Chociaż mamy do czynienia z tzw. budsami, słuchawki Sony Pulse Explore są przeznaczone głównie dla graczy stacjonarnych, w parze z konsolą PlayStation 5 lub komputerem. Do tego kosztują aż 999 zł. Co dostaje się w tej cenie, poza wymyślnym designem?
Sony nie ma szczęścia ze słuchawkami dla graczy. Chociaż japońska firma tworzy świetne zestawy do odsłuchu muzyki, w świecie gier konkurencja pokroju SteelSeries czy Logitecha zjada Azjatów na śniadanie. Sprawdziłem, czy bezprzewodowym słuchawkom dokanałowym Sony Pulse Explore uda się przełamać tę technologiczną klątwę.
Sony Pulse Explore to niezwykle fikuśne słuchawki bezprzewodowe, o unikalnym designie.
Sony sięga po stylistykę marki PlayStation, wykorzystując biel, czerń oraz smukłe zaokrąglone bryły. Już samo etui ładujące rzuca się w oczy. Większe od innych, szerokie i z pokrywą przesuwaną w bok. Niemalże jak miniaturowe PS5, odsłaniające dwie dokanałowe słuchawki i pas LED sygnalizujący stopień naładowania.
Niezwykle podoba mi się to etui. Czy jest przesadnie duże? Tak. Czy unikalny mechanizm pokrywy stwarza prawdopodobieństwo uszkodzenia? Tak. Czy mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią? Również tak. Nic jednak nie poradzę, iż otwieranie etui i wyjmowanie słuchawek jest bardzo przyjemnym rytuałem. Czuć to premium, za które się dopłaca do marki PlayStation i producenta Sony.
Niestety, sporawe etui nie zostało odpowiednio wykorzystane. Bardzo brakuje mi w nim kieszonki na adapter USB, dołączony do zestawu i pozwalający łączyć bezprzewodowo słuchawki z PS5 oraz PC, zapewniając bezstratną jakość dźwięku. Skoro projektanci poszli już w kierunku większego i efektownego etui, należało to lepiej wykorzystać.
Same słuchawki także stawiają na głowie przyjęte zasady. Dosłownie, z mikrofonem nad dokanałowymi gumkami.
Wkładając bezprzewodowe budsy do ucha, człowiek instynktownie spodziewa się, iż mikrofony będą zainstalowane w dolnej części obudowy, poniżej słuchawki wchodzącej do kanału usznego. Tak jak ma to miejsce w AirPodach oraz masie innych bezprzewodowych pchełek. Tymczasem Sony Pulse Explore w nosie ma klasyczne rozwiązania, pnąc się z obudową ku górze, nie ku dołowi i ustom użytkownika.
Być może dlatego mikrofon to jeden ze słabszych elementów Pulse Explore. Sony regularnie nie dowozi w tym obszarze, a testowane słuchawki nie są wyjątkiem. To niesamowite, iż pomimo tylu wyprodukowanych modeli, od małych budsów po typowe nauszne headsety z pałąkiem, Japończycy wciąż mają z tym problem. Podczas rozgrywki na PS5 moi koledzy uważali, iż słyszą mnie wyraźnie, ale sam dźwięk jest odczuwalnie zniekształcony i mógłbym brzmieć lepiej.
Chociaż unikalna, konstrukcja słuchawek na szczęście nie sprawia, iż długie sesje z grami są męczące. Budsy solidnie osadzają się w uchu, a ich kształt jest dopasowany do mojej małżowiny. W zestawie znajdują się trzy pary gumek o różnych rozmiarach, więc kwestia odpowiedniego dopasowania także nie jest problemem. Po czterech godzinach – dwie w Helldivers 2, dwie w Dragon’s Dogma 2 – zapomniałem, iż mam w uszach słuchawki. Jak najbardziej nadają się do maratonów z grami.
