Remnant II: The Awakened King – recenzja (PS5). Przebudzenie króla

8 miesięcy temu

Kilka miesięcy temu miałem ogromną przyjemność zagrać i zrecenzować trzecioosobową strzelankę od studia Gunfire Games. Kontynuacja Remnant From The Ashes naprawdę przypadła mi do gustu. Drużyna z Teksasu wzięła sobie do serca uwagi graczy i wprowadziła wiele poprawek w stosunku do jedynki. Jednocześnie zachowała mroczny klimat, przyjemność ze strzelania oraz nawtykała jeszcze więcej sekretów. Pierwsze rozszerzenie do dwójki nie dostarcza jednak żadnych zmian w samej rozgrywce. The Awakened King dokłada tylko kolejną cegiełkę do już i tak fantastycznej produkcji. o ile podstawka spodobała się Wam tak jak i mnie to spokojnie możecie skończyć w tym miejscu, jednocześnie naciskając przycisk „kup” w wybranym przez siebie sklepie. o ile nie, to zapraszam do krótkiego podsumowania najnowszego DLC do Remnant II.

Ciąg dalszy nastąpił

Nie licząc głównego wątku fabularnego, każdy z odwiedzonych światów w R2 miał swoją poboczną historię. Przebudzony Król kontynuuję jedną z nich, skupiając się na krainie Losomn oraz krwawej bitwie między zwolennikami monarchy i jego uzurpatora. Pokonując złodzieja korony podczas fabuły podstawki, uruchomiliśmy serię wydarzeń doprowadzającą do przebudzania prawowitego pana zniszczonych włości. Ponownie ruszamy na wędrówkę po brudnych i zawalonych zgliszczach niegdyś prosperującego królestwa.

Ciekawe czy mają tam telefon?

Prawdę mówiąc, grając w The Awakened King, w ogóle nie skupiałem się na historii. Nie ma jej tu po prostu zbyt wiele. Oczywiście jak zawsze znajdujemy księgi, dokumenty oraz manuskrypty ze skrawkami faktów, ale nic poza tym. Nie zmienia to jednak faktu, iż miło było poznać zakończenie wątku, który rozpoczął się w Remnant II.

Kolejną rzeczą, która trochę zbiła mnie z tropu, był brak jakiejkolwiek informacji o tym, jak należy dostać się do nowej zawartości. Chwilę zajęło mi, zanim odkryłem odpowiednią opcję w trybie przygody.

The Awakened King — nadmorski kurort

Trochę żałuję, iż podstawą pod nowy teren do zwiedzania jest Losomn. Nie zrozumcie mnie źle. Podobają mi się brudne uliczki, wysłane kośćmi zakamarki, drewniane barykady oraz zawalone budynki i zniszczone wozy. Krajobraz ewidentnie inspirowany Bloodbornem robi wrażenie, jednak ja wolałbym coś świeżego. Na szczęście studio Gunfire Games wie, co robi. Być może biom nie przedstawia wielu dodatkowych elementów, ale doskonale wynosi te znane z R2 na wyższy poziom.

Ogrom dodanych plansz potrafi zachwycić. Szczególnie całe nabrzeże oraz część portowa. Zamek, który góruje nad zdewastowanym miastem, również prezentuje się fantastycznie. Dodatkowo twórcy urozmaicili etapy przez wprowadzenie tras poziomych. Drabiny, skarpy oraz krawędzie potrafią doprowadzić nas do celu znacznie szybciej. Trzeba jednak uważać, bo nigdy nie wiadomo co znajdziecie po ukończeniu wspinaczki. Zresztą pomniejsze etapy, takie jak latarnia morska i wnętrze wspomnianego wcześniej zamku także przykuwają oko.

[See image gallery at pograne.eu]

Bestiariusz i oręż

Oprócz naprawdę sporego świata dodatek zawiera całkiem spory arsenał wcześniej niedostępnych broni, pierścieni, amuletów, mutatorów i czego jeszcze dusza zapragnie. Dodano również całkiem nowy archetyp Rytualisty. Skupia się on głównie na obrażeniach obszarowych oraz różnorakich efektach takich jak krwawienie czy trucizna. Nie miałem jeszcze okazji zagrać tą klasą od zera, ale dobrze wkomponowała się jako wsparcie dla mojego palącego Handlera.

Dzięki tym wszystkim narzędziom zagłady łatwiej będzie stanąć do walki z zastępami świeżych przeciwników. Nie jest ich może dużo, ale każdy z nich wprowadza swoją własną małą mechanikę. Obrzydliwe fiendy zostawiają kule wybuchającego gazu po śmierci. Wiedźma potrafi doskoczyć do nas, używając swojej wiernej kotwicy. Nie licząc tytułowego Przebudzonego Króla, możemy spotkać trzech opcjonalnych bossów. Szkoda tylko, iż dwoje z nich to wariacje podstawowych adwersarzy. Nie zmienia to jednak faktu, iż potyczki z całą czwórką są interesujące i stanowią spore wyzwanie. Przynajmniej dla mnie.

Podsumowując, nowych rzeczy jest sporo. Spokojnie wystarczą na kilka do kilkunastu godzin zabawy. Po ukończeniu The Awakened King poziom z DLC zostaje dodany do losowej puli krain, które mogą wylosować się przy tworzeniu świeżej przygody. Pozwala to odkryć jeszcze więcej sekretów przygotowanych przez deweloperów.

A mogłem swipe’nąć w prawo. Chyba nici z randki.

Gorąco polecam Remnant II The Awakened King

Niestety, o ile chodzi o stronę techniczną, to wiele od czasu mojej recenzji się nie zmieniło. Klatki przez cały czas potrafią nieco spaść, szczególnie przy starciach z dużą liczbą przeciwników. Ponownie byłem w stanie przymknąć na to oko. Satysfakcja z pokonywania hord niemilców jest po prostu zbyt duża.

Biorąc pod uwagę to wszystko, co napisałem, należy zdać pytanie, czy warto wydać niecałe pięćdziesiąt złotych na Remnant II The Awakened King? Powtórzę, iż o ile jesteście fanami jedynki oraz dwójki to nie ma się nad czym zastanawiać. jeżeli natomiast do tej pory wahaliście się nad zakupem, a akurat szukacie czegoś trochę innego niż zwykła strzelanka, to polecam zaopatrzenie w cały pakiet. Zarówno Przebudzony Król, jak i podstawka to świetne tytuły, na które warto zwrócić uwagę. Zastrzegam tylko, iż nie jest to łatwa produkcja, więc nie miejcie pretensji, o ile grając, zniszczycie kilak padów lub swoją ulubioną klawiaturę czy myszkę.

Gameplay (PS5)


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry dziękujemy agencji Diva oraz wydawcy Gearbox Publishing.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Kup Remnant II (PS5)


Idź do oryginalnego materiału