SHINOBI: Art of Vengeance – recenzja (PS5). Powrót w dobrym stylu!

12 godzin temu

Fani dwuwymiarowych platformówek czy metroidvanii naprawdę nie mają na co narzekać w tym roku. Dopiero co dostaliśmy świetne Ninja Gaiden: Ragebound, a na horyzoncie widać już niesamowicie wyczekiwanego Hollow Knight: Silksong. Pomiędzy tymi dwoma hitami premierę ma jednak jeszcze jeden tytuł, obok którego nie powinno się przejść obojętnie. Po wielu latach wraca bowiem seria Shinobi, a Art of Vengeance to gra, która ma szansę znaleźć się na wielu listach najlepszych produkcji 2025 roku.

Spis Treści

  • Kilkanaście mini-metroidvanii
  • Pełen wachlarz możliwości
  • Sztuka opowiadania o sztuce zemsty
  • Świetnie działająca, średnio brzmiąca piękność
  • Podsumowanie


Kup SHINOBI: Art of Vengeance (PS5)

Kilkanaście mini-metroidvanii

Najnowsza gra studia Lizardcube to zgrabne połączenie klasycznej platformówki z metroidvanią. Art of Vengeance nie ma jednej wielkiej mapy, ale jest podzielone na kilkanaście poziomów. Ukończenie każdego z nich wymaga jednak czegoś więcej niż tylko pokonania przeszkód i przebiegnięcia go z lewej do prawej strony. Są rozgałęzienia, sekrety, znajdźki. Pojawia się potrzeba poruszania się w każdą stronę w celu odnalezienia odpowiedniego przejścia. Śmiało można powiedzieć, iż każdy kolejny poziom to taka „mini-metroidvania”.

Taka konstrukcja gry jak najbardziej ma swoje zalety. Nie czułem się przytłoczony ogromem terenu do zwiedzania, a dzięki widocznemu podziałowi całości na sekcje łatwo było mi śledzić i czuć mój progres. Miecz ten ma jednak dwa końce i łatwo też wskazać wady takiego podejścia twórców. Jak to często w tym gatunku bywa, są sytuacje, w których już na pierwszych poziomach znajdziemy miejsca, do których dostaniemy się dopiero po odblokowaniu nowych umiejętności. Umiejętności, które będziemy mieli do dyspozycji dopiero po przejściu ponad połowy fabuły. Zmusza nas to do zapamiętywania, na której dokładnie mapie została pożądana przez nas znajdźka, oraz oczywiście do wyjścia do menu i zmiany na odpowiedni poziom właśnie. Nie jest to może nic wielkiego, ale Shinobi traci tutaj lekko na swojej płynności

Shinobi daje wachlarz pełen możliwości

Shinobi: Art of Vengeance to produkcja serwująca dynamiczny i wymagający gameplay. jeżeli ktoś szuka tytułu, który zapewnia efektowną i szybką walkę, w której będziemy mieć do dyspozycji naprawdę spory wachlarz możliwości, to Shinobi jest dla niego. Główny bohater, nad którym mamy kontrolę – Joe Musashi – to niezwykle doświadczony i sprawny ninja. Nic więc dziwnego, iż oprócz standardowych ataków bronią białą może używać wielu innych sztuczek. Może samo rzucanie kunaiami nie jest efektowne, ale potrafi być niezwykle przydatne i skuteczne. Efektowność zapewniają nam jego umiejętności specjalne, tzw. Ninpo oraz Ninjutsu. Pierwsze to silne ataki, często odpowiadające żywiołom, które zadają duże obrażenia oraz potrafią wydatnie przyczynić się do przełamania pancerza przeciwnika. Do ich użycia potrzebujemy zużyć pasek ładunku, który wypełniamy, zadając standardowe obrażenia.

Ninjutsu to już jazda bez trzymanki. To potężne ataki obszarowe, które potrafią wyczyścić cały ekran ze wszystkich przeciwników. Niezwykle przydatne, gdy mamy do czynienia z wieloma wrogami w tym samym czasie i czujemy się już mocno przytłoczeni. Użycie ich potrafi też wydatnie pomóc w walkach z bossami, które czekają nas na końcu prawie każdego poziomu. Jednak, jak łatwo się domyślić, skorzystanie z takiej zdolności wymaga od nas długiego wypełniania odpowiedniego wskaźnika czy też zbiornika. No ale jeżeli nagrodą jest cios, który ma swoją osobną animację, na chwilę pauzującą całą rozgrywkę, to wiemy, iż mamy do czynienia z czymś specjalnym.

Do tego wszystkiego dochodzą znane z innych tego typu gier możliwości, jak dash, podwójny skok czy wszelkiego rodzaju sprzęty – na przykład linka z hakiem czy wyposażenie do wspinania się po niektórych ścianach. W Shinobi: Art of Vengeance dostajemy je jednak dość gwałtownie – niektóre od samego początku – dzięki czemu adekwatnie od razu możemy doświadczać rozmaitych wyzwań zręcznościowych, a także poczuć dynamikę rozgrywki oraz płynność, z jaką może poruszać się tu Musashi.

