Kolejna gra z serii Tekken trafiła na konsole i komputery. Jak sprawdza się ona na PlayStation 5 i czy to udana odsłona? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.
Nie ma chyba gracza, który nie kojarzyłby nazwy Tekken. Bijatyki skupiające się na konflikcie rodu Mishimów są wydawane pod tym szyldem od kilku dekad. Ostatnia część tego cyklu ukazała się w 2015 roku, a więc niemal 10 lat temu. Recenzowałem dla Was wersję na PlayStation 4, a do odpowiedniego artykułu zabierze Was ten odnośnik. Brałem też udział w zamkniętych testach sieciowych „ósemki”. Moje wrażenia opisałem na poniższej stronie.
Czy moje odczucia przeniosły się do pełnej wersji gry? A może poprawiono błędy trapiące testową edycję? Jak wypada opowieść i czy samotnicy mają tu czego szukać? Odpowiedzi na te (i więcej) pytania przynosi oczywiście czytana przez Was właśnie recenzja. Standardowo dla moich wpisów zacznę od opowieści.
Fabuła i historie
Mogłoby się wydawać, iż opowieść w bijatykach nie jest najważniejsza. Powinna ona przecież stanowić tylko pretekst dla brania udziału w kolejnych starciach. Teoretycznie istotnie jest tak również w przypadku Tekken 8. Historia nie należy do skomplikowanych, za to jest niezwykle widowiskowa. Oczywiście niemałe znaczenie ma oprawa graficzna (o czym więcej w dalszej części recenzji), ale sama reżyseria przerywników filmowych jest bardzo dobra. Ogromnie przypadł mi do gustu również dobór nagrania w tle podczas końcowych starć trybu fabularnego. Przyznaję, iż zaskoczyło mnie to – nie słucham bowiem na ogół utworów przepełnionych elektroniką. Jednak do tamtego etapu pasowała ona idealnie. Niżej możecie odsłuchać tę piosenkę.
Oprócz 15-rozdziałowego trybu fabularnego są tu również małe opowieści poświęcone każdemu z 32 wojowników. Od razu zaznaczę, iż odblokowanie opowieści dla dwóch postaci wymaga ukończenia wcześniej trybu fabularnego. Wróćmy jednak do tych opowieści. Sam pomysł jest bardzo dobry. Możemy bowiem dowiedzieć się więcej na temat każdego uczestnika Iron Fist Tournament. Problemem jest natomiast wykonanie. Na początku i na końcu opowieści widzimy kilkudziesięciosekundowe przerywniki filmowe (nie zbliżające się bynajmniej do poziomu trybu fabularnego). Następnie bierzemy udział w 5 walkach na jednej i tej samej arenie w ramach Iron Fist Tournament.To wszystko – zmieniają się tylko postaci, jakie stają przeciwko naszemu wojownikowi. Ich układ jest uzależniony od wybranego wojownika, co ma oczywiście sens.
Gorzej jednak, iż starcia te są bardzo proste. Nie dość, iż arena nie ma żadnego przejścia, to jeszcze ukończenie rundy nigdy nie zajęło mi więcej niż 15 sekund. Pomnóżcie to przez 2 rundy na starcie, a następnie przez 5 starć, a otrzymacie bardzo krótki czas potrzebny na ukończenie jednej historii. Pomysł był niezły, ale wykonanie niestety nie zachwyca. Co więcej, sprawiło mi ono spory zawód. adekwatnie wykonując jedną serię w ramach historii postaci jest tak samo, jakbyście wykonali je wszystkie. Aczkolwiek dla obejrzenia wszystkich przerywników niezbędne jest wykorzystanie serii 5 starć 32 razy. Zdecydowanie można byłoby lepiej wykonać ten tryb rozgrywki.
Rozgrywka
Podstawowe założenia rozgrywki w Tekkenie 8 są proste. Jak przystało na bijatykę, musimy zbić pasek zdrowia przeciwnika do zera zanim on zrobi to samo z naszym paskiem lub zanim skończy się czas. Sterowanie jest proste, co oczywiście jest zaletą. Mamy więc lewą gałkę analogową lub krzyżak (ja bez wahania rekomendują ten drugi wariant) do poruszania postacią. Przyciski kwadrat, krzyżyk, kółko i trójkąt na DualSensie służą do wyprowadzania ataków. Naciśnięcie R1 aktywuje specjalny tryb Heat, w którym nasze ataki zawsze zadają obrażenia – choćby gdy oponent stara się je blokować. Dodatkowo raz jeszcze naciskając R1 możemy wykonać potężną zautomatyzowaną sekwencję ciosów. Pod prawym spustem niestety przez cały czas mamy Rage’a. Nie lubiłem tego ruchu w „siódemce” i nic nie zmieniło się pod tym względem w „ósemce”. Kiedy mamy bardzo niski poziom zdrowia, możemy nacisnąć R2, zadając tym samym ogromne obrażenia trafionemu przeciwnikowi.
