Recenzja: The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom (Nintendo Switch)

1 tydzień temu
Zdjęcie: Recenzja: The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom (Nintendo Switch)


Niedawno odbyła się premiera gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom, stawiająca na tytułową księżniczkę Zeldę. Jak wyszło? Sprawdźmy.

Kiedy zobaczyłam pierwsze zapowiedzi gry The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom, nie mogłam się doczekać premiery. Bardzo mnie cieszy, iż firma Nintendo postawiła w tym roku na bohaterki w swych największych flagowych markach, ponieważ w przeszłości gry o nich nie były najlepszymi produkcjami. A jak jest tym razem? Przekonajmy się.

Fabuła w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom

Najnowsza odsłona kultowej serii gier The Legend of Zelda zadaje intrygujące pytanie. Co było, gdyby Linka zabrakło, a zadanie uratowania całej krainy spadło na barki tytułowej księżniczki Zeldy? Historia rozpoczyna się od pojawienia się nagle w różnych częściach świata tajemniczych szczelin pochłaniających wszystko, co napotkają na swojej drodze – w tym naszego ukochanego niemego szermierza. Na domiar złego postacie, którym uda się wrócić zachowują się inaczej. Zupełnie jakby byli sobowtórami… Tutaj wkracza główna bohaterka która, aby ocalić wszystkich, próbuje rozwikłać zagadkę, co stoi za całym zjawiskiem. W tym zadaniu pomaga jej uroczy mały magiczny byt o imieniu Tri. Sama opowieść, mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się dość prosta, to nie przeszkadza w cieszeniu się. Cały czar tkwi w tej prostocie. Śledząc ją, czułam się jakbym czytała tradycyjną baśń o walce dobra ze złem i o niepoddawaniu się. Jednakże warto pamiętać, iż tytuł nie jest skierowany wyłącznie do dzieci. Grą może się cieszyć osoba w każdym wieku.

Na plus zasługują też świetnie napisane postacie, które poznajemy podczas przygody. Każda z nich ma swój własny arc z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem. choćby nasz towarzysz podróży ma własną historię ze wzruszającymi momentami. W porównaniu do innych części tej serii rzadko jest to spotykane. Bardzo podobały mi się dobrze napisane dialogi, czasami motywujące do śmiechu. Wśród bohaterów, których spotykamy się, pojawiają się postaci znane z innych części. Przykładem jest chociażby Impa. Wszystko dopełnia dbałość o najmniejsze szczegóły oraz cała masa smaczków dla fanów serii.

Rozgrywka w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom jest przedstawicielem klasycznej Zeldy 2D. Być może część ludzi zada teraz pytanie: ale jak to 2D, skoro wszystko jest wykonane w trójwymiarze? Już śpieszę z odpowiedzią. Chodzi o to, iż kamera jest z widoku izometrycznego, a nie jak w Tears of Kingdom umieszczona za plecami protagonisty. Trzon rozgrywki podzielony jest na przemierzanie różnych rodzajów ruin oraz eksplorowanie krainy. To, co rzuca się w oczy to, iż opisywana produkcja jest mniejszej skali w porównaniu do dwóch ostatnich odsłon. Przez to jest bliższa klasycznym starym częściom. Największą zmianą jest system przywoływania ech przedmiotów i istot. Za ich pomocą uporamy się z wszelkiego rodzaju napotkanymi przeciwnikami. Samo przywoływanie daje duże pole do popisu kreatywności, ponieważ wszystkich rzeczy, których możemy użyć jest 130. Jedynie menu mogłoby być lepiej zaprojektowane z podziałem na kategorie obiektów. O ile mamy z brzegu ostatnio wezwane przedmioty, to wciąż niewygodne jest przewijanie się przez dużą ich ilość w dalszej części produkcji.

Ponadto wybieranie miejsca, gdzie się przywołać dane echo jest niezbyt precyzyjne. Sprawia to, iż niestety czasami trzeba powtarzać czynność. Do swojej dyspozycji przez krótki czas mamy ekwipunek należący do Linka, czyli miecz z tarczą, łuk oraz bomby. Szczerze mówiąc, to najmniej korzystałam z ostatniej umiejętności. Niektóre echa mają bowiem materiały wybuchowe, a jednocześnie nie wykorzystują paska energii w przeciwieństwie do ekwipunku naszego szermierza. Sam pasek energii oraz zadawane obrażenia możemy ulepszyć za odnalezione na mapie oraz w ruinach niebieskie kryształy. Mamy także możliwość przenoszenia przedmiotów dzięki różdżki. Zamieniono również potrawy dające różne statusy na smoothie. Spotykamy również specjalną postać, przy której mieszamy odnalezione dwa składniki, eksperymentując z różnym rezultatem. Przejście całości zajmuje około 15-20 godzin w zależności od tego, ile zajmujemy się sprawami pobocznymi. Nie ma też dużego wyboru poziomu trudności, a same ustawienia są dość ubogie.

