Spyro: Reignited Trilogy – recenzja (PC). Wiecznie żywe smoczę

1 tydzień temu

W 2017 i 2018 roku spełniły się marzenia wszystkich tych, którzy wychowali się na pierwszym PlayStation. Oto potężnych odświeżeń doczekały się dwie kultowe maskotki Sony z tamtego okresu – Crash Bandicoot i Spyro, którzy po latach nieobecności, poprzedzonych latami porażek, nareszcie powrócili na rynek w glorii i chwale. O ile jednak pomarańczowy lisek (żaden tam jamraj!) dawno już na stałe zamieszkał w moim sercu, o tyle przygody purpurowego smoka były mi kompletnie obce. Do teraz. Nadszedł bowiem czas, by za sprawą Spyro: Reignited Trilogy również on rozpalił moje serce.

Spis Treści

  • Zawartość
  • Rozgrywka
  • Remaster
  • Podsumowanie


Kup Spyro: Reignited Trilogy (PC)

Trzy gry w jednym

Wcale przy tym nie przesadzam, bo po ograniu całego pakietu, odstawiałem go na cyfrową półkę ze smutkiem. Nie sądziłem, iż ponad dwudziestoletnie platformówki w formule zbierackiego maratonu tak bardzo przypadną mi do gustu, a tu proszę, pomimo zerowej nostalgii smok Spyro stoi teraz w moim serduchu ramię w ramię z Crashem Bandicootem. Mogę sobie tylko wyobrażać, jak wiele euforii czuli fani serii, kiedy w 2018 roku mogli ponownie wrócić do Smoczego Królestwa w zupełnie odmienionym, acz niesamowicie wiernym oryginałowi wydaniu.

Spyro the Dragon to najprostsza ze wszystkich trzech, ale wciąż bardzo dobra odsłona.

W Spyro: Reignited Trilogy znajdziemy całą oryginalną trylogię – Spyro the Dragon, Spyro 2: Ripto’s Rage! i Spyro: Year of the Dragon. Wszystkie trzy to tak zwane “kolektaktony”, czyli trójwymiarowe platformówka, w których naszym głównym celem jest zbieranie najrozmaitszych znajdziek: kryształów, kul energetycznych, smoczych jaj czy choćby w pewnym sensie samych smoków. Oczywiście do ukończenia żadnej z tych gier nie trzeba wyczyścić poziomów ze wszystkiego, aczkolwiek warto, bo za skolekcjonowanie wszystkiego każdorazowo odblokujemy dodatkowy poziom.

Przygoda dla wszystkich

Sama rozgrywka jest dość niezobowiązująca. Progresja od czasu do czasu blokowana jest przez wymóg zebrania odpowiedniej liczby konkretnych znajdziek, ale wyłącznie od nas zależy, za którymi będziemy się uganiać. Mapy mają bowiem półotwartą strukturę, więc choć posiadają jasny początek i koniec, to sporo w nich odnóg i ukrytych ścieżek do odkrycia, niekiedy wymagających uprzedniego nauczenia się nowej umiejętności (to akurat dotyczy głównie Spyro 2).

Choć żadna z odsłon nie może poszczycić się niesamowitą fabułą, to od Spyro 2: Ripto’s Rage! na aspekt ten położono zdecydowanie większy nacisk.

Na uwagę zdecydowanie zasługuje różnorodność rozgrywki, rosnąca zresztą z odsłony na odsłonę. Insomniac Games, czyli oryginalnym twórcom, należy bowiem oddać, iż choć wszystkie gry zbudowano na tym samym kośćcu, to każda wyraźnie się od siebie różni. Spyro the Dragon to oczywiście podstawa, opierająca się na lataniu i podpalaniu przeciwników lub traktowaniu ich z baranka. Ripto’s Rage! dorzuca do równania pływanie, wspinaczkę i nieco czasowych umiejętności specjalnych. Year of the Dragon z kolei obfituje w minigierki pokroju jazdy na deskorolce, a także oferuje cztery dodatkowe grywalne postacie o charakterystycznym dla nich gameplayu. Trudno jest się zatem przy Reignited Trilogy nudzić, choćby biorąc pod uwagę fakt, iż poziom trudności jest dość niski, co akurat w kontekście gier familijnych jest olbrzymim plusem.

