest produkcją, która na pewno może zachęcać do poruszania się w goglach (co bez wątpienia przydałoby się wielu graczom po świętach, czego sam jestem przykładem ). Oprawa wizualna i dźwiękowa niestety nie zachwycają i z pewnością tytuł ten nie przekona do siebie osób, które oczekują fotorealistycznej grafiki. Śledzenie ruchów kontrolerów jest dobre, aczkolwiek nie idealne. Zdecydowanie rekomenduję ten tytuł graczom, którym zależy na zgubieniu nadmiernych kilogramów w dość satysfakcjonującej formie. Nie jestem niestety fanem muzyki w tej produkcji, aczkolwiek można to obejść, włączając własną muzykę w przeglądarce gogli Meta Quest 3. Dodatkową motywację do wykonywania ćwiczeń mogą stanowić oceny wydajności naszych ruchów, czy informacje o spalonych kaloriach i serii tygodni grania w tę produkcję.]

Bez wątpienia nie jest to najlepszy tytuł fitness i w mojej ocenie Les Mills Bodycombat przez cały czas jest na pierwszym miejscu. Niemniej o ile szukacie pewnej formy rozwoju, zahaczającego o gry roguelite, to Shardfall: FitQuest VR powinno Was zainteresować. Zwłaszcza, iż im dalej zajdziemy, tym większe jest urozmaicenie przeciwników i różnorodność stosowanych przez nich ataków.

Kod recenzencki zapewniła agencja Loopr PR.
Idź do oryginalnego materiału