Niemalże rok minął od rozpoczęcia tytułowej inicjatywy. Jeszcze do niedawna sądzono, iż nie uda się zebrać kluczowego miliona podpisów. Pomogła szeroko zakrojona mobilizacja napędzana przez twórców internetowych i szereg innych osób związanych z gamingową branżą. Petycja nosząca nazwę stop niszczeniu gier stała się zatem ważna, co poskutkuje podjęciem stosownych kroków przez europejskie organy. przez cały czas jednak trudno stwierdzić czy projekt jakkolwiek wpłynie na największych wydawców i stosowane przez nich praktyki.
Stop niszczeniu gier – sukces obywatelskiej inicjatywy, ale czy na pewno?
Jeśli jesteście graczami, to prawdopodobnie ze smutkiem obserwujecie poczynania ogromnych koncernów. Na prowadzenie wysunął się ostatnio Microsoft, który zwolnił około 9000 pracowników z gamingowej dywizji. Anulowano też kilka wcześniej zapowiedzianych projektów tworzonych przez dłuższy czas, a także sporo takich dotychczas trzymanych w tajemnicy. Oliwy do ognia dolały absurdalne stwierdzenia sugerujące, iż marka Xbox jeszcze nigdy nie miała się tak dobrze – także pod względem finansowym.
- Społeczność jednak nie zawodzi, modyfikacja Half-Life 2 przeniesie Was do PRL-u
Głównym celem tytułowej inicjatywy było właśnie zebranie miliona indywidualnych podpisów. Dokładnie taki wynik jest niezbędny do tego, by projekt stał się ważny. Do tego dochodzi konieczność osiągnięcia minimalnych progów w co najmniej siedmiu krajach – to również się udało. To bardzo ważna wiadomość, ponieważ istnieje ogromna szansa, iż stosowne organy Unii Europejską zaczną podejmować pewne kroki. Projekt właśnie tym różni się od zwykłych internetowych petycji, które tak naprawdę nie mają żadnego przełożenia na rzeczywistość.
Nie słyszeliście o akcji stop niszczeniu gier? Jej twórcy chcą przede wszystkim wywrzeć presję na wydawcach sprzedających swoje produkty (lub udzielających licencji) w obrębie państw członkowskich Unii Europejskiej. Chodzi o pozostawianie produkcji w stanie funkcjonalnym, czyli takim umożliwiającym dalszą zabawę. Nierzadko bowiem dochodzi do sytuacji zdalnego blokowania gier (zwłaszcza tych wieloosobowych) przez poszczególne firmy, co nie pozwala zapewnić odpowiednich środków na dalsze funkcjonowanie tytułu niezależnie od wspomnianych wydawców.

Nie chodzi o przejmowanie gier czy praw do monetyzacji
Autorzy inicjatywy zaznaczają jednak, iż przedsięwzięcie nie ma na celu przejęcia własności […] gier wideo, związanych z nimi praw intelektualnych czy praw do monetyzacji. Wydawca nie musiałby udostępniać żadnych zasobów po zakończeniu wsparcia. Mowa wyłącznie o pozostawieniu produkcji w stanie funkcjonalnym. To sprzeciw wobec zamykania serwerów, co niejednokrotnie brutalnie kończy historię choćby kilkunastoletnich gier posiadających ogromną i aktywną społeczność. Próżno szukać prywatnych serwerów czy próby odtworzenia produktu – takie chęci są gwałtownie zwalczane.

Takie praktyki występują również w przypadku gier kosztujących kilkaset złotych. Wydawcy nie mają absolutnie żadnych skrupułów – jeżeli rozwój tytułu przestaje się opłacać, to dochodzi do jego likwidacji bez patrzenia na opinie graczy czy ich emocjonalny stosunek do danej produkcji. Potem pozostaje więc tylko przeglądanie starych zrzutów ekranu i filmików. Pozostaje mieć zatem nadzieję, iż Unia Europejska zacznie działać.
- Darmowe gry przez cały czas przyciągają, spójrzcie na sukces Mecha BREAK
Chyba każdy chciałby, by jego ulubiona gra sieciowa żyła wiecznie – choćby bez nowej zawartości i na serwerach opłacanych przez społeczność. Koniecznie złóżcie podpis pod petycją (link w źródłach poniżej), macie czas do 31 lipca 2025 roku.
Źródło: Europejska Inicjatywa Obywatelska / Zdjęcie otwierające: Daniel Ondruska