Klasa remasteringu

Umówmy się jednak, to osiągnięcia Insomniac Games, a nie odpowiadającego za Reignited Trilogy studia Toys for Bob. Nie oznacza to jednak, iż nie mają się oni czym chwalić, bo jest tego całkiem sporo. Spyro: Reignited Trilogy to przede wszystkim genialnie odświeżenie oryginalnej trylogii, trzymające się kurczowo pierwotnych założeń i dostarczające jak najwierniejszego pierwowzorowi doświadczenia. Można się tutaj zatem wdawać w dywagacje nad tym, czy mowa o remasterze, skoro to w zasadzie te same gry w piękniejszej oprawie, czy remaku, bo zbudowano je od nowa na Unreal Engine 4.

Wprowadzenie w Spyro: Year of the Dragon nowych postaci grywalnych było świetnym pomysłem.

Nie ma to znaczenia. Znaczenie ma wyłącznie to, iż odpalając Reignited Trilogy, poczujecie się, jakbyście po raz pierwszy doświadczali Spyro the Dragon w 1998 roku. To bowiem jeden z tych momentów, w którym gra wygląda tak, jak zapamiętaliśmy oryginał. Porównując obie wersje, różnica jest diametralna. Reignited Trilogy, choć w tym momencie już siedmioletnie, wciąż prezentuje się absurdalnie pięknie (tu należy zaznaczyć, iż załączone zdjęcia prezentują średnio-wysokie ustawienia graficzne), a przy okazji działa całkiem nieźle choćby na słabszych konfiguracjach, mających już kilka lat choćby w momencie pierwotnej premiery. Wrażenie robi przede wszystkim oświetlenie oraz bujna roślinność, nadające całości wręcz bajkowego klimatu.

Nie obeszło się oczywiście bez zmian, aczkolwiek są to raczej drobne różnice. Z tych większych warto wymienić dostępną w każdej grze mapę czy sterowanie dostosowane do współczesnych kontrolerów, przy czym gra pozwala na przełączenie się na klasyczny układ w menu. Ponownie sprawa ma się w przypadku muzyki – możemy wybrać czy chcemy, by z głośników popłynęły oryginalne aranżacje Stewarta Copelanda, czy ich przearanżowane, dynamicznie wersje autorstwa Stephana Vankova. Przeprojektowano też przerywniki filmowe, a dialogi nagrano od nowa, częściowo z nowymi aktorami. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż Reignited Trilogy oferuje przyzwoitą pełną polską wersję językową (bez możliwości wybrania na przykład polskich napisów i angielskich dialogów).


Wiecznie żywe smoczę

Ja wiem, iż żyjemy w tej chwili w erze remasterów i remaków, i iż kiedyś to było, nowe gry robili, a nie odgrzewane kotlety, ale trudno jest mi się na to złościć, gdy widzę tak wspaniale odrestaurowane klasyki. Umówmy się, gry wideo są medium najgorzej znoszącym upływ czasu. Powieść może straszyć archaizmami, muzyka jakością nagrania, a film przerażać niemymi dialogami, ale to właśnie gry ze względu na swoją interaktywność i eksperymentalność pierwszych tytułów (nie mówiąc już o czytelności obrazu) wymagają po latach dużo samozaparcia i tolerancji. Odświeżenia takie jak Spyro: Reignited Trilogy pozwalają na poznanie klasyków w bezproblemowy i zwyczajnie przyjemny sposób, udowadniając przy okazji, iż niektóry gry, takie jak Spyro, są ponadczasowe. Wystarczy im tylko przypudrować nosek.

Przeczytaj także

Croc: Legend of the Gobbos – recenzja (PC). Za remaster w takiej cenie oczekiwałem więcej


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Kup Spyro: Reignited Trilogy (PC)

Idź do oryginalnego materiału