Recenzja: Smerfy: Village Party [PlayStation 5]

4 miesięcy temu
Zdjęcie: Recenzja: Smerfy: Village Party [PlayStation 5]


Nie ma co się oszukiwać, Smerfy, niebieskie małe stworzenia przez cały czas cieszą się ogromną popularnością. Od komiksów i książek, po maskotki, gry i filmy z nimi w roli głównej. Sama znam chyba trzy kociaki o imieniu Klakier, choć niekoniecznie są podobne umaszczeniem. Tym razem do recenzji trafiła gra Smerfy: Village Party, która oferuje wiele aktywności w rozgrywce.

Smerfy: Village Party (The Smurfs: Village Party) jest towarzyską grą, opartą na licencji kultowych komiksów, seriali oraz filmów animowanych z niebieskimi bohaterami w roli głównej. Tytuł został opracowany przez zespół Balio Studio. Produkcja pojawiła się na rynku 6 czerwca 2024 na konsolach PlayStation 4, PlayStation 5, Nintendo Switch, Xbox One oraz Xbox Series X|S. Gra wręcz rozwija skrzydła w lokalnym trybie multiplayer dla maksymalnie 4 osób. W samej rozgrywce gracze biorą udział aż w 50 konkurencjach testujących nasz refleks, pamięć czy też samo szczęście. Ponadto mamy zapewniony tryb przygodowy, wymagający sporej ilości czasu w zobaczenie każdego zakamarka wioski.

O co tu tak adekwatnie chodzi?

No właśnie, na czym polegają kolejne przygody Smerfów? Gra zabiera nas w podróż do ich krainy, w której roi się od wielu aktywności. Gdy Papa Smerf postanawia zorganizować wielką imprezę, prosi swoich podopiecznych o pomoc w jej przygotowaniu – w tym również nas. Musimy zadbać o to, by wszyscy mieszkańcy wioski otrzymali stosowne do sytuacji zaproszenie. Niestety słuchy o tym przedsięwzięciu docierają również do Gargamela, więc musimy działać bardzo ostrożnie. Z całą pewnością od czasu do czasu będziemy musieli się z nim spotkać i uratować wielką imprezę. Fabuła nie wydaje się skomplikowana, jednak jest zupełnie wystarczająca, by wiedzieć, co tak adekwatnie mamy do wykonania.

The Smurfs: Village Party podziwiamy z lotu ptaka. Startujemy w trybie imprezowym, w którym twórcy umieścili dla graczy aż 50 różnorodnych minigier. Ponadto zostały podzielone na sześć kategorii, więc naprawdę, tam jest co robić. Możemy sprawdzić swoją prędkość, celność, poddać próbie szczęście i pamięć (a z tym u mnie kiepsko) oraz wziąć udział w rywalizacjach sportowych, w tym tych opartych na walce. Mamy tutaj również tryb przygodowy. Spotkamy w nim ponad 100 Smerfów i odwiedzimy szereg lokacji. Biorąc pod uwagę ogrom mapy i oznaczonych na niej aktywności, zadań i znajdziek, to można tutaj spędzić naprawdę solidną ilość czasu.

Zaczynamy imprezę!

Cała zabawa polega głównie na tym, iż wcielamy się w Smerfa i krążymy po krainie, by pomóc innym Smerfom wykonać zadania. Od czasu do czasu okazuje się, iż są to również minigry, które są niezbędne do tego, by zdobywać zasoby. Same gierki czy zadania naprawdę nie są zbyt trudne i gwałtownie można załapać, o co w nich chodzi. W efekcie po maksymalnie dwóch próbach jesteśmy w stanie wykonać je na maksymalnym poziomie. Niebieski bohater, którym się stajemy, nie tylko oddaje się rozrywce. Zadania polegają czasem na poszukiwaniu innych Smerfów, zbierani zasobów potrzebnych do budowy czy też poszukiwaniu skarbów. choćby zdarzyło się uciekać przed Klakierem, na zdobytym w jednym z zadań smerfnych rowerków (Smerferek). Po otwarciu mapy ta cała wręcz się trzęsie od aktywności. o ile ktoś lubi tego typu rozgrywkę polegającą na „odhaczeniu” każdej z nich, to tutaj znajdzie ich naprawdę wiele.

Do lokalizacji głównych prowadzi nas latający mucho-podobny stworek pozostawiający po sobie kolorowy pyłek oraz strzałka wskazująca odpowiedni kierunek trasy. Czasem zadania oddalone są od siebie sporą długość trasy, więc dobrze, iż początkowe aktywności odblokowują niezbędne narzędzia potrzebne do dalszej zabawy. Odniosłam jednak wrażenie, iż ich rozproszenie w krainie znacznie wydłuża czas w grze, a po jakimś czasie staje się nieco nużące. Można choćby odnieść wrażenie, iż po czasie nie chce się już w tym uczestniczyć. Fakt, iż mamy także bociana do dyspozycji kilka w tym aspekcie zmienia.