Nierzadko jest to w stanie magicznie zapewnić zwycięstwo. Zwłaszcza, jeżeli obaj gracze mają niskie poziomy zdrowia i wcisną Rage’y. Wtedy ten, którego Rage jako pierwszy dosięgnie oponenta wygrywa starcie. Przyznaję, iż animacja Rage’a jest widowiskowa, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ja jednak wolałbym, aby tej opcji w ogóle nie było – jest ona przesadnym ułatwieniem. Muszę też wspomnieć o możliwości naciśnięcia L1. Aktywujemy wtedy tryb specjalny. Możemy wtedy naciskać przyciski akcji choćby bez dbania o łączenie ich z kierunkami, czy o wciskanie dwóch przycisków akcji naraz. W łatwy sposób będziemy wykonywać imponujące ataki kombinacyjne. Oczywiście doświadczony gracz i tak będzie w stanie nas pokonać. Nie rekomenduję więc tego trybu osobom, które na poważnie myślą o konkurowaniu w sieciowych walkach rankingowych.
Co dla jednego gracza w Tekken 8?
Po włączeniu gry Tekken 8 byłem bardzo pozytywnie zaskoczony mnogością trybów, z których może skorzystać jeden gracz. Odkładając na bok tryby opowieści i fabularny przez cały czas znajdziemy dla siebie wiele sposobów na spożytkowanie wolnego czasu. Pierwszą nowością jest bez wątpienia tryb Arcade oraz związane z nim poznawanie automatów do gier. Tworzymy w nim swojego awatara, jako który będziemy przechadzali się w specjalnym świecie. Perspektywa zmienia się na trzecioosobową, a my chodzimy od innego awatara do innego awatara i automatu, aby wziąć udział w starciach na automatach. Rozgrywka wygląda oczywiście wtedy standardowo, jak podczas zwykłego starcia. Warto jednak włączyć tryb Arcade z bardzo prostego powodu.
Mianowicie przystępnie tłumaczy nam mechaniki walk i uczy odpowiednio reagować na zachowania przeciwnika. Wiedza ta przyda się na pewno nie tylko w trybie sieciowym, ale i podczas walk ze sterowanymi przez SI przeciwnikami. Co więcej, zachodząc odpowiednio daleko w trybie Arcade, odblokujemy tryb walki z duchem. W nim z kolei będziemy mogli zmierzyć się z własnymi duchami, naśladującymi nasze ruchy ze starć, by ćwiczyć swoje zachowanie. Nie ma też przeszkód, aby stanąć naprzeciwko ducha innego gracza i na nim uczyć się grać. To bardzo fajna funkcja i warto choćby przez nią rozważyć zakup tej bijatyki. Nie zapomniano także o bardziej humorystycznym trybie, jakim jest Tekken Ball. Zadajemy w nim obrażenia przeciwnikowi, nie uderzając jego, tylko… piłkę do siatkówki. Zresztą do humoru w Tekken 8 wrócę jeszcze przy opisywaniu postaci. Teraz przejdźmy do walk z innym graczem.
Starcia z żywym przeciwnikiem
Fabuła fabułą, ale nie można zaprzeczyć, iż dla wielu osób podstawą bijatyk jest możliwość toczenia walk z żywym przeciwnikiem. Nie omieszkałem sprawdzić opisywanej gry również pod tym kątem. Zacząłem od podłączenia drugiego DualSense’a i zmierzenia się w – jak to określiła moja żona – jednej rundce. Rozegraliśmy ich kilkanaście pod rząd, co dowodzi, jak przyjemnie się gra. Bardzo łatwo można też wybrać preferowaną stronę. Graliśmy przecież na jednym ekranie. Gracz pragnący walczyć po lewej stronie jako pierwszy naciska przycisk Options na padzie, natomiast gracz z prawej naciska ten przycisk jako drugi. Nie mam żadnych zastrzeżeń do jakości działania lokalnych starć – sprawdzają się one idealnie.
Nieco gorzej jest natomiast w przypadku zmagań przez sieć. Grałem zarówno ze znajomym, jak i losowymi graczami i borykałem się sporadycznie z dość odczuwalnym lagiem. Występowało to podczas grania przeciwko losowym graczom – granie z kolegą z listy znajomych działało doskonale. Zaznaczam, iż konsolę łączę z siecią przez Wi-Fi i grałem tak w wiele produkcji nastawionych na współpracę. Zawsze odbywało się to bez zarzutu. Mam wobec tego wrażenie, iż wyżej opisany problem jest kwestią gry. Należy też zaznaczyć, iż możemy włączyć rozgrywkę międzyplatformową. Często walczyłem z graczami komputerowymi, co dowodzi, iż opcja ta działa. Wyszukiwanie chętnych graczy jest znacznie szybsze niż w zamkniętej becie sieciowej. przez cały czas jednak, zwłaszcza w walce grupowej, trzeba czekać choćby 5 minut i dłużej. Chcąc grać przez sieć, musicie uzbroić się w cierpliwość.
