The Drifter – recenzja (PC). Dlaczego nie ma więcej takich przygodówek?

3 tygodni temu

Jeśli miałbym możliwość przywrócenia jednego gatunku do czasów świetności, najpewniej postawiłbym na klasyczne przygodówki Point & Click. To produkcje, których najbardziej brakuje mi wśród growego mainstreamu. Podczas przeglądania mediów społecznościowych ciężko natknąć się na post, który poleca jakąś nową przygodówkę. jeżeli więc ktoś z was, podobnie jak ja, wychował się między innymi na tytułach takich jak Simon the Sorcerer, The Neverhood czy choćby Hokus Pokus Różowa Pantera, to zdecydowanie powinien zwrócić uwagę na The Drifter. Wydaną 17 lipca 2025 roku przez niezależne studio Powerhoof grę, która zdobyła serca zarówno recenzentów, jak i graczy.

Spis Treści

  • Przygodówka inna niż wszystkie
  • The Drifter – liniowa przygodówka?
  • Logika ponad dziwactwa
  • Piksele nigdy nie zawodzą
  • Podsumowanie


Kup The Drifter (PC/GOG)

Przygodówka inna niż wszystkie

Twórcy w opisie swojego dzieła informują nas, iż The Drifter to przygodowy thriller. I rzeczywiście, bardzo gwałtownie rzuca nam się w oczy obecny tutaj mroczny i gęsty klimat. Postawienie na tego typu atmosferę mocno wyróżnia ten tytuł na tle innych przedstawicieli tego gatunku. W większości przypadków gry takie jak np. The Secret of Monkey Island raczą nas przyjaznym, przepełnionym dobrym, ale lekkim humorem klimatem. Tutaj autorzy bardzo gwałtownie obrazują nam, z czym mamy do czynienia. The Drifter to mroczna, trzymająca w napięciu produkcja, która zawiera w sobie wiele drastycznych scen oraz biorąca na tapet poważne tematy – od chorób, przez przemoc, aż do śmierci. Nie znaczy to jednak, iż pozycja ta nie uraczy nas wieloma żartami. W końcu co to by była za przygodówka, w której nie moglibyśmy się od czasu do czasu pośmiać? The Drifter zawiera w sobie dużą dawkę humoru. Najczęściej jednak tego czarnego.

Główną przyczyną wszystkich tych doświadczeń jest osoba głównego bohatera – Micka Cartera. Mężczyzna w średnim wieku, którego życie jest nie tylko dalekie od ideału, ale wręcz całkowicie beznadziejne.. Bardzo gwałtownie podczas tej przygody jest choćby wzięty za bezdomnego, co może nam sporo o nim powiedzieć.

Pewne wydarzenia powodują, iż Mick postanawia odwiedzić swoje rodzinne miasto. Poznajemy go w momencie podróży pociągiem, podczas której rozpoczynają się jego kolejne, tym razem znacznie poważniejsze problemy niż te, z którymi musiał się mierzyć do tej pory. Przed nim ucieczki, walka o życie, mnóstwo desperackiego kombinowania oraz spotkanie z własną przeszłością.

The Drifter – liniowa przygodówka?

Co jeszcze wyróżnia ten tytuł? The Drifter podzielony jest na dużo – w porównaniu z innymi grami – rozdziałów. Są to krótkie wycinki całości, które w większości jesteśmy w stanie ukończyć mniej więcej w godzinę. Nie jest to wciąż niczym innowacyjnym, ale każdy kolejny fragment historii najczęściej dzieje się w nowym miejscu. Backtracking praktycznie tutaj nie istnieje. Momenty, w których musimy się cofnąć do lokacji, w której już byliśmy wcześniej, możemy policzyć na palcach jednej dłoni. Nie uświadczymy tutaj sytuacji, w której pod koniec przygody jesteśmy zmuszeni do szukania jakiegoś przedmiotu czy też interakcji po całej mapie. Może to odrobinę na wyrost, ale nazwałbym Driftera liniową grą Point & Click. Taka konstrukcja bardzo dobrze pasuje do obranej narracji i momentami czułem się, jakbym grał w dobrze podzielony na osobne odcinki serial.