Sony Pulse Explore to słuchawki wszechstronne, ale o dziwo nie dogadują się idealnie z PlayStation 5.
Denerwowało mnie, iż parowanie Pulsów z konsolą nie zawsze jest intuicyjne. Gdy wyjmuję słuchawki z etui, a do PS5 podłączony jest adapter USB, oczekuję automatycznego połączenia. Tymczasem w przypadku testowanego modelu była to ruletka. jeżeli nie dojdzie do automatycznego sparowania, muszę wcisnąć przycisk na obudowie, a Explorery dopiero wtedy zauważają konsolę oddaloną o dwa metry.
Kompletnie inaczej wygląda to w przypadku połączenia z handheldem PlayStation Portal. Tutaj słuchawki oraz przenośne urządzenie porozumiewają się z użyciem autorskiego standardu Sony nazwanego PlayStation Link. Parowanie jest natychmiastowe i niezawodne.
W przypadku PC słuchawki podłączamy przez adapter USB, tak samo jak do PlayStation 5. Możemy wtedy cieszyć się dźwiękiem w bezstratnej jakości, przesyłanym falami 2,4 Ghz. Alternatywnym sposobem połączenia jest Bluetooth, pozwalający sparować Sony Pulse Explore z urządzeniami mobilnymi oraz masą innych sprzętów, na przykład telewizorami.
Świetne jest to, iż Sony Pulse Explore działa bezprzewodowo z więcej niż jednym urządzeniem jednocześnie.
Słuchawki możemy mieć jednocześnie połączone z dwoma źródłami dźwięku, np. konsolą PS5 obok telewizora oraz telefonem. Albo z komputerem stacjonarnym oraz tabletem. Jako gracz, uwielbiam takie rozwiązanie. Dzięki niemu mogę odebrać połączenie telefoniczne bezpośrednio na słuchawkach, podczas gry, nie odchodząc od telewizora w salonie i nie tracąc nic z dźwięków rozgrywki.
Takie rozwiązanie jest także bardzo praktyczne również wtedy, gdy gramy w produkcje cross-play. Nasza drużyna w Helldivers składa się z żołnierzy na PS5 i PC. Sam gram na Playstation 5 z dźwiękiem przez adapter USB, ale jednocześnie jestem połączony z iPhone’em przez Bluetooth, na którym mam odpalony Discord z drużynowym czatem niezależnym od platformy. Warto docenić, iż połączenie Bluetooth nie zwiększa opóźnienia połączenia przez adapter. To jest na tak niskim poziomie, iż poczucie dźwiękowego laga nie występuje.
Niestety, jak na słuchawki za 999 zł, Sony Pulse Explore brakuje kilku rozwiązań.
Istotną wadą jest brak ANC. Aktywna redukcja szumu nigdy nie działa idealnie na tak małych słuchawkach, ale w domowych warunkach choćby średnie ANC pozwala odciąć się od domowników, ułatwiając zanurzenie w wirtualnym świecie.
Słuchawki nie oferują też cyfrowego dźwięku przestrzennego, a także aplikacji mobilnej z wbudowanym EQ. Systemowy equalizer z kilkoma profilami jest za to dostępny na konsoli PlayStation 5, już po sparowaniu słuchawek. Co ciekawe, wszystkie te możliwości – ANC, EQ i cyfrowy dźwięk przestrzenny – są oferowane w nieco tańszym modelu Sony Inzone Buds.
W modelu Sony Pulse Explore wrażenia nie zrobi na was także czas działania na jednym ładowaniu, wynoszący około 5 godzin. Etui magazynuje energię na dwa kolejne doładowania. Łącznie wychodzi więc 14 – 15 godzin grania z dala od kabla. Nieźle, ale bez rewelacji. Podobne czasy to już standard ze średniej, a choćby niskiej półki. W modelu za tysiaka mamy prawo oczekiwać lepszych wartości.
