Niebawem ukaże się kolejna gra z serii Warhammer 40,000. Czy warto wziąć na celownik Space Marine 2? Przekonajmy się.
Nie będę owijał w bawełnę – Warhammer 40,000: Space Marine 2 nie zachwycił mnie, kiedy grałem w tę produkcję w minionym miesiącu na Gamescomie. Udostępniona na targach misja fabularna nie wciągnęła mnie i choćby musiałem trochę zmuszać się do pokonywania kolejnych fal przeciwników. Nie ukrywam, iż choćby spoglądałem co jakiś czas na zegarek. Trochę było to spowodowane tym, iż chciałem zdążyć na następne umówione spotkanie. Jednak złapałem się na tym, iż sprawdzałem godzinę głównie, aby wiedzieć, jak długo będę jeszcze wykonywał, niestety, nudną misję. Z tego powodu podchodziłem do recenzowania pełnej wersji gry z pewną rezerwą. Nie przeczuwałem, iż pierwsze wrażenie z Kolonii zmieni się w istotnym stopniu. Na szczęście okazało się, iż w pewnym zakresie – choć bynajmniej nie całkowicie – myliłem się. Czy wobec tego uważam, iż jest to gra, którą należy mieć w swojej kolekcji? Dowiecie się tego z lektury niniejszej recenzji. Zacznę oczywiście od tego, co na ogół jest na początku moich artykułów – opisu fabuły.
Historia w Warhammer 40,000: Space Marine 2
W żadnym razie nie uważam się za znawcę ani choćby fana uniwersum Warhammer. W związku z tym nie spodziewałem się, iż opowieść mnie wciągnie. No i cóż, niestety nie myliłem się. Historia jest dość prosta i gwałtownie przestała mnie choć w najmniejszym stopniu interesować. Przyznaję iż kusiło mnie przytrzymywanie kółka na padzie, odpowiedzialnego za pominięcie przerywnika filmowego. Oczywiście przez cały czas jednak śledziłem wydarzenia i oparłem się pokusie, aczkolwiek robiłem to bardziej z recenzenckiego obowiązku niż z przyjemności. W moim przekonaniu fabuła wyraźnie ma tu stanowić zaledwie tło dla rozgrywki. Nie wykluczam bynajmniej możliwości, iż bawiłbym się opowieścią lepiej, gdybym orientował się w postaciach i mitologii Młota Wojennego. Jednakże jako laik mogę stwierdzić tylko, iż dzieło studia Saber Interactive nie przekonało mnie do zagłębienia się w ten świat. Niżej możecie zapoznać się z oficjalnym opisem tej gry.
Rozgrywka w kampanii fabularnej
Kampania fabularna oferuje nam rozgrywkę na mniej więcej 10 godzin. Przynajmniej tyle czasu zajęło mi ukończenie opowieści na poziomie Weteran. Gra zapewnia nam wybór jednego z czterech poziomów trudności i moim zdaniem najlepiej jest wybrać właśnie trzeci z kolei albo drugi poziom – na Weteranie miałem (rzadko) pewne problemy, aczkolwiek nie były to raczej frustrujące sytuacje. Należy też docenić możliwość zmieniania poziomu trudności choćby po rozpoczęciu gry i to, iż nie blokuje to kontynuowania opowieści. Warto również zauważyć, iż po ukończeniu prologu odblokowujemy możliwość grania ze znajomymi. Możemy połączyć siły maksymalnie z dwójką innych graczy, ale więcej na ten temat dowiecie się z następnej części recenzji. W przypadku rozgrywania opowieści wspólnie z dwoma innymi graczami dowódca oddziału wybiera poziom trudności. Jestem w stanie zaakceptować takie rozwiązanie i nie jest ono moim zdaniem wadą recenzowanej gry. Przejdźmy teraz do rozgrywki.
