Recenzja: Test Drive Unlimited Solar Crown (PS5) – wczesny dostęp do czegoś ambitnego

2 tygodni temu
Zdjęcie: Recenzja: Test Drive Unlimited Solar Crown (PS5) – wczesny dostęp do czegoś ambitnego


Trzecia odsłona Test Drive Unlimited niedługo trafi na konsole. Czy warto wybrać się do Hongkongu, aby zdobyć tytuł Solar Crown?

Może trudno to sobie wyobrazić, ale seria Test Drive istnieje na rynku tyle samo czasu, co ja mam lat – 37. Jak łatwo policzyć, wszystko zaczęło się w 1987 roku, przez wiele lat na rynek trafiło sporo części poświęconych wyścigom luksusowych jak i terenowych aut, a choćby motocyklom. Od 2006 roku za sprawą nowej serii Test Drive Unlimited postawiono na otwarty świat i więcej swobody. Solar Crown jest trzecią częścią tego cyklu, a odpowiada za nią studio KT Racing oraz wydawnictwo Nacon. Od ostatniej odsłony przygotowanej przez Eden Games minęło aż 13 lat, czy warto było czekać? Tego dowiecie się z mojej recenzji.

Od zera do bohatera

Podobnie jak w poprzednich dwóch częściach musimy stworzyć swojego avatara — kobietę lub mężczyznę. Następnie trafiamy na wyspę Hongkong, która została odwzorowana 1:1 przez twórców gry. Może będzie to mały spoiler do dalszej części recenzji, ale lokacja, w której się ścigamy, jest największą zaletą tej produkcji. Na wspomnianej wyspie znajdziemy wszystko, co fani wyścigów potrzebują do szczęścia: ogromne miasto, terenowe zakręcone drogi położone w górskich rejonach oraz długie przejazdy wzdłuż wybrzeża.

Z lotniska odbiera nas przedstawicielka tytułowej Słonecznej Korony, następnie jedziemy na przejażdżkę pięknym Lamborghini. Na szczęście to tylko 15-minutowy test sprawdzenia naszych umiejętności, po którego ukończeniu kupimy pierwsze auto o średniej mocy. Po pierwszej przejażdżce trafiamy do hotelu, który będzie naszym hubem. Mamy tam swój pokój, w którym możemy przebierać naszego avatara oraz sprawdzać rankingi, czy poziom reputacji. Będzie to także miejsce, w którym będziemy się znajdować po każdym uruchomieniu gry. I to naprawdę nie jest nic przyjemnego, gdy po każdym włączeniu gry musimy wyjść z tego budynku.

Niestety Test Drive Unlimited Solar Crown nie ma wersji offline… to wyścigowa gra MMO. Aby zagrać, musisz być podłączony stale do internetu. jeżeli twórcy zaplanują prace na serwerach, to nie pograsz. W trakcie przygotowywania wyścigu gra może ci do lobby wrzucić pobliskich graczy. No i niestety nie ma możliwości włączenia pauzy w wyścigu, albo jedziesz do końca, albo rezygnujesz. Wyścigi z botami przed premierą gry były mocno niezbalansowane, często przypominały rzut kostką. Czasami, albo wygrywałem z dużą przewagą, albo traciłem wiele sekund do samochodów z dużo niższym współczynnikiem usprawnień.

Co oferuje Test Drive Unlimited Solar Crown?

Kupując swoje pierwsze auto, możemy zacząć ścigać się w pierwszej dostępnej dzielnicy Hongkongu. Kolejne odblokujemy wraz ze wzrostem naszej reputacji, co pięć poziomów. Oczywiście cały wyspa jest dla nas dostępna od razu, chodzi o to, iż otrzymamy po prostu dostęp do nowych wyścigów, fotoradarów czy sklepów z samochodami w konkretnym obszarze. Z dostępnych konkurencji mamy sprint, wyścig po torze, próbę czasową oraz dominację. Ta ostatnia polega na zdobyciu jak najwyższej pozycji na punkcie kontrolnym, pierwszy kierowca dostaje 100 pkt, drugi 80, trzeci 70 itd. Wygrywa kierowca, który zdobędzie najwięcej punktów, miejsce na mecie nie ma znaczenia.

Po osiągnięciu konkretnego poziomu reputacji otrzymamy możliwość dołączenia do jednego z dwóch klanów. Wchodząc w jego szeregi, będziemy reprezentować go na ulicach w wyścigach klanowych. Wygrywając taki wyścig, zdobywamy wpływy klanowe, dzięki którym będziemy mogli wyzwać konkretnych bossów. Pokonując ich, będziemy piąć się w drabince klanowej na sam szczyt. Niestety na przygotowanie recenzji dostałem tylko kilka dni, więc udało mi się w tym czasie pokonać zaledwie jednego bossa klanowego. W nagrodę nie dostałem jego auta, czy jakiś innej fajnej nagrody, tylko gotówka, ubranko i punkty reputacji.

Ogromna gra, ogromne problemy

Test Drive Unlimited Solar Crown, to ogromna gra, nie skłamię, gdy napisze, iż jest to największy otwarty samochodowy świat, w jakim jeździłem. Niestety ma to swoje konsekwencje w grafice oraz wydajności. Gra jest po prostu bardzo brzydka… a do tego ma ogromne problemy z wydajnością. Tryb graficzny (1440p/30FPS) jest tylko z nazwy. Nie warto go odpalać, choćby gdy nie widzicie więcej niż 30 klatek na sekundę.

