SpaceX znowu zaskakuje. Planują tworzyć kosmiczne serwerownie

7 godzin temu

Centra danych zajmują ogromne powierzchnie, wymagają skomplikowanych systemów chłodzenia i są narażone na skutki katastrof naturalnych. Technologiczni potentaci coraz częściej patrzą w stronę nieba, bo kosmiczne serwerownie mogłyby rozwiązać te problemy. Elon Musk zapowiedział, iż jego firma podejmie się budowy centrów danych w kosmosie, w oparciu o satelity Starlink nowej generacji.

Ta śmiała wizja wyniesienia infrastruktury obliczeniowej poza Ziemię – jak twierdzi Musk – może opierać się na przeskalowanych satelitach Starlink V3, komunikujących się laserowo. Eksperci wskazują jednak, iż pomysł rodzi ogromne wyzwania techniczne i logistyczne.

Chmura w kosmosie

Istnieje już kilka startupów, które zajmują się tematem kosmicznych centrów danych. Pomysł ten przyciągnął również uwagę dużych graczy. W maju tego roku były prezes Google, Eric Schmidt, przejął Relativity Space – startup pracujący m.in. nad rakietami z drukarek 3D. Na początku tego miesiąca sprawę skomentował Jeff Bezos – miliarder przewiduje, iż w ciągu najbliższych 10–20 lat w kosmosie powstaną centra danych o mocy rzędu gigawatów.

Po tym jak na stronie Arstechnica pojawił się artykuł o potencjalne autonomicznego montażu w budowie dużych centrów danych w kosmosie, Elon Musk skomentował go na X: „Wystarczyłoby po prostu zwiększyć skalę satelitów Starlink V3, które dysponują szybkimi łączami laserowymi. SpaceX będzie to robić”.

Simply scaling up Starlink V3 satellites, which have high speed laser links would work.

SpaceX will be doing this.

— Elon Musk (@elonmusk) October 31, 2025

Laserowa technologia pozwoliłaby osiągać przepustowość choćby 1 Tb/s – więc teoretycznie mogłaby stanowić podstawę komunikacji kosmicznych serwerowni. Obecne Starlinki V2 mają maksymalną przepustowość łącza w dół wynoszącą około 100 Gb/s. Viasat-3 firmy Viasat, który prawdopodobnie zostanie wystrzelony rakietą Atlas w przyszłym tygodniu, ma zapewnić 1 Tb/s. Z tej imponującej przepustowości będzie korzystać m.in. Boeing.

Szanse i zagrożenia

Teoretyczne zalety są kuszące – niemal nieograniczona energia słoneczna i odseparowanie od zagrożeń występujących na Ziemi – powodzi, pożarów, huraganów czy dywersji. Sprzęt musi być jednak odporny na promieniowanie kosmiczne. Ogromne panele słoneczne i serwery na orbicie oznaczają także gigantyczne koszty wynoszenia i serwisowania.

Krytycy twierdzą, iż budowa takich obiektów w kosmosie jest nieopłacalna, a entuzjaści nie doceniają skomplikowania i kosztowności takich przedsięwzięć. Jednak Starlinki przeczą tym stereotypom, zapewniając szybki internet szerokopasmowy milionom klientów i jednocześnie generując zyski.

Na orbicie nie ma protestujących

Na Ziemi sprzeciw wobec budowy ogromnych centrów danych zaczyna narastać – bo niesie ona ze sobą ogromne koszty środowiskowe. Z budową w kosmosie nikt nie powinien mieć problemu – jeżeli już, to chyba tylko ze śladem węglowym rakiet – i tak nieporównywalnie mniejszym od tego linii lotniczych. Na razie jednak projekt przypomina raczej wizję science-fiction – choć Musk wielokrotnie pokazywał, iż potrafi przekuwać takie idee w rzeczywistość.

Źródło: Arstechnica

ciekawostkiElon Muskkosmosspacexstarlink
Idź do oryginalnego materiału