Łączy ona strzelanie z walką wręcz, ale zdecydowanie wymian ognia jest tu najwięcej. Możemy nosić ze sobą maksymalnie dwie sztuki broni palnej oraz jedną sieczną lub obuchową. Co do różnorodności uzbrojenia, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Coś dla siebie znajdą zarówno miłośnicy snajperek, jak i karabinów szturmowych, strzelb czy rakietnic, a choćby miotaczy ognia. Szkoda natomiast, iż efekty pada DualSense są tak mało akcentowane – adaptacyjne spusty rzadko kiedy pozwalają odróżnić rodzaj prowadzonego ostrzału, a efekty dotykowe mają dopiero być dodane po premierze Warhammer 40,000: Space Marine 2. Projektanci ze studia Saber Interactive często rzucają nas przeciw zastępom wrogów i bardzo dobrze jest opanować blokowanie (za pomocą L1 w jednym z kilku dostępnych układów sterowania). Kiedy wykonamy blok tuż zanim atak nas dosięgnie, to sparujemy uderzenie przeciwnika, a choćby będziemy mogli wykonać silny strzał w ogłuszonego wroga. Przywraca on nieco naszej osłony (która schodzi w pierwszej kolejności, przed zdrowiem jako efekt przyjmowania na siebie ataków przeciwników). Są też ataki, przed którymi musimy uskoczyć – są oznaczone pomarańczową/czerwoną poświatą.
Należy pamiętać także o wykończeniach (prawa gałka analogowa) oszołomionych przeciwników, ledwo utrzymujących się na nogach. Udane wykończenie atakowanego przez nas wcześniej wroga odnawia nam trochę zdrowia, co zawsze jest przydatne. Nie brakuje również kilku rodzajów granatów. Ja najbardziej upodobałem sobie takie, które przyczepiają się do przeciwnika, po czym wybuchają. Niestety, w kampanii fabularnej mamy do czynienia z nudnymi korytarzowymi sekwencjami. Naszym zadaniem w 85% przypadków jest po prostu odpieranie fal nieprzyjaciół. gwałtownie zaczęło mnie to nużyć i zmusiłem się do przejścia gry. Na domiar złego misje są w moim odczuciu zbyt długie i schematyczne. Zdecydowanie brakuje w nich urozmaicenia. Na dobrą sprawę po wykonaniu pierwszej jednej, czy dwóch misji widzieliście już niemal wszystko, co kampania Warhammer 40,000: Space Marine 2 ma do zaoferowania pod kątem rozgrywki.
Tryby sieciowe
Jak już wcześniej wspomniałem, oprócz kampanii fabularnej w Warhammer 40,00: Space Marine 2 znajdziemy też tryby sieciowe. Pierwszym z nich są Operacje. Pozwalają nam wziąć udział w wydarzeniach stanowiących tło dla akcji, które miały miejsce w głównej kampanii. Z tego powodu rekomenduję rozgrywanie Operacji dopiero po ukończeniu odpowiednich misji fabularnych. Notabene misje fabularne można powtarzać, co może przydać się graczom, którzy chcieliby znaleźć wszystkie taśmy z nagraniami dźwiękowymi. Wróćmy jednak do Operacji. Możemy tu wybrać jedną z 6 klas postaci (o wszystkich tych klasach pisałem w newsach przed premierą; znajdziecie je pod tym adresem). Mi najbardziej spodobał się Taktyczny (nawiasem mówiąc, polska wersja gry pozostawia nieco do życzenia. Ikona informująca o zebraniu się w jednym miejscu trójki postaci jest podpisana jako… „Złóż”). Dzięki umiejętności specjalnej Taktycznego mogłem zadawać większe obrażenia przeciwnikom zgromadzonym w miejscu działania specjalnego wypuszczonego przeze mnie znacznika. Operacje nie należą do najkrótszych misji (trwają po około pół godziny) i o ile również są monotonne (podobnie jak zadania w kampanii), o tyle nie mogę nie dostrzec pewnej istotnej różnicy względem kampanii.