Natomiast w trybie wydajności gramy w rozdzielczości 1080p i 60 klatkach. Niestety tych 60-ciu klatek więcej nie ma, niż są, wszystko zależy od tego, gdzie jesteśmy. o ile ścigamy się w mieście przy włączonym ruchu ulicznym, to spadek klatek jest ogromny. Najpłynniejszą rozgrywkę recenzowany tytuł oferuje poza miastem w wyścigach bez ruchu ulicznego. Gra strasznie gubi też klatki w kabinie samochodu, a świat przed nami prezentuje się po prostu fatalnie, często jest rozmazany lub prezentuje się, jakby był malowany pastelami. Modele samochodów są wykonane przyzwoicie, w trybie foto da się dostrzec w nich sporo detali. W niektórych samochodach możemy rozkładać dach, a sama animacja jest świetna. Filmy, który z nią przygotowałem, możesz zobaczyć w tym miejscu.

Specyficzny styl jazdy

Jeżeli chodzi o styl jazdy, to jest on bardzo dziwny. Sporo samochodów ma ogromny promień skrętu, szczególnie te z napędem na cztery koła. Aby wejść w zakręt, musimy mocno zwolnić, niestety nie dotyczy to naszych przeciwników, którzy są przyspawani do asfaltu, a zakręty pokonują z precyzją bolidu formuły 1. Hamulec ręczny jest zbyt agresywny, należy go tylko delikatnie musnąć, aby wejść w zakręt, w przeciwnym wypadku auto się obróci. Absurdalnie długa jest też droga hamowania, musimy hamować długo przed zakrętem, aby go nie przestrzelić. Nie podoba mi się również to, jak małe wsparcie jest dla TCS-u, czyli kontroli trakcji. Mając to wsparcie na 100% i tak bardzo łatwo obrócić auto z napędem na tył w zakrętach. Niestety model jazdy jest po prostu tandetny. W żadnym stopniu nie jest zbliżony do Forzy Horizon 5, która jest liderem zręcznościówek, czy choćby The Crew Motorfest.

Do tego irytują mnie wszelkie elementy otoczenia oraz zielone pobocze, które bardzo spowalniają mój samochód. Lampy uliczne i małe drzewa zbyt mocno wytrącają prędkość auta. Natomiast barierki, których jest bardzo dużo w mieście, w mniejszym stopniu spowalniają samochód. Jednak to wystarczy, aby przeciwnicy nas wyprzedzi, ponieważ ich system kolizji z otoczeniem nie dotyczy. W TDU brakuje mi tej swobody z gier typu Forza Horizon, czy Need for Speed, w których możemy niszczyć całe otoczenie bez wpływu na prędkość samochodu. Komicznie niestety wygląda również system kolizji. Naszemu pojazdowi często brakuje dociążenia, przez co w momencie wypadku odbija się od wszystkiego, jak piłeczka ping-pongowa i leci na drugi koniec wyspy.

Skromny tuning w Test Drive Unlimited

Jeżeli chodzi o tuning samochodów, to ten występuje tylko mechaniczny — pod względem wizualnym możemy zmienić kolor lakieru, wzór felg czy nanosić naklejki. Lepsze części kupujemy i montujemy w warsztatach samochodowych. Oczywiście nie ma możliwości od razu zamontowania tych najlepszych, gdyż dostęp do nich schowany jest za konkretnym poziomem reputacji naszego kierowcy. Z dostępnych części znajdziemy takie elementy jak turbosprężarka, świece zapłonowe, wydech, skrzynia biegów, zmniejszenie masy, czy lepsze opony typu slick.

Nowe samochody kupujemy w salonach samochodowych, niektóre marki mają swoje siedziby, jak choćby Lamborghini, czy Ferrari, reszta aut znajduje się w salonach mieszanych typu auta brytyjskie, niemieckie, klasyki, terenowe, luksusowe, etc. Muszę przyznać, iż bardzo podoba mi się projekt salonów, do każdego możemy wejść i przyjrzeć się konkretnemu pojazdowi. Możemy otworzyć drzwi, usiąść w środku, a choćby odpalić silnik. Co interesujące każdy pojazd możemy zabrać na dwuminutową jazdę testową, choćby gdy nas na niego nie stać. To świetna okazja, aby choćby na początku rozgrywki sprawdzić, jak prowadzi się Bugatti Chiron, Mclaren P1 czy Ferrari F40.

Wczesny dostęp do czegoś dużego

Test Drive Unlimited Solar Crown na ten moment nie przypomina gry, którą twórcy chcieliby, aby była. W mojej opinii jest to wczesny dostęp do czegoś dużego, ambicje deweloperów z małego studia KT Racing to pokazują. To ich pierwsza gra wyścigowa z otwartym światem, bardzo ogromnym, bogato wypełnionym światem. Na ten moment priorytetowo trzeba doprowadzić ten tytuł do stanu używalności na konsolach, aby dało się w to po prostu grać, stabilnie w stałych 60-ciu klatkach na sekundę. Następnie należy stopniowo poprawiać grafikę, aby miasto nie przypominało lokacji z tanich symulatorów.

https://youtu.be/3i_2zYcmuh4

Dużo pracy jest też przy modelu jazdy oraz przy kolizjach z otoczeniem. Należałoby też rozbudować tuning samochodów, który jest po prostu biedny. Sama rozgrywka, gdy da się w to grać, jest świetna, wyścigi są nieźle urozmaicone i prowadzone po kapitalnych lokacjach. Trzymam mocno kciuki, aby udało się doprowadzić ten tytuł do stanu, na jaki bez wątpienia zasługa ta legendarna seria wydawana od 1987 roku.

Grę do recenzji dostarczył Nacon.
Idź do oryginalnego materiału