Recenzja: Tennis: On-Court [PS VR2]

1 rok temu
Zdjęcie: Recenzja: Tennis: On-Court [PS VR2]


PlayStation VR2 dostało niedawno grę sportową – Tennis: On-Court. Czy warto się nią zainteresować? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.

Nie będę owijał w bawełnę – nie jestem fanem sportu, jaki przedstawia Tennis: On-Court. adekwatnie jedyną dyscypliną, którą bardzo lubię jest hokej na lodzie. Z tego powodu na portalu znajdziecie moje recenzje niejednej odsłony NHL-a. Poniższy odnośnik zabierze Was do mojego artykułu o tegorocznej części tej serii.

Recenzja: NHL 24 [PS5]

Jednak, jako iż recenzowana dziś gra korzysta z wirtualnej rzeczywistości, postanowiłem dać jej szansę. VR otwiera zupełnie nowe możliwości w porównaniu z klasycznymi, płaskimi, produkcjami. Czy studiu Fishing Cactus udało się przekonać do swojego dzieła również osobę niebędącą miłośnikiem tenisa? Przekonajmy się.

Sterowanie i nasz awatar

Nasze pierwsze kroki bez wątpienia powinniśmy skierować w stronę opcji dostosowania naszego awatara. To tutaj wybierzemy nakrycie głowy i elementy stroju naszego wirtualnego odpowiednika. Warto zaznaczyć, iż edytor nie jest rozbudowany, aczkolwiek pozwala na pewną dozę swobody. Niemożliwe jest co prawda stworzenie idealnego odwzorowania wyglądu prawdziwej osoby i fani Simsów na pewno nie będą zadowoleni z zaledwie kilku wstępnych wyglądów głowy, czy niewielkiej liczby koszulek oraz spodni czy butów. Na plus należy natomiast zaliczyć fakt, iż wszystkie elementy personalizacji są dostępne od samego początku. W kreatorze awatara ustawimy także kolor opasek na rękach i głowie oraz… która ręka jest wiodącą dla naszego zawodnika. Wiąże się to z tym, do której dłoni będzie przypisana nasza rakietka. Nie znajdziemy takiej opcji w menu ustawień i nie da się też w locie przełożyć rakietki z jednej ręki do drugiej. To dla mnie bardzo zaskakująca decyzja i spore niedopatrzenie. Pamiętajcie więc, aby koniecznie zajrzeć do menu awatara i wybrać, która ręka jest Waszą dominującą.

Rozgrywka

Sterowanie w Tennis: On-Court jest dość proste, co jest oczywiście zaletą w grze na PS VR2. Opiszę niżej wariant praworęczny, jako iż z takiego właśnie korzystałem. Naciskając spust na lewym kontrolerze Sense, zmaterializujemy w naszej ręce piłkę. Naturalnie dotyczy to sytuacji, w której to my serwujemy. Następnie porzucamy piłkę w powietrze, a prawym kontrolerem – w którym trzymamy rakietkę – uderzamy piłkę, starając się, aby doleciała na odpowiednią stronę u przeciwnika. Zależnie od tego, z jaką siłą uderzymy i pod jakim kątem będziemy trzymać rakietkę, piłka poleci inaczej. Mam wrażenie, iż zgodnie z prawami fizyki i nie mogę się naprawdę do niczego doczepić. Kontrolery Sense są perfekcyjnie wykrywane przez grę. Warto wspomnieć, iż możemy też wzmocnić chwyt, trzymając rakietkę oburącz. Zdecydowanie trzeba też grać w pokoju z wysokim sufitem. Mój wzrost wynosi 184 centymetry, a sufit mam na wysokości 2,5 metra i muszę przyznać, iż była to dla mnie optymalna wysokość. Zanim kupicie tę produkcję, spróbujcie stanąć w Waszym miejscu gry i spróbować uderzyć dłonią na wyprostowanej ręce z góry do dołu. o ile nie napotkacie na absolutnie żaden opór, to możecie rozważać zakup. Przyznaję, iż choćby w Les Mills Bodycombat nie potrzebuję aż tyle miejsca, co w opisywanym dziś tytule.