Sztuka opowiadania o sztuce zemsty

Akapit poświęcony nakreśleniu opowiadanej w grze historii zwykle umieściłbym na samym początku. Jednak w przypadku takich produkcji jak Shinobi: Art of Vengeance fabuła odgrywa rolę drugoplanową – zarówno dla mnie, jak i pewnie dla większości fanów gatunku. Nic więc dziwnego, iż historia nie powala na kolana. Opowiada o tytułowej zemście i o tym, jakie konsekwencje może nieść za sobą jej pragnienie. Wspomniany wcześniej Joe Musashi dąży do vendetty na głównym antagoniście tej przygody – Lordzie Ruse’ie. Chęć zemsty wynika z wydarzeń przedstawionych już w prologu. Zapoznanie się z nimi zostawiam osobom, które nie chcą natknąć się tutaj na żadne spoilery.

Warto poświęcić chwilę samej narracji. Mimo swojej popularności, metroidvanie raczej nie należą do produkcji o najwyższych budżetach na rynku. Stąd też często dialogi przedstawiane są jedynie w formie napisów. W Shinobi: Art of Vengeance postawiono jednak na pełny voice acting dostępny w dwóch językach – angielskim oraz japońskim. I jak najbardziej należy pochwalić jego jakość, bo w obu przypadkach brzmi świetnie. choćby jeżeli samych kwestii nie ma wiele, to nadają one więcej głębi i charakteru poszczególnym postaciom i wydarzeniom. No może oprócz głównego bohatera bo ten przez całą grę jedynie wydaje z siebie groźne pomruki i nie wypowiada ani jednego słowa. jeżeli o mnie chodzi, to uważam, iż wypadło to raczej groteskowo niż ciekawie lub groźnie.

Świetnie działająca, średnio brzmiąca piękność

W dobie gier, które często debiutują w stanie niekompletnym lub z poważnymi problemami technicznymi, warto docenić każdą produkcję działającą bez zarzutów już od premiery. Shinobi: Art of Vengeance na PlayStation 5 działa znakomicie – gra jest płynna, a przez ponad 10 godzin spędzonych z tym tytułem (choć nie należy on do najdłuższych, a zdobycie platyny może zająć znacznie więcej czasu) nie natrafiłem na choćby najmniejszy błąd.

Duży plus stawiam przy oprawie graficznej. To prawda, iż nie należę do graczy, których łatwo zachwycić, ale nie potrafię nie podziwiać, jak pięknie wygląda ten tytuł. Wszystkie poziomy są wyraźnie od siebie różne, wiele z nich potrafi zapaść w pamięć. Użyto tutaj chyba wszystkich możliwych kolorów i w żadnym wypadku nie zauważyłem, aby się ze sobą gryzły. Dotyczy to zarówno obiektów, po których się poruszamy, jak i tła czy choćby projektów bossów. Za to może nie minus, ale znak neutralności postawiłbym przy muzyce. Nie zapadła mi ona w pamięć, nie nuciłem sobie pod nosem kolejnych utworów z Shinobi w drodze do pracy.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na ułatwienia dostępności, które pojawiają się w grze. Gracze, którzy chcieliby spróbować swoich sił w Shinobi, ale martwią się, iż może to być zbyt duże wyzwanie, nie muszą się niczym przejmować. Twórcy zapewnili w opcjach sporą możliwość dostosowania poziomu trudności do naszych umiejętności. Taki zabieg pojawia się w tym gatunku coraz częściej, jak chociażby w ubiegłorocznej Prince of Persia. Osobiście zawsze chwalę takie opcjonalne – słowo klucz – rozwiązania. To zawsze szerzej otwarte okno dla nowej publiczności. Wyjadacze i tak przecież z nich nie skorzystają, więc dla mnie jest to sytuacja „win-win”.

Podsumowanie

Art of Vengeance to bardzo dobra gra, która idealnie wpasowuje się w moje gusta. Przed zagraniem na mojej liście oczekiwań miałem: dynamiczną walkę wymuszającą ciągłą czujność, ciekawych bossów, wymagające sekcje zręcznościowe, zróżnicowane poziomy oraz po prostu dużą dawkę zabawy. Dostałem to wszystko i uwierzcie mi, iż jestem bardzo zadowolony z tego, iż mogłem poświęcić tej produkcji swój czas. To nie jest gra idealna – ma swoje wady i strzelam, iż raczej nie przebije się mocno do mainstreamu. Wiem jednak, iż jeżeli ktoś spyta mnie o polecenie gry spełniającej powyższe oczekiwania, Shinobi: Art of Vengeance będzie jedną z pierwszych moich myśli. Mam nadzieję, iż w zalewie wielu ciekawych premier, które miały miejsce i które niedługo pojawią się na rynku, przygody Joego Musashiego nie zostaną gdzieś z tyłu półek wirtualnych sklepów. To tytuł zasługujący na uwagę i odrobinę miłości od graczy.

Przeczytaj także

Ninja Gaiden: Ragebound – recenzja (PS5). Najlepsza platformówka (2D) roku!


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Kup SHINOBI: Art of Vengeance (PS5)


Idź do oryginalnego materiału