Duża mapa – wiele do zrobienia

Nie od dziś wiadomo, iż organizacja jakiegokolwiek wydarzenia niesie ze sobą wiele zadań do wykonania. W przypadku takiej imprezy dla Smerfów, do zrobienia musi być naprawdę wiele i to w wielu zakątkach krainy. Ta, na mapie, została podzielona na 10 regionów, a każdy z nich wyróżnia się układem terenu, roślinnością, spotykanymi tam Smerfami i oczywiście, zadaniami do wykonania. Możemy wśród nich wskazać główny punkt, jakim jest Wioska Smerfów, Zaczarowany Las, Bagna, Smerfne Pola, Terytorium Gargamela, a także Śnieżne Góry.

Młodszym graczom z całą pewnością spodoba się nie tylko różnorodność okolicy, ale także cała masa zadań. Ja po czasie zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie brakiem trudniejszych wyzwań i ciągły powtarzaniem tego samego, tylko w lekko zmienionej koncepcji. Oprócz zdobywania kolejnych cennych składników do zadań, nasz Smerf odnajduje mapy skarbów, odblokowuje skórki do rowerka, stroje, zbiera wyposażenie i poznaje kolejne historie w Wiosce. Gra nie posiada polskiego dubbingu, jedynie polskie napisy. Nie jest to wielkim utrudnieniem, natomiast przebieg krótkich konwersacji i scenek ze Smerfami w przypadku dubbingu mógłby prezentować się nieco ciekawiej.

Graficznie całkiem poprawnie

Biorąc pod uwagę ilość przeróżnych lokalizacji umieszczonych na mapie, przyznaję, iż chwilami Smerfy: Village Party prezentuje się dobrze, choć nie powala na łopatki. Chwilami udało mi się rowerkiem najechać na innego Smerfa i nie wydarzyło się nic złego – po prostu po nim przejechałam. Pojawiając się w zakamarkach widać przeskok tekstur, aczkolwiek to chyba nie powinno dziwić. Całość jest bardzo kolorowa, chwilami mocno nasycona i może się podobać, zwłaszcza tym najmłodszym graczom. Do kultowych, głośnych produkcji pod tym względem jest daleko, natomiast pamiętajmy, iż to są tylko Smerfy. To nie Kratos z God of War czy Scorpion z Mortal Kombat 1.

Podczas samej rozgrywki towarzyszy nam delikatna melodia w tle. Od czasu do czasu Smerf, którym się poruszamy, wypowiada losowe formułki w języku angielskim. Nie są zbyt skomplikowane, więc młodsi gracze gwałtownie wyłapią, co ma on na myśli. Nie zauważyłam większych problemów z samą grą. Jedynie w chwili, w której zakończymy zadanie/minigrę odnosiłam wrażenie, iż gra na moment lekko się zawiesza. Było tak za każdym razem. Czyżby jedna niewielka rzecz do poprawy? Niemniej nie przeszkadza to jakoś znacznie w samej rozgrywce.

Minigry i aktywności

Najwięcej czasu spędziłam oczywiście w trybie przygody, do którego gra kieruje nas na samym początku. Oprócz tego trybu mamy możliwość rozgrywki w trybie wyzwania (koncentrujący się na minigrach) oraz w trybie o nazwie Wysmerfuj wszystkich! Maksymalnie czterech graczy może ze sobą rywalizować z poziomu jednej kanapy, więc musicie wyposażyć się w odpowiednią ilość padów. Produkcja nie dysponuje żadnym trybem gry online z innymi, nieznanymi nam graczami. Na dobrą sprawę po co, skoro rozgrywka ma uszczęśliwić raczej tych najmłodszych graczy i to głównie do nich jest kierowana.

Co do minigier, to produkcja jest nimi solidnie naszpikowana. Jest ich aż 50. Koncentrują się głównie na poszczególnych umiejętnościach: celności, szybkości, walce, sporcie, szczęściu i pamięci. I tak oto będziemy stać na scenie i odgrywać melodię, a z nieba będą się pojawiały przyciski kontrolera, które musimy wciskać. Albo będziemy donosić talerze do odpowiedniego miejsca, starając się utrzymać równowagę i zbić ich jak najmniej. Będziemy też doręczać prezenty, uważając na ukrytą w niektórych bombę. Jest tego naprawdę bardzo dużo, choć większość zdecydowanie jest do siebie podobna. Młodsi gracze być może to docenią, starsi niestety lekko się tym znudzą. Ukłon w stronę twórców za fakt stworzenia wielu wariantów w tych samych kategoriach!

Podsumowanie

Smerfy: Village Party to przyjemnie prezentująca się produkcja z mnóstwem (niestety powtarzalnych) aktywności. Do tego stworzono dla niej ogromną mapę krainy, która zaskakuje, jak na taki tytuł. Z całą pewnością dodanie do produkcji polskiego dubbingu urozmaiciłoby rozgrywkę najmłodszym graczom. Pomimo kilku niedociągnięć i chwilami nużącej, nudnej, powtarzalnej sekwencji zadań, można spokojnie spędzić ze Smerfami kilka ciekawych godzin. Sama, gdybym była młodsza, bawiłabym się lepiej. Starsi gracze mogą gwałtownie odbić się od tytułu, by sięgnąć po coś bardziej wymagającego. Niemniej uważam, iż twórcy poradzili sobie bardzo dobrze z produkcją i naszpikowaniem tytułu solidną porcją minigier na rozległej mapie.

Kod recenzencki do Smerfy: Village Party otrzymaliśmy od Plaion Polska. Dziękujemy!

Idź do oryginalnego materiału