Logika ponad dziwactwa

Historia historią, konstrukcja konstrukcją, ale na sam koniec The Drifter to gra komputerowa. Przed zagraniem oczekiwałem ciekawych zagadek, które trochę wytężą moje szare komórki. Będąc całkowicie szczerym, nie powiedziałbym, iż to tytuł trudny. I absolutnie nie jest to jego wada. jeżeli chodzi o wysoki poziom trudności w gatunku przygodówek, to zawsze miałem wrażenie, iż powodują go złe lub bardzo dziwne, pozbawione logiki zagadki. W erze, gdy internet nie był jeszcze dostępny z poziomu kieszeni spodni, nie dało się w kilka chwil znaleźć obszernej solucji do ogrywanego w tej chwili tytułu. Wiele razy utknąłem na jakiejś łamigłówce lub próbowałem użyć każdego przedmiotu na każdym obiekcie, aby popchnąć fabułę do przodu.

The Drifter natomiast stawia na bardziej logiczne podejście. Dostępne tu zagadki nie przytłaczają, ale z drugiej strony nie są też dziecinnie proste. Jednak gdy poświęcimy im chwilę, to raczej bez większych problemów powinniśmy znaleźć rozwiązanie i móc iść dalej. W czasach, gdy dookoła nas wszędzie są gry, często darmowe czy na promocjach, bardzo łatwo jest porzucić daną produkcję dla innej, bo „utknęliśmy”, więc warto docenić płynność przechodzenia, którą oferuje Drifter.

Potencjalne problemy mogą nastąpić nie przez to, czy stawiane przed nami wyzwania są łatwe lub trudne, logiczne lub głupie, ale pewną barierę może stanowić tutaj język. A dokładniej chodzi mi oczywiście o brak polskiego tłumaczenia. The Drifter na chwilę obecną posiada pełny angielski dubbing, ale jedynym językiem napisów jest tylko niemiecki. Jasne, rozumiem (po części) argumenty w stylu „kto w 2025 roku nie rozumie angielskiego”, ale nie mamy tutaj do czynienia z angielskim, który znamy ze szkoły. Pełno tutaj chociażby naukowych terminów, których, przyznaję się bez bicia, nie rozumiałem i aby mieć pełny obraz sytuacji, musiałem sięgnąć po tłumacza. Rozumiem, jeżeli jest to dla kogoś czerwona lampka i z zagraniem będzie chciał poczekać na potencjalne polskie tłumaczenie.

Piksele nigdy nie zawodzą

Nie wiem, jak inni, ale gdy myślę o przygodówkach, to zawsze mam przed oczami stylistykę pixelową. Nic dziwnego, iż Drifter trafia do mnie również na płaszczyźnie artystycznej. Grafika od razu przenosi nas wstecz, aż do lat dziewięćdziesiątych. Ze wszystkimi tego zaletami, jak i wadami. O tych pierwszych powiedziano już chyba wszystko, więc jeżeli lubicie piksele w swoich grach – to tytuł dla was. Wady? Podczas grania przeszkadzały mi głównie dwie rzeczy. Napisy, a adekwatnie ich czcionka, również jest żywcem wyjęta z przeszłości, więc czasami przyzwyczajone już do wyraźnych liter oko może zostać nieco oszukane. Większym problemem był inwentarz, a dokładniej znajdujące się w nim przedmioty. Wszystkie były w tym samym kolorze – kolorze interfejsu – i zdarzało się je mylić. Nic wielkiego, ale dla mnie to lekki zgrzyt, o którym chciałem wspomnieć.

Ogólnie jednak cała warstwa audiowizualna stoi na naprawdę dobrym poziomie i ciężko się o coś przyczepić. Użyta paleta kolorów świetnie podkreśla narzucony przez historię klimat. Podobnie z towarzyszącymi tej historii dźwiękami. W mojej opinii na spore wyróżnienie zasługuje dubbing. The Drifter ma pełne udźwiękowienie i gra się dzięki niemu dużo przyjemniej niż w podobne tytuły, które ograniczają się do kontaktu z odbiorcą poprzez same napisy. Każda z występujących tutaj postaci zyskuje na tym więcej charakteru i zostaje dłużej w pamięci.

Podsumowanie

Zaraz po ukończeniu tej pozycji wiedziałem, iż to tytuł, który znajdzie się na liście ulubionych produkcji tego roku. Wiedziałem też, iż na następną tak ciekawą przygodówkę będę pewnie musiał trochę poczekać, ale jeżeli za rok czy dwa trafi się kolejny taki diamencik jak The Drifter, to będzie to warte oczekiwania. Póki co mogę tylko polecić tę pozycję oraz liczyć, iż lepsze czasy dla tego gatunku jeszcze nastaną. Trzymam kciuki za renesans wskazywania i klikania.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse.


Idź do oryginalnego materiału