Pod względem brzmienia jest zaskakująco… naturalnie. Nie ma tutaj chamskiego podbicia basu i pożeranej średnicy.
Większość słuchawek dla graczy to typowe „V” – mocny bas, pożerany środek, przesadnie podkręcona góra. Tymczasem Sony Pulse Explore odważnie zmierza w kierunku bardziej naturalnego, jakościowego brzmienia. Zyskuje na tym przede wszystkim średnica, w której zawsze kryje się wiele detali i która zawsze jest pierwszą ofiarą gamingowego brzmienia.
Dzięki wyraźnej średnicy i naturalnemu brzmieniu, Sony Pulse Explore świetnie spisuje się nie tylko w strzelaninach i grach akcji, ale także grach cRPG, gdzie dialogi oraz piękna muzyka stanowią istotny element rozgrywki. Testowane słuchawki dobrze „wyciągają” tło i sprawiają, iż zyskuje ono na szerokości, na brzmieniu oraz na wyrazistości. Być może usłyszycie dźwięki, które wcześniej były zjadane na innych zestawach słuchawkowych.
Muszę też pochwalić Sony za dobre oddanie stereofonicznej sceny kierunkowej. Model Sony Pulse Explore bez problemu określi położenie przeciwnika w Overwatch 2 na osi lewo, prawo, przód, tył. Nie określi natomiast precyzyjnie dystansu blisko – daleko, a już o osi góra, dół można wyłącznie pomarzyć. Niemniej efekt kierunkowy jest bardzo dobry, chociaż nie da się go nazwać przestrzennym.
Z naturalnym brzmieniem i wyrazistą średnicą, zestaw Sony Pulse Explore zaskakująco dobrze sprawdza się w odsłuchu muzyki, oczywiście jak na dokanałowe słuchawki dla graczy. Odsłuch ulubionych zespołów i utworów nie sprawia, iż krwawią uszy, choćby jeżeli są to przedstawiciele bardziej wymagających gatunków niż pop czy muzyka elektroniczna.
Niestety, Sony znowu nie trafia w dziesiątkę. Sony Pulse Explore dobrze gra i świetnie wygląda, ale…
Najnowszym słuchawkom dla graczy od Sony brakuje takich rozwiązań jak ANC, EQ z aplikacji czy cyfrowy dźwięk przestrzenny. Do tego Japończycy po raz kolejny serwują co najwyżej poprawną jakość dźwięku rejestrowanego przez mikrofony w obudowie. Czas działania na jednym ładowaniu nie powala, a w dużym etui brakuje kieszonki na adapter USB.
Z drugiej strony Sony Pulse Explore stanowi dobry dodatek do handhelda PlayStation Portal, a także uniwersalne rozwiązanie pozwalające obsługiwać dwa źródła bezprzewodowego dźwięku jednocześnie. Do tego słuchawki grają naturalnie i dają wybrzmieć średnicy, co nie zdarza się często w sprzęcie dla graczy.
Największe zalety:
- Bardzo naturalne brzmienie, wyrazista średnica
- Słuchawki dobre do cRPG i muzyki
- Unikalny, odważny, miły dla oka design
- Świetne działanie z PS Portalem przez PS Link
- Obsługa dwóch źródeł dźwięku bezp. jednocześnie
- Działa z masą sprzętów via adapter USB, Bluetooth i PS Link
Największe wady:
- Brak ANC
- Brak cyfrowego dźwięku przestrzennego
- Brak kieszeni na adapter w dużym etui
- Taki sobie mikrofon
- Przestrzelona cena (999 zł)
- Czas działania na jednym ładowaniu nie powala
Mamy więc klasyczny dla Sony dziwny zestaw wad, bardzo interesujący pakiet zalet i kilka przestrzelonych unikalnych rozwiązań. Japończycy nie przerywają więc osobliwej passy, wciąż tworząc dobre, ale mocno nierówne słuchawki dla graczy.