Zapis rozgrywki w trybie Operacji
W trybie sieciowym możemy tu zdobywać punkty doświadczenia i mistrzostwa oraz elementy wyposażenia. Przekłada się to na zmianę statystyk naszych broni, jak również zapewnia pasywne premie (na przykład automatyczne przeładowanie broni po wykończeniu przeciwnika). Najbardziej jednak podoba mi się możliwość dostosowania wyglądu naszej postaci. W Operacjach widać przynajmniej jakiś progres i mamy poczucie, iż nasze działania dadzą nam pewne nagrody. Jest też Wieczna Wojna. To tryb PvP, który jest ograniczony co do kompatybilności między platformami. O ile w Operacjach gracze konsolowi mogą grać wspólnie z komputerowymi, o tyle Wieczna Wojna łączy graczy konsolowych z konsolowymi i komputerowych z komputerowymi. Jest to jak dla mnie całkowicie zrozumiałe i nie mam w tej kwestii żadnych krytycznych uwag. Przynajmniej tak powinno to działać w założeniach. Przed premierą gry, przygotowując tę recenzję, nie udało mi się rozegrać ani jednego meczu w trybie Wiecznej Wojny. Nie mogłem też znaleźć opcji stworzenia prywatnej sesji – zdarzało się niestety, iż do ekipy Konrada i mojej dołączał losowy gracz. Podsumowując tryby sieciowe, nie sądzę, abym spędził w nich wiele czasu (mimo wszystko są one dość monotonne), aczkolwiek na pewno uważam je za parokroć razy lepsze od kampanii.
Grafika i udźwiękowienie
Co do tego punktu recenzji Warhammer 40,000: Space Marine 2, mam mały problem. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Przeważnie główne tekstury wyglądają naprawdę porządnie i można przystanąć, aby zachwycać się poziomem detali. Dotyczy to głównie pancerzy naszych postaci – choćby na mocnych zbliżeniach w trybie fotograficznym rzadko kiedy można się do czegoś przyczepić. Gorzej jest niestety z otoczeniem – rozmyte tekstury nie są tu rzadkością i silnie kontrastują z pancerzami. Na plus natomiast muszę zaliczyć dwa tryby działania gry. Możemy cieszyć się rozgrywką w rozdzielczości 4K i w 30 klatkach na sekundę albo w 60 klatkach na sekundę, ale w rozdzielczości 1920×1080. Ja bez wahania stawiałem na większą liczbę klatek na sekundę. Z kolei udźwiękowienie jest dość poprawnie zrealizowane, choć niekiedy odgłosom broni zdarza się trochę oddalać. Muzyka jest za to bardzo dobra, aczkolwiek nie zapada ona w pamięci. Strona audio-wizualna to kolejna średniawa sfera gry, co podsumowuje większą część tej produkcji. To po prostu dość przeciętna strzelanka, co ma odzwierciedlenie w ostatecznej ocenie.
Czy warto zainwestować w Warhammer 40,000: Space Marine 2?
Warhammer 40,000: Space Marine 2 to niestety mało odkrywcza produkcja. W moim przekonaniu nie będzie wspominana już choćby kilka miesięcy po premierze. Kampania fabularna jest niesamowicie wtórna i nudna. Na szczęście nieco lepiej jest z trybem sieciowym, który potrafi wciągnąć na kilka godzin przez personalizację zarówno wyglądu naszych jednostek, jak i ich uzbrojenia oraz umiejętności. Nie uważam jednak, aby ponad 200 złotych wydane na tę grę było dobrą inwestycją. Rozgrywka jest wtórna i z przykrością muszę stwierdzić, iż jako laik w świecie Warhammera raczej nie będę wracał do tej przygody. choćby pomimo rozgrywki wieloosobowej, która w pewnym stopniu nagradza za wykonywanie misji. Nie wykluczam, ze fani tego świata mogą bardzo dobrze bawić się w tej strzelance. Jednak o ile nie macie żadnego sentymentu do Warhammera, to Space Marine 2 w moim przekonaniu raczej nie zmieni Waszego nastawienia do tego uniwersum. W moim przypadku się to nie udało.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, PLAION Polska.