Tryby gry w Tennis: On-Court

Tennis: On-Court oferuje zarówno tryby rozgrywki dedykowane jednemu graczowi, jak i zwolennikom rozgrywek sieciowych. Przede wszystkim warto rozpocząć od sesji treningowych. Nauczą one nas uderzać piłkę i wprowadzą w zasady tenisa. Podoba mi się również fakt, iż znajdziemy tryb turniejowy, w którym jedna seria może trwać choćby niemal godzinę. Weźcie to koniecznie pod uwagę, starając się grać w tym trybie. Turnieje są podzielone na poziomy trudności, aczkolwiek o dziwo nie czułem różnicy w trudności niezależnie od tego, jaki wariant wybrałem. Istnieje również możliwość zagrania w debla, ale mam tu pewne zastrzeżenie. Debel nie jest bowiem dostępny w trybie dla jednego gracza – szkoda, iż nie zdecydowano się dodać wirtualnego kompana. Nie brakuje bynajmniej rozgrywek sieciowych, przynajmniej w teorii. W praktyce niestety wyszukiwanie sesji trwa niesamowicie długo. Kiedy już uda się nam połączyć, to mamy dodatkowo do czynienia z bardzo odczuwalnym opóźnieniem animacji innego gracza. Z tego powodu muszę przyjąć, iż tryb sieciowy w zasadzie nie występuje w tym tytule.

Należy zaznaczyć, iż grając samemu, możemy włączyć asysty serwowania, a choćby automatyczne poruszanie się po korcie. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby poruszać się dzięki gałki analogowej na lewym kontrolerze Sense. Ja jednak przyznaję się uczciwie, iż preferowałem granie solo i z włączonym automatycznym poruszaniem się. Dzięki temu mogłem skupić się na odbijaniu mknących ku mnie piłek. Bardzo spodobało mi się również to, iż uderzeniom towarzyszą delikatne efekty dotykowe, co oczywiście zwiększa immersję. Pod względem mechaniki i dostępnych trybów rozgrywki nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń – pod tym względem twórcy spisali się na medal.

Grafika i udźwiękowienie

No cóż… Nie da się ukryć, iż Tennis: On-Court nie jest najładniejszą produkcją. Nie tylko w kontekście gier korzystającej z wirtualnej rzeczywistości, ale i ogólnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż sporo niedoskonałości często można zamaskować specyficzną stylistyką oprawy wizualnej. Problem w tym, iż w opisywanej dziś grze nie zdecydowano się niestety na ten krok. Efekt jest dość biedny. Postaci nie zachwycają szczegółowymi teksturami i grafika wygląda tak, jakby pochodziła z tańszych produkcji na pierwsze PlayStation VR. Zapewniam Was, iż nie będziecie włączać Tennis On-Court, aby podziwiać stronę wizualną. Natomiast oprawa dźwiękowa jest niezwykle nierówna. Dźwięki uderzeń, a choćby świst powietrza przecinanego rakietką, brzmią naprawdę fajnie i realistycznie. Jednak już kwestie dialogowe (nieliczne, bo nieliczne) i muzyka są bardzo słabo wykonane i tutaj wyraźnie czuć cięcia budżetowe. Na szczęście rozgrywka to wynagradza, ale jednak niesmak pozostaje.

Czy Tennis: On-Court jest dobrą grą?

Odpowiedź na wyżej postawione pytanie jest trudna do jednoznacznego określenia. Z jednej strony śledzenie ruchów kontrolerów Sense jest rewelacyjnie wykonane i miłośnicy tenisa z pewnością będą dobrze się bawili. Z drugiej strony jednak oprawa audio-wizualna może zniechęcić wiele osób, podobnie jak wysoka cena. 169 złotych, jakie widnieje w PlayStation Store, to stanowczo za dużo jak na tak prostą produkcję. Szkoda też, iż nie pokuszono się o zaimplementowanie jakiegokolwiek systemu postępu – czegoś, co motywowałoby nas do spędzenia czasu z tą grą. Samo odwzorowanie ruchów rakietki to moim zdaniem za mało. o ile szukacie w portfolio Perp Games innej pozycji nastawionej na ruch i sport, to zdecydowanie warto sięgnąć po VR Skater. Tennis: On-Court nie jest niestety obowiązkowym tytułem w Waszej bibliotece.

Kod na grę dostarczyło Perp Games.
Idź do oryginalnego materiału