Dostępne postaci w Tekken 8
Studio Bandai Namco oddaje nam 32 podstawowych wojowników do dyspozycji. Nie ma tu bynajmniej wszystkich zawodników, jacy pojawiali się w serii. Wielcy brakujący to chociażby Heihachi Michima i mały dinozaur Brak Heihachego to dla mnie spory problem i mimo iż fabularnie rozumiem taką decyzję, to nie obraziłbym się za dodanie go jako grywalnej postaci w retrospekcjach lub poza fabułą. Nie brakuje za to Devil Jina, Kazuyi, Jina Kazamy, Kinga, Yoshimitsu, Pandy, Kumy, Paula czy Dragunova. Są też nowe postaci, takie jak na przykład Victor, czy Azucena. Niestety mam wrażenie, iż są one przesadnie silne. Ich ataki kombinacyjne nie należą do najbardziej skomplikowanych, a są w stanie zadać mnóstwo obrażeń. Uważam, iż zwłaszcza nad Victorem należałoby posiedzieć i zmienić jego szybkość ataków.
Pozostając jeszcze przy postaciach, nie mogę nie wspomnieć o bardzo bogatych możliwościach personalizacyjnych. Za walutę zdobywaną w walkach możemy kupić nowe nakrycia głowy, koszule, spodnie, buty, akcesoria i tak dalej. Ponadto możemy decydować o rozmiarze tych elementów, a także ich rozmieszczeniu, przechyleniu czy kolorze. Fani dostosowywania wyglądu swoich bohaterów na pewno spędzą w personalizacji mnóstwo czasu z grą Tekken 8. Dostosować możemy także miniaturę prezentująca naszą postać przed walką, efekty uderzeń czy kolor i kształt ramki obejmującej nasz pasek zdrowia, czy panelu z podsumowaniem naszych statystyk. Nie spodziewałem się aż tak rozbudowanego menu personalizacji i jestem bardzo miło zaskoczony.
Grafika i udźwiękowienie
Wspominałem wcześniej o oprawie graficznej w Tekken 8, więc należy rozwinąć tę kwestię. W recenzowanej bijatyce mamy do czynienia z prawdziwą jakością godną nowej generacji. Podczas walk często dochodzi do zbliżeń na (napompowane aż do przesady, ale nie ma w tym niczego dziwnego) mięśnie postaci. Nie brakuje także ataków emanujących kolorami (głównie niebieskim i czerwonym, ale można to dostosować w personalizowaniu postaci). Do wszystkiego dochodzi bardzo dobrze prezentujący się HDR. Zdecydowanie rekomenduję granie w tę bijatykę przed ekranem OLED. Walki wczytują się bardzo szybko, co bez wątpienia jest zasługą dysków SSD w konsolach. Nie mogę się natomiast nie przyczepić do wyraźnej różnicy jakości między przerywnikami filmowymi, a samą rozgrywką. O ile grafika wygląda super, o tyle przerywniki mają za dużo nałożonych filtrów, które szkodzą tym filmom. A szkoda, bo – jak już wcześniej wspominałem – wydarzenia są naprawdę widowiskowe.
Co do strony dźwiękowej, to jest dość przeciętnie. Nigdy nie byłem fanem muzyki w serii Tekken i „ósemka” nie zmieniła mojego zdania na ten temat. Spodobał mi się tylko jeden utwór; oprócz niego ścieżka dźwiękowa jest w mojej ocenie bardzo słaba. Podobają mi się co prawda odgłosy ciosów, aczkolwiek nie dosłuchałem się w tym aspekcie niczego odkrywczego. Postaci wypowiadają swoje kwestie z odpowiednim zaangażowaniem i podoba mi się to, iż posługują się różnymi językami. Dzięki temu usłyszymy kwestie po hiszpańsku, japońsku, angielsku czy francusku. Pasuje to do pochodzenia tych postaci i bardzo korzystnie wpływa na immersję. Doceniam też fajnie zrealizowane wibracje towarzyszące wyprowadzanym ciosom. Dzięki temu czujemy je w pewnym stopniu, trzymając pada DualSense.
Podsumowanie – czy Tekken 8 to dobra gra?
Tekken 8 to kolejna udana odsłona tej wieloletniej serii. Znajdziemy tu mnóstwo trybów dla jednego gracza, a walki z duchami to świetny sposób na naukę. Graficznie tytuł trzyma bardzo wysoki poziom, aczkolwiek nie dorównuje mu jakość udźwiękowienia. Spodobała mi się zmiana perspektywy w niektórych rozdziałach fabularnych – nie zawsze mamy do czynienia z prostym ukazywaniem profili. Opowieści postaci są natomiast potraktowane po macoszemu i widać, iż Bandai Namco ewidentnie nie miało pomysłu na ten element gry. Doceniam rozgrywkę międzyplatformową (opcjonalną) i uważam, iż powinna ona być standardem w tych czasach. Tekken 8 to dobra bijatyka. Nie jest jednak w mojej ocenie warta ponad 300 złotych i skłaniałbym się do czekania na promocję. Około 200 – 250 złotych byłoby odpowiednią kwotą za tę produkcję. Na pewno warto zagrać w ten tytuł; to nie ulega wątpliwości. Fani serii bez wątpienia będą zadowoleni. Do ideału jednak trochę brakuje.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, firma Cenega.