Eksploracja

Obszar, który mamy do zwiedzania, mimo iż może wydawać się mniejszy od tego, który był w ostatnich dwóch grach, wciąż jest ogromny. Mamy sześć sporych różnorodnych biomów oraz osiem głównych świątyń. Oczywiście dodatkowych miejsc ze skarbami jest o wiele więcej. Dodatkowo jest sporo aktywności pobocznej, jak obozy wrogów strzegących skrzynie, czy zadania poboczne dla postaci niezależnych. Jest także zwiedzanie małych jaskiń z zagadkami, a także szukanie znajdziek w postaci pieczątek. Wśród obszarów, które przemierzymy jest pustynny, zimowy, podwodny, wulkaniczny, dżungla, a także lasy i polany W podróżowaniu po krainie pomaga nam nasz wierny koń. Możemy też odblokować punkty szybkiej podróży. Aby dostać się w niektóre miejsca, musimy używać systemu przywołania echa, ponieważ są elementy platformowe. Zwiedzamy także spory obszar w alternatywnym wymiarze po przejściu przez szczelinę, ale głównie znajdują się tam lochy z zagadkami. Bardzo opłaca się odwiedzanie ich, choćby tych dodatkowych, ponieważ tym samym zwiększamy moc naszego Tri poprzez ratowanie jego przyjaciół. Dzięki temu może on wezwać więcej obiektów na dłużej. Obiekty te będą również bardziej potężne. Co ciekawe, mamy dwa widoki podczas eksplorowania ruin. Jeden to kamera z góry, a drugi ukazuje nam świat z boku, jak w klasycznych platformówkach.

Oprawa audiowizualna The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom

Wygląd tytułu na pierwszy rzut oka może przypominać oprawę graficzną w grze Link’s Awaking. Zdaję sobie sprawę, iż ta urocza szata graficzna nie każdemu przypadnie do gustu, ale mnie spodobała się. Czułam się jakbym oglądała poruszające się małe figurki na wielkiej makiecie. W dodatku same postacie, jak ich lokacje prezentowały się bardzo estetycznie i bajkowo. Dużą frajdę sprawiało mi również poszukiwanie odniesień do poprzednich odsłon ukrytych w tle miejsc. Niestety wiek konsoli Nintendo Switch dawał o sobie znać poprzez chrupnięcia w płynności gry. Na szczęście nie było to jakość bardzo dotkliwe, gdyż głównie działo się kiedy była ujawniana nazwa biomu albo występował natłok efektów specjalnych (na przykład ognia) w pomieszczeniu. Na plus zasługuje także ścieżka dźwiękowa. Wiele utworów składających z instrumentali łatwo wpada w ucho i zostaje z nami na długo. Często też dobrze dopełniały momenty fabularne.

Podsumowanie

Kiedy w marcu bieżącego roku wyszło Princess Peach Showtime!, było tylko kwestią czasu, aż dostaniemy tytuł opowiadający o księżniczce Zeldzie. Co warte podkreślenia, to produkcja ta nie jest zaledwie odnogą serii (jak w przeszłości na CD), a z głównej linii. Można to odczuć po wysokiej jakości wykonania.. Gra przede wszystkim zachwyca tym, jak dużo daje swobody w rozwiązywaniu zagadek, a także pokonywaniu stawianych przed nami przeszkód. Po dwóch olbrzymich odsłonach, jakimi były Breath of the Wild oraz Tears of the Kingdom, miłą odmianą jest bardziej kameralne i zarazem klasyczne podejście. Na plus zasługuje również świetnie napisana fabuła z dbałością o najmniejsze szczegóły. Niestety nie obyło się bez drobnych potknięć, takich jak momentami spadki płynności, ale to nie przekreśla faktu, iż to jedna z najlepszych gier tego roku. Gorąco rekomenduję zagranie i na pewno w przyszłości będę jeszcze do niej wracać.

Polecamy również przeczytanie naszych innych artykułów z kategorii Nintendo Switch.

Kod recenzencki dostarczył ConQuest Entertainment - oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce
Idź do oryginalnego materiału