Sniper Elite: Resistance – recenzja. Strzał w dziesiątkę czy kulą w płot?

2 godzin temu
Zdjęcie: /materiały prasowe


Seria Sniper Elite powraca, tym razem w spin-offie skupiającym się na francuskim ruchu oporu. Nowa kampania, rozbudowane mechaniki i jeszcze brutalniejsza X-ray kill cam - brzmi dobrze, ale czy Sniper Elite: Resistance rzeczywiście wprowadza powiew świeżości do serii, czy to tylko rozszerzenie znanej formuły?


Sniper Elite: Resistance to spin-off, który nie rezygnuje z charakterystycznej dla serii rozgrywki, ale jednocześnie próbuje nadać jej nowe oblicze. Tym razem nie wskakujemy w buty Karla Fairburne’a - jego miejsce zajmuje Harry Hawker, snajper-komandos, którego zadaniem jest wsparcie francuskiego ruchu oporu w walce z niemieckim okupantem.
Od początku daje się zauważyć, iż gra stara się dodać do formuły serii bardziej złożoną fabułę. Kampania nie jest już tylko zbiorem misji polegających na eliminacji niemieckich oficerów - każda z siedmiu dużych lokacji to osobna historia, w której pojawiają się trudne wybory moralne. Czy poświęcić cywilów, by ułatwić działania partyzantów? Czy podłożyć ładunki wybuchowe w niemieckiej fabryce, jeżeli wciąż pracują tam przymusowi robotnicy?Reklama


To miła odmiana - Sniper Elite zawsze był bardziej "grą o snajperze" niż "grą o wojnie". Resistance stara się to zmienić, ukazując wojnę z nieco mniej heroicznej perspektywy.


Więcej swobody, więcej kreatywności


Trzon rozgrywki pozostał taki sam - obserwujemy teren, oznaczamy przeciwników, szukamy idealnego miejsca na oddanie strzału i dokonujemy eliminacji z chirurgiczną precyzją. Ale Resistance daje nam więcej narzędzi do siania chaosu.
W poprzednich częściach eliminacja przeciwnika często oznaczała szybkie ukrycie ciała w celu uniknięcia alarmu. Teraz możemy działać bardziej kreatywnie - np. podrzucić przy nim granat z opóźnionym zapłonem i czekać, aż patrol odkryje niespodziankę. Do tego dochodzą nowe możliwości sabotażu - niszczenie infrastruktury wroga wpływa na ich zachowanie i ułatwia prowadzenie działań partyzanckich.
System osłon przez cały czas działa, ale nie zawsze reaguje tak, jak byśmy chcieli. Czasem zamiast przykleić się do ściany, bohater potrafi nieporadnie odbić się od niej, co w sytuacji alarmowej może skończyć się śmiercią.


Jeszcze brutalniejsza zabawa w snajpera


Seria Sniper Elite zasłynęła z efektownej "rentgenowskiej" kamery pokazującej precyzyjne eliminacje. W Resistance mechanika ta powraca w bardziej dopracowanej formie. Kule rozrywające narządy, łamiące kości i przebijające czaszki wyglądają jeszcze brutalniej.
Co ciekawe, deweloperzy zmniejszyli częstotliwość X-ray cam, ale wybrali najlepsze momenty do jej aktywacji, dzięki czemu nie przerywa akcji tak często, jak w poprzednich częściach. To dobre rozwiązanie - nie ma przesytu, ale przez cały czas można nacieszyć się widowiskowymi eliminacjami.


Ładna, ale bez przełomu


Pod względem graficznym Sniper Elite: Resistance nie przeskakuje poziomu Sniper Elite 5, ale przez cały czas wygląda dobrze. Francuskie miasteczka, zrujnowane zamki i rozległe pola bitew są szczegółowe i klimatyczne.
Niestety, animacje postaci nie zawsze wyglądają nieco sztucznie. Niemieccy żołnierze potrafią w nienaturalny sposób przechodzić z trybu "czołgam się" do "biegnę sprintem" - to nie tylko wygląda dziwnie, ale też utrudnia oddanie precyzyjnego strzału.
Na szczęście gra działa płynnie - na PlayStation 5 przez całą rozgrywkę utrzymywała stabilne 60 FPS-ów. Nie odnotowałem żadnych większych spadków klatek, choćby w bardziej intensywnych momentach.


Czasem karabin się przytnie


Sniper Elite: Resistance to dobry spin-off, ale nie wolny od wad. O zawodzącym systemie osłon i sztucznych animacjach postaci już wspomniałem. Co jeszcze? Po pierwsze - Harry Hawker nie zawsze reaguje na komendy w sposób płynny. Przy gwałtownej zmianie kierunku potrafi się zablokować, co w skradankowej grze bywa irytujące. Po drugie - wrogowie czasem zachowują się jak roboty - potrafią nagle przestać nas szukać albo przeciwnie, biegać w kółko jak bezmyślne maszyny. Wreszcie po trzecie - Resistance to w gruncie rzeczy "więcej tego samego". jeżeli ktoś liczył na wielką ewolucję serii, może poczuć niedosyt.


Podsumowanie


Sniper Elite: Resistance to solidna odsłona serii, ale trudno nazwać ją rewolucją. Rozbudowane mechaniki taktyczne, nowe możliwości sabotażu i poprawiona kamera X-ray to największe zalety gry. Jednak problemy ze sterowaniem, momentami głupia sztuczna inteligencja i brak większych zmian względem poprzednich części sprawiają, iż choćby zagorzali miłośnicy zabawy w snajpera nie muszą traktować jej jako pozycji obowiązkowej. Niemniej fani Sniper Elite powinni bawić się świetnie, ciesząc się większą swobodą i bardziej kreatywnymi sposobami na eliminację wrogów.
Idź do oryginalnego materiału